Kilka godzin wcześniej....
[MEDIA]http://www.pomniejszacz.pl/files/don-salluste-2.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://www.pomniejszacz.pl/files/don-salluste-3.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://www.pomniejszacz.pl/files/don-salluste.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://www.pomniejszacz.pl/files/don-salluste-4.png[/MEDIA]
[MEDIA]http://www.pomniejszacz.pl/files/don-salluste-2.png[/MEDIA]
[MEDIA]https://i.iplsc.com/magda-gessler/0003R6XVE95XBRW9-C122-F4.jpg[/MEDIA]
Teraz
Don Salluste ponad wszystko cenił sobie honor. Jego odwagę mogły potwierdzić wszyscy schorowani i niedołężni nędzarze, których odwiedzał w licznej obstawie zbrojnych. Zastanawiał się czy po ostatnim dniu lepiej zażyć cynajek czy ukręcić sobie pętlę zanim i jego dorwą audytorzy. Mając w szeregach takich kamratów jak profesor Miodek los tego miasta, tego świata był przesądzony Nie dam się im żywcem, wybieram śmierć!, pomyślał po czym spłukał truciznę w wychodku a ze sznura ukręcił sobie bat. Gdy dotarł na poranne spotkanie rozsypał gdzieniegdzie trutki na szczury i rozstawił pułapki na myszy. Zwrócił się do zakapturzonego szkieleciku.
- W porównaniu z tym abderytą co zwał się profesorem ty dużo gadasz, tyle, że to co popiskujesz pod nosem, nie skleja się do kupy gryzoniu. Coś robił w nocy?