Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2020, 15:12   #244
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Broniony przez Remerczyków fragment muru oblegany był tak zaciekle i tak zawzięcie, że nawet połączone siły sług pani Lautermann ledwie starczały, by nie dopuścić do przełamania linii obrony. Kiedy więc ciężko zraniona Olivia Hochberg zniknęła z muru, a Hans Hans ku zgrozie towarzyszy skoczył w ślad za nią, w sercach pozostałych na blankach ludzi pojawiła się czarna rozpacz.

- Wracaj! - wrzasnął raz jeszcze Felix Mayer, dzieląc swoją rozgorączkowaną uwagę pomiędzy plecy łysego osiłka i szkielecią dłoń trzymającą się kamiennego parapetu. Ciężki niczym młyński kamień miecz z trudem dawał się utrzymać w zdrętwiałej dłoni, wyschnięte gardło piekło niemiłosiernie. Gorący pot ściskał do oczu, przez co łzawiły przez cały czas.

A kotłująca się za murem nieumarła horda nie przejawiała najmniejszego śladu znużenia, żadnego wahania. Mieszanina pożółkłych szkieletów oraz oślizgłych wzdętych zombi atakowała Herrendorf z zimną i przerażającą konsekwencją.

- Do mnie! - krzyknął Karl Peter tłukąc rękojeścią miecza w tarczę - Wszyscy do mnie! Dawajcie tu, wy zasrane obszczymury!

Wzrok Niersa przemknął po blankach, po dygoczącej od uderzeń bramie, po uwijających się na murze obrońcach. Grupa morrytów radziła sobie doskonale na własnym odcinku, bez trudu niszcząc nieumarłych próbujących wejść na mur po przeciwnej stronie bramy. Lecz reszta ludzi popadała w coraz większą opresję. Pochodzący z Herrendorfu chłopi byli twardzi jak kraina, która ich zrodziła, ale na takie wyzwanie nawet oni nie byli przygotowani. Kilku już zginęło, natychmiast po wyzionięciu ducha wyrzuconych przez rodaków na zewnątrz muru. Wielu krwawiło, utykało i cierpiało z powodu złamanych kości.

Niemal wszyscy sprawiali wrażenie coraz bardziej podupadłych na duchu i to było w opinii Karla Petera największe niebezpieczeństwo.

- Do mnie! - krzyknął raz jeszcze Altdorfczyk, na całe gardło i z pierwszą nutą histerii w głosie. Trzej mężczyźni ścieśnili szyk, coraz bardziej osaczani przez rosnące w siłę kościotrupy.
 
Ketharian jest offline