05-02-2020, 09:30
|
#185 |
| Malcolm był gotów schować twarz w dłoniach. Gharth doprawdy miał manieryzmy, takt i wyczucie subtelne niczym kafar. Na szczęście szczerość najwyraźniej się spodobała księciu. Najwyraźniej…
W momencie kiedy książe zaczął im słodzić wychwalając ziemię, po której stąpają I błogosławiąc łona z których wyszli, Tormita wiedział, że najpewniej grupa ma kłopoty.
Oczywiście nie zrobi nic otwarcie. Nie jest tego typu osobą, szczególnie, że są goście, którzy pewnie słyszeli o ich „przygodzie” w jaskini, więc są bezpieczni przynajmniej przez kilka dni.
Co gorsza sytuacja sprawiła, że Warlock stracił na razie apetyt. Postanowił wykonać pierwszy ruch. Wstał od stołu i zaczął chodzić po pomieszczeniu kiedy rozpoczął swoją rozmowę.
- Dziękujemy za twe łaskawe słowa, lordzie. Doprawdy rad jestem spotkać w obcych stronach osobę tak przepełnioną łaską. – Malcolm zastanawiał się czy to jego własne słowa, czy głód sprawiają, że jego kichy zaczynały się przewracać – Wybacz, że dopiero teraz zwracamy ci klejnot. Sytuacja z jaskinią i twoje zdrowie, trochę nas opóźniły. – zatrzymał się w jednym punkcie pokoju, najwyraźniej patrząc na nic – Jestem pewny, że Gherth oddałby go gdyby był w pełni zdolny. Obecnie jednak, obawiam się, że ktoś, albo coś nim manipuluje. – Odwrócił się do do Halvara – Spróbuj strącić ten klejnot z jego ręki nożem. – wrócił do obserwacji niczego – Zakładam książę, że wiesz o naturze tego klejnotu? Sam nie rozumiem go do końca, wiem natomiast, że pomaga magikom w wieszczeniu. Szpiegowaniu. Zastanawiałem się jakiś czas, czy byćmoże nie jest to narzędzie, które można związać z innym. Ustalić łącze między dwoma takimi kamykami.
__________________ Mother always said: Don't lose! |
| |