Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2020, 00:52   #7
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 4 - 2020.02.01; sb; g 09:30

Czas: 2020.02.01; sb; g 09:30
Miejsce: Los Angeles, budynek DEA, biuro Edwarda
Warunki: jasno, ciepło, sucho na zewnątrz umiarkowanie i pogodnie



No tak, wstał kolejny słoneczny dzień w słonecznej Kaliforni. Chociaż jak Edward otworzył oczy na świat zewnętrzny okazało się, że no z tym “słonecznym” to nie do końca prawda. Można by rzec - połowicznie. Niebo było zasnute chmurami ale jednak były też plamy słynnego, kalifornijskiego błękitu. No i nie padało jak wczoraj przez większość dnia.

Właściwie to była sobota. Sobota rano. No ale musiał pojechać do biura aby zobaczyć czy Chris i Terry coś wyniuchali o kolegach denatki. No i czy coś komputerowcy powiedzą o tych płytach co im przywiózł. No to tak, mimo, że była to sobota rano to jednak musiał jechać do biura.

Po drodze miał okazję przypomnieć sobie zdarzenia z poprzedniego dnia. Zaczynając od rozmowy z Duffym i potem wspólną wizytą w biurze DEA. Wyniki były jednak takie sobie. W pierwszej chwili policjant kompletnie nie chciał słyszeć, że mają kreta na posterunku.

- Nie, nie, nie, to nie możliwe. Może nie znam wszystkich jak Maca ale do cholery jakoś ich znam. Zresztą jaki by mieli motyw? Po co by mieli ryzykować pracę, dyscyplinarkę dla jakichś nagrań z zakończonego śledztwa? Ja i Mac i tak przecież je obejrzeliśmy. - pokręcił głową nie zgadzając się z takim pomysłem i żywiołowo broniąc dobrego imienia swojego posterunku. Mógł mieć trochę racji bo rzeczywiście policjant którego złapano by na takim numerze byłby w kiepskiej sytuacji. Mógł stracić pracę, dostać naganę, zasiąść na ławie oskarżonych no i tego typu konsekwencje. No i zostałby zapamiętany jako zakała posterunku za którym ciągnąłby się taka opinia jak wilczy bilet. Ryzyko było więc spore.

- A z dostępem no zwykle urzęduje tam Lamar. No i młody. Novak. Jest u nas od roku to wołamy go młody. Zwykle Lamar siedzi w okienku i daje mu przyjęte fanty do zaniesienia albo przyniesienia z magazynu. Czasem ktoś z nas tam wchodzi, zwykle w sprawie jaką prowadzi i chce coś wziąć. Zwłaszcza jak jest duże albo ciężkie. Ale to trzeba się wtedy wpisać na listę u Lamara więc jest w rejestrze. No i Lamar to porządny gliniarz pracuję tu 8 lat i nie pamiętam by coś z magazynu zginęło czy coś takiego. Ten numer z płytami to pierwszy raz. - mimo wszystko policyjny detektyw próbował ugryźć ten problem od czysto praktycznej, jak każde śledztwo. Agent który go słuchał zdawał sobie sprawę, że u nich te magazyny dowodów działają na podobnej zasadzie. I też głównymi podejrzanymi w razie jakichś machlojek byli pracownicy tego magazynu.

No a potem gliniarz zgodził się pojechać do biurowca DEA. Tam obejrzał te wszystkie fotografie jakie przysłano tutaj z Margerity więc wiele do oglądania nie miał. Z czego chłopakom z wyspy głównie zależało na ustaleniu tożsamości kobiety ze zdjęcia więc ona prawie wszędzie była w centrum ujęcia. A reszta osób ujęta była o wiele skromniej. Policjant oglądał te zdjęcia całkiem uważnie.

- To ona? Salvado? - zapytał machając jednym ze zdjęć gdzie właściwie była tylko ta brunetka. I podobieństwo do Salvado rzucało się w oczy od razu. Ale nadal nie było pewności czy to ta sama osoba czy dwie różne. No ale reszta osób na ujęciach nic Duffy’emu nie mówiła. Nie rozpoznawał żadnej z nich. Miejsca też nie. Zwrócił tylko uwagę, że ta kobieta była ubrana bardzo swobodnie. Jak turystka na wakacjach. Co dla Amerykanki w Wenezueli nie było wcale dziwne. No ale dla pracowników “Caribbean Tourism” to była podróż służbowa mieli przecież badać nowe rynki i takie tam.

- No ale może to było w jakiś dzień wolny. Albo to jednak nie ona. - w końcu Kenneth wzruszył ramionami przyznając, że jedynie spekuluje i snuje domysły bo co innego mu pozostało?

Potem gdy Ed pożegnał się z Kenem zaniósł jeszcze te nieszczęsne płyty do komputerowców. No i teraz piłka była po ich stronie, pozostawało czekać co z tego wyciągnął. Resztę dnia mu jakoś zeszło aż zrobił się wieczór i w końcu wylądował w “Bukowski Tample”. A tam los się do niego uśmiechnął. Zbyt długo sam nie siedział, od słowa do słowa poznał zgrabną brunetkę która miała na imię Cathy.

Dość szybko doszli do porozumienia, że mają podobne potrzeby na ten wieczór. Ledwo kilka wesołych kolejek później. Cathy niewiele opowiadało o sobie więc Ed dowiedział się tylko, że pracuje w jakiejś firmie kosmetycznej. Ale jakiej i jako kto to już nie powiedziała. Za to gdy tak każde z nich mówiło coś o sobie sporo mówiła o tym strasznym wypadku.

- No wiesz, ten co było w gazetach. Jak taka laska wyskoczyła z okna i się zabiła. Straszne! Zwłaszcza jak sobie pomyślę, że byłam wtedy w tamtym hotelu! Może nawet ją widziałam jak jeszcze była w restauracji bo przechodziłam tamtędy. Tylko wtedy oczywiście nie zwróciłam na nią większej uwagi więc nie wiem czy to była ona. A potem w domu się dowiedziałam, że ona się zabiła! - Cathy przeżywała jakby sama o włos uniknęła śmierci w tamtym hotelu. Ale zapewne jak ktoś nie pracował w wąskiej grupie podwyższonego ryzyka to zazwyczaj nie obcował ze śmiercią na co dzień. Cathy nawet chyba nie widziała samego wypadku a raczej dopiero z gazet się dowiedziała jak się skończyła tamta noc.

No a teraz był ten sobotni ranek. W biurze czekało na Edwarda parę wiadomości. Po pierwsze spotkanie z Terrym i Chrisem. Chociaż obaj agenci nie mieli żadnych rewelacji z inwigilacji kolegów Alyssy. Dzień pracy Maxwella i Grimberga przypominał typowy dzień korposzczura. Wyjazd z domu przed 7 rano. Na 8 w pracy. Trochę po 17-ej z pracy. Po drodze Maxwell zajechał do sklepu po zakupy jedzenia. Grimberg nigdzie nie zajeżdżał. Potem dom i do północy gdy obaj agenci prowadzili obserwację nawet nie wychodzili z domu. No nic ciekawego. Równie dobrze mogliby śledzić randomową osobę na ulicy.

Druga wiadomość pochodziła od informatyków. Ta była zapisana na wydrukowanej kartce jaką znalazł na swoim biurku. Płyty, wszystkie cztery, były uszkodzone. Nie można było odczytać żadnych danych. Ale nie mogli znaleźć jak zostały uszkodzone więc oddali nagrania do laboratorium. No ale w weekend lab był zamknięty więc technicy najprędzej się tym zajmą w poniedziałek rano. No a jeszcze nie wiadomo ile czasu im zajmą te badania. Jeśli technicy znajdą odpowiedź jak zostały uszkodzone te płyty to może łebskie, komputerowe chłopaki będą wiedzieć czy jakoś da się odzyskać te nagrania.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline