Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2020, 17:48   #151
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację

- Hej! A kogo tam w tej mgle niesie! - Tladin okrzyknął nie wiadomo co przez otwarte drzwi i usunął się w bok na wypadek, gdyby ktoś posłał w niego pocisk. Ściana powinna go osłonić.

Jedyną reakcją jaką doczekał się skostniały od chłodu krasnolud było zamilknięcie dźwięków jakie do tej pory słyszał. Tak jakby ten kto szedł nagle się zatrzymał albo zrobił się ostrożniejszy.

- Gadaj kim jesteś, albo wezmę Cię za pomiot chaosu i zacznę atakować!

- Sam się ozwij ktoś zacz! Możeś jakiś paskud?! - po chwili zwłoki z mgły doszła odpowiedź jakiegoś mężczyzny. Ale dalej nikogo przed domem Tladin nie widział.

- Gladin Tladenson! W drodze do wolfenburskiej kompani! A ty?

Przez chwilę znów nie było nic słychać poza odgłosami prastarej puszczy budzącej się do kolejnego dnia. Jakby tamten namyślał się co odpowiedzieć czy zrobić albo odpowiedź go zaskoczyła czy spłoszyła.

- Gebirgsjäger! Chodź do nas! Nie ma co się drzeć po lesie. Nie wiadomo kto słucha - mężczyzna odkrzyknął po tej chwili przerwy. Końcówkę jednak ściszył jakby miał opory by wrzeszczeć na całą polanę.

- Dobra - mruknął khazad, wyciągnął tarczę przed siebie i ruszył w mgłę.

Gdy Tladin wyszedł ze splądrowanej chłopskiej chaty ruszył tą samą ścieżką jaką biegł w nocy. Tylko w przeciwnym kierunku. Ta ścieżka prowadziła w kierunku drogi głównej. Gdy doszedł do tej drogi i się zatrzymał ujrzał kilka sylwetek we mgle po tej stronie drogi prowadzącej do Kalkengrad. Oni pewnie też go dostrzegli a zapewne usłyszeli jeszcze wcześniej. Bo gdy się zatrzymał ruszyli w jego stronę. Jeszcze kilka kroków i widział ich plamy twarzy i ciemne ubrania. Kilka kolejnych kroków i plamy na głowie zmieniły się w twarze a ubrania w jakieś przeszywalnice i kubraki zdradzające lekką, nieregularną piechotę. Dopiero gdy byli o kilka kroków od niego ujrzał charakterystyczne czekany przypięte do pasów i emblemat szarotki wyszysty na czapkach albo chustach.

- Witaj. Jestem Kristian a to moim ludzie. Też wracamy do naszego obozu - odezwał się ten co miał szarfę przerzuconą przez tors co zdradzało jakiegoś podoficera. Tladin rozpoznał go po głosie, że to właśnie z nim się przed chwilą wydzierał.

- Też na zwiadzie byliście, w mieście? Udało się wam coś ustalić? Ja się rozdzieliłem z towarzyszami, otoczyli mnie zwierzoludzie i strzałami zmusili do odwrotu.

- Tak, wracamy z miasta. Chodźmy, nie ma co tu pytlować po próżnicy. Tu nie jest bezpiecznie - dowódca tej kilkuosobowej grupki skinął głową i ruszył przed siebie drogą. Pozostali również poprawili swój ekwipunek i torby też wznawiając marsz. Do obozu wojska było jeszcze z dobre kilka pacierzy drogi. I to przez ten zamglony, złowrogi las w którym mogło kryć się cokolwiek.

Nikomu też nie chciało się gadać. Mieli za sobą długą nieprzespaną noc pełną nerwów. Tladin co jakiś czas rozglądał się wokół, obawiając ponownego ciosu w plecy, ale nic takiego nie nastąpiło. Podróż mijała spokojnie. Gdy wydawało się, że już dotrą bez przeszkód do obozu, dobiegł ich jakiś dźwięk. Ani to było rżenie konia, ani odgłosy zwierząt leśnych. Dźwięk dochodził chyba z lasu, ale przez tą mgłę, niczego nie byli pewni. Zatrzymali się, odruchowo ustawiając w krąg tak, by osłaniać siebie nawzajem. W ciszy jaka zapadła można było wręcz usłyszeć głos samej mgły, ale żaden inny dźwięk do nich nie dotarł. Po długiej chwili ktoś pierwszy się poruszył, za nim druga osoba. Tladin zerknął na człowieka po swojej prawej stronie, tamten wzruszył ramionami.
- Chodźmy, to już niedaleko - odezwał się Kristian, ręką dając sygnał do dalszego marszu. Rzeczywiście okazało się, że jest dość blisko. Tladin pożegnał się z wojakami i ruszył zameldować o swoim powrocie. Może dowie się czegoś o „swoich”?
 
Gladin jest offline