Administrator | Rybka, Gravaren, Tanelia i Mirin Tanelia prowadziła szybko i pewnie. Całkiem jakby w głowie miała mapę całego obozu z zaznaczonymi na niej wszystkimi punktami. I do tego kompas w głowie. Zanim się obejrzeli, już stali przed dwoma szarymi namiotami. Na jednym z nich wisiał szkic przedstawiający kobietę, a na drugim podobny, obrazujący mężczyznę. Szkice te, należało dodać, były średniej jakości, swoją robotę jednak spełniały i chyba o to w sumie chodziło. - Łaźnie są nieco dalej - poinformowała Tanelia. - Miałam okazję rzucić okiem na rozłożone na stole kwatermistrza mapy - dodała, tonem informacyjnym, co by wytłumaczyć jakim cudem w tym tempie dotarła do poszukiwanego przez nich miejsca. - Niezłą masz pamięć - przyznała Mirin, rozglądając się wokoło, zapewne po to, by znaleźć jakiś punkt orientacyjny na później.
- Mam szczęście, że los nas ze sobą zetknął. - Gravaren uśmiechnął się do Tanelii.
- Ojej, faktycznie co za pamięć! To pozwólcie, że skorzystam. - Rybka nie czekając na pozwolenie ruszyła w stronę damskiej toalety.
- Wy też? - Elf spojrzał na obie kobiety.
- Wiesz, że kobiety najczęściej chodzą do toalety w towarzystwie? Jakieś przyciąganie pęcherzy - odparła Rybka odsłaniając wejście do namiotu i stając w nim tak by przytrzymać je potencjalnym innym osobom chcącym skorzystać.
- No tak... słyszałem o tym zjawisku... - odparł Gravaren, kryjąc uśmiech. - Idźcie same. - Tanelia zrezygnowała z tego kobiecego zebrania przedkładając najwyraźniej towarzystwo elfa na ową atrakcję. - Ja z kolei skorzystam. - Mirin najwyraźniej podzielała potrzebę Rybki i z wdzięcznością skinęła głową przechodząc pod uniesioną połą namiotu. Musiała się przy tym bardzo nisko schylić i nieco dopomóc dłonią, ale się udało.
Wnętrze zdecydowanie dalekie było od luksusów statku. Były tu jedynie proste, wydzielone przez płachty materiału kabiny z równie prostym systemem odprowadzania nieczystości. Na szczęście ktoś dopilnował by było gdzie ręce umyć i je otrzeć po fakcie. -Wyglądają przyzwoicie - podsumowała Rybka - niedługo będziemy siusiać w krzakach.
Nie czekając na odpowiedź zniknęła w jednej z kabin. - Ja bym nie narzekała, widziałam gorsze - oświadczyła Mirin. Jej głos dobiegał gdzieś z lewej strony.
- Co jeszcze ciekawego widziałaś na tych mapach? - Elf zagadnął castankę, gdy płachta za paniami opadła. - Chociażby kuchnię - odpowiedziała łuczniczka, podobnie jak wcześniej Mirin rozglądając się wokoło. - Chociaż ciężko powiedzieć by było tu wiele ciekawych miejsc. Toż to zwykły obóz. Ciekawe miejsca znajdować się będą dalej, poza jego granicami. No i może w mieście - dodała po chwili zastanowienia.
- Kuchnia jest ważna, ale łaźnia może być interesująca - Gravaren lekko się uśmiechnął. - Nie licz na podglądanie - ostrzegła go z rozbawioną miną. - Mam nosa do takich spraw i na sucho ci to nie ujdzie.
- Podglądanie nie ma sensu - odparł. - Jak już, to wspólna kąpiel jest coś warta. Podglądanie nie umyje ci pleców - dodał, na pozór całkiem poważnie. - Fakt, nie umyje - zgodziła się trzepocząc figlarnie rzęsami. - A to dlatego, że to zadanie wykonają moje ręce - dodała wesoło.
- Też to umiem... ale bywają przyjemniejsze wersje tej czynności. - Uśmiechnął się. - Bywają, bywają - zgodziła się castaniczką. - Aczkolwiek zależą także od stopnia doświadczenia w takowych czynnościach. Nie wiem jak twoje dłonie, ale moje radzą sobie w tej kwestii doskonale - poinformowała z błyskiem w oczach.
- Może się założymy? - odparł. - Chyba że się boisz przegrać... - Nie mam szczęścia do zakładów więc odpuszczę - oświadczyła pogodnie. - No a plecy to umyć mi możesz i bez nich. Tylko jestem ciekawa czy ci się uda przekupić strażników, którzy pilnują łaźni - dodała, po czym roześmiała się wesoło.
- Sądzisz, że nie ma wspólnych łaźni? - Elf pokręcił głową. - To by było straszne zaniedbanie... - dodał z poważną na pozór miną. - A poza tym... strażników chyba nie obchodzi, kto z kim idzie się kąpać, byle nie przeszkadzał innym. Zresztą... w razie czego wynajmiemy łaźnię. Ostatnia taka przyjemność, zanim zaczniemy się kąpać w strumieniach - stwierdził. - Zobaczymy co ci się uda zdziałać. - W głosie castaniczki brakowało jednak przekonania. - Jeżeli zasady moralne są tu takie jak w innych tego typu obozach, w których miałam okazję przebywać, to będzie ciężko wprowadzić ten plan w życie. No ale próbuj, próbuj. Może i reszta się dołączy i zrobimy sobie imprezę w łaźni - zaproponowała z całkiem niewinną miną.
- Już widzę, jak Cassira reaguje na taką propozycję. - W głosie Gravarena zabrzmiało rozbawienie. - Wolę co prawda imprezy bardziej kameralne, ale jeśli chcesz zaprosić jakąś znajomą... Zresztą... zaraz się przekonamy, jak na taką propozycję zareagują Rybka i Mirin. - Udał, że całkiem poważnie potraktował słowa Tanelii.
Rybka wynurzyła z namiotu głowę a zaraz za nią resztę ciała. Niefartem zahaczając swoją kapłańską laską o płachtę namiotu, tak że postawienie kolejnego kroku było niemożliwe.
- Ojej, ale ze mnie gapa. - powiedziała przy tym.
- Pomóc ci? - spytał elf, ruszając w jej stronę.
Elinka zrobiła krok do tyłu i krok do przodu. Nic to jednak nie dało.
- Jak mucha w sieci - podsumowała swoje położenie sięgając za plecy po laskę. - Dzięki - podziękowania skierowała do elfa, za intencje.
- Ciekawe, gdzie jest ten pająk... - Gravaren rozejrzał się na wszystkie strony, udając, że wypatruje wielkiego ośmionoga.
- Nad tobą! Uważaj - przestrzegła go Lavida, chociaż tonem rozbawionym nie zaś ostrzegawczym. W między czasie samodzielnie wyplątując się z materiału.
- Och... - Elf odsunął się, udając, że się przestraszył. - A zmieniając temat... Tanelia ma ciekawy pomysł. - Spojrzał na castiankę. - Planujemy wspólną kąpiel w łaźni. Dołączycie się do imprezy? - Przeniósł wzrok na Rybkę i Mirin, która też wyszła z namiotu.
Kobieta sprawiała wrażenie zaskoczonej. - To… Dość nietypowy pomysł - przyznała ostrożnie. - Jego, gwoli ścisłości. - Tanelia ani myślała brać winy na siebie i bez większego ociągania wskazała palcem na elfa.
- Do ciebie należało jego rozszerzenie na kolejne dwie osoby - odparł wskazany. - Nie mam pojęcia o czym mówisz - odcięła, zachowując minę niewiniątka.
- Dobra, dobra... Odwagi ci zabrakło, że się nie chcesz przyznać? Niech więc ci będzie, że to wszystko ja i tylko ja - uśmiechnął się Gravaren. - Chcemy w pełni skorzystać z tego, że jest ciepła woda - spojrzał na Taneię - a nie jesteśmy egoistami i myślimy nie tylko o sobie. Prawda, moja droga? - Obdarzył ją uśmiechem. Ciut złośliwym.
- Serio? - spytała zaskoczona Rybka, jakby chciała upewnić się, że nie żartują. - Ale co, tak na golasa wszyscy?
- W łaźni zwykle tak jest... - odparł elf, z całkiem poważną miną. - Chyba bywałaś już w łaźni...? - Spojrzał bacznie na Rybkę.
- Jasne, że bywałam w łaźni. Z innymi elinkami. Nawet takimi z pięknymi, cudownymi króliczymi uszkami i zgrabnymi pupami z króliczymi ogonkami. - Rybka złapała się za policzki, które zapłonęły ze wspomnień. - No ale nie z osobnikami, które mają takie ogonki jak ty - zachichotała jak dziewczynka, zasłaniając przy tym usta.
Gravaren również się roześmiał.
- Chcesz powiedzieć, że takie uszka i ogonek jak twoje nie są urocze? - spytał. - Moje się nie mogą równać z twoimi... - Uszka czy ogonek? - Tanelia nagle zapałała pragnieniem poszerzenia swej wiedzy, na które Mirin zareagowała wybuchem śmiechu. Nie pomogło nawet zasłanianie dłonią ust.
- Chcesz się przekonać? Osobiście? - spytał elf, z trudem zachowując powagę. - Porównać? - Cóż, to by był nie lada konkurs - kontynuowała Tanelia, brnąc dalej i tym razem włączając w to także kogoś innego. - Moglibyśmy przystawić jeden ogonek do drugiego… - Spojrzała nader sugestywnie na Rybkę. - Najlepiej tak tuż przy podstawie co by można było łatwo porównać… wielkości - zaproponowała, stukając przy tym palcem w dolną wargę, całkiem jakby w myślach dokonywała skomplikowanych obliczeń mających na celu wskazanie wygranego w owej rundzie.
- Ważne są też zastosowania. - Uśmiech Gravarena był wyraźnie kpiący. - Poza tym... Chyba coś przegapiłaś z rozmowy. To nie chodziło o długość.
Rybka też chichotała wesoło przy tym majtając lisim ogonem.
- Tak czy inaczej ogonki są przyjemne, długie czy króciutkie, duże czy malutkie, grube czy cieniutkie, każdy może sprawić niezapomnianą przyjemność. - Lavida mrugnęła przy tym jednym okiem do towarzyszy. - Czy teraz idziemy zobaczyć gdzie są te łaźnie?
- Tanelio, prowadź... - powiedział Gravaren. - Zobaczymy i porozmawiamy z obsługą. Ona ma dar przekonywania - dodał, teatralnym szeptem, kierując te słowa do Rybki i Mirin.
- Nie takie hop do przodu, to że chętnie zobaczę gdzie są łaźnie, nie oznacza zgody. - Rybka pomachała palcem w klasycznym geście "nu nu nu". - Mało się znamy, nie jestem przekonana do tego pomysłu - odparła teraz już poważnym tonem.
- Nie namawiam, nie zachęcam, nie zmuszam. - Gravaren lekko się uśmiechnął. - Ale z obsługą łaźni i tak chcę porozmawiać i nie ma to z tobą nic wspólnego - zapewnił równie poważnym tonem. - A z kim? - zapytała Tanelia, ruszając przodem. Mirin podążyła w ślad za nią, wciąż chichocząc chociaż już z większym opanowaniem.
Do łaźni dotarli szybko, okazało się bowiem że te znajdują się niedaleko łazienek. Było także tak, jak powiedziała castaniczka. W pobliżu namiotów, jednego znacznie większego od drugiego, przechadzali się strażnicy. Było ich, przynajmniej na pierwszy rzut oka, czworo, w tym trzy kobiety i tylko jeden mężczyzna. Ten ostatni krążył wokół mniejszego z namiotów.
- Strażnicy moralności.... - Gavaren westchnął. - Zachowują się, jakby pilnowali skarbu. Pójdziesz ze mną? - spytał castiankę. - A co, sam się boisz? - zapytała w odpowiedzi. - No wiesz, to w końcu trzy kobiety, do tego każda uzbrojona… - Mirin dolała oliwy do ognia. Najwyraźniej spodobało się jej takie podjudzanie elfa.
- Idę porozmawiać z tym mężczyzną - odparł spokojnie Gravaren. - Jestem przekonany, że twoja osoba będzie przekonującym argumentem. Wy też jesteście trzy, a jakoś nie uciekłem. - Te słowa skierował do Mirin, okraszając je uśmiechem.
- Idź, idź ja się nie będę wtrącać -ponagliła go Rybka, niezbyt zainteresowana rozmową ze strażnikami na temat łaźni. Zaczęła rozglądać się wokoło z nadzieją, na zabicie czasu.
W towarzystwie Tanelii Gravaren ruszył w stronę strażnika, pilnującego mniejszego namiotu. Mirin z kolei została przy większym, wraz z Rybką. |