Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2020, 02:06   #124
harry_p
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Chou poczuła ulgę gdy usłyszała zbliżające się kroki. Nie były to ciężkie buciory marin więc spodziewała się sanitariuszy. Gdy zza zakrętu wypadła blondynka z rozwianym włosem tylko jęknęła rozczarowana. Jeszcze dziwniej się zrobiło gdy za kobietą na korytarz wbiegli znajomi Clifa. Liczyła na Deena, Beth, Ursulę może nawet samego doktora Sahima. Ekipy medyczne mają priorytet komunikacyjny, czas dotarcia do każdego skrawka okrętu poniżej dziesięciu minut a przecież kwatery pilotów nie były całkiem niedaleko.

Pojawili się ludzie zaczął się rejwach a ona nadal klęczał nad krwawiącym pilotem w samej bieliźnie z biustem rękami umazanymi krwią.
Po chwili obok niej wylądował biały ręcznik. Popatrzyła na Fierce nierozumiejącym wzrokiem. Była rozdarta, walczyły w niej o lepsze strach, rozpacz oraz przeszkolenie. Krew która przesiąkła przez bluzę powoli zaczynała gęstnieć wiec nie było sensu zrywać powstającego strupa. Mogłoby to ponownie wywołać krwawienie. Niemniej sięgnęła po ręcznik i także przyłożyła do rany. Była nauczona wykonywać polecenia więc zareagowała odruchowo.

Potem pilotka zaczęła organizować jakieś improwizowane nosze. Pielęgniarka przyglądała się temu z rosnącym przerażeniem.
- Nie… - wyszeptała – Nie możesz - zachrypiała w kierunku Fierce. – Zabijesz go…
Dopiero gdy przez gardło przeszło jej to słowo o którym nawet nie chciała myśleć przeszkolenie i powinność pielęgniarki doszło do głosu.
- Jak go ruszycie wykrwawi się. - ton głosu znów był rzeczowy i profesjonalny - Już teraz ledwo ją hamuje. Medycy są w drodze. Powinni być lada moment. Mają wszystko. Nosze, koagulanty, syntetyczną krew, spowalniacze. Wy go nie doniesiecie, przynajmniej żywego.


----------------------------------

Haqim pobiegł razem ze wszystkimi. Trochę żałował że popijawa skończyła się tak szybko i liczył że bieganie za Hunterem będzie ciekawym zakończeniem imprezy ale im bliżej byli kwater pilotów jemu jak i reszcie zaczynały się warzyć humory. Gdy zobaczyli uzbrojonych strażników wiedział że stało się coś niedobrego.

Tracić przyjaciół w walce to jedno ale to… to nie mieściło się w głowie.
Po chwili spadł na nich kolejny cios. To „coś” zrobione w pokoju Greya. To było na swój sposób gorsze. Stanowiło groźbę i wyzwanie i trofeum.

- Grey. To musiał być ten cholerny przystojniak. – Przerwały mu nerwowe pomruki – To Grey musiał ją odciąć – Wyjaśnił. – Zobaczył to coś w pokoju, pobiegł do Żurawia. Odciął ją i poszedł szukać tych co to zrobili.

Haqim był najstarszy w skrzydle a po ostatniej bitwie gdy jako jedyny wrócił w całym myśliwcu piloci ze skrzydła patrzyli na niego jak na cholernego seniora rodu. Jeszcze torchę będą na niego wołać „Gunny” jak jakiegoś cholernego marine. Niemniej poczuł że powinien powiedzieć to czego domyślali się wszyscy.

- Ty, śledczy Ulf namierzcie Greya to znajdziecie i tego co to zrobił. – Jego prośbę poparło kilka pomruków. – Cholerni cowboje, wszystkich trzeba niańczyć. A miałem być kurde pilotem nie niańką.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline