Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2020, 09:01   #241
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, boczna uliczka Herrendorfu

Saxa przełknęła głośno ślinę. Wpadła niczym śliwka w kompot. Jakieś ludzkie moralne odruchy jej nie pozwalały opuścić ciężarnej.
- Nie zbliżaj się! - Te same odruchy nie pozwoliły jej w pierwszej chwili rzucić się na kogoś...na coś co jeszcze chwile temu mogło być żywym człowiekiem.
Jednak musiała to zrobić. Wyciągnęła sztylet zza pasa i ruszyła na żywego trupa. - Wrzeszcz o pomoc najgłośniej jak umiesz! - Zwróciła się do ciężarnej, mając nadzieje że jej krzyki przebiją się przez ogólny rozgardiasz walk i zamieszania i pomoc przybędzie.

Saxa uzbrojona w pochodnie i sztylet ruszyła na idącego przewodnika. Chciała mieć swój łuk ale zostawiła go na murach. Skąd mogła wiedzieć ze to się wydarzy! Postanowiła trzymać trupa na dystans przy pomocy pochodni...jak to nie pomoże...to nie wie co zrobi.
 
Obca jest offline  
Stary 08-02-2020, 09:19   #242
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Felix walczył nieco zachowawczo oszczędzając siły na dalsze oblężenie, ale gdy jeden ze szkieletów dotkliwie zranił Olivie, a Hans ruszył jej na pomoc sytuacja znacznie się pogorszyła. Ten jeden cios unieszkodliwił dwójkę broniących. Jakby tego było mało, kolejni przeciwnicy wdrapywali się na mur.

- No chyba cie osrłao! - Łowca wykrzyczał do wycofującego się Hansa i szaleńczo zaatakował szkielet który doprowadził do tej katastrofy. - Wracaj. Wiecy ich tu lezie! - Krzyknął jeszcze, zagłuszany zgiełkiem potyczki. - Napieeeerdaać!
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 09-02-2020, 12:47   #243
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Wszystko szło źle. Horda, kierowana jakąś złośliwą inteligencją wydawała się nic nie robić z wysokich murów wioski, ani z wysiłków obrońców usiłujących powstrzymać trupy przed wtargnięciem na koronę muru. Karl widział rosnące w oczach sterty ciał, po których wspinały się wciąż nowe fale żyjących, animowanych złą magią kościotrupów o oczach gorejących zielenią.

Pierwszą falę odparły cepy, widły i drągi kmiotków, którzy stali obok Karla, jednak po pewnym czasie szeregi wieśniaków zostały przerzedzone, a szyk, o którego utrzymanie Karl zabiegał swoim donośnym głosem w końcu rozsypał się i rozproszył po parapecie muru. I kiedy nowa fala ożywieńców zaatakowała mury, Karl odrzucił ciężki i nieporęczny drąg, wyciągając swoją okrągłą rotellę. Pałasz błysnął w świetle księżyca i opadł ze świstem w stronę wynurzającego się zza blanki bladego czerepu. Pierwszy cios z impetem wszedł prosto między żebra szkieleta, rozcinając kości i sypiąc nimi po kamiennym chodniku niczym po stole w szulerni. Szkielet, który zdołał jakimś cudem utrzymać równowagę podniósł swoje zardzewiałe ostrze do ciosu, ale rzezimieszek wykręcił nadgarstek i z cichym stęknięciem powrócił ostrzem pałasza, tnąc trupa niczym świńską tuszkę w rzeźni, od dołu, do góry. Pałasz przedzierał się gładko przez zmurszałe kości żeber, zatrzymując się ze zgrzytem na szczęce trupa. Zielone ogniki momentalnie zgasły, jakby ostrze Karla przecięło jakąś nitkę, czy też może złamało wolę utrzymującą trupa w całości. Rzezimieszek nie mógł się jednak zastanawiać zbyt długo, bo kolejne trupy wdzierały się już na mur.
Kolejnego zaatakował zbyt szybko, zbyt niedokładnie. Cios z grzechotem odbił się od obojczyka trupa, posyłając go nieco w dół, wprost na stertę wspinających się, nieumarłych kamratów. Trup nie dawał jednak za wygraną. Zielone ogniki w oczodołach trupa jarzyły się wściekle, a kościane łapska wyciągały się, próbując pochwycić i unieruchomić ostrze rzezimieszka. Karl pchnął ostrze prosto w jarzące się ślepia, wbijając sztych pałasza prosto między zęby. Czaszka rozleciała się na drobne kawałki, pryskając odłamkami a trup momentalnie rozleciał się jak drewniana kukiełka odcięta ze sznurków lalkarza.

To była zupełnie inna walka. Już od pierwszego ciosu widział różnicę.
Kiedy wbijał ostrze w ciało żywego przeciwnika, ten nie rozlatywał się od razu na kawałki. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Karl mógł uchwycić ten wyraz zdziwienia na twarzy przeciwnika, ten mętniejący wzrok, czasem rozpacz, czasem wściekłość. Emocje towarzyszące każdej śmierci były najciekawsze, a każda śmierć dawała okazję na nowe doświadczenie. Lubił je zbierać, kolekcjonować niczym trofea, bawić się nimi i upajać niczym dobrym winem. Jeśli przeciwnik był na tyle dobry, by wytrzymać kilka złożeń, Karl pozwalał sobie nawet na wieczorny toast za duszę dzielnego rębajły. Tymczasem tu, na murach to było niczym walka z kukiełkami, bezmyślnymi, nieczułymi narzędziami, nie mającymi emocji, dla których śmierć nic nie znaczy.

Karl ogarnął spojrzeniem walczących kmiotków, desperacko walczących o życie. “Sam tego nie ogarnę, za huja…” pomyślał szykując się do starcia z następnymi trupami, wspinającymi się po ożywionej rampie.
-Zepchnąć skurwysynów z muru! Sigmar jest z nami! - Karl próbował krzykami wlać nieco odwagi w desperacko walczących kmiotków, mając nadzieję, że jego osobiste dokonania poprawią nieco słabnące morale obrońców i pozwolą odepchnąć tą ruszającą się, koszmarną rampę od murów.


Jeśli jest szansa na pokierowanie kmiotkami za pomocą Ogłady i spowodowanie, aby drągami zepchnęli nieco trupów z tej ożywieńczej rampy, to na tym skupiłby się Karl. Jeśli trzeba, będzie siekał szkielety aby kmiotkom dać nieco miejsca. Jeśli nie, sieka dalej, w sposób jak najbardziej spektakularny, aby kmiotkowie nie uciekli za szybko.

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 09-02-2020, 15:12   #244
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Broniony przez Remerczyków fragment muru oblegany był tak zaciekle i tak zawzięcie, że nawet połączone siły sług pani Lautermann ledwie starczały, by nie dopuścić do przełamania linii obrony. Kiedy więc ciężko zraniona Olivia Hochberg zniknęła z muru, a Hans Hans ku zgrozie towarzyszy skoczył w ślad za nią, w sercach pozostałych na blankach ludzi pojawiła się czarna rozpacz.

- Wracaj! - wrzasnął raz jeszcze Felix Mayer, dzieląc swoją rozgorączkowaną uwagę pomiędzy plecy łysego osiłka i szkielecią dłoń trzymającą się kamiennego parapetu. Ciężki niczym młyński kamień miecz z trudem dawał się utrzymać w zdrętwiałej dłoni, wyschnięte gardło piekło niemiłosiernie. Gorący pot ściskał do oczu, przez co łzawiły przez cały czas.

A kotłująca się za murem nieumarła horda nie przejawiała najmniejszego śladu znużenia, żadnego wahania. Mieszanina pożółkłych szkieletów oraz oślizgłych wzdętych zombi atakowała Herrendorf z zimną i przerażającą konsekwencją.

- Do mnie! - krzyknął Karl Peter tłukąc rękojeścią miecza w tarczę - Wszyscy do mnie! Dawajcie tu, wy zasrane obszczymury!

Wzrok Niersa przemknął po blankach, po dygoczącej od uderzeń bramie, po uwijających się na murze obrońcach. Grupa morrytów radziła sobie doskonale na własnym odcinku, bez trudu niszcząc nieumarłych próbujących wejść na mur po przeciwnej stronie bramy. Lecz reszta ludzi popadała w coraz większą opresję. Pochodzący z Herrendorfu chłopi byli twardzi jak kraina, która ich zrodziła, ale na takie wyzwanie nawet oni nie byli przygotowani. Kilku już zginęło, natychmiast po wyzionięciu ducha wyrzuconych przez rodaków na zewnątrz muru. Wielu krwawiło, utykało i cierpiało z powodu złamanych kości.

Niemal wszyscy sprawiali wrażenie coraz bardziej podupadłych na duchu i to było w opinii Karla Petera największe niebezpieczeństwo.

- Do mnie! - krzyknął raz jeszcze Altdorfczyk, na całe gardło i z pierwszą nutą histerii w głosie. Trzej mężczyźni ścieśnili szyk, coraz bardziej osaczani przez rosnące w siłę kościotrupy.
 
Ketharian jest offline  
Stary 09-02-2020, 23:13   #245
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Wróciła do macierzy, rosła w łonie matki w bezpiecznej bańce płynów. Słyszała, jedne dźwięki niepokoiły, inne koiły i czyniły kąpiel ekstazą. Zmieniały się natężenia światła i cieni.

Po dniu pełnym śmiechów nadeszła noc wrażeń zupełnie nowych, blasków fioletu, złota, wszystkich kolorów magii. Z wizji, która nawiedziła nienarodzone dziecię, a kończyła się na szturmowanym przez nieumarłych murze, wyrwała Olivię siła Hansowego ramienia. Odzyskawszy przytomność dziewczyna nie pewna sięgnęła do noża, ale poznając osiłka zdobyła się na uśmiech i pozwoliła unieść w powietrze, jego mocarnym ramionom.

Trudno było opierać się Hansowi i trudniej jeszcze nie przyznać mu racji, kiedy oferował pomoc w dostaniu się do bezpiecznej chaty. Ale właśnie paradoksalnie ta chęć pomocy wskrzesiła w adeptce iskrę nadziei, to wystarczyło by zapłonął stos kolejnego szaleństwa. Remerczyk musiał dojrzeć tą nieoczekiwana zmianę na twarzy dziewczyny, bo oblicze wykrzywił mu grymas złości.

- Zaczekaj - odważyła się - Możemy dać im jeszcze choć chwilę powracającej nadziei. Jeszcze jedno zaklęcie, potrzebuję tylko byś trochę mnie ochraniał.

Nie zważając na schnącą skorupę błota zwróciła się ku ogniu walki. Wyjęła z małej sakiewki dzwoneczek i wyrwała mu serce, zastępując je ułomkiem żebra kościeja, który skrzętnie wcześniej ukryła.

MG:
Co dalej zależy od Hansa, ale jak da chwilę, dziewczyna podniesie świecące ostrze na dowód, że nadzieja wraca, skrywszy się za towarzyszami spróbuje spleść gwiazdę magii i wykonać zaklęcie nietypowe.
DŹWIĘKI, ale ze zmienioną ingrediencją. Taki zmodyfikowany dzwoneczek. Czar ma wytworzyć dźwięk tak buczący, by niszczył skostniałą materię umarlaków, coś nie do końca słyszalne dla ludzi. Czy to w ogóle możliwe? Na wszelki wypadek Olivia zlokalizuje źródło poza głównym ogniem walki, bo nie wiadomo jak podziała to na ludzi.
Czarownica nie chce angażować się w alkę.
Mam jeszcze dwa PS, jak co to wykorzystuję.


 
Nanatar jest teraz online  
Stary 10-02-2020, 13:16   #246
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Mgnienie oka jakie Franz spędził aby rozejrzeć się wokół o mało nie kosztowało go życia. Truposz przed nim wyłonił się o wiele szybciej niż się tego stary traper spodziewał, toteż cios jaki wyprowdził w szkielet był bardzo spóźniony i ostrze topora dalece rozminęło się z czerepem umarlaka. Szczęściem całym Morr musiał mieć w opiece swego sługę, bo martwiak musiał wyraźnie słabować w ręku, bo machnąwszy zardzewiałym żelazem tak niefortunnie to uczynił, że nie trafifszy Mauera tak za ciosem poszedł iż w spadł z muru, tam skąd wylazł. Franz wiedział, że choć pod Morrową opieką był, to próżnować nie może, a jego panu miłą ta walka jest, bo przeciw wynaturzeniom okrutnym oręż dzierżył. Tedy nie próżnował jeno dalej żelazem wywijać zaczął, nie oglądając się na nikogo i takoż nawet nie zooczył, jak Hans daje drapaka z muru, jak pan Niers drze się w niebogłosy rozkazy rzucając.

Jedno tylko wiedział, że mus im było kurwich synów z muru zepchnąć a z morrową pomocą Saxa wróci z oliwą i odpędzą ogniem martwych, tak jak uczynili przy bramie. Ta nadzieja sił mu przydawała w walce, bo skąd mógł wiedzieć, że dziewka tymczasem w inne opresje wpadła pomiędzy chatami Herrendorfu, i że Hans za nią polazł, i że kuzynka Sędziego raniona została. Oj srodze by się przemytnik podłamał, gdyby to wszystko ujrzał, ale szcześciem całym w taki szał wpadł iż zajedno mu stawało, czy samojeden czy z całym regimentem Reiklandu ramię w ramię walczył przeciw złemu, bo przecie nie było tajamnicą dla nikogo w wojennym rzemiośle uczonym, że jeśli martwi przez mur przelezą, tedy ich jedynie łaska boska ocali, a tej lepiej na sprawdzenie nie wystawiać było.
 
8art jest offline  
Stary 17-02-2020, 16:17   #247
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
„Nie ma nic trudniejszego niż zbrojna walka.”

To przysłowie wciskał do głowy Karlowi jego mentor, Johann Nóż, znany Altdorfski zabijaka i awanturnik, wyprawiający się nawet na przeklęte ziemie w poszukiwaniu sławy i łupów. Skończył marnie, w podobnej do tej dziurze, gdzieś między Ogasse a dokami, i może dlatego Karlowi zebrało się na sentymenty.
Przez chwilę nawoływał kmiotków do obrony, ale niespecjalnie widział efekt. Trzymali się jedynie Franz, młody Felix, i on sam.
„No, kurwa, przynajmniej jest luźniej...i nie śmierdzi wieśniakami” pomyślał i nawet się uśmiechnął, widząc kolejne dwa kościotrupy przełażące przez blanki. Postanowił trzymać się jeszcze przez chwilę, nawołując co jakiś czas pozostałych, zdolnych do walki obrońców, aby przyszli z pomocą. Tymczasem przeciwnicy przeleźli już na chodnik muru, gotując się do walki. Jeden, pirackim sposobem trzymał w zębach zardzewiały kordelas aby łatwiej wdrapać się po ciałach kamratów i w tej chwili wyciągał już swoją broń, stając w parodii szermierczej postawy, kolejny wyskoczył zza blanki z długim, prostym, acz straszliwie zdezelowanym mieczem, pamiętającym chyba czasy samego Sigmara. Ten runął od razu, korzystając z chwilowego impetu, zapewnianego przez zeskok z blanki i spory zamach, który konieczny był by rozpędzić te długie ostrze. Karl uniósł rotellę nad głowę i rzucił się do przodu, tnąc od dołu spod tarczy, na odlew, prosto w czaskę pierwszego szkieleta.
Brzęk stali i grzechot kości. To musiało potrwać.
Zwarli się na środku chodnika, uderzając bronią o broń, szukając sposobności i luki w obronie.
Szkielety wywijały zardzewiałymi ostrzami i pochylone, zgarbione niczym staruchy krążyły dokoła Karla, uderzając na przemian. Podkute buty Karla tańczyły po kamieniach chodnika, niczym na zabawie w Ciasteczkowy Tydzień, a ich właściciel zwijał się w unikach, próbując wymanewrować nieumarłych.
Pierwsza sposobność nadarzyła się Karlowi, ale nieszczęśliwie przestrzelił ostrzem zbyt wysoko, lub być może wspominki o Altdorfie rozproszyły może jego uwagę. Kolejne ciosy również nie dochodziły do celu.Czerep przeciwnika, który obrał sobie za cel Niers pozostawała poza zasięgiem. Stal pałasza Karla dźwięczała smutno, kiedy ciosy rzezimieszka rozbijały się o całkiem skuteczne zasłony nieumarłych wojowników. Przeciwnicy również nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na obronę Karla. Zardzewiałe ostrza co rusz rysowały okucia rotelli, a powyginana w esy, koszowa osłona rapiera odbijała nieporadne ciosy szkieletów.
Kolejne, długie niczym wieczność sekundy upływały wojownikom na murze, i zdawało się, że żadna strona nie zdobędzie przewagi. Przeciągająca się walka powodowała, że rzezimieszek robił się coraz bardziej nerwowy. Jego wypad na wysuwającą się do przodu czaszkę szkieleta omal nie okazał się jego ostatnim, bo podkute buciory tym razem, zamiast zadźwięczeć wesoło na kamiennym chodniku po prostu pojechały do przodu. Widocznie złapał pod but resztki jakiegoś rozprutego wcześniej kmiotka, czy też może jakieś rozpadające się szczątki nieumarłego. Nie miał zamiaru tego roztrząsać, pochylony pod ramionami szkieleta, który zdziwiony, uniósł broń zamierzając przygwoździć rzezimieszka do posadzki. Karl machnął bronią od dołu, prawie nie celując, szerokim cięciem sięgając wpierw żeber, potem ostrze rozpłatało lewy obojczyk, odrąbując kościotrupowi ramię, i roztrzaskując żebra aż do kręgosłupa. Cios posłał ożywieńca na blanki, a potem trup runął w dół, gubiąc części ciała.
Jego kamrat, wciąż wywijając kordelasem zawinął wściekle i rzezimieszek po raz pierwszy w tej walce poczuł pieczenie.Krzywe ostrze nieumarłego sięgnęło celu nieco powyżej lewego łokcia, zadziwiająco łatwo przechodząc przez skórzany kaftan.

-Ach, na pizdę Vereny! ... - zaklął rzezimieszek zirytowany, wściekły na siebie i szkieleta. -Zajebię cię, świnko... - Karl zarechotał i wyszczerzył się w stronę spróchniałego czerepu. Oczodoły zalśniły blado, jakby ożywieniec mógł go zrozumieć. Plan Karla był prosty, wymyślony, opatentowany, i używany z powodzeniem przez wszelkiego typu mętów z Altdorfskich zaułków Ogasse, niesławnej dzielnicy żebraków i złodziei. Cokolwiek twierdził Johann, mógł się mylić bo spuszczenie wpierdolu nie było wcale skomplikowane. Wpierw kopnięcie w piszczel, które najczęściej posyłało delikwenta na chodnik, lub wprost do ścieku. To załatwiało sprawę ewentualnej zadyszki, bo spotkany po zmroku geld lubił uciekać. Jeśli delikwent, czyli wspomniany geld jeszcze stał, sztych załatwiał sprawę, ale jeśli Karl miał owemu coś do powiedzenia, uderzenie koszem pałasza dawało szansę na jakiś dialog. O ile rzezimieszek nie trafił w zęby, bo czasem trzeba było na nowo uczyć owego delikwenta reikspielu. Karl błyskawicznie uznał, że patent z Altdorfskich ulic jak najbardziej powinien się udać, i nie ma specjalnej ochoty rozmawiać z trupem. Zawinął ostrzem przykuwając uwagę trupa a chwilę później jego podkuty but leciał już w stronę wyciągniętej w miernym wypadzie piszczeli szkieleta.
„Wykończyć z zamachu od góry, prosto przez ten jebany czerep. ” Karl najwyraźniej był zdania, że każdy powinien móc dostał łomot w Altdorfskim stylu.

Czas był najwyższy. Trupów najwyraźniej przybywało. Rzezimieszek mógłby się nawet ucieszyć, gdyby nie fakt, że był zajęty spuszczaniem kolejnego przeciwnika z blanek muru.
Fala upiornych napastników zalała szczyt muru, zaczęła spierać zmęczonych i zakrwawionych obrońców ku jego wewnętrznej krawędzi. Płonący w pustych oczodołach zielony blask przybrał na sile, jakby podsycany wizją rychłej śmierci Remerczyków. A mgnienie oka później został zastąpiony jeszcze silniejszą poświatą o barwie czystego ametystu.

Karl używa jak zwykle ataku wielokrotnego, ale tu wpierw idzie z bijatyki kopniak, potem dopiero cios bronią. Pora na nieco brudnych zagrywek

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 17-02-2020, 18:51   #248
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Felix walczył z uporem maniaka nie ważąc się cofnąć nawet o krok. W końcu jeśli zawiedzie i truposze przedrą si przez mury, los Saxy zostanie przypieczętowany. Wtedy będzie to jego wina.

Atakował niczym dziki wojownik z Norsci nie bacząc na obronę i nadchodzące ciosy. Lecz w odróżnieniu od szalonych wojowników północy o których opowiada się ściszonym głosem, Felix zdawał sobie sprawę, że jego siły mogą nie wystarczyć. Obrońców było po prostu za mało. Nawet jeśli nie ucieknie, to zginie tu i sam przemieniony w żywego trupa ruszy z resztą hordy na ostatnich ocalałych.

Kiedy poblask w oczach przeciwników zaczął zmieniać się w jakąś kolejną, plugawą formę, młody łowca zaatakował raz jeszcze. Był to rozpaczliwy, szaleńczy atak w który włożył całą swoją moc. Nie mógł ich przepuścić. Nie mógł zawieść. Po prostu odmawiał.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 17-02-2020 o 21:33.
Cattus jest offline  
Stary 17-02-2020, 23:03   #249
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Noc 22 Brauzeit 2518 KI, mur Herrendorfu

Niczym uderzające z czarnych przestworzy miniaturowe błyskawice, wiązki sypiącej zimnymi iskrami fioletowej energii uderzyły w zgraję kościotrupów na parapecie muru, rozsadziły je na kawałki ciskając we wszystkich kierunkach kawałkami dymiących kości. Włosy omiatanych magiczną mocą ludzi stanęły dęba, nie tylko na głowach, ale wszędzie tam, gdzie tylko porastały ich ciała. Odsłonięte fragmenty skóry pokryły się gęsią skórką.

Katerina Lautermann wpadła pomiędzy zbroczonych krwią służbitów, silnym ciosem swego kostura strącając z parapetu ostatniego poruszającego się niemrawo nieumarłego. Czarodziejka w niczym nie przypominała eleganckiej wyniosłej damy, którą Remerczycy mieli sposobność eskortować do Herrendorfu. Ociekała potem, jej pierś falowała w rytmie szaleńczego oddechu. Rozwichrzone włosy opadały jej na oczy, kleiły się do mokrej od potu twarzy. Potrójne bruzdy na prawym policzku znaczyły miejsce, gdzie ostre jak brzytwa paznokcie ożywieńca rozdarły głęboko jej nieskazitelną dotąd skórę pokrywając ją krwawymi pręgami.

Karl Peter Niers podtrzymał ją odruchowo, kiedy zachwiała się na nogach wykrzykując nowe zaklęcie. Fioletowy kryształ zapłonął oślepiającym blaskiem, zaczął miotać kolejne magiczne wyładowania smagające wiązkami mocy upiorne sylwetki wspinających się na rampę nieumarłych.

Groteskowa pryzma rozpadła się pod naporem magicznego bombardowania, zniknęła w kłębach cuchnącego czarnego dymu.

Dysząca ciężko Katerina wsparła się na ramieniu pana Niersa, ogień gorzejący we wnętrzu jej kryształu przygasł w jednej chwili.

- Gdzie jest Olivia?! - zapytała otwierając przymknięte oczy - Saxa i Hans?!

- Krewniaczka sędziego srodze poharatana, ale dycha - odkrzyknął Franz Mauer - Łysy ją zabrał w bezpieczne miejsce. Valdis na dole, szuka oliwy, dawno już winna była wrócić!

Brodaty traper odłożył swą broń na parapet muru i wychylił się zań słysząc dźwięczące w ciemnościach nocy zwycięskie okrzyki.

- Cofają się! Kurwie syny nas nie zmogły!

- Przestali atakować! - krzyknął Felix idąc w ślady Franza i wyglądając za mur - Na dole się kupią, przy murze! Co oni... co oni robią?!

- Ja pierdolę! - wykrztusił z siebie pełnym niedowierzania głosem Franz - To... niemożliwe!
 

Ostatnio edytowane przez Ketharian : 17-02-2020 o 23:08. Powód: stylistyka
Ketharian jest offline  
Stary 18-02-2020, 18:11   #250
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Chaos. Upajający chaos bitwy. Karl uwielbiał te uczucie.

Trzask pękajacych kości, kiedy klosz pałasza wbił się w czaszkę podciętego szkieleta brzmiał jak muzyka w katedrze Sigmara. Widok spadającego z muru nieumarłego był niemal bezcenny.
Niemal, bo nie płacili mu za tą robotę, a w dodatku przerwa w boju, którą wymusiła Katerina była znacznie lepsza. Spektakularna.

- Bezpieczne? Istnieje tu takie? - pokręcił głową rzezimieszek po czym odetchnął głęboko. Pachniało nieźle. Szczególnie, że obok była czarownica, która jak każda wysoko urodzona panienka pachniała mydłem i perfumami. Teraz jeszcze dziewczęcym potem, i w dodatku bardzo ciężko dyszała co przywodziło Karlowi nieco inne , weselsze wspomnienia, mało jednak cenzuralne, a po których spodnie mogły zrobić się nieco przymałe w kroku.
W każdym razie jej talia była przyjemnie miękka, kobieta zaś całkiem mocno opierała się na jego ramieniu. Dokładnie tak, jak powinno być, kiedy pozory opadają. To właśnie najbardziej podobało się Niersowi, który zwykł doceniać takie drobne przyjemności.

Ta chwila jednak miała się skończyć. Szybko i brutalnie, niczym wiadro wody wylane na skacowany łeb o poranku.
Wychylił się za blankę, spoglądając na miejsce, które tak zaciekawiło Franza
- Co za problem. Zajebiemy ich jak tych poprzednich. Tylko trzeba pozapierdalać - ocenił wzrokiem znawcy. Chciał wzruszyć ramionami ale jedno piekło jak diabli od zadanej przez kościaka rany, a na drugim miał dyszącą szlachciankę więc stwierdził, że to wybitnie głupi pomysł.

"W huj dużo tych kościotrupów..." zasępił się, ale widząc wzrok Lauterman uśmiechnął się niczym łobuziak kradnący łakocie na Reiksplatz.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172