Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2020, 22:02   #254
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Wnętrze furgonetki wzbudziło tęsknotę za dawnym życiem nomada. Wilgraines nie raz podróżował po bezdrożach dawnych kontynentów. A samochód służył mu za miejsce spoczynku, centrum badawcze i ruchomy dom. Doktor powrócił do wspomnień, przygód i pasji, która kazała mu niejednokrotnie wybierać się w dzikie ostępy, gdzie zdany był niemal wyłącznie na siebie oraz czasami na życzliwość nielicznych ludzi, których napotykał. Kilkukrotnie wyciągali go z tarapatów kiedy np. jeep utknął w błotach, rzecznych rozlewiskach albo po prostu silnik odmówił posłuszeństwa.

Wyposażenie furgonetki było takie zwykłe, codzienne, po okresie spędzonym w strefie, trudno było nagle przestawić się na ten tryb normalności. Woda w butelce, znajome logo producentów odzieży, kolorowe etykiety produktów. Rozerwał paczkę krakersów, wiedziony jakimś niewytłumaczalnym impulsem. Powąchał z namaszczeniem, nim sięgnął dłonią po herbatniki. Smak powszedniego dnia, który wydawał mu się już bezpowrotnie stracony, odkrywał na nowo w okruchach chrupiącej przekąski. Postanowił sprawdzić, czy świat na zewnątrz również zyskał jakieś nowe oblicze, jakże silnie przezeń wyczekiwane.

Zostawił Polaka sam na sam z autem, wszak w dawnym świecie ich nacja uchodziła za "złote rączki" zdolne naprawdę do wszelkich napraw. Mit polskiego mechanika, czy hydraulika był długi czas żywy w świadomości Zjednoczonego Królestwa i nie zatarł go nawet okres hibernacji. - Rozejrzę się dokąd dobiliśmy... - powiedział do kompana. - Niebawem wrócę. - rzucił mu paczkę krakersów. - Jeśli znajdziesz piwo, zostaw jakieś dla mnie - mrugnął z uśmiechem.

Wspinaczka sprawiła mu więcej trudności, niż przypuszczał. Pobyt w Strefie jednak dawał się organizmowi we znaki. Merv stracił rachubę kiedy ostatni raz miał warunki dogodne do odpoczynku. Wychodziło na to, że podczas okresu hibernacji. Po wybudzeniu była już tylko nieustanna presja i działanie wszystkich zmysłów na granicy możliwości. Zmęczenie umysłu udzielało się ciału. Martwił się, bo czekała ich jeszcze daleka droga, nawet jeśli optymistycznie założyłby, iż Marianowi uda się doprowadzić auto do stanu używalności.

Nie było westchnienia ulgi, ani okrzyku radości. Żachnął się tylko, widząc krajobraz do bólu znany. Może mniej przerażający, niż za pierwszym razem, ale wystarczający by wzbudzić dreszcz i dorzucić balastu do rosnącego brzemienia.

Oceniał okolicę przez pryzmat dalszej wędrówki. Wyglądało na to, że wraki samochodów choć liczne, nie zablokują możliwości manewrowania. Rdzawa poświata ograniczała widoczność, co nie było niczym nowym. Biologa bardziej niepokoił smolisty dym, który nawet z tej odległości prezentował się jak jakiś strefowo-smogowy stwór, a przynajmniej obco i nader intrygująco. "Liszaje i mech" porastały niektóre ściany. Mogły to być jakieś wytwory podobne naturze grzybni, choć pozornie jej nie przypominały. Doświadczenie biologa kazało jednak zwrócić na nie baczniejszą uwagę. Nie zauważył żadnych zarodników, jednak to również nie mogło zostać uznane za pewnik. Analizował położenie furgonetki i trasę tunelem, którą przebyli w ocenie drogi, jaką powinni podążyć dalej. Najlepszą opcją wydała mu się droga śladem dawnych torów. One zazwyczaj dokądś prowadziły... No i nade wszystko należałoby trzymać się z dala od tego kłębu czarnego oparu... Z tą myślą rozpoczął powolną drogę powrotną, aby podzielić się z towarzyszem swoimi spostrzeżeniami.
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 06-02-2020 o 13:29.
Deszatie jest offline