Kruczy zwiad na wrogim okręcie. O'Connor przeklął siarczyście pod nosem. Spluną w stronę statku. -Psie syny. Jak śmieliście przerwać mi rozmowę. W głosie brzmiała groźba, a oczy zalśniły zielenią. -Kraaa, kra!! Do przemowy O'Connora dołączył kruk. -Przyzywam cię potęgo Avalonu, daj mi oczy mego przyjaciela.
Patrzył prosto w krucze oczy, robił to nie pierwszy raz, zwierze było więc przyzwyczajone.
Po chwili już widział oczyma kruka. -Lec Pożeraczu Dusz.
Wypchną kruka w kierunku, który go interesował. Zwierze wiedziało czego od niego oczekuje. Widział teraz świat jego oczyma. Zbliżał się w stronę wrogiego okrętu.
Koncentrował się najdłużej jak to było możliwe. Chciał jak najwięcej zobaczyć i zapamiętać.
Było to przecież bardzo ważne.
Gdy już ptak wrócił, O'Connor rozproszył zaklęcie, odzyskawszy wzrok rozejżał się po pokładzie. Gdy tylko wypatrzył swoją kompanię, od której go oddzielono, czym prędzej skierował swe kroki w ich stronę aby uprzedzić ich przed tym co ujżał.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |