Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2007, 21:04   #670
Extremal
 
Extremal's Avatar
 
Reputacja: 1 Extremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemuExtremal to imię znane każdemu
Cios który zadał nad moją głową golem może nie był najszybszy, ale za to niesamowicie silny, miałem swoje gabaryty nawet jak na standardy ciężkozbrojnych, ale to krótko mówiąc przerosło mnie...chwile ścierały się nasze ostrza, w jego zimnych rękach sejmitar wcale nie musiał być ani zręczny ani słaby, początkowo próbowałem utrzymać dystans jego broni jedną dłonią, a drugą próbowałem pchnąć na posadzkę jeszcze nieruszającego się drugiego golema.

Pchnąłem ile tylko sił mi starczało, sapiąc ciężko przy tym i o dziwo, nie dość że obaj są straszliwie silni, to w dodatku nie da się ich powalić, to już mnie po prostu wprawiło w oniemienie, chwilę patrzyłem nad swoją głowę jak moja drżąca ręka z ledwością próbuje utrzymać ten ciężar.
Wstyd mi było przyznać, ale poczułem lęk... to było to samo co pod tą grotą która się na mnie zawaliła na wyspie, wtedy ledwo żywy wydostałem się spod sterty skał oczyma wyobraźni zobaczyłem mój koniec jak ta "rzecz" odbiera me i tak plugawe życie, przepoławiając czaszkę w pół. Dość smutna perspektywa, dopiero co umknąłem śmierci spod sterty kamieni, to czyżby w tym momencie matka natura chciała naprawić ten błąd? O nie.. nie dam satysfakcji nikomu z uśmiercania mnie, jak to mawiał Agrael z głębi mego serca, nie teraz i nie tu, resztką sił chwyciłem drugą dłoń na ostrze swego miecza i siłowałem się z posągiem w tej nierównej walce.
Pot ściekał po moim czole potokiem, z czoła ociekał po całej mej zbroi, tak mnie załatwił że aż kolana mi się ugięły, i wiedziałem że jeśli zaraz nie odskoczę to zrobi ze mnie miazgę, spojrzałem na drugiego golema, zmierzającego ku Vriessa, cóż wyraźnie nie ma żartów z nimi, wziąłem głęboki wdech cały czas mocując się z golemem, szybki wydech ponowny wdech i ...uuhhhhh podniosłem się na równe nogi, ale przysięgam aż ciemno mi się zrobiło przed oczyma, już instynktownie odskoczyłem na bok, turląc się przez ramię, impet z jakim golem uderzył o ziemię naprawdę robił wrażenie , z mojej zbroi to by sam złom został, tak samo jak z poprzedniej.

Wykorzystując chwilę niedyspozycyjności golema, spojrzałem na Nekromantę, widziałem że cwanie rozwiązał zagadkę, z którą ja pewnie godzinami bym się bawił kręcąc tymi wajchami w tę i,we tę.
A on po prostu spojrzał i przekręcił... uroki lat studiów, ah nie można mieć wszystkiego! A wszystko wskazywało na to że Vriess jeśli czegoś nie zrobimy, zaraz nic nie będzie mieć, z ledwością ja odparłem jeden cios golema, a co ma powiedzieć biedny chuderlawy nekromanta przyparty przez taką istotę do muru? Zbroja z kości wydawała się być jego ostatnią deską ratunku.
Patrzę cóż wyczynia nas poczciwy nekromanta.
-Multum mox!-Rzucił inkantację kości zbroi na mnie... dziwne, ale przypomniało mi się jak dawno temu z Vriessem polowaliśmy na umarlaka z jeziora, wtedy to ja obdarowałem go aurą, chyba uznał że czas najwyższy na rewanż.
Nim skończyłem cię napawać osiągnięciami czarnej magii, ziemia pode mną zaczęła trząść, z trudnością próbowałem utrzymać równowagę i tak już wyczerpanych nogach, chwyciłem się wnet szybko muru , licząc na to że może golemom osunie się grunt pod stopami, trzęsienie równie szybko jak się zaczęło tak i się skończyło.
Niestety nie zrobiło to większego wrażenia na żadnym z nas, jak i na kamiennych. Wtem zobaczyłem jak golem przed którym czmychłem zbliża się do mnie, zacząłem lustrować każdy cal jego kamiennej postury, korpus, łeb i szable... był cały z kamienia,a mój miecz co najwyżej może go zarysować, to tak jak wysłać na armatę komara, jednym słowem istne szaleństwo.

-Avalanche...Avalanche, słyszysz mnie?-słyszałem nieco cichszy niż zwykle głos znienawidzonego przezemnie Demona wydobywający się z miecza
-Jak mam Cię nie słyszeć, jesteś pierwszą rzeczą jaką słyszę kiedy się budzę, i ostatnią kiedy zasypiam...-Odpowiedziałem mu w myślach
-Słuchaj mnie... ta bariera... osłabia demony, w tym i mnie, musisz się stąd wydostać.. z tego tunelu.. NATYCHMIAST!!-Rozkazał mi władczo, na mój wzrok spowił się krwią, nie widziałem normalnymi barwami, tylko wszelkie odcienie krwi i czerni, a me uszy dobiegły odgłosy konających, całkowicie mnie paraliżując na chwilę, tak bardzo że nawet nie miałem głowy by odpowiedzieć uwięzionemu we mnie Agraelowi.
-Ahhh.. słuchaj mnie.. te golemy.. musisz pozbawić ich kończyn, którymi dzierżą broń, jedno silne, celne uderzenie w najcieńsze miejsca, powinny odrąbać im ręce.. pośpiesz się-Głosy ucichły , a wzrok stał się normalny... krótka chwila, a sprawiła mi masę nieopisanego bólu...

- Avalanche, za chwilę dobiegniemy do dźwigni, i na mój znak je uruchomimy!!
- O nich się nie martw, zajmę się nimi...
- Avalanche, na trzy! Raz... dwa...

Nawoływał mnie Nekromanta... pewnie zbluzga mnie, za to co zrobię. Ale walka jeden na jeden, to rzecz święta;
-Poczekaj chwilę... pamiętaj że ja nigdy się nie wycofuję...a ten Zig jeśli mu zależy poczeka chwilę, zaraz z nim skończę i pociągnę za tą dźwignię. - Przyjrzałem się memu ostrzu czy nie było żadnego uszczerbku na nim, zlustrowałem zbliżającego się golema, i ruszyłem mu na przeciw, chcąc odciąć mu ręce, a potem łatwo uśmiercić.
 
__________________
Jednogłośną decyzją prof. biskupa Fiodora Aleksandrowicza Jelcyna, dyrektora Instytutu Badań Nad Czarami i Magią w Sankt Petersburgu nie stwierdzono w naszych sesjach błędów logicznych.
"Dwóch pancernych i Kotecek"

Ostatnio edytowane przez Extremal : 08-08-2007 o 21:30.
Extremal jest offline