Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2020, 13:03   #17
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Profesjonalizm lekarza, jego spokój i rzeczowe podejście rozwiały obawy Robin. I ośmieliły ją.

- Przyjechałyśmy tu na zawody – powiedziała. – Ma pan rację, Foxy jest przyzwyczajona do zmian, nie powinna tak reagować.
Potarła brodę.
- To może zabrzmieć dziwnie… ale mam wrażanie, że ona coś zobaczyła. Wyczuła, I to ją tak przeraziło. Kiedy tu weszłyśmy .. jeden z pacjentów wyszedł z oddziału psychiatrycznego. On też coś widział. Wpatrywali się w ten sam pusty punkt w przestrzeni. On i Foxy.
- Widuje pan różne tutejsze zwierzęta… czy miał pan do czynienia z czymś takim, co spotkało Foxy? Inni właściciele mówili o takich zachowaniach ?


Powell zdjął z biurka kwadratowy przycisk do papieru i lekko podrzucił nim w powietrzu. Jego mina wyraźnie stężała.
- Ja osobiście nie zwróciłem na nic takiego uwagi. Poza tym, wie pani, obowiązuje mnie tajemnica lekarska. Ale… - zawiesił głos i powoli spojrzał w jej kierunku. - Jak tak teraz o tym myślę, to coś przychodzi mi do głowy. Mamy taką lokalną ekscentryczkę. To akurat mogę powiedzieć, bo kobieta jest wszystkim znana.

Lekarz nachylił się do Foxy i wyciągnął ku niej rękę, tym razem, aby po prostu ją pogłaskać. Ponieważ Robin nie wykonała żadnego gestu Foxy zignorowała dotykającą jej dłoń. Patrzyła cały czas na swoją panią.

- To pani Sparks, siostra dyrektorki szkoły. Od kiedy pamiętam, mieszka sama. Ma stado kotów i często twierdzi, że one również coś widzą. Ludzie mają ją za wariatkę, ale ja staram się podchodzić do każdego indywidualnie i nikogo nie oceniam. Jeśli to panią uspokoi, Sparks chętnie o wszystkim opowie. Właściwie robi to cały czas, tylko nie każdy chce słuchać - uśmiechnął się z, mimo wszystko, śladem pobłażania na twarzy.

Pokiwała głową, powoli.
- Tajemnica lekarska dotyczy danych pacjentów i ich zdrowia. Natomiast jak najbardziej wolno panu rozmawiać o tym, jakie przypadki pan leczy. Tym niemniej dziękuję.
- Ta kobieta… pani Sparks, tak? Gdzie ja znajdę?
- Właśnie takich informacji miałem nie przekazywać
- powiedział doktor, uśmiechając się. - Ale i tak by się pani dowiedziała. Mamy u nas mały park. Patrząc na niego od Caron Street, trzeba przejść do końca żwirowej alejki. Brązowy dom na końcu to będzie jej.

Mężczyzna nachylił się lekko, zamykając kartę zwierzęcia. Wziął głębszy oddech.
- A tak z czystej ciekawości. Dlaczego pani sądzi, że Foxy kogoś widziała?
- Wpatrywała się w przestrzeń. Pustą przestrzeń.
- pokręciła głową. - Samo to już było dziwne. Tollery genetycznie są uwarunkowane na skupianiu się na sygnałach człowieka, dodatkowo - w trakcie szkolenia ta zdolność jest rozwijana. Foxy od małego jest ćwiczona w ignorowaniu otoczenia.
Wskazała wzrokiem na zdjęcia i trofea z zawodów.
- Nie muszę tego panu tłumaczyć, prawda? Też startujecie…
Doktor uśmiechnął się i jakby w geście potwierdzenia, poprawił jedną z nagród.
- Zgadza się. To bardzo zmyślne psy. Są posłuszne, ale nie w tym zaślepionym sensie, jaki charakteryzuje niektóre rasy.

Robin zamyśliła się na moment .
- Jest coś jeszcze… Zabrzmię teraz jak paranoiczka, ale na szczęście obowiązuje pana tajemnica – zaśmiała się nerwowo. – Ten pacjent, który zaczepił mnie na korytarzu.. on też twierdzi, że ich widzi. Jak Foxy.
Dopiero kiedy sama siebie usłyszała, zdała sobie sprawę, jak szaleńczo brzmią jej słowa.


Powell nie zdawał się być jednak człowiekiem, który łatwo oceniał ludzi. Wiele osób podsumowałoby całą opowieść głodnym kawałkiem, typu „coś jej się wydawało”. Tymczasem naprawdę wydawał się być zainteresowany sprawą, cokolwiek o niej sądził.
Mężczyzna milczał jakiś czas. Bez pośpiechu podszedł do okna i lekko rozsunął żaluzje.
- Może to autosugestia? Na tym akurat się nie znam, ale wydaje mi się, że kiedy na czymś się skupiamy, przyciągamy do siebie pewne myśli. Wie pani co? Proszę sobie zachować mój numer - podał jej wizytówkę. - Jeśli sytuacja znów się powtórzy, można do mnie śmiało dzwonić.
- Bardzo dziękuję
- schowała kartonik.
- Foxy, idziemy. - pies, który zdawał się drzemać obok nogi Robin, poderwał się na równe nogi.

- Autosugestia nie tłumaczy jednak jej porannego zachowania, prawda?
- Nie było to normalne zachowanie, to pewne
- zgodził się z nią doktor.
- Jeszcze raz dziękuję - wyciągnęła dłoń na pożegnanie. - Startujecie jutro? - dopytała.

Powell uśmiechnął się, odsłaniając dwa rzędy śnieżnobiałych zębów.
- Nie przepuściłbym takiej okazji. Ostrzegam, że nie ma pani szans. Mint jest w szczytowej formie! Oczywiście żartuję. Powodzenia i do zobaczenia na miejscu.
Teraz Robin zaśmiała się, wyraźnie odprężona.
- Foxy dwa razy zdobyła mistrzostwo Walii i Szkocji… To będzie wyrównany pojedynek, już się cieszę na spotkanie.

Wyszła z gabinetu i skierowała się w stronę oddziału psychiatrycznego - miała nadzieję spotkać ordynatora.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline