Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2020, 20:57   #192
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pałac Lombardich, 27 czerwca 2595

- Pierwotni mieszkańcy Lucatore to purgaryjscy chłopi z klanu Benesato - ciągnął dalej Marco - Od lat uprawiają tam rolę, od wielu pokoleń. Anabaptyści pojawili się kilkadziesiąt lat temu, wniknęli w lokalne społeczeństwo niejako z przypadku. Większość z nich nie myślała o niczym prócz mordowania w imię wiary wyznawców Pasterza na Nizinach Adriatyckich. Wielu miejscowych do nich dołączyło, wśród nich również sam Altair, kiedy jeszcze był dzieckiem. To dzięki niemu anabaptyści tak głęboko zapuścili korzenie w Lucatore, przejmując na własność tamtejszy prastary górski klasztor.

Helweta postukał czubkiem palca w punkt na mapie symbolizujący cel podróży delegacji.

- Niepotwierdzone informacje sugerują, że to w tym klasztorze zaufani ludzie Altaira wytwarzali nowe odmiany świętych balsamów, te osławione rajskie oleje, które w prawdopodobnie farmakologiczny sposób wywołują u anabaptystów pożądane nastroje.

Wiedza Bartheza na temat sekretów kultu Złamanego Krzyża nie mogła uchodzić za imponującą, ale również on słyszał co nieco o pilnie strzeżonych przez Katedralne Miasto farmaceutykach, rzeczywiście określanych w potocznej mowie rajskimi olejami. Zarezerwowane przede wszystkim dla zasłużonych wyznawców, specyfiki te trafiały czasami pod postacią prezentów w ręce osób nie przynależących do kultu, a o ich właściwościach krążyły rozliczne opowieści. Transporty balsamów idące przez alpejskie tunele były starannie zabezpieczone i nie podlegały kontrolom celnym w zamian za wyjątkowo wysokie, ale opłacane bez słowa zastrzeżeń myta.

- Anabaptyści utrzymują w Lucatore garnizon weteranów, w większości przyjaciół i towarzyszy broni Altaira z czasów wojen na Adriatyku - Alpejczyk podniósł głowę znad mapy, ponownie jął taksować gościa badawczym wzrokiem - Pozostają w zażyłych stosunkach z czerwonokrzyżowcami z Vivaco, ale trudno ich uznać za ucywilizowanych w stopniu takim jak twoi obecni pracodawcy. To surowi nieokrzesani ludzie szanujący jedynie siłę pięści, nie znający wyrozumiałości dla słabych, zwłaszcza innowierców. Przeanalizowałem skład waszej delegacji i czuję się zobowiązany wyjawić pewne zastrzeżenia.

Nathan wytrzymał bez zmrużenia oka spojrzenie gospodarza, uniósł pytająco jedną brew.

- Będę szczery w żołnierski sposób. Cała ta świta, kucharz, fryzjer, dwórki. Taki widok wzbudzi w Lucatore politowanie, jeśli nie wprost pogardę. Żołnierzy uszanują, również Franków, ale służbę? Zabierając tam wszystkich lokajów twój suzeren naraża się na śmieszność. Żona Altaira Neve, obecnie pogrążona w rozpaczy wdowa, to prawdziwa suka, wredna i wyniosła. Ona tego nieszczęsnego Sanguine pożre żywcem jak przed nią stanie w wytwornych szatkach i z modną fryzurą. Nie wierzę, że nie zdajesz sobie z tego sprawy, przyjacielu.

- Rozumiem, że na szlakach handlowych do Alp nie musimy się obawiać żadnego zagrożenia - odpowiedział spoglądający na mapę Barthez - A co z Wrzosowiskami? To trakt o pomniejszym znaczeniu, ktoś strzeże jego bezpieczeństwa?

- Od zachodu zapuszczają się tam patrole z Bergamo, od wschodu anabaptyści - odpowiedział Grando - Kręcą się tam przemytnicy i drobni przestępcy, ale już od dawna nie słyszeliśmy żadnych wieści o napadzie na duże grupy uzbrojonych ludzi. Biorąc pod uwagę to, ile macie broni palnej, nie sądzę, by ktokolwiek odważyłby się zagrodzić wam drogę. W mojej opinii poziom zagrożenia jest minimalny. Dużo bardziej powinniście uważać w Lucatore. Jak już wspomniałem, spora część osadników to niedawno przybyli anabaptyści, którzy wcześniej walczyli razem z Altairem przeciwko jehammedanom. Są porywczy, twardzi i często przesadzają z próbami nawracania na swoją wiarę. Łatwo ich sprowokować nieopacznym słowem albo czynem.

Nathan słuchał uważnie, odnotowując w pamięci każde słowo gospodarza.

- Żona Neognostyka sama przez kilka lat walczyła na pierwszej linii frontu, dlatego cieszy się wielkim posłuchem żołnierzy. Jeszcze za życia otrzymała tytuł Żelaznej Emisariuszki, chociaż w ostatnich latach to ona przebywała na stale w klasztorze, a Altair podróżował w sprawach kultu do Borki i Pollenu. Ona i jej weterani mieszkają w klasztorze nad miasteczkiem. Populacja Purgaryjczyków w Lucatore liczy jakieś trzy tysiące dusz, do tego dochodzą mniejsze wioski i samotni farmerzy w granicach prowincji. Razem nie więcej jak dziesięć tysięcy, niemal bez wyjątku konwertowanych na anabaptyzm bądź lojalnych wobec kultu innowierców.

Marco Grando umilkł na chwilę, zastanowił się głęboko.

- Do tej pory w Lucatore panował ład i porządek zrodzony z pokrewieństwa. Altair miał starszego brata. Ennio Benesato zawsze pozostawał w cieniu swego szanowanego brata, ale też najwyraźniej wystarczała mu mało eksponowana rola namiestnika miasta. Dzięki niemu Neognostyk nie musiał się zajmować trywialnymi sprawami administracyjnymi, podatkami i problemami lokalnej populacji. Chcąc złagodzić rodzące się czasami spory i napięcia pomiędzy Bergamo i Lucatore, Vespaccio Lombardi zgodził się oddać swą córkę Gallę Lombardi bratu Altaira.

Barthez jeszcze baczniej nadstawił uszu słusznie zakładając, że ta informacja mogła mieć krytyczne znaczenie dla powodzenia dyplomatycznej misji.

- Galla ciągle przebywa w Lucatore. Z sporadycznych raportów wiemy, że nic jej obecnie nie zagraża, ale ta sytuacja może się w każdej chwili zmienić. Wielu anabaptystów z Lucatore szczerze nas nienawidzi, wielu od początku było przeciwnych aranżacji tego małżeństwa. Dopóki Altair żył, chroniony przez niego Ennio nie obawiał się niechętnych mu oponentów, ale teraz musi uważać na każdy ruch. Nie jest tajemnicą, że Neva nigdy nie darzyła miłością swego szwagra.

- Czy któryś z celów naszej misji wiąże się z zapewnieniem dziedziczce bezpieczeństwa? - spytał Nathan.

- Nie - zaprzeczył natychmiast Grande - Jestem przekonany, że Galla poradzi sobie bez niczyjej pomocy. To kobieta obdarzona wieloma talentami, nie tylko wyjątkową urodą. Co do was, dwór życzy sobie, byście zebrali jak najwięcej informacji na temat nastrojów w Lucatore, wśród chłopstwa oraz garnizonu.

- Gdzie możemy zatrzymać się po przyjeździe? - w głowie Alpejczyka pojawiło się znienacka wyobrażenie jadącej rozmiękłymi ulicami Lucatore kawalkady wozów delegacji, obszczekiwanych przez brudne zawszone psy, ściganych przez zgraję hałaśliwych dzieci i napastliwych żebraków.

- Szczerze wątpię, by Żelazna Emisariuszka zechciała ugościć was w klasztorze - Grando potrząsnął głową w wyrazie daleko posuniętego sceptycyzmu - Tym bardziej z powodu innych liczących się gości zmierzających do Lucatore, choćby cieszących się tam znacznym szacunkiem Szpitalników. Już prędzej będziecie musieli zająć miejsca w zajazdach i domach gościnnych w mieście albo poza jego murami. Nie mam pojęcia, na ile łatwo będzie znaleźć łóżka, w mieście zapewne z dnia na dzień wzrasta liczba żałobników. To jeszcze jeden argument za pozostawieniem w Bergamo niepotrzebnego balastu w postaci dworskiej świty, ale to tylko moje własne zdanie.

Kiedy na końcu spotkania mężczyźni uścisnęli sobie szorstko dłonie, Barthez oznajmił cicho, charakterystyczną helwecką mieszaniną borkańskiego, purgaryjskiego i frankońskiego:

- Jestem prostym żołnierzem, a nie dyplomatą Sanguine czy Lombardi i stawiam sprawy prosto, po żołniersku, Marco. Zorientowałem się, skąd pochodzisz, ale wiedz, że nie będziesz miał we mnie wroga. Twoja tożsamość jest bezpieczna. Liczę na to samo względem mnie. W końcu jedziemy na tym samym wózku. Powiedz mi tylko czy muszę się obawiać helweckich łapaczy tam pod samą granicą w Lucatore.

Marco Grando nie zmienił nawet na jotę wyrazu twarzy, nie drgnęła mu powieka, kiedy Nathan bezceremonialnie otwarcie przyznał się do statusu alpejskiego dezertera.

- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi - odparł płynną mową Purgaryjczyków, chociaż jednocześnie dowiódł, że doskonale zrozumiał helwetikę Nathana - Moja tożsamość jest doskonale znana mieszkańcom tego miasta. Jestem obywatelem miasta Bergamo, lojalnym sługą rodu Lombardich. Od zawsze.

Grando przemawiał poważnym, pełnym stanowczości tonem, ale w jego oczach zamigotały ogniki wydające się całkowicie zaprzeczać wygłoszonej właśnie deklaracji klanowego pochodzenia.

- Nie rozumiem też sensu pytania o łapaczy z Alp, ale mogę pana zapewnić, że Helweci nie zapuszczają się bez zgody ani na ziemie Lombardich ani anabaptystów.

- Rozumiem i raz jeszcze dziękuję za wszystkie informacje. Oraz za mapy - Barthez skinął komendantowi straży przybocznej Wilka głową, po czym opuścił gabinet ściskając pod pachą otrzymane od rozmówcy dokumenty.

W jego głowie kotłowały się sprzeczne myśli.


Spotkanie u komendanta dobiegło końca. Zakładam, że Nathan Barthez powróci teraz do rezydencji gości, gdzie dołączy do spotkania ze szlachecką rodzinką.




Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Abdel nie zechciał odpowiedzieć od razu na żadne z postawionych przez Leona Thibauta pytań. Bawiąc się w zamyśleniu karafką rubinowego wina, dziedzic sprawiał wrażenie zagadkowo nieobecnego myślami w pomieszczeniu. Kuzyn pomyślał nawet, że to melodyjny zaśpiew kapłana jehammedańskiej świątyni wprawił Abdela w tak melancholijny nastrój, wszelako duchowny w końcu umilkł, a dziedzic nadal nie zabierał głosu.

Odgłos pukania do masywnych drewnianych drzwi odwrócił uwagę Leona od nieco frasującego zachowania krewniaka.

Wpuszczony do środka przez Jaquesa Perraulta, Nathan Barthez skłonił się uprzejmie trójce zasiadających przy stole arystokratów, po czym do nich dołączył kładąc na blacie stertę papierowych kartek.

- Ufam, że pańska wizyta w pałacu okazała się owocna, panie Barthez - powiedział ni to pytającym, ni to wyzbytym głębszego zainteresowania tonem Abdel - Zechce nas pan wprowadzić w szczegóły?


Mała okazja, by Bartek podzielił się z rodzinką Sanguine swoimi przemyśleniami...


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem