Jasne, że Władca Pierścieni miał kilka potknięć. Przykładem niech będzie wspomniane oblężenie albo bieg z pochodnią olimpijską, ale to była drobnica.
I w żadnym wypadku nie mogę się zgodzić z tym, że szarża Rohirrimów była błędem. Rohirrimowie to po przełożeniu z sindarinu "Władcy Koni". Co znajduje odzwierciedlenie w świecie. Jak najbardziej akceptuję to, że mistrzowie koni w świecie fantasy mogą szarżować ze stromej góry i w korzystnej sytuacji mogą przeskoczyć nad pikami. Bo kto, jeśli nie oni?
To jest zagranie, które dość często pojawia się u Stevena Eriksona. Bohaterom zdarza się robienie rzeczy pozornie idiotycznych i całkiem niezgodnych z logiką oraz jakąkolwiek sztuką. Potem okazuje się, że nic bardziej mylnego. Mają w swoim arsenale takie karty, że po ich odkryciu właśnie takie nietypowe działanie jest najbardziej sensownym. Dlatego po Władcach Koni mogę się spodziewać cudów z koniami. Tak samo jak po takim majstrze od miecza jak Geralt mogę się spodziewać cudów z mieczem takich jak piruety, które normalnie są szermierczym samobójstwem. Dosłownie. Po Flashu mogę się spodziewać cudów z szybkością, a po Hulku przyjmowania atomówki na twarz.
W serialu Wiedźmin szarża konnicy przeciw szarży piechoty była po prostu głupia i niewiarygodna. Nie ma żadnych podstaw, żeby przypuszczać, że Cintryjczycy byli jakkolwiek bardziej sprawni w bitwie niż jakakolwiek inna piechota. Co innego krasnoludy, choć u nich spodziewałbym się raczej żółwia z tarcz.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |