Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2020, 02:25   #170
Amduat
 
Amduat's Avatar
 
Reputacja: 1 Amduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputacjęAmduat ma wspaniałą reputację
Nowa tura, nowe podsumowanie
___________________________________________
OMÓWIENIE OGÓLNE:


Nie ma dużego przeskoku, wszyscy żyją. Jeszcze
W tej turze rozegramy na spokojnie walkę. W docu. Medotą deklaracji - Wasz komplet deklaracji i mój odpis do tego. Potem znowu Wasz komplet deklaracji i mój odpis - i tak aż do ostatniego żywego


Termin: 15.02.2020r do północy.

___________________________________________
Stan zdrowia:


Stan zdrowia obozowiczów:

- Scorpion 9/9 RL > s: zdrowy;
- Stanley Bishop 9/9 RL > s: zdrowy;
- James Sullivan 6/9 RL > s: poważnie ranny;
- Igor Soroka 9/9 RL > s: zdrowy;
- Susan Sullivan 9/9 RL > s: zdrowy;

Stan zdrowia piechurów:
- Sebastian Donnelley 9/9 RL > s: zdrowy;
- Ophelia Swann 9/9 RL > s: zdrowa;
- Alex Morgan 9/9 RL > s: zdrowa;
- Lika Vasilieva 9/9 RL > s: zdrowa;

Uwagi: Stan na początek 4 tury. Wszyscy zdrowi, prócz Jamesa któremu wpadła pierwsza rana ciężka.



OBOZOWICZE:

Padły pierwsze strzały, poszła pierwsza krew. Jako że Pipboy zrezygnował, nie rzucała na kogo rzuci się grupa skradająca stworów, tylko zaczęła gryzienie od Jamesa.

To po kolei.

Poszedł test na morale, jako że my mamy walkę
Scorpion i Bishop zachowują spokój i swobodę. Panują nad sobą i nad swoimi nerwami.
Soroka też nad sobą panuje, ale jest spięty i nerwowo przełyka ślinę. Na razie się kontroluje i nie myśli o uciekaniu albo czymś podobnym.
Susan jest zaniepokojona, trzęsą się jej ręce i widać po niej wyraźnie zdenerwowanie. Ciężej jej trafiać, ale nie aż tak aby była uziemiona plackiem do ziemi. Może działać, tylko reakcje będzie miała trochę wolniejsze

Początek walki:

Na szczęście na razie nikomu nie zacięła się broń, ani nie wyrzucił krytycznej porażki.

Scorpionowi strzał wyszedł dosłownie między oczy Ja musi to napisać, bo takiego farta na kościach to dawno nie widziała jak przy tym rzucie (1,1,1). Dlatego od razu na miejscu i bez gadania zdejmuje jednego stwora i to jak u Tarantino. Na razie ciemno i nie widać, ale po wszystkim będzie widać że głowa wroga dosłownie eksplodowała.

Bishop też trafił i też bardzo fartownie. Może nie tak jak Scorpion, ale było blisko (ja chyba musi naprawdę wymienić kości ). Drugi stwór padł od jego strzału

Soroka spudłował, strzał minął cel. Zabrakło niewiele, ale niestety zabrakło.

Susan chybiła, pocisk poszedł w górę.

Ogólna sytuacja:
Przed sobą widzicie 6 stworów które lecą do Was i za 3metry/segmenty doskoczą do ognia i zwarcia. Do tego z boku wbiły się na scenę dwa potworki - teraz zajęte szarpaniem Jamesa. Gryzą mocno, bardzo mocno, a ich pyski na pewno nie są najczystszym miejscem na ziemi. Poza tym stwory śmierdzą - ostro, kwasowo. Kwaśno.

James jest w zwarciu, test na morale mu poszedł, ale już nie na bóloodporność. Na początek tury leży na ziemi i jeden stwór wyszarpuje mu kawałki mięsa z ramienia, a drugi właśnie go dopada.

Za obozem też słychać odgłosy łap - ktoś biegnie. Ile i czego jeszcze nie widzicie. Na słuch Bishopa co najmniej 4 komplety łap.

Na pewno ja o czymś zapomniała... wybaczcie. Późno i nie spała od 2 dni. Piszcie, pytajcie. Odeśpię i odpowiem. No i na doca zapraszam


PIECHURZY:

Granat wywołał zamieszanie. Duże. Tak duże jak duże było boom. Co konkretnie - niestety przez warunki i to że uciekacie... no ciężko zauważyć. Do tego przez bliskość wybuchu macie przez najbliższe sekundy problemy ze słuchem, wiec i z komunikacją. Udało się Wam utrzymać na nogach, byliście też poza bezpośrednim polem rażenia, ale Alex wypadła porażka przy biegu wiec wpadła na drzewo.

Poza tym coś Wam za dobrze idzie to bieganie Nikt jeszcze nie potknął się po nocy...

Jeśli chodzi o pogoń - nie wiecie czy Was goni, czy przestała. Słyszycie pisk w uszach. Nie było deklarki że Wy sie zatrzymują i sprawdzają, wiec dalej bieg i właśnie.

Z każdą kolejną turą/odległością rzucam Wam z coraz większymi minusami. Tak żeby była świadomość jeśli nagle kto z Was padnie. Np. Seba niosący Likę.

Co do Zuzu - ja się bardzo cieszy że Wy ją wzięli na pilota i na ramię. Mówiła że w poniedziałek już wróci do domu i będzie dalej grać. Co ona widzi/słyszy/czuje dostanie na pw

W razie pytań - pytajcie
 
__________________
Coca-Cola, sometimes WAR
Amduat jest offline