Patricia podeszła do okna. Ból w nodze niestety nie zniknął tak samo, jak stroje Witolda i Adama. Kustykała więc cały czas w tym samym tempie.
Znaleźli wreszcie odpowiedzi na nurtujące ich pytania. To wszystko było snem. Czyli znajdowała się ciągle w swoim mieszkaniu. Czy pozostali ludzie których spotkali to także śpiący czy jedynie wypełnienia pobrane z ich jaźni, tak jak w przypadku "Incepcji". Oparła się bokiem o szybę i spojrzała na mężczyznę.
- Czy to bezpieczne, żeby opowiadać dzieciakowi historie z jakichś chińskich bajek? - szepnęła Patricia. - Widziałeś jak przerobił historie z komiksów, a tamte są... dużo dziwniejsze.
Zerknęła w kierunku Adama opowiadającego dzieciakowi historię.
- Nie żebym mu nie ufała, ale jego pomysły bywają... groźne.
Na razie nie chciała za dużo wypytywać. Widziała po twarzach, że Angie i Witold byli czymś przejęci. Nie wiedziała co się stało na dole, ale najwyraźniej ktoś umarł. Pozostawało mieć nadzieje, że faktycznie odbędzie się to jedynie większym bólem głowy dla tamtej osoby.
- Trzeba też się zastanowić co zrobimy potem. Dzieciak jest niebezpieczny. Dla siebie i dla innych. Możemy przekonać lekarzy, żeby podali mu coś co uniemożliwi mu śnienie. Jakiś lek nasenny albo śpiączkę farmokologiczną dopóki nie dowiemy się jak mu pomóc. No i pozostaje jeszcze sprawa... pewnych osób.
Patricia spróbowała skupić na sobie wzrok Witolda. Potrzebowali go, zwłaszcza że pokazał już swoje kompetencje.
- Coś złego dzieje się w Bielsku. Pojawili się pewni ludzie, którzy chętnie dorwali by dzieciaka w swoje ręce, a ja... nie wiem komu mogę już ufać. Poza Adamem. Pomożesz nam?