Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-02-2020, 20:33   #201
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bury odłączał bezpieczniki, przy okazji uważnie kontrolując diody. Jako ochroniarz orientował się w pewnym stopniu w technikaliach budynkowych. Nie na tyle, aby pracować jako konserwator czy złota rączka, ale na tyle by poradzić sobie w sytuacjach kryzysowych. Jeżeli ochroniarz nie wiedziałby gdzie ma bezpieczniki, rozdzielnie, generatory, ręczne ostrzegacze pożarowe czy wyjścia ewakuacyjne... To by był jakąś popierdółką, a nie ochroniarzem.
W miarę jak trzęsienie ziemi narastało, Bury był coraz pewniejszy, że zaraz przywita się z gąską. Kiedy wyłączył wszystkie bezpieczniki w rozdzielni, upewnił się że również agregat prądotwórczy jest wyłączony. Każdy szanujący się biurowiec miał taki, na wypadek przerwy w dostawie prądu.
Jedna, jedyna świecąca się dioda stanowiła wskazówkę. Światełko w tunelu, za którym należało czym prędzej podążyć. Witold nie czekał. Korzystając z dobrodziejstw technologii wyprodukowanych przez Wayne Enterprises, czym prędzej ruszył na górę.

Kiedy wszedł do pokoju stanowiącego źródło problemów, rozchylił nieznacznie wargi. W przypadku Burego oznaczało to, że jest wstrząśnięty. A więc pierwsza myśl Adama, że otaczający ich świat jest wytworem wyobraźni dziecka, okazała się prawdziwa... Źródłem rzezi na ulicach był mały chłopiec i czytane mu komiksy.
Witold nie odezwał się. Stanął tuż przy oknie, opierając się o ścianę oraz krzyżyjąc ramiona przed sobą. Spoglądał na zewnątrz, w miarę jak podarowany przez Batmana egzoszkielet stopniowo rozpływał się w powietrzu. Po kilku chwilach nie było po nim już śladu, zaś mężczyzna stał w zwykłych dresach, adidasach i czarnym t-shircie z osobliwym logiem na rękawku. Stanowiła je okrągła tarcza ze spartańską lambdą. Poniżej znajdował się drobny napis "Agencja Hoplon".

Ochroniarz milczał. Wydawał się tonąć we własnych rozmyślaniach...
 
Bardiel jest offline  
Stary 12-02-2020, 23:04   #202
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Patricia podeszła do okna. Ból w nodze niestety nie zniknął tak samo, jak stroje Witolda i Adama. Kustykała więc cały czas w tym samym tempie.
Znaleźli wreszcie odpowiedzi na nurtujące ich pytania. To wszystko było snem. Czyli znajdowała się ciągle w swoim mieszkaniu. Czy pozostali ludzie których spotkali to także śpiący czy jedynie wypełnienia pobrane z ich jaźni, tak jak w przypadku "Incepcji". Oparła się bokiem o szybę i spojrzała na mężczyznę.
- Czy to bezpieczne, żeby opowiadać dzieciakowi historie z jakichś chińskich bajek? - szepnęła Patricia. - Widziałeś jak przerobił historie z komiksów, a tamte są... dużo dziwniejsze.
Zerknęła w kierunku Adama opowiadającego dzieciakowi historię.
- Nie żebym mu nie ufała, ale jego pomysły bywają... groźne.
Na razie nie chciała za dużo wypytywać. Widziała po twarzach, że Angie i Witold byli czymś przejęci. Nie wiedziała co się stało na dole, ale najwyraźniej ktoś umarł. Pozostawało mieć nadzieje, że faktycznie odbędzie się to jedynie większym bólem głowy dla tamtej osoby.
- Trzeba też się zastanowić co zrobimy potem. Dzieciak jest niebezpieczny. Dla siebie i dla innych. Możemy przekonać lekarzy, żeby podali mu coś co uniemożliwi mu śnienie. Jakiś lek nasenny albo śpiączkę farmokologiczną dopóki nie dowiemy się jak mu pomóc. No i pozostaje jeszcze sprawa... pewnych osób.
Patricia spróbowała skupić na sobie wzrok Witolda. Potrzebowali go, zwłaszcza że pokazał już swoje kompetencje.
- Coś złego dzieje się w Bielsku. Pojawili się pewni ludzie, którzy chętnie dorwali by dzieciaka w swoje ręce, a ja... nie wiem komu mogę już ufać. Poza Adamem. Pomożesz nam?
 
__________________
you will never walk alone

Ostatnio edytowane przez Noraku : 13-02-2020 o 08:39. Powód: błędne założenie co do zdrowia postaci
Noraku jest offline  
Stary 15-02-2020, 21:51   #203
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Bury nie spieszył się z odpowiedzią. Piwne oczy mężczyzny koncentrowały się na Adamie, który przystąpił właśnie do dzielenia się "chińskimi bajkami" z nieprzytomnym i bardzo niebezpiecznym chłopcem.
- I ty, i ja możemy odłączyć dzieciaka od aparatury - odezwał się w końcu, nieznacznie wzruszając ramionami. - Jeśli zamierzasz to zrobić, nie będę cię powstrzymywać. Myślę, że tak właśnie należałoby postąpić.
Mężczyzna obrócił głowę, spoglądając teraz Patricii prosto w oczy. Krótko przystrzyżone, czarne włosy oraz pozioma blizna pod prawym okiem dodawały wyglądowi Witolda pewnej... "Trepowatości".
- Ale ja nie wezmę tego na siebie. Mnie już... Wystarczy. Dlatego oddaję pole Adamowi. Niech gada.
Witold ponownie utkwił spojrzenie w pogrążonym w śpiączce dzieciaku. Przez moment Patricia mogła mieć wrażenie, że zignoruje drugą kwestię, ale Bury najwyraźniej taką już miał manierę, że ociągał się z odpowiedzią. W końcu sięgnął do kieszeni i podał policjantce telefon.
- Wpisz swój numer. Znam też twój adres, więc w razie czego odnajdę cię.
Wzrok ochroniarza spoczął na berettcie znajdującej się przy mulatce.
- Angie... Potrzebny ci jeszcze ten pistolet? - zapytał, nieznacznie mrużąc oczy.
 
Bardiel jest offline  
Stary 17-02-2020, 00:07   #204
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Czas mijał.

W sali szpitalnej słychać było ciche pikanie aparatury monitorującej funkcje życiowe. Matka siedziała tuląc syna, którego za nic nie chciała wypuścić z rąk. Tylko na wpół leżał i głaskała poczochraną główkę. Adam jako jedyny widział zaszklone oczy kobiety. Słyszał jak coś mówi, zaś kiedy nachylił się bardziej usłyszał zapewnienia, że będzie dobrze. Obietnice, że wyjdą na lody jak tylko się obudzi, zagrają w piłkę. Prosiła, żeby nie zostawiał jej samej. Prosiła jakiegoś Alberta, żeby go jeszcze nie zabierał i pomógł mu wrócić. W końcu zaczęła się modlić.

- Nie wiem czy śmierć tutaj oznacza śmierć u was. Patrząc po ranach sądzę, że tak. Ale tam byli tylko ludzie z naszego świata. Nikt obcy nie stanie się "krwinką". Wysłałem Nietoperze w poszukiwaniu Małpiego Króla - powiedział Batman po długim milczeniu.

Nie było jednak żadnych śladów po cudownych uzdrowieniach. Ludzie wciąż leżeli na ulicy. Martwi lub umierający.

Adam zamachnął się i trzasnął chłopaka w twarz. Jego mała główka odskoczyła na bok. Uderzyła jego matkę prosto w usta. Oddaliła głowę patrząc na syna z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami.

- Ruszył głową! - zawołała ile sił w płucach. Na jej dolnej wardze perliła się drobna kropla krwi sącząca się z rozciętej wargi. Nawet tego nie zauważyła.

Nie wyglądało jednak na to, by Dominik miał się obudzić.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 17-02-2020, 13:16   #205
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Adam nie spodziewał się żeby jego plan zadziałał, ale był zdesperowany. Ta desperacja zmieniła się w złość i agresje - Do licha Smarku obudź się nie chcę być zmuszony zrobić ci krzywdy! - Reakcja na jego cios i słowa matki spowodowały, że kaleka zbladł i odskoczył jak oparzony.

- Dziękuję, że pozwoliliście mi spróbować teraz przynajmniej wiemy, że mamy wpływ na świat fizyczny poprzez jego ciało - Powiedział a jego głos przepełniał ból.

- Nie będę was powstrzymywać... Nie będę też udawał, że umywam ręce jak jakieś Poncjusz Piłat. Nawet, jeżeli ja nic mu nie zrobię to przez brak reakcji będę współodpowiedzialny śmierci Dominika - Westchnął zaczynając znów zapadać się w jakąś emocjonalną katatonie.

- Biedny dzieciak i biedna matka... Pewnie ojciec zmarł na Placu Zwycięstwa i mają tylko siebie... Gdy dziecko przypadku zabije rodzica z niezabezpieczonej broni przecież nie zabijamy dziecka, czy wypada traktować go jak mordercę? Z drugiej strony on zabił tylu ludzi! O mało nie zabił mojej ukochanej a po tamtej masakrze przed budynkiem wiem że zabił inne dzieci równie niewinne jak on - Widać było że Sosnowski jest rozdarty.

- Może zanim go zabijemy spróbujmy zbudować klatką Faradaya w świecie snu? Skoro uratowała Witolda to może moce też są oparte na elektromagnetyzmie? Choć nie mamy chyba dość materiałów tutaj na zbudowanie czegoś takiego... - Sam odrzucił ten pomysł czuł się jak przysłowiowy ranny, który chwyta się brzytwy, ale wiedział, że musi być lepsze rozwiązanie niż to ostateczne!

- Czekajcie! Zanim go zabijemy może spróbujmy przekazać wiadomość na zewnątrz? Skoro dotykając jego głowy spowodowałem złamanie nosa matki to może używając jego rączki można by napisać wiadomość?! Niech zrobią coś, co zablokuje fazę snu głębokiego REM! W filmie "Freddie versus Jason" mieli coś takiego zna się ktoś z was na medycynie ? Spytał wodząc od jednego do drugiego nieco oszalałym wzrokiem.

- No tak, ale nie ma pod ręką długopisu i papieru może kodem morsa? Ja wiem, że najprościej byłoby go zabić, ale nie jesteśmy pewni czy wtedy się obudzimy... Daliście szanse moim szalonym pomysłom i tak jak mówiłem nie będę się sprzeciwiać jeżeli wybierzecie ostateczne rozwiązanie będę wtedy współodpowiedzialny ale proszę poszukajmy innego rozwiązania
 
Brilchan jest offline  
Stary 22-02-2020, 20:54   #206
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Post wspólny przeklejony z Gdocka


Sala szpitalna Dominika

Dziewczyna wpisała numer w telefon Witolda i pokazała mu go, żeby mógł go zapamiętać. Nie była pewna, czy przeniósłby się do rzeczywistości razem z nim. Więcej powiedzieć nie zdołała, gdyż w tym momencie usłyszała trzaśnięcie.
- ZWARIOWAŁEŚ!?
- Krzyknęła, widząc, co zrobił Adam. Zerwała się w jego stronę, nad wyraz sprawnie jak na jej stan, i odepchnęła go od chłopaka. Zerknęła na reakcję matki, którą do tej pory uznawała jedynie za widziadło senne. Sprawdziła puls dzieciaka, po czym podszedł do niej, sprawdzając czy może w jakiś sposób na nią wpłynąć.

Patricia spojrzała na Adama
- Zabić go? Jak możecie nawet to rozważać!?
- Nie udawaj, że sama o tym nie pomyślałaś! Batman idea niemordowania kogokolwiek przynajmniej dopóki Snyder albo stuknięta wersja Millera się za niego nie wezmą nam to zasugerował! Nie jest to moja preferowana metoda rozwiązania tego problemu mam wiele innych teorii i pomysłów, ale... Słyszałaś o “Dylemacie Wagonika?” - Pozwolił konkluzji zawisnąć w powietrzu.
Angie miała ochotę walnąć się otwartą dłonią w czoło, ale jakimś cudem się powstrzymała.
- Idiota - skomentowała tylko, bynajmniej nie ściszając głosu. - Chcesz przekazywać coś za pomocą dziecka, które jest w śpiączce? Jak? Chcesz poruszać jego rączkami? Serio? I co, lekarze niby nie zauważą, że to nie ma żadnego wpływu na wskazania monitorów? I tak, jeżeli będzie trzeba to zabić - odpowiedziała, przenosząc spojrzenie na Patricie. - Gdy wybór będzie on albo setki lub tysiące innych… Mniejsze zło - dodała twardo.
- Mniejsze zło - syknęła dziewczyna w odpowiedzi podchodząc bliżej. - Nie masz żadnego dowodu, że to, co się stało na dole jest prawda. Wystarczy dzieciaka wybudzić albo odebrać mu możliwość snu. Jeżeli możemy nim ruszać, to równie dobrze możemy sprawić, żeby lekarze, chociaż mu się dokładniej przyjrzeli. Nie przeszli by obojętnie wobec tego.

- Powiedziałam, że jeżeli będzie trzeba - powtórzyła Angie, tym razem podejmując próbę opanowania głosu i nie podnoszenia go. Nie miała nic do Patrici, ani do dziecka, ani do nikogo z zebranych ale po tym co przeszła na dole… Jej nerwy były “delikatnie” nadszarpnięte, a nie chciała przypadkiem zrobić komuś krzywdy.
- Jeżeli znajdziesz sposób na wybudzenie go, proszę bardzo - wskazała wolną dłonią na łóżko. - Jeżeli sprawisz by przestał krzywdzić ludzi…, Bo sorry, ale dowodu na to, że nie są to ludzie także z naszego świata nie masz, tak jak ja nie mam jednoznacznego dowodu na to, że są… Wtedy proszę bardzo, nie tknę dzieciaka palcem. Jeżeli natomiast okaże się, że ten scenariusz, który nikomu z nas nie pasuje jest jedynym, jaki może powstrzymać tą rzeź… Wybacz, ale dzieciak będzie musiał odejść - zakończyła. Oddychała ciężko, całkiem jakby powiedzenie tych słów kosztowało ją sporo energii. I kosztowało, chociaż nie tyle powiedzenie, co nie wykrzyczenie ich.
- Próbowałem go obudzić! Jesteśmy wewnątrz jego umysłu, więc możliwe, że obudziłby się tutaj obudziłby się także na zewnątrz. Jak ktoś omdlewa to się go uderza otwartą dłonią na otrzeźwienie i potrząsa - Wyjaśnił Patrycji - Nie sprawia mi przyjemności bicie dzieci, ale udało mi się uzyskać ważna informacje mamy wpływ na jego ciało w świecie fizycznym! Można próbować przekazać informacje zna się ktoś na medycynie? Może alfabet morsa? I zanim zaczniecie krytykować moje pomysły i nazwać mnie idiotą przypominam, że to ja wykombinowałem prawdę tego miejsca za pierwszą próbą! - Po krótkiej chwili załamania zaczął podchodzić do tej sytuacji jak do łamigłówki, którą trzeba rozwiązać.
Patricia nie opuściła wzroku. Przeskakiwała od źrenicy do źrenicy zaciskając wargi. Nagle odwróciła się i podeszła do łóżka szpitalnego.
- Nie pierdol mi tutaj sofizmatów - rzuciła cicho mijając Adama. - Zabójstwo to zawsze zabójstwo.
Przyciągnęła krzesło i usiadła obok chłopaka. Spojrzała na jego spokojną twarz. Musiała coś zrobić, nie pozwoli im po prostu go zabić. Podobno miała dobry kontakt z dzieciakami, wszyscy w rodzinie jej to mówili, ale jednak, co innego opiekować się kuzynami a co innego rozmawiać z zupełnie obcym.
“Musisz mieć jakąś świadomość tego, co się dzieje - pomyślała. - "Tworzysz hologram swojej matki, więc ona znajduje się obok ciebie. Teraz trzeba Cię tylko, wybudzić.”
- Hej, Dominik. Słyszysz mnie? Tutaj Patricia… dziewczyna z twojego snu - wiedziała, że brzmi to głupio, ale nie miała czasu na konwenanse. - Jeżeli mnie słyszysz, daj jakiś znak. Niech gruchnie piorun albo odezwij się. Wiem, że potrafisz to zrobić, w końcu zrobiłeś już tak wiele.
-, Co tam u naszego superbohatera? - Zapytał młody lekarz, który po zmianie ubrania na dresy, przywdzianiu szalika i kija baseballowego doskonale wtopiłby się w tłum kiboli.
- On się poruszył! - Podekscytowana matka wskazała własną wargę, zaś mężczyzna podszedł do Dominika. Uniósł jedną powiekę i poświecił w oko. To samo zrobił z drugim. Spojrzał na przyrządy.
- Słyszysz mnie bohaterze? No… Nie wstydź się - wyprostował się i spojrzał z góry na pacjenta.
- Obawiam się, że to tylko skurcz. To i tak dużo, to świadczy o przepływie elektryczności…
- To nie żadna elektryczność!
Na zewnątrz rozległ się cichy trzask wyładowania.
- On się ruszył!
“Chrzanić to” - pomyślała.
- Przepraszam, Dominik. - Złapała chłopaka za dłoń i delikatnie uniosła ją formując w wystawiony kciuk. Cały czas przyglądała się reakcjom matki oraz lekarza. Ta pierwsza zachłysnęła się powietrzem, zaś lekarz natychmiast dopadł do łóżka.
- Niemożliwe… Jesteś z nami? Możesz mówić? - Zapytał ponownie sprawdzając podstawowe parametry na monitorach. Wyglądał tak, jakby im nie dowierzał, więc złapał chłopaka za nadgarstek drugiej ręki.
Patricia uśmiechnęła się. Opuściła dłoń i zaczęła wystukiwać pulsometrem krótką wiadomość morsem: “MAMA”.
- Wybacz, że to robię, ale to może nam pomóc. Wiem, że mnie słyszysz. Masz niesamowitą moc. Jak superbohater. Na pewno potrafisz się sam obudzić. Twoja mama jest przy tobie i czeka na to.
Nie przestawała wybijać sygnału licząc, że w końcu lekarz to zauważy. Zrobił to natychmiast. Przyglądał się dłoni wystukującej najwyraźniej nieznane mu sygnały. Niemniej trudno było nie zauważyć prawidłowości. Różniło się to znacznie od niekontrolowanych skurczów.
- Nie możesz mówić? Dziwne… - podszedł do łóżka od drugiej strony wnikając w Patricię… lub to ona wniknęła w niego. Wyjął z kieszeni kitla notatnik i długopis. Ten drugi włożył chłopcu w dłoń. Matka stanęła szybko tam, gdzie jeszcze przed chwilą był lekarz i chwyciła syna za dłoń.
- No, co chcesz nam powiedzieć, kolego? Uda nam się to? Jeśli nie, to zaraz znajdziemy, co znaczą te puknięcia.
- Facet dała bym Ci teraz solidnego całusa! - Podekscytowała się dziewczyna i spojrzała stronę reszty z szerokim uśmiechem. Złapała za dłoń z długopisem i ruszyła nią w kierunku notatnika. Pisanie w taki sposób było niewygodne, ale liczył się efekt końcowy. Powoli na papierze pojawiały się pierwsze, olbrzymie litery. “Jestem we śnie. Pomocy”
- Dominik.Jeżeli mnie słyszysz daj jakiś znak. Przecież wiesz, że potrafisz…
Lekarz wyglądał tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Zupełnie jakby spodziewał się, że zaraz ktoś wyskoczy zza rogu z okrzykiem oznajmiającym, że to jest tylko żart.
- Jak? Jak mam pomóc? Napisz jak mogę pomóc? - powiedziała natychmiast matka bez wahania, ochoczo podejmując temat. Widać było, że złapała punkt zaczepienia i nie żadna siła nie mogła jej od tego odwieść.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-02-2020 o 22:24.
Brilchan jest offline  
Stary 22-02-2020, 23:00   #207
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację

Angie i pomysł Witolda

Witold przysłuchiwał się wymianie zdań z uwagą, nadal zachowując wstrzemięźliwość w formułowaniu opinii.
- Wygląda na to, że matka tego chłopca nas nie widzi. Adam uderzył go, a ona myśli że sam się poruszył. Jeżeli jest wytworem wyobraźni to zastanawia mnie, jak tu weszła. Myślałem, że postaci fikcyjne nie mogą wejść do tego pokoju. Chyba, że ona stanowiłaby wyjątek… A może jest czymś innym? Chyba, że ona znajduje się w wymiarze realnym. A my w nierealnym. To może oznaczać, że śmierć tutaj nie ma znaczenia tam...
Bury podrapał brodę, głośno myśląc. W pewnym momencie jego wzrok skoncentrował się na Batmanie. Były żołnierz uśmiechnął się gorzko.
- Co zrobiłbyś na naszym miejscu, Bruce?
- Wiesz - odparł krótko. Nie musiał wskazywać komiksów leżących na blacie ani ręką, ani wzrokiem.
Mężczyzna opuścił wzrok, wciąż uśmiechając się sam do siebie.
- To prawda… - mruknął, ponownie tonąc na chwilę we własnych rozmyślaniach. W końcu wyprostował się, spoglądając na mulatkę, która chyba miała kłopoty ze słuchem.
- Angie. Broń - powiedział tym razem głośniej i z większym naciskiem, uporczywie wpatrując się w dziewczynę.
- Może mi być jeszcze potrzebna. - Tym razem nie zignorowała kwestii broni. Nie chciała jej jednak oddawać. Na wszelki wypadek jednak, żeby Bury nie poczuł się zagrożony, trzymała ją lufą w dół. - Wybacz ale sytuacja wciąż jest dość niejasna, a z tym w dłoni czuję się ciut bardziej pod kontrolą - wyjaśniła.
Witold postąpił krok w stronę dziewczyny, wyciągając nieznacznie ramię w jej stronę, jakby chcąc ją uspokoić tym gestem.
- Jesteś… Zdenerwowana. Broń nie jest najlepszym przyjacielem w takim stanie…
- Póki co to jedyne co sprawia, że nie mam ochoty wrzeszczeć z powodu bezsilności - odpowiedziała, cofając się o krok. - Nie zastrzelę dzieciaka… Jeszcze nie - dodała, zaciskając mocniej palce na wypadek, gdyby Buremu przyszło do głowy wyrwać jej pistolet z ręki.
- W porządku. Tylko kieruj cały czas lufę w dół… - oznajmił łagodniejszym tonem Bury, nie postępując już dalej w stronę Angeli. Najwyraźniej był zbyt ostrożny, aby ryzykować niepotrzebną szamotaninę. Widać było jednak, że ma mulatkę na oku…
- Ten chłopiec nie wytworzył tylko Sowiety i morderczych robotów. Stworzył też Batmana i Spider-mana, którzy nas tu doprowadzili. Nie jest jakimś krwiożerczym mordercą. A my nie mamy nawet pewności czy śmierć tutaj ma jakiekolwiek przełożenie na prawdziwy wymiar…
Witold zaczął rozglądać się za czymś ostrym.
- Ból jest dziwnie odczuwalny w tym świecie. Jakoś inaczej. Co, jeśli zabijemy dziecko, a okaże się, że nic tutaj nie jest prawdą? Niech...
Bury zamyślił się przez moment.
- Uderz mnie rękojeścią. W szczękę. Mocno. Muszę poczuć co się stanie.
Angie przez chwilę przyglądała się mu jakby nie była pewna czy dobrze zrozumiała.
- Mam cię walnąć rękojeścią w szczękę? - zapytała, bo lepiej się było upewnić niż później przepraszać.
Witold spoglądał na dziewczynę zdeterminowanym wzrokiem. Zdaje się, że nie żartował.
- Tak. Musisz mi zgasić światło. Jeśli stracę przytomność, wtedy być może obudzę się w prawdziwym świecie. Żeby do was wrócić, spróbuję znów stracić przytomność w tamtym wymiarze i potwierdzę, czy realne Bielsko też ucierpiało. Jeśli to zadziała, będziemy wiedzieć na pewno czy chłopak morduje. A jeśli nie… Cóż, najwyżej stracę szanse na karierę modela i trochę kasy na dentystę.
- A pomyśleć że miałam cię za tego rozsądnego - powiedziała w końcu po krótkiej pauzie. Widać nie brak masochistów w tym czy tamtym wymiarze.
- Wszyscy słyszeli, co nie? - zwróciła się jeszcze do reszty, jednocześnie obracając pistolet tak by trzymać go za lufę. Na tego typu zabawach się nie znała ale widziała dość filmów i kilka akcji na żywo. Powinno wystarczyć.
- Nie obiecuję że zadziała… - ostrzegła po czym nie czekając na jego ostatnie słowa zamachnęła się i uderzyła celując w szczękę. Trafiła. Głowa Burego odchyliła się na bok. Uderzenie zabolało, ale w podobny sposób co poprzednim razem, gdy został trafiony. Było to odczucie jednocześnie bardzo bliskie oraz odległe.
- Mogę powtórzyć - zaproponowała niewinnym głosem.
Bury zastygł na chwilę w bezruchu, zupełnie tak jakby zastanawiał się nad tym, co właściwie czuje. Parę sekund wystarczyło, by dotarło do niego że nie straci przytomności.
- Jak to wszystko się zaczęło, zrobiłem głową dziurę w szafie. Też nie pomogło - odparł w końcu, poruszając szczęką i sprawdzając czy jest cała. - Lepiej już tego nie powtarzajmy. Ja mam twardy łeb nawet w naszym świecie, a w komiksowym to już pewnie w ogóle. Wolę żebyś nie uderzała tym pistoletem, bo jeszcze wystrzeli. Mam inny pomysł…
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 22-02-2020, 23:06   #208
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Jajecznicy brak


Dyskusje o śnie i śmierci

Odsunęłą się na chwilę od łóżka i podeszła do reszty, licząc że ci będą teraz bardziej otwarci, żeby jej wysłuchać.
- Co z tą sprawą robimy? Chcemy przekonać lekarzy do tego, żeby wprowadzili go w głębszą śpiączkę? Wydaje mi się, że chłopak jest nas świadomy, może sam nauczy się to kończyć - powiedziała ściszonym głosem Angie.
- Napisz “Sen zły zablokować fazę REM ” dodaj też “klatka Faradaya wokół mnie” to na pewno zablokuje jego zdolności. Pragnę też zwrócić uwagę że szukanie kontaktu poprzez manipulowanie jego ciałem to też był mój pomysł. Tak na wszelki wypadek jakby ktoś chciał nazwać mnie idiotą albo wyśmiewać moje pomysły. - Rzucił Adam.
- Adam, kogo obchodzi kto na co wpadł? - odpowiedziała policjantka, próbując opanować rosnącą irytację. - Zresztą czy Ty siebie słyszysz? Które dziecko by coś takiego napisało? Mi chodzi o to, czy chcemy iść w stronę głębszej śpiączki czy przekonać dzieciaka, żeby się sam obudził.
- Mnie obchodzi ale mniejsza z tym… Jakby można było go obudzić to moje uderzenie by to zrobiło albo pojawiłby się małpi król. Podświadomość działa za wolno żeby to co mu mówimy dało się przetworzyć… Masz racje REM to zbyt skomplikowane dla dziesięciolatka może “Głęboki sen zły! Pomocy ?! Cierpie nie chce mieć snów ”? O klatce mógł przeczytać w jakimś komiksie ale niech ci będzie. Najpierw musimy upewnić się że nas uwolni i nikogo nie skrzywdzi potem możemy się zająć budzeniem go - Odpowiedział wyraźnie zirytowany. On tu ma najlepsze pomysły a traktują go jak głupiego.
- Idiota - mruknęła pod nosem Angie. - Zastanów się przez chwilę, bo mnie tu szlag trafi zaraz - dodała już głośniej, zwracając się do Adama. - Zastanów się proszę… Przez chwilę… Co się stanie z tym dzieciakiem jak ludzie którzy polują na takich jak my wyniuchają jego moc. Po prostu pomyśl do czego mogliby ją wykorzystać. Do czego prowadzi takie mizianie paluszkami gdy dzieciak jest wyraźnie w śpiączce. Spójrz do cholery na monitory. Widać żeby się wybudzał? Nie… Ile potrwa żeby się z tego zrobiła sensacja? O ile taka w ogóle będzie potrzebna bo jakoś do mnie trafili mimo iż nie wylądowałam na pierwszych stronach gazet. Ja rozumiem, że nie chcecie go zabijać. Serio… Tylko czasami śmierć jest lepsza od tego co może na niego czekać. I nie, nie mam tendencji do teorii spiskowych - dodała, na wypadek gdyby zamierzali skorzystać z tego argumentu by podważyć jej słowa.
- Zawsze są inne rozwiązania - zaoponowała Patricia. - Gdyby faktycznie udało się go wprowadzić w głęboką śpiączkę, bez snów i świadomości, to jego umiejętności nie byłby groźne. W końcu zaś ktoś wpadłby na to jak go z tego wyciągnąć i jak ograniczyć ryzyko.
- Zakładając, że ci którzy by to zrobili faktycznie by chcieli ograniczać ryzyko, a nie wykorzystać je do swoich celów - Angie nie ustępowała. - I nie mówię, żeby go tak po prostu zabić. Pewnie, wybudźcie go, nie ma sprawy. Uśpijcie bardziej. Zadziała? Super… Tylko skończcie z tymi głupimi zabawami w komunikację z drugiej strony bo to nikomu do niczego nie jest potrzebne. Jeżeli dzieciak zdaje sobie sprawę z naszej obecności tutaj to po cholerę ta szopka?
- Sama jesteś idiotka. Akurat o niebezpieczeństwie to ja dobrze wiem zjawił się u mnie jeden facet i zaproponował mi żebym łapał mutantów bo i tak już jestem na jakieś liście jeżeli naprawdę chciałabyś unieszkodliwić potencjał mocy tego dzieciaka którą służby na pewno wykorzystałby do tortur nie wystarczy go zabić bo na pewno jest na liście ofiar zajść na placu trzeba by też skremować jego ciało bo ten sam wariat za zwłoki też płaci zrobił jakąś piramidę najemników i twierdzi że jedyna szansa na przeżycie to zmiana twarzy i tożsamości zabił jednego z gości który pomógł mi uciec ze szpitala i ogólnie to jebać go ale nie oszukujmy się że uciekniemy przed służbami bo już o nas wiedzą trzeba iść na ugodę - Odpowiedział wyraźnie sfrustrowany Adam po chwili dodał - Odpowiadając na twoje poprzednie pytanie chcę nim manipulować żeby się wydostać z tego pieprzonego snu i potem poprzez koneksje Patrycji w policji upewnić się że dzieciak zostanie zabezpieczony. Dzieciak już jest “wyniuchany” teraz trzeba się wydostać z tego szamba i upewnić się że smark nikomu nie zaszkodzi a może przy okazji pójść na jakieś układ ze służbami Malji żeby pozwolili nam żyć i to trzeba zrobić teraz natychmiast zanim zabiorą mu ten długopis!- Zakończył wyraźnie zdenerwowany.
- On tak na poważnie? - Angela spojrzała na Patricię i Burego, a następnie rzuciła szybkie spojrzenie na dość milczących superbohaterów. - Proszę, powiedzcie mi że przypadkiem uderzył się w głowę. Zdajesz sobie sprawę, że to co właśnie powiedziałeś nie ma sensu? I nie mówię tu o gościu polującym na takich jak my bo zdaję sobie sprawę, że tak być mogło, ale… - Urwała i przyłożyła sobie wnętrze dłoni do czoła. Głowa zaczynała ją boleć od tej lawiny głupot, które musiała przez nią przepuścić.
- Niestety on mówi to całkowicie poważnie - dodała dziewczyna.
- Na całą magię chaosu Alistera Crowleya i białą brodę Alana Moora tak mówię poważnie! Albert Wilga pseudonim “Wajcha” to przeszkolony morderca poszukiwany przez policję. Łowi ludzi z supermocami i sprzedaje ich jakimś organizacjom założył pieprzoną piramidę, odstrzelił mi palca oraz zabił Karla innego faceta z placu zwycięstwa który pomógł mi i paru innym osobom uciec z fabryki wódki która okazała się rządową pułapką. chcę za zarobione pieniądze wyjechać z kraju oraz zmienić tożsamość. Złożył nam propozycję nie do odrzucenia ale jebać go! Nie będę poganiaczem niewolników! Teraz potrzebuje zatrudnić ochroniarza dobrze że moi rodzice mają pieniądze - Wyrzucił z siebie wyraźnie zmęczony całą tą sytuacją.
Witold badawczo przyjrzał się wszystkim zebranym, po czym z pewnym ociąganiem zabrał głos:
- Młody sporo gada, ale ten Wajcha raczej mu się nie przyśnił. Sam namierzyłem bazę, do której zwożą osoby z placu. Prawdopodobnie ABW. Jeden z moich byłych… “Kolegów” z wojska… Też dla nich pracuje. Nie jestem jednak pewny czy to na pewno wywiad Malji. Sporo różnych najemników się kręci. Wygląda na to, że wszyscy polują teraz na dziwaków ze zdolnościami. Takich jak wy.
Były żołnierz spojrzał na Adama, drapiąc się po brodzie.
- Robię w ochronie VIPów i powiem ci szczerze, młody. Jeśli twoich rodziców nie stać na cały zespół wyszkolonych ochroniarzy i dobrze zabezpieczoną rezydencję, prawdopodobnie nikt nie uchroni cię przed tym Wajchą. Ja również. Odpychanie nachalnych fanów od celebrytek to jedno. Powstrzymanie zdeterminowanego i wyszkolonego zabójcy… Drugie.
Adam potarł twarz w geście zmęczenia- No to plan A odpada pora wrócić do deski kreślarskiej… Sukinsyn dał nam 6 dni na złapanie dla niego 3 dziwadeł inaczej mnie zabije albo sprzeda. Sprawiał wrażenie typu psychopaty który dotrzymuje słowa ale jak już mówiłem kij mu w oko. W każdym razie dziękuję za wymianę informacji Witoldzie przynajmniej mam pewność że służby naprawdę nas ścigają jak nowe głowice jądrowe i nie są to wynurzenia paranojka z bronią… Jestem ci winien przysługę za uratowanie mojej partnerki - Oznajmił Sosnowski.
Angie słuchała starając się zachować spokój, co w jej obecnym stanie bynajmniej do łatwych zadań nie należało.
- Ok, jak mówiłam wierzę w tego całego Wajchę, czemu nie. Jednak odbiegacie od tematu. Planujecie co dalej, kiedy wciąż tkwimy tu, w tym niekontrolowanym śnie dziecka. Może zanim zaczniemy opracowywać sposoby, na wyrwanie się siłom zła i całą resztę, skupimy się najpierw na tym żeby się stąd wyrwać? - zaproponowała, najmilej jak w obecnej chwili potrafiła.
Patricia kiwnęła głową. Nic mądrzejszego nie wymyślili więc trzeba było kontynuować do tej pory podjęte próby skomunikowania się ze światem zewnętrznym. Wróciła do łóżka Dominika.
- W sumie masz racje Angelo ale nie wiadomo jak bardzo jesteśmy od siebie oddaleni w “Przebudzonym” świecie, ile czasu minęło albo co się dzieje z naszymi ciałami wolałem więc teraz wymienić się informacjami bo im więcej osób wie o tym jebniętym siwym irokezie tym bardziej go osłabiam - Wyjaśnił swój punkt widzenia Adam.
- Możemy spróbować wciągnąć tego Wajchę w pułapkę. Ale Angie ma rację, wpierw musimy zająć się naszym śniącym - skwitował Witold.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 23-02-2020, 22:33   #209
Interlokutor-Degenerat
 
Bardiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Bardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputacjęBardiel ma wspaniałą reputację
Mężczyzna wyszedł na korytarz, zwracając się bezpośrednio do Batmana.
- Uduś mnie. W sensie nie na śmierć. Do utraty przytomności. Zobaczymy czy obudzę się w świecie realnym.
Batman przez chwilę patrzył na Witolda. Spider-Man natomiast nie ruszał się. W tej chwili przypominał bardziej figurę woskową niż żyjącą osobę. Bruce skinął w końcu głową.
- Odwróć się.
Kiedy Witold wykonał prośbę wiedział co za chwilę nastąpi. Przedramię w pancerzu zaciśnie się na jego gardle. Organizm będzie walczył o każdy oddech, przez co ciężko będzie opanować odruchy i próby uwolnienia się. Za chwilę…
Nagle, przez krótką chwilę poczuł ból. Potem już niczego nie czuł.

--------------------------------------------------------------------------------------


Po bezowocnej dyskusji Patricia wróciła do łóżka Dominika. Jeśli nie liczyć matki trzymającej syna za rękę, pomieszczenie było puste. Co kilka chwil przenosiła wzrok na notes i twarz dziecka, które nie napisało nic więcej. Za oknem padała jakaś brązowa breja. Bloki mieszkalne pokryte były trawą, mchem i bluszczem tak, jakby proces ten zaczął się dziesiątki lat temu. Patricia pogłaskała chłopca po głowie po czym, tak samo jak wcześniej, napisała kilka słów na notesie lekarza.
SEN ZŁY. NIE CHCE ŚNIĆ.
- Wybacz młody… to jedyne na co mogliśmy wpaść - powiedziała cicho, jakby do siebie. - Ale wyrwiemy cię z tego. Obiecuję ci.

Matka poderwała się nagle i wybiegła na korytarz znikając całkowicie. Przebiegła przez Burego stającego tyłem do Batmana.
- Panie doktorze! Napisał coś! - wbiegła ponownie i dopiero wtedy odczytała wiadomość. Zamarła.

- A ja przypomnę po raz kolejny że to był mój pomysł… Tobie może się wydawać to nieważne albo wręcz narcystyczne ale wy wszyscy macie super moce, przeszkolenie albo i jedno i drugie. Ja jestem kaleką który ma jedynie swój umysł oraz bandę psychopatów oraz agentów potrzebuje pomocy żeby przeżyć kluczowe jest więc żebym wykazał swoją przydatność a nic z tego nie będzie jeżeli wszyscy nagle stwierdzą “nieważne czyj to był pomysł” bo zaraz potem będzie “po co nam ten denerwujący wygadany kulawiec” a teraz wyprzedzając mającą nastąpić prośbę zamkne mordę - Oświadczył Adam z uśmiechem po czym, zaczął przyglądać się reakcji widm. Patricia zamknęła oczy i głęboko wypuściła powietrze z ust. Pewnie gdyby była w innym nastroju to by się kłóciła. Teraz musiała się skupić na czym innym.

Na korytarzu zapanowało poruszenie. Nim Witold upadł na ziemię po oszczędnym, wprawnym ciosie, Batman złapał go pod ręce i położył na podłodze. Popchnięte zdecydowanym ruchem bezwładne ciało z szelestem wsunęło się do pomieszczenia, gdzie żaden wytwór tego świata nie mógł go skrzywdzić.
Równocześnie do środka wbiegł zespół lekarzy. Otoczyli łóżko Dominika spoglądając na to, co dziecko napisało.
- Czy… Czy zamierzacie go uśpić? - zapytała z nutami strachu pobrzmiewającymi w głosie. Przysunęła się do syna. Lekarz-dresiarz gwałtownie pokręcił głową.
- Pani Leśniewska, my próbujemy go wybudzić. To, że śni jest… interesujące. A to, że jest tego w jakikolwiek sposób “świadomy” i przekazuje wiadomości będąc nieświadomym na poziomie fizycznym jest czymś unikalnym. Wkrótce największe umysły świata będą przyjeżdżać, by zająć się naszym bohaterem. Być może to zwiększy szanse na wybudzenie - uśmiechnął się pocieszająco.

- Gratuluję - warknęła Angela, przyglądając się temu co działo się przy łóżku dzieciaka. - Teraz nasz mały skarbek stanie się obiektem doświadczeń. Zgotowaliście mu najlepszą przyszłość z możliwych. W ślicznym pokoju bez okien i z drzwiami na kod. Gratuluję, naprawdę - miała ochotę w coś walnąć. Przecież mówiła, ostrzegała, tłumaczyła.
- Wspaniale wyszła wam ta akcja oszczędzania dzieciaka… To co, może teraz zrobimy to co najwyraźniej trzeba było zrobić od początku i wyślemy go do Morfeusza na stałe? - zapytała z wyraźnie słyszalnym sarkazmem. Nie wiedziała czy to był dobry pomysł ale przynajmniej jakiś był. Podeszła do okna by przyjrzeć się zmianom za oknem. Być może coś oznaczały ale chwilowo nie miała pojęcia co takiego. Wybicie ludzi dało szansę matce naturze? Marzenie ekstremistów ekologicznych. Tylko jakie to miało dla nich znaczenie?

- Angela, jak nie masz nic do powiedzenia to się lepiej zamknij! - wybuchnęła Patricia. - A potem zacznij korzystać z głowy. Dla lekarzy to prawdopodobnie pierwsze spotkanie z czymś takim, więc naturalnie, że przypadek będą badać. Szanuję dobrą literaturą kryminalną, ale nie dajmy się zwariować i nie szukajmy w każdym szpiegów czy innego gówna. Jeszcze przed kilkoma dniami sama pewnie byś podobnie reagowała.
Dziewczyna złapała dłonią chłopaka ponownie za długopis i przegryzła wargę.
- Żeby ich przekonać do tego co chcemy osiągnąć musimy…
Naskrobała kilka słów.
FAZA REM. ZŁA. NIE CHCE SNÓW. NIE CHCE UMIERAĆ. ZABRAĆ SNY.
Patrzyła wyczekująco na reakcje lekarzy, ale następne słowa skierowała do Angeli
- Jeżeli go tkniesz, to sama wylądujesz w ślicznym pokoju bez okien. A jedzenie jest tam paskudne, możesz mi wierzyć!

Lekarze popatrzyli po sobie. Jeden z nich zaczął coś notować, zaś drugi włączył kamerę w telefonie i zaczął opisywać co widzi. Matka Dominika wyraźnie nie wiedziała co się dzieje ani jak ma na to zareagować.
- Czy Dominik interesował się biologią? - zapytał cicho inny z przestrachem. Wszyscy zamilkli.
- Nie… Bardzo lubi astronomię i historię. Szczególnie okres baroku…
To najwyraźniej wystarczyło, ponieważ przerwał jej kolejnym pytaniem.
- Czy to jego styl pisma?
Matka przyjrzała się uważniej. Nic nie odpowiedziała. Wyłącznie pokręciła głową. Zadający pytania blondyn cofnął się o dwa kroki.
- Co to znaczy? - dopytywała kobieta bliska paniki.
- Nie umiem tego wyjaśnić - odparł tylko tyle wybiegając z pomieszczenia. Tymczasem stalowowłosy lekarz położył rękę na ramieniu matki Dominika. Ta spięła się wyraźnie, ale tylko na chwilę.
- Proszę się uspokoić. Zapewniam panią, że pani syn jest w bardzo dobrych, troskliwych rękach - rzekł pocieszającym, ciepłym i znajomym głosem. To najwyraźniej pomogło. Dłoń Dominika przestała być nieświadomie miażdżona.

- Jasne - prychnęła Angie. - Nie mam nic do powiedzenia, nie znam się i w ogóle - pokiwałą głową bo szczerze mówiąc nie miała ochoty na dalszą rozmowę. Nie miała także pojęcia jak przekonać resztę by wreszcie przestali odstawiać szopkę z dzieciakiem. Przecież każda kolejna reakcja lekarzy potwierdzała to, o czym mówiła. I nie chodziło tu o to, że jej samej tak strasznie na dobru dzieciaka zależało ale wpychać go prosto w łapska tamtych… Do tego z taką mocą… No ale ona przecież się na niczym nie znała. Wkurzona do granic wytrzymałości, tak na wypadek gdyby te granice jej padły i wyraziła swój gniew w nieco dosadniejszy sposób, skupiła swoją uwagę na tym co działo się za oknem. Może tam znajdzie jakąś wskazówkę która pozwoliłaby zakończyć tą szopkę zanim zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.

- A kto ci pozwolił decydować o życiu dzieciaka Angelo ? Widziałem i znam wielu ludzi z ciężką niepełnosprawnością i myślalem że na ich miejscu bym się zabił oni jednak są szczęśliwi. Może Dominik nie miałby nic przeciwko dostaniu się w ich łapska albo wolałby to niż śmierć ? Potencjalnie może być koszmarnym narzędziem tortur ale zabicie go nie powstrzyma “ich łap” bo tak jak ci mówiłem zbierają też nasze zwłoki. Eksperyment z małpim królem udowodnił nam jak trudno jest manipulować Damianem i jego mocą o ile w ogóle te agencje potrafią coś takiego zrobić to z jego zwłokami też pewnie dadzą radę - Posłał kobiecie krzywy uśmiech - Co do ludzi których POTENCJALNIE zabił poprzez nieświadome używanie swojej mocy idąc tym samym tokiem rozumowania TY zrobiłaś to samo! Twoja moc również byłaby niebezpieczna “w ich rękach” też cię mogą złapać i zamknąć w pomieszczeniu bez okien… Czemu więc nie włożysz tego pistoletu do ust i nie pociągniesz za spust ? Istnieje szansa że obudzisz się bez szwanku a śmierć tutaj nie oznacza śmierci w świecie fizycznym ale czy gdy chodzi o twoje życie będziesz taka chętna nim szafować? - Wzruszył ramionami traktował całe zagadnie jak debatę oksfordzką uwielbiał debatować argumenty obu stron.
- Jeżeli nie uda się stąd inaczej wydostać wtedy go zabijemy. Żadna opcja nie schodzi ze stołu na razie testujemy mniej permanantne rozwiązania dlatego Witold bawi się z Batmanem w podduszanie Hej Patrycjo pozwól że coś do nich skrobnę?Głupie Brandzle ciekawe czy jakby pisali przez sen toby mieli własny charakter pisma - Jeżeli mu pozwolą napisze:
“O REM BYŁO W KOMIKSACH/ CIĘŻKO PISAĆ/ BARDZO BOLI CHCE SPAĆ BEZ SNÓW”

Angela wysłuchała tego, co Adam miał do powiedzenia. Słuchała bardzo uważnie, powoli uspokajając oddech. Przyglądała się roślinom za oknem. Zielonym, dominującym ludzkie twory. Do jej nosa dotarła woń lodów czekoladowych. Uniosła głowę ku górze.
- Deszcz czekoladowy - mruknęła, uśmiechając się lekko pod nosem. Wiedziała co musi zrobić, nie znaczyło to jednak, że zrobienie tego stawało się z tego powodu łatwiejsze. By odsunąć to nieco w czasie, otworzyła okno i wysunęła dłoń na zewnątrz. Była ciekawa czy deszcz też smakuje jak lody czekoladowe, czy woń dociera z innego źródła.
Krople, które spadły na jej dłoń, smakowały dokładnie tak jak pachniały. Wychyliła się i rozejrzała dookoła, na tyle, na ile mogła bez ryzyka wypadnięcia. Wszystkie budynki pokrywała zieleń. Wszystkie, z wyjątkiem tego, w którym się znajdowali. Niebo nadal było czerwone i bezchmurne.
- Ktoś ma ochotę na lody czekoladowe? - zapytała, nie odwracając się w ich stronę. Ich głównego przeciwnika, podobnie jak Wonder Woman i Logana, nie było widać. Właściwie to nie było widać nikogo. Pusto, cicho i smakowicie. Ewidentnie sen dzieciaka zaczął się zmieniać. Pytanie tylko co konkretnie było tego powodem i w jaki sposób pozwoli to ocalić mu życie. I czy wystarczy to do tego żeby udało się jej powstrzymać przed zastrzeleniem go tylko i wyłącznie dlatego, że miała już dość głupoty swoich towarzyszy…
 
Bardiel jest offline  
Stary 28-02-2020, 15:26   #210
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Ręka Dominika poruszyła się ponownie. Lekarze oczami własnymi, osprzętu oraz telefonu śledzili każdy ruch oraz odczyty. Te drugie pozostawały w normie. Były bardzo stabilne, nie wykazywały żadnych anomalii mogących świadczyć o jakiejkolwiek niespodziewanej aktywności.

Mimo to ręka dziecka poruszała się.


Cytat:
O REM BYŁO W KOMIKSACH/ CIĘŻKO PISAĆ/ BARDZO BOLI CHCE SPAĆ BEZ SNÓW

- Obserwujemy właśnie zmieniający się charakter pisma. Czy ten się zgadza? - opisywał lekarz nagrywający zajście. Przeniósł kamerę na matkę, która pokręciła głową. Wyglądała na rozdartą. Z pewnością nie chciała, by jej syn cierpiał, ale także musiała bardzo chcieć, by się obudził.

- Nie wiem co zdecydować... - wyraziła na głos swoje wątpliwości. Lekarz-dresiarz odpowiedział natychmiast.

- Mówiłem pani, że my próbujemy go wybudzić. Nie chcemy, nie możemy i nie będziemy działać na szkodę naszych pacjentów. Przede wszystkim nie szkodzić. Jakiekolwiek próby pogłębiania istniejącej już śpiączki są działaniem na szkodę naszych podopiecznych, czemu sprzeciwiam się z całą stanowczością. Reprezentujemy naukę. Medycynę. Mamy obowiązek leczyć chorego zgodnie z metodami, które na drodze badań naukowych okazały się skuteczne. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której taka prośba padłaby z ust człowieka w pełni świadomego, dysponującego pewną wiedzą medyczną. Czy uważa pani, że którykolwiek lekarz bez badań i diagnozy podałby lek? To nie serial, a lekarze to nie doktor House. Tym bardziej nie podamy niczego na prośbę dziecka, którego procesy mózgowe nie przebiegają poprawnie, czego dowodem jest śpiączka. Najpierw badania, potem diagnoza, a na końcu leczenie. Przypadek pani syna jest... niezwykły, co sprawia, że należy zwiększyć środki ostrożności, nie zmniejszyć.




Witold otworzył oczy. Musiało go spotkać coś strasznego podczas snu. Może spadł z łóżka? Nie... Bolało go całe ciało. Szczególnie mocno szarpała go nera. To było takie uczucie jakby go ktoś kijem zajechał. Tyle, że jeśli się skupił bardziej, co nie przychodziło mu z łatwością, to wątroba też bolała. Przełyk palił i nic dziwnego. W końcu miał rurę wsadzoną w gardło...

Nagle spłynęła przytłumiona świadomość. Szpital. Przyrządy zaczęły wariować, piszczeć i pikać. Ciało Burego było dziwnie ciężkie. Ledwie ruszał rękami i nogami nie wspominając o jakiejś bardziej gwałtownej reakcji. Do sali wpadł lekarz.

- Proszę się nie ruszać! Już to wyjmuję...

Jego ręce zaczęły pracować przy twarzy byłego żołnierza uwalniając go od rurki intubacyjnej. Oddychał z trudem. Jego oddech świszczał i czuł się przeraźliwie zmęczony tym krótkim działaniem.

Musiało się stać coś strasznego, że był tak potwornie sponiewierany, jednakże znacznie bardziej niepokojący był uśmiech doktora Cichockiego, jak głosiła plakietka. Pomimo stanu, w jakim znajdował się Bury, promieniał radością. Musiało być bardzo, bardzo źle, skoro cieszył się z ocknięcia.

Czuł się jak z waty. Głowę miał napchaną watą. Nie mógł zmusić się do pełnego skupienia, zaś świat przesłaniała mgiełka otępienia, przez którą nie mógł się przedrzeć. Skupianie myśli było czynnością niemalże bolesną. Z pewnością diabelnie męczącą.

Lekarz położył rękę na jego ramieniu.

- Pana wnuk się ucieszy. Może pan mówić? Chciałby pan z nim porozmawiać?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172