10-02-2020, 21:01
|
#175 |
| Horst syknął w bólu i złości, ale dało się młodzika opanować. Jakim cudem tak wysoko kopał było zagadkę. Syknął przeciągliwie w bólu i złości posyłając spojrzenie śmierci dzieciakowi. Jakie miał szczęście, że był synem młynarza. Tak, Racimir miał swoje za uszami, ale pomimo wszystkiego był nadal przyjacielem... poza tym, potrzebował by smarkacz był w jednym kawałku. Ludzie zdatni potwierdzić jego tożsamość zostali powiadomieni, a to było kluczowe...
A on? Cóż, wątpił by stary młynarz był w stanie przyjść, bo z tego co słyszał się rozpił. Skąd do jasnej cholery miał alkohol, i to w takiej liczbie, nie wiedział, ale nie od niego. Alkohol nie rozwiązywał problemów. Wręcz przeciwnie, potęgował je, a nie chciał mieć na sumieniu człowieka którego tak dobrze znał. Ciekaw co wymyśli Luther... tak, jak zwykle, we wszystkim był cel. Niech się młody uczy myśleć. - Masz fart smarkaczu. - wycharczał i udał się za Arniką. Znał ten ból aż nadto dobrze i zawsze boli jak skurwysyn. Zagryzał zęby... * * *
Podczas kiedy wszyscy radzili, Horst miał zabieg znachorski na ciele. Po nim dłuższą chwilę rozprawiał z Arniką. Były sprawy w których musieli się naradzić. Sprawy niecieknące zwłoki. Sprawy, od których wiele zależało... w końcu podjęli decyzję, która mogła zmienić wszystko. * * *
Wrócił później i zastał wielebnego. Nos nastawiony, mniej niż cieknący i ziołami pachnący. Mina sroga. Zawsze wiedział co czynić i niczego nie żałował. W końcu zawsze podejmował najlepszą w danym momencie decyzję.
- Witaj, Wielebny. - przywitał się dość szorstko przez nową przypadłość cielesną - Zapewne Jeremi już przedstawił naszą zgubę? Światożar, syn Racimira... strasznie bojący się ojca... wręcz nienaturalnie znając jego łagodne usposobienie. Nietypowe, nieprawdaż?
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
| |