Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2020, 14:00   #192
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Rozcinanie każdego worka za dużo czasu zajmie. - Powiedział Max - Tommy, zrób kolce w podłodze, niech przebiją wszystkie worki naraz, może uda ci się tymi kolcami potem jeszcze na boki rozerwać resztki.
Tommi przyklękł, kamienna rękawica zsunęła się z dłoni. Chwilę nic się nie działo, aż nagle w górę wstrzelił deszcz białego proszku. Przez opary widać było sterczące z pryzmy worków kolce.
- Cofnij się Duncan i nałóż maskę, bo będziesz miał ostatnią jazdę w swoim życiu. - powiedział Max.

Franko niczym piekielny młynarz ruszył do przodu odgryzając korki dwóm butelkom trzymanym w dłoniach. Wypluł korki i zaczął chojnie polewać.
- Sorki za to - mruknął Tommy okręcając swoją butelki - nie myślałem, że to aż tak wyjdzie.

Przez dłuższą chwilę pracowali w milczeniu, gdy nagle odezwał się Max:
- Panowie, mamy problem…
Franko ścisnął w dłoniach butelki rozpryskując płyn na breję, w którą zmieniał się niedawny kontener koksu.
Czarna sylwetka niewidoczna w zaułku przyglądała się dwóm furgonetkom zapakowanym uzbrojonymi ludźmi. Sprawdziła czas i wyjęła obły przedmiot. Wyrwała zawleczkę i poturlała granat pod jedną z furgonetek.

Stuk…

Stuk…

Stuk…

BUUUUMMM!

Poderwana wybuchem furgonetka obróciła się i rąbnęła na dach płonąc. Z drugiej wysypali się uzbrojeni ludzie celując we wszystko dookoła. Czarna sylwetka cofnęła się w zaułek i znikła w mroku.
- Don Giovani - krzyczał jeden z nich do telefonu - zaczęło się. Rozwalili naszych.
Don Giovani odłożył telefon i powiedział:
- Wyślij ludzi, niech zrównają klub z ziemią. Każdy żółtek jakiego tam znajdą ma gryźć ziemię.
- In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen. - ojciec Forthill modlił się żarliwie. On także widział odezwę Wujaszka w internecie i coś mu mówiło, że każda pomoc będzie potrzebna.
- Sub Tuum praesidium configimus sancta Dei Genitrix, nostras deprecationes ne despicias in necessitatibus nostris, sed a periculis cunctis libera nos semper, Virgo gloriosa et benedicta. Domina nostra, Mediatrix nostra, Advocata nostra, Consolatrix nostra. Tuo Filio nos reconcilia, tuo Filio nos commenda, tuo Filio nos repraesenta.
- Takeshi, odwołałeś operację odzyskania towaru? - zapytał wchodzącego pan Taki.
- Tak, Matabi nie ma szans zabrać towaru do kryjówki. Nie przy tylu świadkach. Okolice magazynu roją się od reporterów, gliniarzy i włochów. Nie doceniłem tych miejscowych Oni. Musimy poczekać na inną okazję…
Nagle do środka wpadł Araki.
- Atakują nas! To włosi!
- To twoje ostatnie ujęcie, dupku - trafiona pociskiem kamera rozpadła się na kawałki. - A teraz to samo zrobię z twoim łb…
Nie zdążył dokończyć. Wielka łapa spadła na ramię i szarpnęła. Pocisk trafił metr od głowy reportera.
- Nie zasługujesz by żyć, śmieciu - warknął czarno odziany, wysoki, barczysty osobnik. Pięść z kastetem zmasakrowała twarz bandziora. Czarny osobnik wzniósł pięść do drugiego ciosu, ale zamarł. Spojrzał przez ramię, w górę. Wprost w kamerę zamontowaną na dronie. Odrzucił bandziora, błyskawicznie wyciągnął pistolet i strzelił. Obraz z kamery zmienił się w zakłócenia.

- Tak moi mili, właśnie poznaliście nowego bohatera - Ricki uśmiechnął się do kamery - trochę nieśmiały i dziki. Ale respekt budzi. Bogeyman! Tak! Straszak na niegrzecznych ludzi. Przy okazji, pod filmem wrzucam linka do zbiórki, kopsnij cie ile kto może. Muszę kupić nowego drona.
- Właśnie eksplodowała furgonetka, z drugiej wyskoczyło paru mafiozów - szybko relacjonował Max. - Walą na oślep. Nigdzie nie widać kitajców. Widziałem Panterę i jakiegoś nowego typa. Ricky nazwał go Boogeyman. Robią co mogą, ale reporterów całkiem pojebało. Leżą jak lemingi pod lufy. Do tego sporo gapiów, przyszli zobaczyć bohaterów w akcji, debile. - Max tak nie nazywał nawet studentów uwalniających trzecią poprawkę.
 
Mike jest offline