Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - Postapokalipsa Świat umarł. Pogodzisz się z tym? Położysz się i umrzesz przygnieciony megatonami, które spustoszyły Twój świat, zabiły rodzinę, przyjaciół, a nawet ukochanego psa? Czy weźmiesz spluwę i strzelisz sobie w łeb bo nie dostrzegasz nadziei? A może będziesz walczyć? Wstaniesz i spojrzysz na wschodzące słońce po to, by stwierdzić, że póki życie - póty nadzieja. I będziesz walczył. O przyszłość. O jutro. O nadzieję... Wybór należy do Ciebie.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2020, 18:47   #191
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację

Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Choć myśli wynalazcy co raz, uciekały do pięknej żony, wiedział, że rozmowa którą przyszło mu toczyć jest przełomowa, że czas który poświęciło mu kuzynostwo jest cenny i w tak niezwykłej chwili należy go docenić. Uważnie obserwował twarze rodziny, szukał wzrokiem oparcia w osobie Dumasa, przecież razem prowadzili próżne się teraz zdawało rozmowy, gdy dziedzic pozostał sam w mrocznym ogrodzie. Raz jeszcze wlał w zasychające usta czerwonego wina, ale niewiele to pomogło. Z minaretu odezwał się śpiewak jehameddan.

-yhyyy! - odchrząknął - Prawdą jest, że nadarza się niecodzienna okazja zebrania informacji o Lukatore i ziemiach na wschód, trudno dyskutować nad zasadnością dalszej podróży. Na pogrzeb zjedzie z pewnością liczne grono wpływowych osób z różnych obozów. Trudno też nie przyznać racji Angeline Lei sugerującej ostrożność i powściągliwość w nawiązywaniu bliskich -m zawahał się- ..społufałych stosunków, nim wzajemne relacje się nie wyklarują. Grzechem byłoby również nie wyzyskanie pojawiających się możliwości handlowych.

Przygryzł dolną wargę - Tajemnicą pozostaje wciąż dla części z nas udział Purgijczyków w Twej kuzynie decyzji. Wybacz jeśli zbyt naciskam, uszanuję jeśli zapragniesz zachować ową tajemnicę dla siebie, ale intuicja podpowiada, że powinienem o to spytać. Druga rzecz to jak ujmiemy to w wiadomości do szanownego Ventricule Emmanuela. Nasza korespondencja z pewnością przejdzie przez ręce cenzorów.

Usta miał już prawie zupełnie suche i ostatnie słowa prawie wychrypiał, toteż upił kolejny duży łyk rubinowego trunku. Śpiewak przerwał jak na komendę. Przez chwilę słychać był tylko ptaki za oknem.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-02-2020, 20:57   #192
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pałac Lombardich, 27 czerwca 2595

- Pierwotni mieszkańcy Lucatore to purgaryjscy chłopi z klanu Benesato - ciągnął dalej Marco - Od lat uprawiają tam rolę, od wielu pokoleń. Anabaptyści pojawili się kilkadziesiąt lat temu, wniknęli w lokalne społeczeństwo niejako z przypadku. Większość z nich nie myślała o niczym prócz mordowania w imię wiary wyznawców Pasterza na Nizinach Adriatyckich. Wielu miejscowych do nich dołączyło, wśród nich również sam Altair, kiedy jeszcze był dzieckiem. To dzięki niemu anabaptyści tak głęboko zapuścili korzenie w Lucatore, przejmując na własność tamtejszy prastary górski klasztor.

Helweta postukał czubkiem palca w punkt na mapie symbolizujący cel podróży delegacji.

- Niepotwierdzone informacje sugerują, że to w tym klasztorze zaufani ludzie Altaira wytwarzali nowe odmiany świętych balsamów, te osławione rajskie oleje, które w prawdopodobnie farmakologiczny sposób wywołują u anabaptystów pożądane nastroje.

Wiedza Bartheza na temat sekretów kultu Złamanego Krzyża nie mogła uchodzić za imponującą, ale również on słyszał co nieco o pilnie strzeżonych przez Katedralne Miasto farmaceutykach, rzeczywiście określanych w potocznej mowie rajskimi olejami. Zarezerwowane przede wszystkim dla zasłużonych wyznawców, specyfiki te trafiały czasami pod postacią prezentów w ręce osób nie przynależących do kultu, a o ich właściwościach krążyły rozliczne opowieści. Transporty balsamów idące przez alpejskie tunele były starannie zabezpieczone i nie podlegały kontrolom celnym w zamian za wyjątkowo wysokie, ale opłacane bez słowa zastrzeżeń myta.

- Anabaptyści utrzymują w Lucatore garnizon weteranów, w większości przyjaciół i towarzyszy broni Altaira z czasów wojen na Adriatyku - Alpejczyk podniósł głowę znad mapy, ponownie jął taksować gościa badawczym wzrokiem - Pozostają w zażyłych stosunkach z czerwonokrzyżowcami z Vivaco, ale trudno ich uznać za ucywilizowanych w stopniu takim jak twoi obecni pracodawcy. To surowi nieokrzesani ludzie szanujący jedynie siłę pięści, nie znający wyrozumiałości dla słabych, zwłaszcza innowierców. Przeanalizowałem skład waszej delegacji i czuję się zobowiązany wyjawić pewne zastrzeżenia.

Nathan wytrzymał bez zmrużenia oka spojrzenie gospodarza, uniósł pytająco jedną brew.

- Będę szczery w żołnierski sposób. Cała ta świta, kucharz, fryzjer, dwórki. Taki widok wzbudzi w Lucatore politowanie, jeśli nie wprost pogardę. Żołnierzy uszanują, również Franków, ale służbę? Zabierając tam wszystkich lokajów twój suzeren naraża się na śmieszność. Żona Altaira Neve, obecnie pogrążona w rozpaczy wdowa, to prawdziwa suka, wredna i wyniosła. Ona tego nieszczęsnego Sanguine pożre żywcem jak przed nią stanie w wytwornych szatkach i z modną fryzurą. Nie wierzę, że nie zdajesz sobie z tego sprawy, przyjacielu.

- Rozumiem, że na szlakach handlowych do Alp nie musimy się obawiać żadnego zagrożenia - odpowiedział spoglądający na mapę Barthez - A co z Wrzosowiskami? To trakt o pomniejszym znaczeniu, ktoś strzeże jego bezpieczeństwa?

- Od zachodu zapuszczają się tam patrole z Bergamo, od wschodu anabaptyści - odpowiedział Grando - Kręcą się tam przemytnicy i drobni przestępcy, ale już od dawna nie słyszeliśmy żadnych wieści o napadzie na duże grupy uzbrojonych ludzi. Biorąc pod uwagę to, ile macie broni palnej, nie sądzę, by ktokolwiek odważyłby się zagrodzić wam drogę. W mojej opinii poziom zagrożenia jest minimalny. Dużo bardziej powinniście uważać w Lucatore. Jak już wspomniałem, spora część osadników to niedawno przybyli anabaptyści, którzy wcześniej walczyli razem z Altairem przeciwko jehammedanom. Są porywczy, twardzi i często przesadzają z próbami nawracania na swoją wiarę. Łatwo ich sprowokować nieopacznym słowem albo czynem.

Nathan słuchał uważnie, odnotowując w pamięci każde słowo gospodarza.

- Żona Neognostyka sama przez kilka lat walczyła na pierwszej linii frontu, dlatego cieszy się wielkim posłuchem żołnierzy. Jeszcze za życia otrzymała tytuł Żelaznej Emisariuszki, chociaż w ostatnich latach to ona przebywała na stale w klasztorze, a Altair podróżował w sprawach kultu do Borki i Pollenu. Ona i jej weterani mieszkają w klasztorze nad miasteczkiem. Populacja Purgaryjczyków w Lucatore liczy jakieś trzy tysiące dusz, do tego dochodzą mniejsze wioski i samotni farmerzy w granicach prowincji. Razem nie więcej jak dziesięć tysięcy, niemal bez wyjątku konwertowanych na anabaptyzm bądź lojalnych wobec kultu innowierców.

Marco Grando umilkł na chwilę, zastanowił się głęboko.

- Do tej pory w Lucatore panował ład i porządek zrodzony z pokrewieństwa. Altair miał starszego brata. Ennio Benesato zawsze pozostawał w cieniu swego szanowanego brata, ale też najwyraźniej wystarczała mu mało eksponowana rola namiestnika miasta. Dzięki niemu Neognostyk nie musiał się zajmować trywialnymi sprawami administracyjnymi, podatkami i problemami lokalnej populacji. Chcąc złagodzić rodzące się czasami spory i napięcia pomiędzy Bergamo i Lucatore, Vespaccio Lombardi zgodził się oddać swą córkę Gallę Lombardi bratu Altaira.

Barthez jeszcze baczniej nadstawił uszu słusznie zakładając, że ta informacja mogła mieć krytyczne znaczenie dla powodzenia dyplomatycznej misji.

- Galla ciągle przebywa w Lucatore. Z sporadycznych raportów wiemy, że nic jej obecnie nie zagraża, ale ta sytuacja może się w każdej chwili zmienić. Wielu anabaptystów z Lucatore szczerze nas nienawidzi, wielu od początku było przeciwnych aranżacji tego małżeństwa. Dopóki Altair żył, chroniony przez niego Ennio nie obawiał się niechętnych mu oponentów, ale teraz musi uważać na każdy ruch. Nie jest tajemnicą, że Neva nigdy nie darzyła miłością swego szwagra.

- Czy któryś z celów naszej misji wiąże się z zapewnieniem dziedziczce bezpieczeństwa? - spytał Nathan.

- Nie - zaprzeczył natychmiast Grande - Jestem przekonany, że Galla poradzi sobie bez niczyjej pomocy. To kobieta obdarzona wieloma talentami, nie tylko wyjątkową urodą. Co do was, dwór życzy sobie, byście zebrali jak najwięcej informacji na temat nastrojów w Lucatore, wśród chłopstwa oraz garnizonu.

- Gdzie możemy zatrzymać się po przyjeździe? - w głowie Alpejczyka pojawiło się znienacka wyobrażenie jadącej rozmiękłymi ulicami Lucatore kawalkady wozów delegacji, obszczekiwanych przez brudne zawszone psy, ściganych przez zgraję hałaśliwych dzieci i napastliwych żebraków.

- Szczerze wątpię, by Żelazna Emisariuszka zechciała ugościć was w klasztorze - Grando potrząsnął głową w wyrazie daleko posuniętego sceptycyzmu - Tym bardziej z powodu innych liczących się gości zmierzających do Lucatore, choćby cieszących się tam znacznym szacunkiem Szpitalników. Już prędzej będziecie musieli zająć miejsca w zajazdach i domach gościnnych w mieście albo poza jego murami. Nie mam pojęcia, na ile łatwo będzie znaleźć łóżka, w mieście zapewne z dnia na dzień wzrasta liczba żałobników. To jeszcze jeden argument za pozostawieniem w Bergamo niepotrzebnego balastu w postaci dworskiej świty, ale to tylko moje własne zdanie.

Kiedy na końcu spotkania mężczyźni uścisnęli sobie szorstko dłonie, Barthez oznajmił cicho, charakterystyczną helwecką mieszaniną borkańskiego, purgaryjskiego i frankońskiego:

- Jestem prostym żołnierzem, a nie dyplomatą Sanguine czy Lombardi i stawiam sprawy prosto, po żołniersku, Marco. Zorientowałem się, skąd pochodzisz, ale wiedz, że nie będziesz miał we mnie wroga. Twoja tożsamość jest bezpieczna. Liczę na to samo względem mnie. W końcu jedziemy na tym samym wózku. Powiedz mi tylko czy muszę się obawiać helweckich łapaczy tam pod samą granicą w Lucatore.

Marco Grando nie zmienił nawet na jotę wyrazu twarzy, nie drgnęła mu powieka, kiedy Nathan bezceremonialnie otwarcie przyznał się do statusu alpejskiego dezertera.

- Nie mam pojęcia, o czym pan mówi - odparł płynną mową Purgaryjczyków, chociaż jednocześnie dowiódł, że doskonale zrozumiał helwetikę Nathana - Moja tożsamość jest doskonale znana mieszkańcom tego miasta. Jestem obywatelem miasta Bergamo, lojalnym sługą rodu Lombardich. Od zawsze.

Grando przemawiał poważnym, pełnym stanowczości tonem, ale w jego oczach zamigotały ogniki wydające się całkowicie zaprzeczać wygłoszonej właśnie deklaracji klanowego pochodzenia.

- Nie rozumiem też sensu pytania o łapaczy z Alp, ale mogę pana zapewnić, że Helweci nie zapuszczają się bez zgody ani na ziemie Lombardich ani anabaptystów.

- Rozumiem i raz jeszcze dziękuję za wszystkie informacje. Oraz za mapy - Barthez skinął komendantowi straży przybocznej Wilka głową, po czym opuścił gabinet ściskając pod pachą otrzymane od rozmówcy dokumenty.

W jego głowie kotłowały się sprzeczne myśli.


Spotkanie u komendanta dobiegło końca. Zakładam, że Nathan Barthez powróci teraz do rezydencji gości, gdzie dołączy do spotkania ze szlachecką rodzinką.




Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Abdel nie zechciał odpowiedzieć od razu na żadne z postawionych przez Leona Thibauta pytań. Bawiąc się w zamyśleniu karafką rubinowego wina, dziedzic sprawiał wrażenie zagadkowo nieobecnego myślami w pomieszczeniu. Kuzyn pomyślał nawet, że to melodyjny zaśpiew kapłana jehammedańskiej świątyni wprawił Abdela w tak melancholijny nastrój, wszelako duchowny w końcu umilkł, a dziedzic nadal nie zabierał głosu.

Odgłos pukania do masywnych drewnianych drzwi odwrócił uwagę Leona od nieco frasującego zachowania krewniaka.

Wpuszczony do środka przez Jaquesa Perraulta, Nathan Barthez skłonił się uprzejmie trójce zasiadających przy stole arystokratów, po czym do nich dołączył kładąc na blacie stertę papierowych kartek.

- Ufam, że pańska wizyta w pałacu okazała się owocna, panie Barthez - powiedział ni to pytającym, ni to wyzbytym głębszego zainteresowania tonem Abdel - Zechce nas pan wprowadzić w szczegóły?


Mała okazja, by Bartek podzielił się z rodzinką Sanguine swoimi przemyśleniami...


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-02-2020, 21:21   #193
 
8art's Avatar
 
Reputacja: 1 8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację8art ma wspaniałą reputację
Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Helweta pełen sprzecznych myśli powrócił na kwatery. Nie mógł rozgryźć postawy Marco. Albo grał do końca w swoją role, albo postradał zmysły. Alpejczyk nie miał najmniejszych wątpliwości, że Grando jest Helwetą. O ile znajomość Helwetiki jeszcze niczego nie tłumaczyła, szczególnie tu na przedgórzu Alp, to wszystkie inne mozliwości, nawet takie jak to że był tylko spłodzony przez helweckiego dezertera odrzucił od razu. O ile wygląd można było odziedziczyć, języka nauczyć, to znajomość helweckich taktyk można było wynieść tylko z Alpejskich fortec. To była wiedza zazdrośnie strzeżona przez Helwetów I niedostępna dla obcych. To było oczywiste, bo przechwycona przez potencjalnego przeciwnika wystawiała bezpieczeństwo alpejskich żołnierzy na ogromne ryzyko.

Barthez został wprowadzony do pokoju. Miał nadzieję, że uda mu się wpierw porozmawiać z samym rodzeństwem Abdela, ale z oczywistych względów nie było to możliwe, bo cała trójka siedziała już razem. A ponieważ nie było zbyt wiele czasu musiał sam doradzić dziedzicowi, a nie poprzez dwójkę Sanguineów, co zapewne przyniosło by bardziej pożądany skutek. Był w końcu nie tyle politycznym doradcą, co jedynie gościem od czarnej roboty. Mógł jedynie spróbować przekuć przekaz w pozory kwestii bezpieczeństwa.

- Ufam, że pańska wizyta w pałacu okazała się owocna, panie Barthez - powiedział ni to pytającym, ni to wyzbytym głębszego zainteresowania tonem Abdel - Zechce nas pan wprowadzić w szczegóły?

Nathan opowiedział wszystko czego dowiedział się od poplecznika Białego Wilka. Od zagrożeń na drodze, przez możliwe trudności kwaterunkowe na miejscu w Lucatore, po niuanse polityczne I opisanie znaczących person.

- Mogę pozwolić sobie na drobną radę? - zapytał na koniec I nie czekając na odpowiedź zaczął: - Będę szczery w żołnierski sposób. Anababtyści to inna kategoria ludzi, mająca całkowiecie odmienny światopogląd od Bergańczyków. Dla Orgiastyków liczy się kult siły, a nie blichtr bogactwa. Pozwolę sobie zwrócić uwag na świtę, kucharzy, fryzjerów, dwórki. Taki widok wzbudzi w Lucatore politowanie, jeśli nie wprost pogardę. Żołnierzy uszanują, również Franków, ale służbę? Zabierając tam wszystkich lokajów naraża się na wasza miłość na śmieszność. Żona Altaira Neve, obecnie pogrążona w rozpaczy wdowa, to ponoć prawdziwa suka, wredna i wyniosła. A do tego to ktoś kto spędził lata na wojnie, dzieląc niedole ze zwykłymi żołnierzami. Ona pożre żywcem kogoś jak przed nią stanie w wytwornych szatach, z modną fryzurą I fraucymerem. A do tego może okazać się niemożliwe znaleźć zakwaterowanie dla takiej ilości ludzi. To są już kwestie bezpieczeństwa waszej miłości, o których muszę wspomnieć. Rozważcie panie ograniczenie składu osobowego do niezbędnego minimum. Poza tym ukazując miejscowym, że jest wasza miłość kim, kto potrafi sam, bez grupy najemników zadbać o własne bezpieczeństwo, łatwiej zdobędzie uznanie Anababtystów.
Barthez pojechał po bandzie ze szczerością Zaraz go Abdel zastrzeli z tego blastera, którego trzyma jak Han solo pod stołem.
Generalnie przekazuje wszystko tak jak w rozmeowie z Grando (oczywiście poza oczywistymi kwestiami helweckimi). Zapomniałem się spytać, czy droga do Lucatore jest przejezdna dla koni? Jeśli tak, to Barthez zasugeruje zakupienie wierzchowców i ograniczenie składu osobowego do BG i kilku najmeników, których zostawimy poza Lucatore (ułatwmy życie MG)

 
8art jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 11:07   #194
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Abdel przez chwilę nie mówił nic. Totalnie zaskoczony niespotykaną sugestią szefa swej ochrony. W pomieszczeniu zrobiło się niezręcznie cicho, zapewne z uwagi na niezwykłą bezpośredniość jaką zaskoczył krewniaków Barthez. Potem, nagle dziedzic odrzucił w tył głowę. Gęstwina pięknie ułożonych falistych blond włosów popadał mu na plecy, a z jego piersi wydał się śmiech. Perlisty i czysty, brzmieniem. Ten operowy styl jaki słyszy się czasem u młodych dziewcząt występujących na scenie w Montpellierskim teatrze. Śmiał się długo.

- Pan raczy żartować - powiedział nagle nie stąd ni zowąd przerywając swe udawane rozbawienie. Chłodny wzrok, dziedzica wbił się w postać szefa ochrony. - Takie propozycje nie wchodzą w grę. Pan... pan się zapomina!

Znów zapadła cisza.

- Zresztą, to nie są moi służący, tylko mojej zniewieściałej siostry - uśmiechnął się przebiegle spoglądając na siostrę, w wyraźni sposób oczekując potwierdzenia od swej powinowatej.

- Jeśli o mnie chodzi... to bez problemów obejdę się bez dwórek, skoro od tego zależny powodzenie misji - powiedziała spokojnie siostra.

Abelowi na szyi wyraźnie zapulsowała żyła, wybuch emocji był blisko. Już miał eksplodować w szale, dać upust swym skrywanym emocjom kiedy nagle... jedna jedyna myśl zatrzymała, zdawało by się nieuniknione.
W umyśle pojawiła mu się twarz wdowy po owym świętym anabaptystycznym mężu. Jej zmęczone i nieco stare już oblicze, starsze od Abdela w każdym bądź razie. I to jaka posuwa ją, na trumnie jej własnego ś.p. męża. W samym sercu klasztoru.

- Świetnie, zatem mnie też sa niepotrzebne! Poradzę sobie bez nich. - powiedział zmieniając wybuch złości w podejrzany, szelmowski uśmiech.

- Fryzjer też nie będzie nam potrzebny, barcie. - powiedziała równie spokojnie Lea.

Abdel poczerwieniał.

No tobie to na pewno nie! I tak zawsze wyglądasz jakby piorun w jaki wiejski wiecheć strzelił. - Pomyślał, lecz powstrzymał się od wypowiedzenie celnego spostrzeżenia na głos. Odwrócił się za to na piecie i ruszył do wyjścia z komnaty.

Trudno mu było przełknąć pozbawienie choć odrobiny normalności. Minimum cywilizowanych warunków.

- Ale kucharz ma być i basta! Koniec dyskusji, jutro wyjeżdżamy. Jak nie zjem moich ulubionych muli albo żab w sosie pomidorowym, przynajmniej raz w na tydzień to jak mam pamiętać, że jestem szlachetnym potomkiem Franków! do jasnej cholery! - rzucił wściekły zmierzając do wyjścia - Błękitnokrwistym zstępnym, starożytnych królów rządzących całym krajem, merde! - trzasnął drzwiami wychodząc. Z korytarza dobiegały jeszcze przez chwilę jego tłumione dębowym drewnem pokrzykiwania, lecz niezrozumiałej już treści. Aż w końcu ucichły kiedy wściekły niczym burza dziedzic, nie oddalił się odpowiednio daleko w głąb pałacu.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 12:28   #195
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Rezydencja gości, 27 czerwca 2595


Kiedy drzwi apartamentu trzasnęły ciśnięte na framugi mocą podobną żywiołu, dobywając równie godny siły uderzenia łomot, Leon Thobaut poszukał wzrokiem kuzynki. - Może trzeba było wziąć pod uwagę fryzjera, lub jedną z dziewczyn? Chyba zbyt nastawaliśmy na drogiego kuzyna, tak wiele od niego zależy, nie powinniśmy tylu małostkowych decyzji kłaść na jego barki. Nie dziw, że gniewny, sam nie czuję się komfortowo. Pewnie i to wziął do siebie, żem wspomniał jak długo nie zobaczę Loretty i pierworodnego. Drodzy Państwo, proponuję pomyśleć jak wspólnie pomóc Abdelowi w tej ciężkiej próbie, jaką część ciężaru dyplomacji możemy zdjąć z jego ramion. - wstał i zaczął przechadzać się po pokoju - W sprawie organizacji chętnie pomogę Panu Barthezowi. Pozbędziemy się zbędnych rzeczy i części ludzi, ten nadmiar proponuję odesłać do Tulonu. Chyba, że będzie to źle wyglądało w oczach Lombardich. Podróż konno mi się podoba.

Po chwili jeszcze odwrócił się na pięcie do przebywających w pokoju. - I zgadzam się z Abdelem, nie musimy we wszystkim naśladować tych barbarzyńców byle im się przypodobać, nie myć się i nie podcierać. Winniśmy słać szlachetną kulturę Franków na krańce świata, by ludzie mogli ją podziwiać.

Zagryzł usta i tym samym zmiętosił niesmak jaki pozostał mu po pytaniu bez odpowiedzi. Jaki jest w tym posunięciu udział Lombardich? Zastanawiało go jeszcze czy kuzyn w istocie stracił panowanie w skutek nieprzystojnych żądań, czy też w ten sprytny sposób wybrnął z niechcianej rozmowy w salonie.
 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 16:04   #196
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Pałac Lombardich, 28 czerwca 2595

Chociaż najbliższa rodzina skrycie obawiała się najgorszego, Abdel Sanguine wstał następnego poranka w wyśmienitym humorze, na dodatek wypoczęty i wyspany. Zadowolony z takiego obrotu spraw, Leon Thibaut postanowił nie wypytywać, dlaczego znana mu już z widzenia ciemnowłosa Purgaryjka zesłana do łożnicy kuzyna uciekła z jego sypialni po zaskakująco krótkiej wizycie, na dodatek rozczochrana i zapłakana. To ewidentne nieporozumienie zupełnie nie wpłynęło na samopoczucie dziedzica, od brzasku roztaczającego wokół siebie zapach drogich perfum i aurę arystokratycznego dostojeństwa.

Ceremonia towarzysząca podpisaniu listów intencyjnych nacechowana była wielką pompą i blichtrem, co jeszcze milej połechtało ego Abdela. Uroczystość miała co prawda miejsce w zupełnie nieadekwatnej porze śniadaniowej, ale mnóstwo szanowanych gości, tłoczony ozdobny papier listów, pozłacane pióra i pięknie odlane z wosku pieczęcie zrobiły na frankańskich gościach odpowiednie wrażenie. Odświętnie odziany Guilermo Lombardi przewodził ceremonii w zastępstwie nieobecnego brata, przebywającego jakoby w ważnych sprawach poza Bergamo.

Urzędowe pisma, sporządzone w dwóch pięknie kaligrafowanych wersjach językowych, umieszczone zostały po podpisaniu w mosiężnych tubach. Ich treść prócz zwyczajowych frazesów zawierała również formalną decyzję o otwarciu biur konsulów handlowych w obu miastach, a także powołaniu komisji mających zająć się w niedługiej przyszłości przygotowaniem przepisów towarzyszących wymianie handlowej pomiędzy Bergamo i Montpellier.

Rozczarowaniem był w zasadzie jedynie bardzo krótki bankiet wieńczący całą ceremonię, wszelako niezastąpiony Guilermo Lombardi nie omieszkał przeprosić wszystkich miejscowych notabli w imieniu swego cudzoziemskiego gościa za brak możliwości uczestnictwa delegacji w odpowiednio wystawnej kolacji. Czcigodni goście, jak wyjaśnił swym wysoko postawionym ziomkom brat Wilka, poczuli się zobowiązani do jak najszybszego odwiedzenia Lucatore, by złożyć tam na ręce wstrząśniętej śmiercią Neognostyka wdowy szczere kondolencje. Obecni na bankiecie Purgaryjczycy zachowali w reakcji na te wieści dość umiarkowane emocje, chociaż Leon Thibaut nie mógł się oprzeć wrażeniu, że mało kto poczuł się decyzją Sanguine mile ujęty.

Lecz czasu na rozważanie politycznych implikacji decyzji kuzyna po prostu zabrakło. Ledwie godzinę po wzniesieniu kurtuazyjnego toastu delegaci Montpellier znaleźli się ponownie w swoich apartamentach, zmieniając wykwintne stroje wizytowe na znacznie praktyczniejsze odzienie podróżne.
Listy intencyjne zostały podpisane. Czas ucieka, pora ruszać w podróż na wschód.


Poproszę teraz o informację, kto wejdzie w skład okrojonej delegacji do Lucatore (niepotrzebną świtę można zostawić w Bergamo, Lombardi się o nich zatroszczą w oczekiwaniu na powrót ambasadora Sanguine). Możecie jechać konno, możecie skorzystać z zamkniętego powozu.


 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 17:30   #197
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Pałac Lombardich, 28 czerwca 2595

- Udajemy się z moim bratem, kuzynem Leonem i naszą ochroną do Lucatore - Lea przemawiała do stojących w szeregu dwórek jednocześnie grzebiąc w podróżnym kufrze w poszukiwaniu jej wojskowego stroju pozostałego po szkoleniu Sangów - Wy zostajecie tutaj i czekacie na nas. Nie wdawać mi się w żadne głupie romanse bo po powrocie oćwiczę batem jak mi która w ciążę zajdzie. Podrywać możecie z wdziękiem i celem pozyskania informacji a nie po to by gzić się dla własnej przyjemności. I pilnować mi rzeczy. Jedna stale ma przebywać w komnacie żeby mi żaden miejscowy sługa w rzeczach nie grzebał.

Nieco zszokowane dwórki w popłochu zerkały na siebie bojąc się odezwać gdy Angeline wyciągała z kufra wojskowe spodnie, przepisową bluzę mundurową chociaż pozbawioną oznaczeń stopnia oraz nieco mniej przepisową bo jedwabną, białą koszulę.

- Gdzie do cholery są moje buty do konnej jazdy ? - warknęła grzebiąc zapamiętale w kufrze - Nie stać mi tak i ruszyć tyłki ! Macie mi znaleźć całą resztę wyposażenia. Wszystko spakować do plecaka. Aha ! I jeszcze na wszelki wypadek tę czarną suknię wieczorową, jakieś buty i trochę odpowiedniej na wieczór bielizny. Wojskowość wojskowością, ale czasem trzeba zastosować bardziej subtelną broń...


Angeline przygotowuje się do podróży konnej. Zakładam kilka luzaków do niesienia bagaży ale w ostateczności plecak pomieści co trzeba. Oczywiście mój ukochany karabin, amunicja, nóż itd... typowy Sang wybierający się na tygodniowy patrol w obszar gdzie spodziewamy się wroga

 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 19:42   #198
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Pałac Lombardich, 28 czerwca 2595

Najdroższa

Nikt nie spodziewał się by rozmowy z surowymi, acz szlachetnymi Lombardimi z Bergamo przebiegną tak sprawnie i po naszej myśli. Sam spodziewałem się, że ludzie ci surowi, będą bardziej podejrzliwi i przyjdzie nam spędzić tu długie tygodnie nim dojdziemy do porozumienia. Salonowe umiejętności Abdela działają wszak cuda, zaś urok Angeline Lei topi najstarszy lód i dziś wyjeżdżamy. Nie jedziemy jednak jak spodziewaliśmy się na zachód, a na wschód, gdzie wschodzi słońce nowych sojuszy.
Dobrzy nasi gospodarze wyjaśnili chwilową nieobecność Białego Wilka i otworzyli nasze oczy na wydarzenia w Lucator. Odszedł tam bowiem ostatnio mąż wielkiej charyzmy i poważania, strażnik pokoju Altair Benesato. Jedziemy tam oddać hołd zmarłemu mężowi i błogosławić ręką Franków pokojowi, który zaprowadził tam ów człowiek. Poczytujemy to za zaszczyt i dobrą monetę na rozwój w Purgii fankońskich wpływów kulturowych.

Buduję tu nowy lepszy ład, lepszą przyszłość dla Nas i Naszych dzieci. Myśl o mnie ciepło, jak i ja myślę.



Odłożył pióro, posypał kartę talkiem. Zamknął pismo i zalał lakiem. Nie mógł napisać więcej. Znał swoją żonę i wiedział, że zrozumie do kogo w istocie kierowana jest treść listu. Gotowy już do drogi, spojrzał na żałośnie zredukowany bagaż. Zabrał tylko najpotrzebniejsze narzędzia, broń, ubrania, lornetkę, amunicję, na kołku wisiał jeszcze czerwony płaszcz Sangów. Postanowił, że w tej części podróży przywdzieje żołnierski szyk. Na podłodze leżał jeszcze samotny piorunnik, który nigdzie nie pasował. Szlachcic wyszedł z komnaty, po drodze wręczył słudze list do wysłania i skierował się do stajni, raz jeszcze sprawdzić wierzchowce.

Zwierzęta były w istocie tylko pretekstem, by spotkać odpowiedzialną za konie Sanguine, Margaritte, córę mistrza koni Lombardich. Leon Thibaut mógłby przysiąc, że dziewczyna patrzyła flirtując. Zastał ją z dwójką koniuszych, których prędko wygnał. Czuł, że napięcie przepełniające jego lędźwie wgryza się w duszę.

On mówił po frankińsku, wplatając purgijskie słowa, ona mówiła w ojczystej mowie, ale zdawało się, że rozumieją się doskonale. Dwa razy próbowała odejść, na tyle jednak niespiesznie, że zdołał ją powstrzymać, coraz będąc bliżej. Komplementował, chłonąc jej zapach, obserwując rozszerzające się nozdrza, rumieńce na skórze. W prawdzie piękna panna nie była do końca w typie Leona, owej jednak chwili zdawała mu się nieskończenie ponętna. Nie wiedział kiedy zaczął wyciskać na ustach dziewczyny pocałunki, najpierw delikatnie, po chwili pchany już namiętnością, dotykał jaj ud, ramion, odsłaniał piersi. Młode i pełne miłości, nie pozwolił odejść, pociągnął do boksu, kontynuując wyuczone dworskie pieszczoty. Kochał młodość, oddanie, smakował skórę, srom, rozmazywał czerwoną szminkę na ustach. Wszedł kiedy była całkiem wilgotna jak Delta Rhone. Rżenie pobudzonych koni zagłuszyły westchnięcia kochanków. Tak upojonych krótką, intensywną miłosną przygodą. Skończył poruszać biodrami dopiero kiedy wgryzła mu się w ramię do krwi, a na twarzy i plecach pozostawiła szramy od pazurków.

Chwilę później wyszli z pomieszczeń stajni oboje szczebiocząc w swoich rodzimych językach, prowadzili piękne wierzchowce. Choć kochankowie poprawili ubrania nie sposób był nie zauważyć otaczającej ich aury niewidzialnego erosa.

Takie tam, Leon nie wytrzymał.

 
Nanatar jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 19:54   #199
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Rezydencja gości, 28 czerwca 2595

- Chyba cię popierdoliło! - kapitan Jacques Perrault mógł bez trudu uchodzić za wzór cnót i manier, ale kiedy Nathan Barthez podzielił się z nim swoim pomysłem, zapomniany w ułamku chwili papieros wypadł spomiędzy palców wstrząśniętego oficera - Nie ma mowy!

- Istnieje realne ryzyko, że miejscowi będą wywierać presję na pozostawioną bez nadzoru świtę - podjął od nowa próbę argumentacji Alpejczyk - Potrzebuję kogoś, kto przypilnuje odpowiedniego dystansu, inaczej tutejsi mogą wyciągnąć od naszych jakieś informacje, które potem przeciwko nam wykorzystają.

- Nie mam pojęcia, co to mogłaby być za wiedza - wzruszył ramionami rozzłoszczony Sang - Niemniej nie przyjmuję do wiadomości twojej decyzji. Jeśli lęk miałby ci spędzać sen z powiek, jestem gotów odżałować Bonneta albo Blancharda, niechby jeden z sierżantów został tutaj. Albo zostaw Bastiena, ten ordynarny prostak i tak w niczym nam się dotąd nie przydał, a jeśli mianujesz go szefem ochrony świty, wypruje flaki każdemu, kto zbliży się pod drzwi tego skrzydła.

Obaj mężczyźni stali na skraju kamiennego tarasu na trzecim piętrze rezydencji, pomiędzy wielkimi donicami z czerwonej gliny, w których rosły kunsztownie przycięte świerczki.

- Czcigodny Emmanuel Geoffroy Sanguine powierzył mej pieczy swe dzieci i krewniaka - pobladła twarz kapitana stężała w wyrazie niewzruszonego uporu - Nie będę siedział tutaj pilnując dwórek i fryzjera, prędzej bym sobie w łeb palnął.
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-02-2020, 20:54   #200
 
Kargan's Avatar
 
Reputacja: 1 Kargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputacjęKargan ma wspaniałą reputację
Okolice Pałacu Lombardich, 28 czerwca 2595

- Jak to najemników, panie Barthez? A nasza eskorta, nasi żołnierze? - Skarbnik był co najmniej zaskoczony. Po pierwsze tym, że Szef chce wynająć jakichś niepewnych typów, po drugie tym, że ogłoszono szybki wymarsz, po trzecie to właśnie on Guido Dumas, musiał pogodzić dodatkowe koszty z oszczędną ręką do wydawania.

Barthez spojrzał tylko spode łba.

- Panie Dumas, czy ja tłumaczę coś niejasno? - krew się w nim gotowała, ale zacisnął zęby po raz kolejny. Potrzebował wsparcia Skarbnika, inaczej za najemników posłużą mu odpadki i bezdomni. - W dodatku potrzebni nam prawdziwi weterani, nie jakieś chłopki roztropki - Szef wkurzał się samą rozmową, z jakby nie rozumiejącym sprawy Guido - Wrzosowiska, to nie jakaś tam wycieczka na łąkę, żeby zrywać kwiatki...

- Ciszej... - zmitygował go Skarbnik. Barthez ugryzł się w język. Przynajmniej rozsądny był ten dusigrosz. Wkurzający, ale rozsądny.

Weterani. Umysł Guido był już gdzie indziej. W dodatku ekonomicznie. Jak to pogodzić? Rozmawiał kiedyś z takim człowiekiem, jak on się do cholery nazywał...

Szef Ochrony z niepokojem patrzył na drapieżny uśmiech samozadowolenia wypełzający powoli na twarz Skarbnika.

- Chyba mam taki kontakt panie Barthez. Jeśli pan pozwoli, wspólnie rzucimy okiem - pan na kandydatów, ja na cenę jaką chcą otrzymać za swoje usługi.


Wpis z niewielkim poślizgiem, a zatem restrospekcja. Spekuluję, ale może Skarbnik, jest naprawdę dobry ? W końcu, kto z drużyny może to wiedzieć? Taki skryty osobnik....

 
Kargan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172