Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2020, 20:26   #151
PeeWee
 
PeeWee's Avatar
 
Reputacja: 1 PeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputacjęPeeWee ma wspaniałą reputację
Lina trzeszczała przy każdym przesunięciu. Jej jęk niósł się echem w starym szybie i przypominał zawodzenie wściekłych duchów. Towarzyszyło mu skrzypienie skorodowanych belek podtrzymujących prawie stuletnią konstrukcję. Gdyby Lilka nie została przemieniona w komunistycznego robota, to pewnie do całej kanonady dźwięków dołączyłby także jej pisk przerażenia.
Na szczęście dziewczyna pozbawiona była tak przyziemnych emocji, jak strach. Serce Konrada waliło, jak szalone. Nim niżej byli, tym więcej obaw i czarnych wizji pojawiało się w jego głowie.
Jeden nieostrożny ruch, jedna słabsza belka i cała ich super tajna dywersyjna misja, skończy się może w najlepszym razie poważnym wypadkiem, a w najgorszym...

Lepiej nie myśleć o najgorszym.


***
W ciemnościach szybu czas przestał istnieć, czy mieć jakiekolwiek znaczenie. Gdy stopy Konrada stanęły w końcu na twardej ziemi mógł w końcu na spokojnie odetchnął.
Wciągnął w powietrze zimne i przepełnione wilgocią powietrze zdał sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Rzeczy o której wcześniej nawet nie pomyślał. Powietrze w opuszczonej sztolni wcale nie musiało nadawać się do oddychania. Mogły się przecież tutaj gromadzić tutaj najróżniejsze trujące gazy.
Jak mówi stare powiedzenie miał więcej szczęścia niż rozumu i na dole, prawie czterysta metrów po ziemią, dało się normalnie oddychać.

Sztolnia w której się znaleźli była bardzo szeroka. Na ziemi znajdowały się przerdzewiałe i pokrzywione tory, którymi zapewne wyprowadzano urobek na powierzchnię, albo dostarczano sprzęt dla górników.

Plan Konrada prosty w swych założeniach i rozmywał się jeżeli chodzi o szczegóły. Mieli znaleźć Wkrętacza i go zniszczyć. Tylko jak skoro nie mieli żadnych planów starej kopalni. Po raz kolejny szczęście było po ich stronie.

Najpierw wibracje gruntu wyczuł Mikołaj, a po przejściu kilkudziesięciu metrów Konrad usłyszał cichy szum oraz poczuł wibracje, które nasilały się z każdym kolejnym metrem.
- Wygląda na to, że skurczybyki nie próżnują - stwierdził Mikołaj - Pracują bez wytchnienia. Ten cholerny Wkrętacz musiał dostać niezwykle wysoki priorytet, skoro nie przerywają roboty, ani na chwilę.

Konrad i dwójka robotów szła wolno, podążając za coraz głośniejszym szumem i wibracjami, jakie towarzyszyły pracy Wkrętacza. Po kwadransie marszu doszli do części kopalni w której zainstalowano elektryczne oświetlenie. Kable ciągnęły się wzdłuż ścian, a co kilka metrów wisiały lampy zabudowane metalowym kloszem ochronnym. Teraz wszystkie były wyłączone, ale ich obecność świadczyła wyraźnie, że zbliżają się do celu.

Szum Wkrętacza przybierał na sile i zaczynał być drażniący. Przynajmniej dla Konrada, który czuł się tak jakby machina ludzi z Grawitronu wwiercała mu się w czaszkę, a nie w kamienną podziemną ścianę.
Ani Lilka, ani Mikołaj nie uskarżali się na podobne dolegliwości. Ot, korzyści płynące z bycia robotem. Elektronowy mózg nie może boleć.

Nie minął kolejny kwadrans wędrówki, a grupa dotarła do tunelu, gdzie składowane były różnej wielkości metalowe skrzynie. Na każdej z nich znajdowało się logo Państwowego Instytutu Wysokich Energii i Fizyki Atomowej, zwany przez jego pracowników Grawitronem, a przez zwykłych mieszkańców Stalinogrodu Pętlą.
To oznaczało tylko jedno - byli u celu.
Na potwierdzenie tego usłyszeli rozmowę pomiędzy dwoma pracownikami.
- Nic z tego nie będzie Janek. Turbiny silnika za wolno się kręcą.
- Pewnie znowu jakiś problem z przesyłaniem energii.
- Lepiej sprawdźmy kable. Rysiek mówił, że popołudniu mało nie mieli pożaru. Osłony wiązek przy silniku się stopiły.
- Niech to szlag. Dobra wyłączam zasilanie i trzeba będzie wszystko schłodzić i sprawdzić.
Po tych słowach szum zaczął cichnąć, a po upływie dwóch minut nastała kojąca cisza.

***
Konrad, Lilka i Mikołaj dotarli do komory technicznej numer TX-321. Choć nie wiedzieli, że tak ona się nazywa, to tutaj znajdował się cel ich wędrówki i misji.
Metalowe rampy wokół ścian, oszklone centrum sterowania i wielki, lśniący Wkrętacz pośrodku. W komorze znajdowało się ośmiu pracowników naukowych, którzy obecnie przebywali w sterówce, głowiąc się nad jakimiś planami rozłożonymi na stole. Oprócz nich nich było także czterech techników, którzy obecnie grzebali przy silniku potężnej maszyny.
Przy drzwiach wyjściowych stała para robotów, wyglądem przypominali patrolujące ulice Zomoboty, ale był to chyba wyższy ich model. Zapewne szybszy, bardziej skuteczny, a może i bardziej inteligentny.

Mikołaj wyciągnął z plecaka zmontowane w jego bazie bomby i wręczył każdemu po jednej.
- Do dzieła - szepnął - Na pohybel komunistą,
- Czekaj, czekaj - Lilka złapała go za rękę - Ale co wy, to znaczy my chcemy zrobić? Przecież tu są ludzie. Oni mogą zginąć.
Mikołaj spuścił głowę z rezygnacją.
- Weź jej to wyjaśnij. To w końcu twoja laska, nie moja.
 
__________________
>>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul!
PeeWee jest offline