Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2020, 11:50   #19
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację

Skonfundowana mina przyglądała się niecodziennej sytuacji, a w zmęczonej głowie przelatywały propozycje wyjaśnień.
Z jednej strony na myśl o promieniowaniu podciągnęła kołnierzyk wyżej zakrywając nos. Niewidzialna śmierć była względnie do opanowania pod warunkiem, że żadna, nawet najmniejsza drobinka nie dostała się do płuc. Gdyby jedna promieniująca cząsteczka wdarła się do płuc... Było, krótko mówiąc, przesrane...

Z drugiej strony, głębinowe zwierzęta wodne generowały światło, a świetliki przecież były miniaturowym punkcikami. Maddison nie była asem biologii w dziedzinie flory. Nie była w stanie wykluczyć analogicznego efektu dla obserwowanych roślin...

Propozycje wyskakujące w głowie, po paru dziwnych koncepcjach, stawały się już nieco bardziej realistyczne i przyziemne. Jeśli nie promieniowanie, ani fluorescencyjność, to... efekt chemiczny? Luminescencyjna chemia sama się nie naniosła do takiego miejsca... Pieprzeni śmieciarze, pieprzone wysypisko.
- Nienawidzę ludzi... - wymamrotała spod kołnierzyka, dorzucając irytację na ludzkość do listy mieszanki odczuwanych emocji.

Oczywiście nie wyjaśniało to wszystkich napotkanych dziwności, acz Maddison była już zbyt zmęczona, by wnikać w argumentację każdego niezrozumiałego fragmentu. Miała już wystarczająco dużo na głowie a zasoby energii własnego ciała, jak i baterii w telefonie tylko malały. Poza tym dalej nie przeprawiła się do swojego motoru. Szło jak po brudzie. Powieki były strasznie ciężkie. Miała dość wszystkiego ale brnęła dalej. By spiąć budżet energetyczny, powoli pobieżne kalkulacje zaczęły wycinać planowanie dojazdu motorem do Sionn. Snuła się, prawie śpiąc na stojąco.

Nagły koniec lasu zaskoczył ją podwójnie. Po raz pierwszy, że faktycznie drzewa urywały się od linijki. Po raz drugi, że wcześniej tego nie zauważyła. Sprawdzenie, czy jeszcze może ufać swoim zmysłom na szczęście zakończyło się wynikiem pozytywnym - świecące wysypisko w lesie dalej było, gdzie je widziała.

Nie mniej, poczuła ulgę, że wydostała się z zarośli i dostrzegła oznaki cywilizacji. Jedynym, co chciała zrobić to zakończyć tą całą wędrówkę i pójść spać. Jedna jedyna rzecz. Nic więcej, nic mniej. Coś względnie małego. Akurat tak tylko dla siebie, bez angażowania w to innych. Cztery ściany, łóżko i...

- Nosz kurwa... - rzuciła pod nosem widząc wrak i grupę policjantów obok niego.

...i plan w głowie runął rozpadając się na malutkie nic nie znaczące kawałki. Zwidy i jej upartość dostały kopa realizmu i dużego prawdopodobieństwa. Nie była z tego zadowolona. Właściwie na nowo była wściekła, ale już zbyt zmęczona, by to okazać. Miała przecież w końcu dążyć do odpoczynku a nie do ponownego zapieprzania... Mimo ponownych negatywnych emocji i gigantycznej niechęci by robić rzeczy, które jej nie zaprowadzą do łóżka, nie była w stanie na to nic poradzić. Ponownie jej osoba przestała się liczyć, a krok przyśpieszył. Widok skołtunionych włosów, ubrudzonego uniformu i zmęczonej twarzy osoby, która wychodzi znikąd nie był też popularny.

- Maddison Murphy, ratownictwo medyczne Londyn, w drodze do Sionn miałam wrażenie, że ktoś wylazł mi na drogę, po godzinie szukania po lesie nikogo nie znalazłam, wyrzuciło mnie tutaj - powiedziała niemal jednym tchem. - Powiedzcie mi, że to tylko moja nadgorliwość, a wy macie wszystkich i nikogo nie szukanie po lesie... - dodała mając jeszcze nadzieję na szansę na powrót do planu odpoczynku.


 
Proxy jest offline