Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2020, 22:53   #20
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Po śniadaniu, odprawie i rozmowie z da Silva, Elin udała się najpierw by sprawdzić zasoby medyczne, co zajęło jej trochę, a później do jedynego miejsca, w którym zawsze czuła się dobrze. Do ambulatorium. Potrzebowała chwili dla siebie, z dala od marines, sporów i ponurych wizji. Jeżeli miała pomóc swoim ludziom to musiała być w jak najlepszej formie.
Na szczęście w ambulatorium nikogo nie było więc mogła swobodnie wchłaniać znajomą atmosferę tego miejsca. I nie liczyło się to, że na dobrą sprawę nie było jej znajome. Zaraz też myśli zaczęły odpływać. Oczywistym ich celem była kolonia i problemy z nią związane. Kolejnym była kwestia da Silvy i korporacji. Wreszcie jednak dotarły do przyjemnych rejonów. Porucznik Hawkes. Z lekkim uśmiechem na ustach zaczęła wspominać ich pierwsze spotkanie...



To był ten okres w jego życiu. Niekoniecznie lubiany. Badania okresowe. Po to by sprawdzić, czy wszystkie kawałki ciała ma na miejscu. Czy oddycha jeszcze swoimi płucami.
Niemniej uniknąć tego nie mógł, więc skierował się do skrzydła medycznego i zaczął szukać nazwiska lekarza, do którego miał się zgłosić, wędrując od drzwi do drzwi.

Elin miała już trochę dość. Nie żeby nie lubiła tych godzin spędzonych w gabinecie, wolała jednak zajmować się osobami które faktycznie potrzebowały pomocy lekarza niż wysoce negatywnie nastawionymi mężczyznami i kobietami, którzy z przymusu przekraczali jej próg. Był to jednak standardowy etap szkolenia więc nie mogła sobie pozwolić na to by okazać niezadowolenie. Gdy drzwi ponownie stanęły otworem przywdziała zawodowy uśmiech i powitała kolejnego “nieszczęśnika”.
- Doktor...Holon?- rzekł mężczyzna wchodząc do środka, wyraźnie zaskoczony tym co zobaczył. Pewnie spodziewał się kogoś starszego i… mężczyzny.
- Zgadza się - skinęła głową. - Porucznik Hawkes? Zapraszam - wskazała na leżankę, większą uwagę skupiając na danych wyświetlanych przez komputer niż samym mężczyźnie. Jeżeli nawet zauważyła jego zaskoczenie to nie dała tego po sobie poznać.
- To nie potrwa długo - zapewniła przyjaźnie, przeglądając dane z poprzednich badań. Wątpiła by coś mu dolegało, chociaż opinia ta wydana została jedynie na pierwszy rzut oka.
- Przebieralni nie będzie?Tylko podstawowe badania? - zapytał podchodząc do leżanki i zerkając na pośladki dziewczyny. Nie tak łatwo było zignorować zalety jaką był obcisły mundur lekarki.
- Czy wymaga pan badań szczegółowych? Jakieś szczególnie istotne zmiany od ostatniego badania? Urazy? Choroby? - jeszcze jedno zerknięcie na dane i powoli zaczęła przenosić uwagę na samego pacjenta. - Problemy ze wzrokiem? Bóle głowy? - zadawała kolejne pytania obserwując go uważnie. Pomimo tego, że była to tylko standardowa procedura, jakoś nie miała zamiaru po prostu odhaczyć kolejną osobę jak robili to niektórzy. Nie znaczyło to także że zamierzałą go tu trzymać przez godzinę poddając niepotrzebnym testom. Zdecydowanie wolała metodę plasującą się mniej więcej pośrodku.
- Tak intymnie?- zażartował Nathan i westchnął wiedząc jak kiepski to żart.- Może trochę kiepsko sypiam, ale to pewnie wina że jeszcze nie nawykłem do tego miejsca. Jestem tu ledwo od tygodnia.
Zignorowałą jego żart.
- Jeżeli owe problemy nie miną w ciągu kolejnego do dwóch, proszę się do mnie zgłosić - zaoferowała. - No dobrze, to zacznijmy - dodała wstając. Hawkes z pewnością nie miał ochoty spędzić w jej gabinecie ani minuty dłużej niż musiał. Z tą myślą zabrała się do badania, skupiając tylko na tych, które były niezbędne. Jak obiecała na początku, nie trwało to długo.
- I to by było na tyle - oznajmiła, cofając się i jeszcze przez chwilę mierząc go uważnie wzrokiem. - Nie widzę nic co by mogło stanowić jakikolwiek problem. Jest pan okazem zdrowia - pochwaliła, nadal utrzymując ów fachowy uśmiech za którym mogło się kryć właściwie wszystko.
- A pani doktor… używa wyjątkowo przyjemnych perfum.- odparł Nathan z uśmiechem siadając na łóżku.- Niedawno przybyłem do tej bazy… gdzie tu się najlepiej stołować?
Jej usta drgnęły nieco, całkiem jakby ów uśmiech miał się nieco poszerzyć, jednak do niczego takiego nie doszło.
- Wszędzie byle nie w bazie - odparła, powracając na swoje krzesło. - Chociaż to także zależy od tego o której godzinie się tam pojawić. Osobiście poleciłabym niewielki lokal o banalnej nazwie “Syrena”. Znajduje się niedaleko bazy i łatwo do niego trafić. Wystarczy zapytać pierwszego lepszego przechodnia - poradziła, zabierając się za uzupełnianie danych, żeby mieć to z głowy zanim pojawi się kolejna osoba.
- Brzmi jak… bar z dobrymi trunkami. Ale skoro ty polecasz, to cóż… mam zaufanie do twojego dobrego gustu. Jeśli nie masz nic przeciw, to poczekam aż skończysz i może zaprowadzisz mnie tam? Po badaniu i tak nie mam nic do roboty. Postawię ci obiad w ramach rekompensaty za znoszenie mnie.- zaproponował Nate po chwili namysłu.
- To niezwykle uprzejme z twojej strony jednak dziś nie mogę - odparła, siłą woli tłumiąc westchnięcie. - Jestem jednak pewna że bez problemu znajdzie pan kogoś, kto z ochotą na taki obiad się wybierze - dodała dla złagodzenia negatywnego wydźwięku odmowy. Udało się mu jednak odciągnąć na chwilę jej uwagę od pracy.
- Kiedy wyrusza pan na misję, poruczniku? - zapytała, pragnąc odwrócić od owej odmowy uwagę. Nic się w końcu nie stanie jak poświęci dwie minuty na luźną rozmowę.
- Jeszcze nie wiem, ale ponoć wkrótce. Może za tydzień, albo dwa… to będzie moja pierwsza misja.- wyjaśnił Nate jakoś nie spiesząc się do wyjścia.
Na chwilę przez maskę uprzejmości przedarło się zaskoczenie.
- Jakaś interesująca lokacja? - dopytywała, na wszelki wypadek odwracając się z powrotem do komputera.
- Jeszcze nie wiem… słyszałem plotki o kolonii, która nie dość że się zbuntowała to zabrała za rozbój i piractwo.- wspomniał Nathan w zamyśleniu.-Ale nie wiem na ile to prawda.
Elin skinęła tylko głową.
- Cóż, w takim razie życzę powodzenia. - Bez dwóch zdań było to pożegnanie i to dość wyraźne. Ona także słyszała podobne plotki i o ile się co do nich nie myliła, wkrótce miała ponownie spotkać porucznika Hawkesa.



Biuro porucznika, świeżo mianowanego na dowódcę, to było coś co raczej nie rzucało się w oczy. Świeżak jakim był Hawkes dostał najmniejsze z nich. Jedynie z podstawowym wyposażeniem. Ale i tak się cieszył jak dziecko.
Ową radość przerwało pukanie, nieco nerwowe, co dało się wyczuć po nieregularnych przerwach między jednym uderzeniem, a drugim.
- Wejść.- rzekł pospiesznie porucznik przeglądając pliki oddziału.
Drzwi otworzyły się natychmiast ukazując w przejściu młodą kobietę.
- Kapral Holon melduje się na służbie, poruczniku - zaanonsowała swoje przybycie zamykając za sobą drzwi. Nie uśmiechała się ani nie dała po sobie poznać, że go rozpoznała. Stanęła na baczność, zasalutowała, wszystko jak należy, całkiem jakby ktoś skopiował i wkleił z podręcznika.
- Kapral… Holon. - spojrzał w górę na dziewczynę. Uśmiechnął się wrednie.- Z tą Syrenką to mnie trochę oszukałaś.
- Czyżby jedzenie nie smakowało? - zapytała niewinnie, opuszczając rękę, chociaż nadal stojąc na baczność. - Z tego co słyszałam powinno zaspokoić nawet wybredne gusta i podniebienie. Podobnie jak atrakcje podawane na przystawkę - dodała, a kąciki jej ust zaczęły drżeć nieco, jakby miały dość poddawania się jej woli.
- Ciężko się było skupić na jedzeniu w takich warunkach.- odparł ironicznie Nate i wskazał dziewczynie krzesło.- Winienem jednak zabrać cię tam, byś mogła się przekonać jak sie tam je posila.
A gdy usiadła dodał.- W końcu nie powinno się polecać, czegoś czego się samemu nie spróbowało.
- Jeżeli tylko nadarzy się okazja - odparła niezobowiązująco. - Osobiście nie gustuję jednak w podobnych lokalach. Ten konkretny był po prostu niezwykle zachwalany zarówno wśród kadetów jak i rangi oficerskiej zatem ryzyko tego, że tamtejsza kuchnia jest poniżej standardów było stosunkowo niewielkie - dodała na swoje usprawiedliwienie, chociaż w głębi ducha wcale nie czuła się winna z powodu tego niewinnego psikusa.
- I podejrzana nazwa… nie zwróciła pani uwagi? - dopytywał się Nathan i zerkając na zapisy w komputerze nacisnął przycisk.- Wygląda na to, że trafi pani pod moje dowództwo od… teraz.
- To zgadza się z informacjami które otrzymałam - odpowiedziała, uznając że lepiej będzie pominąć temat owego lokalu. Może jak nie będzie o tym wspominać to Hawkes w końcu zapomni, chociaż w sumie rzeczy trochę w to wątpiła.
- Jak na razie są jeszcze sprawy organizacyjne, ale na obiedzie chcę z panią przedyskutować kwestie zaopatrzenia medycznego. Wie pani, gdzie mnie wtedy znaleźć, prawda?- porucznik nie zapomniał i planował własny żarcik.
- Tak - odparła krótko. Raczej nie było zbyt wiele takich miejsc, w których mógłby ów obiad zjeść. Jeżeli nie będzie go w mesie to zapewne będzie tutaj. W najgorszym razie trzeba będzie kogoś zapytać o jego miejsce pobytu.
- Czy to wszystko? - zapytała uprzejmie. Miała jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, nie wspominając nawet o rozpakowaniu i sprawdzeniu owych zapasów.
- Tak. To wszystko na razie.- odparł z uśmiechem Nathan.
- W takim razie do zobaczenia na obiedzie poruczniku - odparła wstając. Zasalutowała, a następnie ruszyła w stronę drzwi, za którymi też zaraz zniknęła. Miała nadzieję że zdąży ze wszystkim zanim ponownie przyjdzie jej rozmawiać z dowódcą.



W sumie, gdy się nad tym bardziej zastanowić, to mogła się spodziewać takiego właśnie obrotu sprawy. Gdy poszukiwania spełzły na niczym zarówno mesie jak i w biurze porucznika, do głowy przyszło jej że oto nadeszła chwila zapłaty. Niestety, ostatnie miejsce do którego chciałaby się udać było akurat tym, do którego najwyraźniej iść musiała.

“Syrenka”, bo oczywiście to tam ów obiad miał mieć miejsce, faktycznie znajdowała się niedaleko bazy i co za tym szło, jej główni klienci właśnie z owej bazy pochodzili. Było to miejsce dość czyste, co Elin przywitała z westchnieniem ulgi. Niestety, było także głośne, pogrążone w półmroku i pełne półnagich panien, niektórych nawet młodszych niż ona sama. Wśród bywalców przeważali mężczyźni chociaż było także kilka kobiet. Holon nie miała zamiaru oceniać, znacznie bardziej zależało jej na jak najszybszym załatwieniu sprawy i, o ile było to możliwe, na tym by jej nikt przy okazji nie rozpoznał. Starając się nie wyróżniać za bardzo zaczęła krążyć po lokalu próbując wypatrzeć swojego oprawcę przy którymś z ustawionych pod ścianami stolików.
Zauważył ją pierwszy i skinął ku niej ręką… zwracając uwagę na siebie, jak i na nią.
Parę osób odwróciło się i spojrzało w jej kierunku i była niemal pewna że co najmniej dwie ją rozpoznały. Starając się zdusić frustrację, ruszyła w jego kierunku.
- Cieszę się że w końcu pana znalazłam - rzuciła w ramach przywitania, wysilając przy tym na uprzejmy uśmiech. Usiadła też zaraz nie czekając na zaproszenie, nie miała zamiaru ani stawać na baczność ani salutować.
- Ja też się cieszę, że się tu spotykamy. Niech sobie pani wyobrazi moją minę, gdy pierwszy raz tu wszedłem. Ech… w porze obiadowej.- odparł ironicznie Nate i dodał.- Ale nie jest tak źle. Można się przyzwyczaić. No i głupio jest uciekać jak tu weszło przypadkiem.
- Rozumiem, że mój żart nie przypadł panu do gustu - wysiliła się by podjąć temat, chociaż najchętniej miałaby to wszystko za sobą. - Nie miałam na myśli nic złego, zapewniam. Po prostu nie nie gustuję w tego typu… obiadach - wyjaśniła poprawiając się przy tym jakby się jej niezbyt wygodnie siedziało. - Wolałabym tą sprawę wyjaśnić od razu żeby nie było później jakiś nieporozumień.
Rozejrzała się nieco nerwowo po sali, po czym przesunęła tak żeby jak najmniejsza ilość osób była w stanie zobaczyć jej twarz. Najchętniej wyszłaby już teraz ale… Cóż, bez dwóch zdań byłoby to głupie i być może także wysoce niekorzystne dla dalszej współpracy z Hawkesem.
- Przyjmijmy że jesteśmy kwita. Ty zażartowałaś sobie ze mnie, ja z ciebie.- Hawkes objął lekko ramieniem dziewczynę i lekko przytulił.- Jak chcesz to się oboje przesuniemy w lewo i będziesz bardziej kryta.. przed kelnerkami. Wtedy zabiorę rękę. Nie chcę byś sądziła, że chcę ci zrobić krzywdę.
Elin zesztywniała gdy tylko poczuła jego dotyk.
- Nie uważam by miał pan taki zamiar - zapewniła po chwili, skinieniem głową zgadzając się z jego pomysłem. - Gdyby było inaczej to z pewnością bym się tu nie pojawiła - dodała, chociaż oczywiście nie miało to aż tak dużo wspólnego z prawdą. Potrafiła o siebie zadbać. Poza tym uważała to spotkanie za służbowe, co nadawało mu nieco inną rangę.
- Cieszę się, że wykazał pan wyrozumiałość - kontynuowała. - Czy możemy w takim razie przejść do powodu tego spotkania?
- Niech się pani nieco rozchmurzy.- odparł Nate wyjmując pada z kieszeni, po tym jak jego ramię przestało otulać Elin.- To miejsce nie gryzie. Co chcesz na obiad, bo ja złożę zamówienie… a potem zajmiemy się obowiązkami. Ufam, że masz listę leków o którą trzeba złożyć podanie do kwatermistrza?
- Oczywiście - zapewniła, a w głosie dało się usłyszeć nuty rozdrażnienia. Szybko się jednak opanowała i ponownie uzbroiła w swój profesjonalny, przyjazny uśmiech. - Proszę zamówić dla mnie to samo, nie jestem szczególnie wybredna jeżeli chodzi o jedzenie - zapewniła. Było w tym sporo racji. O ile pamiętała o posiłkach to zwykle składały się one z tego co akurat udało się jej dorwać w mesie, względnie kupić po drodze. Nie raz się zdarzyło że przez kilka dni ciągnęła tylko na batonach energetycznych.
- Proszę także nie odbierać mojego zachowania jako… cóż, nieszczególnie radosnego. To prawda, przebywanie w tym lokalu nie jest mi na rękę, nie znaczy to jednak że jestem z tego powodu zdenerwowana czy zaniepokojona. Ot, wolałabym by mojej osoby nie skojarzono z “Syrenką”.
- Dla mnie już niestety za późno.- odparł porucznik zamawiając im oboje dania.I po drapał się po karku dodając.- Miałaś rację co do kadetów, zapomniałaś jednak wspomnieć, że ci kadeci którzy tu bywają mają… niekoniecznie najlepszą renomę u przełożonych.
- Ta informacja najwyraźniej umknęła mi po drodze - poinformowała, bezczelnie kłamiąc mu prosto w oczy. - Biorąc jednak pod uwagę że i wyższe kadry tu zaglądają, wątpię by mogło się to odbić na panu w negatywny sposób. Przy okazji zaś będzie pan miał okazję rzucić okiem na ewentualnych, przyszłych podwładnych. Jest to bez wątpienia korzystne - podjęła kroki w celu załagodzenia ewentualnej ujmy na opinii jakiej mógł doświadczyć. Nie sprawiała jednak przy tym wrażenia szczególnie przejętej. Na dobrą sprawę równie dobrze mogliby rozmawiać właśnie o pogodzie.
- Masz zadatki na dyplomatkę. Potrafisz odwracać kota ogonem.- odparł ze śmiechem Nate i dodał zmieniając temat.-Mamy ograniczony limit załadunkowy w związku z misją. Wyznaczyłem na leki limit stu kilogramów.
- To powinno wystarczyć - odparła po namyśle. - Biorąc pod uwagę, że w przypadku niektórych nie będziemy potrzebować końcowego produktu, a jedynie składniki potrzebne do ich wytworzenia, inne zaś można zastąpić preparatami o mniejszej wadze, powinniśmy być odpowiednio zaopatrzeni w owym limicie. W tym celu zmodyfikowałam delikatnie listę potrzebnych rzeczy - wyjaśniła, podając mu jednocześnie listę owych rzeczy. - Upewniłam się także, że wszystkie składniki są dostępne i nie będzie problemów z ich zamówieniem - dodała, poprawiając kosmyk włosów który wysunął się z kucyka i opadł jej na oczy. Biorąc pod uwagę ilość spraw, które miała do załatwienia nie zdążyła nawet odpowiednio przygotować się do tego spotkania. Przynajmniej pod względem wyglądu zewnętrznego.
- Mamy uderzyć od strony dżungli znienacka. Nie będziemy mieli stacjonarnego ambulatorium.. chyba że piraci takie posiadają.- odparł Nate zerkając co jakiś czas na oblicze Elin, urocze na swój sposób mimo braku makijażu.
- Jestem tego świadoma - odparła. - Nie mam zamiaru ryzykować zdrowiem czy życiem oddziału. Najważniejsze leki pozostaną w formie, w której są standardowo wydawane. Nie widzę jednak powodu by podobnie postępować z pozostałymi, tym bardziej że niektóre składniki mogą posłużyć do przygotowania więcej niż jednego rodzaju. Dzięki temu zaoszczędzimy na obciążeniu, a ich przygotowanie nie zajmie mi wiele czasu. Proszę mi zaufać - zakończyła, patrząc mu prosto w oczy. Mogła nie czuć się szczególnie komfortowo w obecnym otoczeniu, gdy jednak rzecz się tyczyła spraw medycznych, czuła pod nogami stały i pewny grunt.
- Ufam, ufam… przesłali ci specyfikę planety i jej biologiczne zagrożenia? Czasami zapominają.- dodał Nate w zamyśleniu. Tymczasem przyszła kelnerka ubrana stylowo w ciasne majteczki. I nic poza tym. Nachylając się ku nim postawiła zamówiony posiłek. Zerknęła z uśmiechem na oboje uznając zapewne, za osoby bardzo blisko powiązane.- Zaraz przyniosę zamówione trunki.
Elin poczekała aż kelnerka się oddali rzucając za nią tylko jedno, krótkie spojrzenie.
- Tak - odpowiedziała. - Poprosiłam także o dokładniejszą specyfikację tamtejszej flory. Powinnam ją otrzymać przed kolacją - poinformowała. Przyniesione jedzenie zdawało się nie mieć wystarczającej wagi by znaleźć się w zakresie jej zainteresowania.
- Niektóre mogą się okazać przydatne - wyjaśniła na wszelki wypadek. - Co prawda botanika nie znajduje się wśród moich zainteresowań ani nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, to jednak lubię wiedzieć gdy mam pod ręką rośliny, które mogą się przydać w szybszym doprowadzeniu do stanu użytkowego. Niektóre zaś potrafią dokonać tego o wiele lepiej niż standardowe leki - dodała, podniosłą widelec i zaczęła leniwie bawić się zawartością talerza.
- Misja przewidziana jest na 24-48 godzin maks.- ocenił Nate zerkając na pada i zabierając się do jedzenia.- Przygotowanie miejscowych ziół chyba nie będzie do końca możliwe… zajmuje to czas, prawda?
- Oczywiście - skinęła głową na potwierdzenie. - Nie mam także zamiaru zajmować się nimi na miejscu. Z pewnością będę miała co robić. Gdy jednak wrócimy… Z tego też powodu nie zamierzam z nich korzystać, a jedynie zebrać parę okazów o ile będzie taka możliwość. Jeżeli jednak taka się nie trafi, mówi się trudno - wzruszyła lekko ramionami po czym skosztowała odrobinę potrawy, którą im przyniesiono. Faktycznie, kuchnia nie należała do najgorszych, a już z pewnością była lepsza od niektórych rzeczy, które miała okazję jadać.
- Wolę poinformować o tym wcześniej i poprosić o zgodę. Co prawda planowałam to zrobić dopiero po otrzymaniu dodatkowych informacji, skoro jednak temat wyszedł wcześniej… - Ponownie odgarnęła uporczywy kosmyk, a następnie obdarzyła Nathana pierwszym, wesołym uśmiechem.
- Tylko podczas wędrówki od miejsca lądowania do samego celu. Potem nie będzie czasu na rozpraszanie.- odparł porucznik zgadzając się i spytał.- A jak tam twoje możliwości bojowe ? Trzeba będzie ci przydzielić ochroniarza?
Pokręciła przecząco głową.
- Co prawda nie nazwałabym siebie ekspertem to jednak moje umiejętności powinny swobodnie wystarczyć by dodatkowa ochrona nie była konieczna - wyjaśniła uprzejmie. - Chwile spędzone na strzelnicy czy w dojo zawsze traktowałam bardziej jako formę spędzania czasu wolnego niż faktyczny trening - kontynuowała wyjaśnienia, które jednak przerwała gdy ponownie przy ich stoliku pojawiła się kelnerka, tym razem przynosząc im zamówione drinki. Elin tym razem nie dłużej przyglądała się dziewczynie, starając się przy tym nie być szczególnie natarczywa. Nie dało się nie zauważyć że towarzysz lekarki interesuje kelnerkę o wiele bardziej niż Silver co tej ostatniej zupełnie nie przeszkadzało. Jakby na to nie spojrzeć był to lokal nastawiony głównie na męską część klienteli.
- Coś jeszcze powinienem wiedzieć o tobie? Jakieś talenty, słabe strony które mogłyby wpłynąć na przebieg misji? - dopytywał się uprzejmie Nate spojrzeniem jednak skupiony na samej lekarce. Może był to przejaw profesjonalizmu z jego strony… może…
- Nie sądzę - odparła po chwili namysłu. - Będzie to moja pierwsza misja więc na dobrą sprawę nie jestem w stanie ocenić które z moich słabych czy silnych stron wpłynąć mogą i w jaki sposób na jej przebieg - wyjaśniła, uznając że szczerość w tej kwestii jest wskazana. - Dopóki jednak sprawa będzie dotyczyła medycznego aspektu misji jestem w stanie zapewnić że problemów nie będzie - dodała unosząc nieco głowę.
- Cóż… kiedyś musi być pierwszy raz. Nie planuję umieszczać ciebie na pierwszej linii, więc nie musisz się martwić za bardzo o swoje bezpieczeństwo.- odparł Nate sięgając po drinka.
- Dziękuję - skinęła głową i sama także skorzystała z chłodnego napoju. - Zatem za powodzenie misji i oby moje umiejętności nie były konieczne - dodała unosząc kieliszek.
- Za powodzenie.- odparł radośnie Hawkes stukając swój kieliszek z kieliszkiem Elin.


 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline