Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-02-2020, 11:22   #153
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Proponuję następnym razem ja się dam poszatkować. - zażartował Kharrick wracając do głównego korytarza. - Zobaczmy co te korytarze mają dla nas jeszcze do zaoferowania…
Laura nie komentując tego co się stało i jak to się dla nich skończyła wyjęła z torby jedną z różdżek. Po chwili wszyscy trafieni byli znowu w pełni sił. Wiedźma spojrzała krytycznie na różdżkę. - Mamy jeszcze pięć ładunków, potem przechodze na czary.
Ledwie mnie drasnęło...ale dziękuję Lauro, widzę żeś troskiliwa jak zawsze… - Rufus uśmiechnął się do wiedźmy, czując jak jej lecząca magia koi jego skaleczenia.
- Miejmy nadzieję, że nie będzie kolejnego razu. - odpowiedział Jace na nowo montując swój świecący kamień.
-Ja też. No nic. Szkoda czasu na gadanie. Prowadź Kharrick. - Mikel znów był gotów do drogi.
- Nasz korytarz skręca w kierunku lewej odnogi, więc może prowadzą w to samo miejsce. Bo miło by było nie przebijać się potem przed drugi zestaw pułapek, prawda? - druid z ciekawością przyjrzał się zdobytemu kluczowi, próbując zaobserwować szczegóły które później mogłyby pomóc dopasować go do właściwego otworu
- Szkoda że żadne z nas nie umie animować zwłok, wysłalibyśmy je przodem …- Skomentowała cicho Laura znowu zajmując miejsce z tyłu szyku.
- Na Desnę! Lauro! - złodziej spojrzał z wyrzutem i niedowierzaniem w oczach na wiedźmę.
- No co? Przecież trolle i tak są martwe - Powiedziała nie wiedząc skąd to oburzenie u złodzieja, w końcu on też miał specyficzne poczucie humoru.
Dalsza część korytarza na szczęście była już pozbawiona pułapek. Po kilku metrach skręcała, ponownie przechodząc w węższy tunel, który dla Kharricka znikał w ciemnościach. Światło magicznej pochodni pozwoliło zwiadowcy dostrzec jedynie niewyraźną postać na skraju swojego pola widzenia. Ta bez ostrzeżenia uniosła masywny łuk i wystrzeliła w jego stronę! Na szczęście mimo słabej widoczności i zaskoczenia udało mu się uchylić przed przypominającą wielką drzazgę strzałą, która rozpadła się po uderzeniu w ścianę.
- Szlag - szepnął odruchowo i przylgnął do ściany przed zakrętem.
- Stop! Tam ktoś… coś jest! - ostrzegł pozostałych samemu starając się zrozumieć z jakim zagrożeniem ma do czynienia. Jace pchnął swój kamień, który ruszył w kierunku korytarza oświetlając go bladoniebieskim światłem. Ten wąski korytarz miał po swojej lewej stronie niewielką alkowę, której wnętrze nie było jednak widoczne.

Oświetlony magią strzelec okazał się być czymś bliskim człowiekowi jedynie z sylwetki. Wysoka i smukła kobieca postać wyglądała na zbudowaną tylko i wyłącznie z pociemniałego ze starości drewna, a jedno z jej ramion kończyło się nienaturalnie dużym łukiem. Jedyna dłoń sięgała właśnie do kolana, z którego oddzieliła się właśnie bardzo długa drzazga, zapewne służąca strażnikowi za strzałę.
-Spora drewniana baba z całkiem sporym łukiem. - Mikel cicho poinformował pozostałych.
Laura chowając się za wszystkimi spróbowała czegoś co wpadło jej do głowy. - NIE PRZYCHODZIMY Z WROGIMI ZAMIARAMI! - Krzyknęła po sylviańsku. Z jej miejsca trudno było powiedzieć co to za istota ale spróbować nie zaszkodzi. Zamiast odpowiedzi z końca korytarza nadleciała kolejna strzała, trafiając Mikela w bok.
Złodziej wybauszyl oczy kiedy strzała śmignęła obok.
- Dobry pomysł, ale nie zadziałało! - w myślach przeklinał, że nie poskutkowało, ale dało to jemu też inną myśl. Zaczął na zmianę wymieniać różnego rodzaju slogany zarówno w sylwańskim jak i elfim. W międzyczasie wyciągnął butelkę ognia alchemicznego.
- Nie jestesmy po to by z tobą walczyć, ale jeśli nie dasz nam wyboru będziemy musieli cię unieszkodliwić - - Nie poddawała się jeszcze Laura to że ktoś nie odpowiada nie znaczy, że nie rozumie.
-To chyba nie jest rozumne. Musi jednak jakoś odróżniać wrogów od przyjaciół. - podzielił się spostrzeżeniem Mikel.
- Ha… mam w sumie wisiorek łowcy. Zgarnąłem ją jeszcze z żuków… - złodziej kucnął aby ściągnąć plecak i wygrzebać z niego srebrny wisiorek z roślinnymi zdobieniami. - O ile nie jest to sentymentalna pamiątka, to może coś da…
Wystawił go na dłoni zza krawędzi aby zminimalizować szansę trafienia przez pocisk.
- Dobra, to chyba jakiś bezrozumny golem i nie chce z nami gadać, jak ten wisiorek nie podziała to atakujemy, co? - Rufus westchnął i stanął za złodziejem, przywołując swój mistyczny oręż.
- Albo trzeba użyć tych sekretnych języków łowców … - wspomniała Laura.
- Ktoś jeszcze ma jakiś pomysł, znak, cokolwiek? - druid także pośpiesznie schował się za winkiel i ostrożnie wysunął na widok strzelca tarczę z grawerem gałęzi przebitej strzałą
- Huragan cięć zapewni zwycięstwo? - rzucił Jace głośno, ale niepewnie. Może to jest hasło? Kolejna strzała świsnęła zdecydowanie zbyt blisko.
- Kharricku, Lauro, możecie się przebrać w stroje łowców? Jeśli hasła nie zadziałają, to może chodzi o wygląd? - podsunął Jace.
- Uch… moment - Kharrick zagłębił się w spomnieniach próbując sobie przypomnieć wygląd strojów łowców. Szczęściem jak nie byli na widoku łucznika nie strzelał do nich. Miał więc chwilę. W końcu poruszył magicznymi rękawami. Jego Płaszcz i ubrania zmieniły się w szarozielone. Starał się jakoś odwzorować ich krój bazując na tym co znaleźli przy żukach i jak sam Cirieo wyglądał. Przy okazji sobie coś innego przypomniał.
- Ale, ze mnie debil. Ten wisiorek był na hobosie. Ech, wszystko mi się zlało w jedno.
Modląc się w myślach do Desny zaryzykował i wystawił się na widok strażnika. Ten wycelował weń z łuku, ale po trwającym wieczność ułamku sekundy opuścił broń i znieruchomiał.
Mężczyzna wypuścił powietrze i oparł dłonie na kolanach.
- Żyje, nie strzela. To był dobry pomysł. -jęknął cicho. - Tylko co dalej? Jak wy sobie poradzicie?
- Powiedz, żeby sobie poszedł. Może teraz posłucha? - zasugerował wojownik.
- Może teraz puści nas wszystkich? - spytał Jace. Nikt nie kwapił się do weryfikacji jego hipotezy, toteż należało uczynić to osobiście. Rozluźnił ramiona i wychylił się lekko trzymając się obok, ale jednak trochę za Kharrickiem gotów odskoczyć z powrotem na miejsce. Gdy tylko strażnik go zobaczył, błyskawicznie uniósł ramię i nim ktokolwiek zdołał zareagować wystrzelił strzałę. Schowany połowicznie za ścianą psionik zdołał wyzwolić instynktownie przygotowaną moc. Ściana drgnęła zasłaniając go tuż zanim potężna drzazga nie rozprysła się na kamieniu. Niewiele brakowało, a zamiast głowy miałby fragment drewna wielkości nogi od stołu. Golem sięgał po kolejną strzałę gdy Jace wzniósł ręce przed siebie wypychając “bańkę” iluzorycznej ściany tuż przed łucznikiem.
~ Chyba wymaga jednak stroju ~
-A umiesz wyczarować strój dla większej liczby niż tylko dla siebie? - spytał się Rufus, który z trudem powstrzymał się od instynktownej reakcji zaatakowania strzelającego do nich "golema".
- Nie, ale widzę, że muszę popracować nad tym trochę mocniej. - przyznał z przykrością Jace.
~ Kharricku prowadź, a my bądźmy gotowi na wypadek, jakby iluzja nie zadziałała. Przełączmy się też na kanał telepatyczny ~ przekazał reszcie.
~ Dobra, to iść gęsiego proszę. Przynajmniej za mną możecie się schować.~ złodziej ruszył do przodu pomny na to, że jeszcze jest wnęka po lewej stronie. Zatrzymał się przed nią i zajrzał za krawędź.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 14-02-2020 o 13:54.
Asderuki jest offline