Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2020, 03:00   #34
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Lika, Alex i Sebastian - getaway


- Ofka! - Sebastian wywrzeszczał czując, że pierś rozpala mu ogień. Zdawał sobie sprawę, że krzyk odbiera kolejną porcję sił. I po co? Nie słyszała go!
Głupia!
Płuca paliły, pot oblepiał ciało i napinał mokre od deszczu ciuchy. Te ostatnie tworzyły niemal zbroję, która z każdym przyspieszonym krokiem, stawiała coraz mocniejszy opór.
Ciało blondynki stawało się coraz większym ciężarem. Mieszał się on z coraz mocniejszym kłuciem w boku. Krok po kroku walczył ze swoim największym przeciwnikiem - sobą samym.
Obiegająca w ciemność brunetka skutecznie odwróciła jego uwagę. Wybuch agresji i złości zagłuszył ból wrzeszczących wyczerpaniem mięśni.

Głupia!!
Kątem oka złapane zderzenie Alex z drzewem po raz kolejny odwróciło uwagę od pisku w uszach.
Sapiąc niczym zatrzymany w miejscu byk, Sebastian przystanął chowając się za drzewem. Zrzucił gwałtownie ciężar z ramion, pozwalając kobiecie osunąć się luźno wzdłuż swego ciała. Odchylił głowę by pozwolić deszczowi obmyć twarz. Dyszał ciężko wypuszczając potężne obłoki pary. Pozwalał ciału odpocząć, rozluźnić się nieco. Te kilka sekund napełnić powietrzem płuca. Chwila. Zbyt krótka. Umysł rejestrujący sekwencje ruchów.
Otwarte usta łapczywie łowiące kilka kropli zimnej wody by schłodzić rozpalone gardło.
I jeszcze jeden oddech.
Otarcie twarzy.
Rozluźnienie ramion i przyciągniecie blondynki do siebie.
Dłoń ujmująca dłoń kucharki i bieg w bok ku ogłuszonej Alex.
Mocny uchwyt na ubranie na karku drugiej blondynki i bieg do przodu.
Do przodu za wredną, bezczelną, upartą i głupią!
Sebastian pozbawiony obciążenia parł do przodu na głucho, z zacięciem ciągnąc dwie kobiety za sobą w kleszczach swych potężnych ramion.

Alex skrzywiła się. Musiała wyglądać gorzej niż się czuła, skoro Federata szarpnął ją i ciągnął za kołnierz.
- Nie - zdawało jej się, że powiedziała, choć w uszach był tylko pisk. Kilka kroków podróży w taki sposób spowodowało, że łowczyni robotów zaczęły się plątać nogi.

- Nie, ja sama - powiedziała strącając w końcu dłoń olbrzyma. Tym razem zdawało jej się, że usłyszała ostatnią samogłoskę wśród pisku. Przetarła ranę na czole. Szczypanie na całej powierzchni uświadomiło jej, że rana jest duża, ale nie jest głęboka. Dobrze. Będzie żyć. Ruszyła truchtem. Tak było łatwiej. Świeciła latarką pod nogi, co jakiś czas świecąc dalej, w ślad za Ophelią.

Biegli we trójkę, z Liką ściskającą kurczowo wielką dłoń wielkoluda i równie mocno zaciskającą szczęki aby nie zwymiotować. Bardziej czuła niż widziała poruszenie za ich plecami, niemrawe i wyraźnie przerzedzone wybuchem granatu. Widziała w świetle eksplozji co ich goniło i tym bardziej nie chciała zwalniać. Pędziła ile jeszcze sił zostało w drobnym ciele, ciągniętym do ziemi tonowym plecakiem i nieporęcznym karabinem.
Gnali na złamanie karku, wciąż przed siebie i dalej i jeszcze prędzej, za towarzyszy mając deszcz, błoto, błyski gromów, a także cuchnące skażeniem potwory gramolące się powoli ich śladem, jakby do cholery nie mogły odpuścić! Szczęście ludzi, że głośny huk wystraszył część pogoni, część… chyba ranił albo zabił. Niestety paru maruderów wciąż snuło się po okolicy, powstając na łapy aby podjąć trop.

Uszy powoli pozwalały Sebastianowi na rozróżnianie dźwięków choć wciąż stłumionych. Donnelley w końcu puścił dłoń Liki by otrzeć oczy i rozejrzeć się za brunetką. Chciał siłą woli przywołać ją do siebie. Spojrzał to na Alex to na Likę.
- Czujesz pogoń? Ilu? - grzmiał próbując przekrzyczeć przytkane uszy. - Gdzie ich czujesz?

Blondynka zrobiła niepewną minę, łapiąc ciężko oddech, mimo że nie biegła przecież długo. Było jej słabo, trzęsły się kolana i dłonie.
- Co?! - odkrzyknęła mimo że mężczyzna był tuż obok. Dlaczego się zatrzymali?
Przecież musieli uciekać!
Machnęła ręką, pokazując cztery palce i zaraz wskazała za plecy, pchając olbrzyma aby ruszył się i znów biegł. Nie mogli tak sterczeć!

Brodacz złapał Likę i na nowo narzucił zabójcze tempo obydwu kobietom. Musieli trzymać się razem. Działaniami Sebastiana prowadził teraz instynkt ucieczki i przeżycia. Ucieczka była jedynym rozwiązaniem i wielkolud parł do przodu by uniknąć otoczenia i zasadzki napastników.

W końcu w ciemnościach błysnęło kiwające się światło.
Błysk to nikł to się pojawiał, a nadzieja dodała brodaczowi nowych sił.
-Szybciej! - dysząc, zachęcił blondynki do zwiększenia wysiłku. Chciał dobiec do brunetki czym prędzej i przekonać się czy jest cała. Odgonił myśl o tym, że mogło się jej coś stać.

Szybciej… gdyby to było takie proste. Lika miała wrażenie, że zaraz żołądek wyskoczy jej przez gardło, razem z płucami. Ciągnięta za rękę musiała jednak szybko przebierać nogami, trochę jak dziecko prowadzone przez bezwzględnego rodzica. Korzystała z siły tura, przez co przynajmniej nie padła nigdzie w błoto.

Światło było zaskoczeniem, nie spodziewała się go. Raczej tego, że Ophelia ucieknie i zostawi ich… chyba że to była pułapka. Vasilieva z całych sił pragnęła, aby nią nie była. Tym bardziej, że smród za plecami niebezpiecznie się zbliżał.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline