Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2020, 20:19   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Przed namiotem dowódcy


Tyrus zdawał się wiedzieć dokładnie gdzie znaleźć dowódcę. Nie było to także takie znowu trudne. Wystarczyło wzrokiem poszukać najokazalszego namiotu i ruszyć w jego kierunku.
- Zastanawia mnie jakie zadanie nam jutro przydzielą - wyraziła swoje zainteresowanie Okuri, wyjątkowo zapominając przy tym dorzucić jakąś złośliwość.
- Jestem pewien, że cokolwiek to będzie, pozwoli nam na wykazanie się. Każdemu z nas - dodał Tyrus, nie sprawiając przy tym wrażenia zniechęconego taką wizją. - Co sądzisz na ten temat Cassiro? Nie możesz się doczekać walki czy wolałabyś aby nam przydzielono coś prostszego? - zapytał castaniczki, ponownie ignorując swoją małą towarzyszkę, która owe pytanie ozdobiła prychnięciem.
- Hmmm…- zamyśliła się castanka rozważając te pytanie.- Walkę wolałabym. Zdecydowanie walkę. Ale nie będę narzekała bez względu na rodzaj zadania. Dopóki będą płacić.
- Jestem przekonany, że nie zaniechają wypłacania żołdu - wyraził swą opinię Tyrus.
- A nawet jeżeli, to zawsze możesz dorobić w inny sposób - dodała Okuri, nad wyraz złośliwie. Jej towarzysz tylko pokręcił głową, wyraźnie nie mając już nawet sił na to, by łagodzić skutki niewyparzonego języka dziewczynki.
- Zazdrościsz że, bo ty byś nie mogła? Nie martw się… kiedyś może urośniesz… - odparła równie złośliwie Cass i zmierzyła wzrokiem elinkę.- Chociaż nie… raczej nie ma na to szans.
- Phi… I dobrze… Kto by chciał nosić ze sobą takie wory tłuszczu - odbiła pałeczkę Okuri, mierząc biust castaniczki pełnym złośliwości spojrzeniem. - Podrygujące, przysłaniające widok, wyłażące ze zbroi, wory tłuszczu - ciągnęła dalej, a przynajmniej do chwili, w której Tyrus nie położył swej szponiastej dłoni na jej głowie.
- Wystarczy - powiedział tylko, mierząc elinkę wzrokiem, w którym pobłyskiwały iskry gniewu.

Na szczęście, dla niej samej zapewne, Okuri nie zdążyła odpowiedzieć bowiem znaleźli się przed połami namiotu dowódcy i o mały włos nie zderzyli z wychodzącą z niego kobietą.


- Oh… - zatrzymała się gwałtownie, wyraźnie zaskoczona tym, że ktoś tamował jej przejście.
- Proszę wybaczyć - pierwszy zareagował Tyrus, co bez dwóch zdań było korzystniejsze niż gdyby zrobiła to jego mała towarzyszka. - Nie chcieliśmy pani przestraszyć.
- Ależ nic się nie stało - zapewniła, odsuwając się by zrobić im miejsce.
- Nic… to dobrze…- dodała z uśmiechem castanka, po czym zwróciła się do Tyrusa. -Lepiej ty to załatw. Byłoby głupio gdybyśmy się kłóciły na oczach przywódców wyprawy.
- Ja idę z Tyrusem. Ktoś musi przypilnować żeby czegoś nie schrzanił - Okuri ani myślała zostawiać towarzysza samemu. - Ty możesz popilnować wejścia - dorzuciła szpilę wymierzoną w kierunku Cassiry i ruszyła przodem.
- W końcu jej przejdzie - ni to obiecał, ni to zapewnił aman i rzuciwszy jeszcze castaniczce pełne przeprosin spojrzenie, ruszył za elinką.
- Słodka para - podsumowała nieznajoma, spoglądając za nimi.
- Zazdrośnica z niej. Tylko nie wiem o co. Nie jestem zainteresowana jej Tyrusem… cóż… nie w TEN sposób - wyjaśniła Cass i spojrzała na nieznajomą. Wyciągnęła dłoń do powitania mówiąc.- Cassira.
- Val - przedstawiła się, przyjmując podaną dłoń. Miała dość silny uścisk ręki. - Być może sama twoja obecność stanowi dla niej problem, a może po prostu traktuje tak każdego. Podejrzewam, że dla niego też nie jest niczym miód z mlekiem - dodała, po czym się roześmiała. - No ale ciekawa z nich para, muszę przyznać. Stanowicie drużynę? - zapytała z wyraźnym zainteresowaniem, lustrując przy tym postać castaniczki uważnym spojrzeniem.
- Tak. Od niedawna. Zebrała się nam całkiem liczna grupka.- wyjaśniła pospiesznie Cass równie zakłopotana tym spojrzeniem co zaciekawiona. Więc sama przyjrzała się białowłosej wojowniczce o filigranowej urodzie, która to maskowała jej siłę.
Kobieta, poza widoczną gołym wzrokiem zbroją, miała także zawieszone na plecach rękawice wzmocnione metalem. Poza nimi nie widać było żadnej innej broni. Wzrostem dorównywała Cassirze, chociaż bez wątpienia nie dało się tego powiedzieć o rozmiarach ich klatek piersiowych.
- To dobrze, przynajmniej nie przypiszą was do losowej zbieraniny osób o niewiadomym poziomie umiejętności, z którymi najpewniej byście zginęli lub co najmniej doznali poważnych ran - podsumowała, jak nic mówiąc z własnego doświadczenia.
- Tak naprawdę to jeszcze nigdy miałam okazji sprawdzić ich w walce. Poznaliśmy się na statku. No… ale jest jeszcze z nami Rybka. To taka miła elinka… kapłanka.- odparła z uśmiechem Cass i spytała Val.-A ty ruszasz ze… znajomymi?
Kobieta pokręciła przecząco głową.
- Nie, wstępnie przydzielono mnie do grupy mającej ochraniać jakąś arystokratkę. Nie wydaje się to takie złe dopóki owa panna będzie się słuchać i nie wytnie jakiegoś numeru. Później pewnie sama poszukam sobie jakiejś grupy - wyjaśniła, po czym dodała. - Kapłan w drużynie to podstawa. Nie wygląda na to byście nie dali rady sprostać przeciwnikom. O ile to dobra kapłanka, oczywiście - sprostowała, zapewne także mówiąc z własnego doświadczenia. - Do którego namiotu was przydzielono? - zapytała po krótkiej chwili.
Cass pospiesznie zabrała się za wyjaśnianie który to namiot zamieszkują z Rybką. A po przedstawieniu tej informacji rzekła.
- To pewnie będzie łatwa robota i bardzo… reprezentacyjna. Takie pilnowanie arystokratki. Może i Tyrus zapewni nam podobne zadanie.
Kobieta nie odpowiedziała tylko przez dłuższą chwilę przyglądała się Cassirze.
- Aha… To… W sumie jesteśmy współlokatorkami - poinformowała, zanim owa cisza stała się niezręczną. - No a co do zadania to kto wie, może trafi się wam coś podobnego. Trochę tu przyleciało tych, którzy mają za dużo wpływów i złota i do tego zbyt wygórowane mniemanie o sobie. Szansa jakaś jest.
- Byle nie były jak Okuri, bo nie utrzymam języka za zębami.- zaśmiała się Cassira również wodząc zamyślonym spojrzeniem po postaci Val. By w końcu rozpromienić się na twarzy i rzec.- Cieszę że będziemy dzielić namiot. Polubisz Rybkę, jest tak słodką elinką, że chce się ją tulić do siebie.
- Cóż, postaram się jakoś powstrzymać przed tym tuleniem - roześmiała się wesoło. - Chociaż słyszałam że lubią jak się je głaszcze po ogonach. To jakaś forma ich ulubionej pieszczoty czy coś w tym stylu. I uszy, nie można zapominać o uszach - podzieliła się swą wiedzą podchodząc bliżej i szepcząc konspiracyjnie.
- Nie wiedziałam.- wyszeptała równie cicho Cass nie wiedząc jak się zachować w takiej sytuacji, jak i dlaczego zaczerwieniła się mocno na policzkach.
- No to już wiesz - odpowiedziała Val, klepiąc Cassirę przyjacielsko po ramieniu. - Tylko lepiej najpierw zapytać czy wolno, bo niektóre bywają dość przewrażliwione na tym punkcie.

- Na jakim punkcie? - w rozmowę wdarł się znajomy głos. Z namiotu wyszła najpierw Okuri, a zaraz za nią Tyrus.
- Wszystko załatwione - oświadczył. - Oficjalnie jesteśmy członkami jednej drużyny.
- Jjakkiej nazwy ?- wydukała zaskoczona Cass, jakby została przyłapana na czymś nieodpowiednim. Odetchnęła głęboko nabierając wraz z powietrzem nieco opanowania. I zwróciła się do Tyrusa.- Jakie miano ma mieć nasz oddziałek ?
- Napęczniałe balony - odpowiedziała Okuri, mierząc wzrokiem biust Cassiry i wrednie chichocząc.
- Cóż, próbowała - przyznał Tyrus, starając się nie śmiać zbyt otwarcie, czego nie dało się powiedzieć o Val. - W końcu jednak skończyło się na tym, że dowódca Lam wpisał nas jako grupę Tyrusa - poinformował, sprawiając przy tym wrażenie jakby nie czuł się szczególnie komfortowo z tym, że to jego imię wylądowało w nazwie.
- Wiem wiem… marzysz o nich, by je dotknąć...- odparła Cass nachylając się ku Okuri, poruszyła biodrami wprawiając w falowanie w swoje krągłości uwięzione pod zbroją.- ... ścisnąć, a najlepiej mieć dla siebie… pewnie dlatego tylko o moim biuście gadasz.
Zapomniała przy tym, że nie są tu z elinką same.
- Zabieraj te wymiona ode mnie! - pisnęła Okuri, cofając się i chowając za amanem, który próbował jednocześnie zachować powagę, nie spoglądać w dekolt Cassirze i pilnować by nikt inny też tego nie robił. Val za to ani myślała grzecznie wzroku odwracać.
- W jednym mała ma rację, są ogromne - podsumowała całą sprawę, bezczelnie wlepiając spojrzenie w owe krągłości.
- No… są duże. - zaczerwieniła się nagle Cass prostując pospiesznie. I dodała do Okuri. - A ty… nie licz na dostęp do nich. Możesz sobie tylko popatrzeć.
Następnie zwróciła się do Val chwaląc.-Twoje też są… ładne.
- Wiem - kobieta parsknęła śmiechem w odpowiedzi, po czym roześmiała się całkiem widząc minę Okuri, która sprawiała jakby miała zaraz albo się rozpłakać, albo wybuchnąć, albo jakby bardzo szybko musiała biec do toalety. Tyrus uznał najwyraźniej że najbezpieczniejszym wyjściem będzie się nie odzywać.
- Jeśli mamy dalej gadać to może nie o suchych pyskach. Co powiecie na odwiedzenie miejscowej jadłodajni. Może i jakiś trunek w niej podają?- zaproponowała dobrodusznie Cass.
- Najpierw by wypadało resztę zebrać - przypomniał o ich istnieniu Tyrus.
- Ja się z chęcią przyłączę - zgodziła się Val, której najwyraźniej towarzystwo odpowiadało.
- Może jak wrócimy pod namiot to już tam będą czekać bo nie wiem jak wy, ale ja nie mam pojęcia gdzie tu kuchnia jest - wtrąciła swoje cztery grosze Okuri.
- Możemy wrócić… przynajmniej zobaczysz, Val, która prycza pozostała wolna. - zgodziła się na to Cass uśmiechając się lekko.
- Cóż, wiem, która na pewno jest zajęta - odpowiedziała Val. - To będzie ta, którą zajęłam gdy mi przypisano namiot - wyjaśniła.
- Oooo, będziecie razem spaaać? - chciała koniecznie wiedzieć Okuri, zerkając dość wymownie to na jedną, to na drugą kobietę.
- Jeżeli nawet to nic ci do tego - zgasił ją Tyrus, chociaż widać było iż czuje się delikatnie nieswojo w owych tematach. Być może uważał je za nieodpowiednie do rozmów prowadzonych przed namiotem dowódcy, do którego co chwilę ktoś wchodził i wychodził.
- W jednym namiocie - prychnęła nieco zaczerwieniona Cass precyzując sytuację.
- Jasne, jasne - pokiwała głową Okuri, wyraźnie ignorując owe wyjaśnienie. - A później Rybka będzie skażona tym spaniem w jednym namiocie - prychnęła. Najwyraźniej już zdecydowała o wyglądzie całej sytuacji i zwyczajowo cała wina spadła na Cassirę.
- Zawsze możesz spać z nami i pilnować - zasugerowała Val, podjudzając nieco elinkę.
- Wolę inne towarzystwo - Okuri dla podkreślenia tych słów, walnęła Tyrusa w udo. - Przynajmniej jest… normalny - dodała, cedząc powoli ostatnie słowo ze wzrokiem wbitym w castaniczkę.
- Przy twoim obsesyjnym wręcz zainteresowaniu moim biustem, mam wrażenie teraz to raczej konfabulujesz - odparła Cass ze złośliwym uśmieszkiem, po czym dodała. - Więc chodźmy bliżej naszych namiotów.
Po czym ruszyła przodem wyznaczając kierunek.
Pozostali zaś, czy to chichocząc, czy psiocząc pod nosem, czy wreszcie zachowując bezpieczną ciszę, ruszyli za nią.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline