Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 11:07   #194
Surelion
 
Surelion's Avatar
 
Reputacja: 1 Surelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputacjęSurelion ma wspaniałą reputację
Rezydencja gości, 27 czerwca 2595

Abdel przez chwilę nie mówił nic. Totalnie zaskoczony niespotykaną sugestią szefa swej ochrony. W pomieszczeniu zrobiło się niezręcznie cicho, zapewne z uwagi na niezwykłą bezpośredniość jaką zaskoczył krewniaków Barthez. Potem, nagle dziedzic odrzucił w tył głowę. Gęstwina pięknie ułożonych falistych blond włosów popadał mu na plecy, a z jego piersi wydał się śmiech. Perlisty i czysty, brzmieniem. Ten operowy styl jaki słyszy się czasem u młodych dziewcząt występujących na scenie w Montpellierskim teatrze. Śmiał się długo.

- Pan raczy żartować - powiedział nagle nie stąd ni zowąd przerywając swe udawane rozbawienie. Chłodny wzrok, dziedzica wbił się w postać szefa ochrony. - Takie propozycje nie wchodzą w grę. Pan... pan się zapomina!

Znów zapadła cisza.

- Zresztą, to nie są moi służący, tylko mojej zniewieściałej siostry - uśmiechnął się przebiegle spoglądając na siostrę, w wyraźni sposób oczekując potwierdzenia od swej powinowatej.

- Jeśli o mnie chodzi... to bez problemów obejdę się bez dwórek, skoro od tego zależny powodzenie misji - powiedziała spokojnie siostra.

Abelowi na szyi wyraźnie zapulsowała żyła, wybuch emocji był blisko. Już miał eksplodować w szale, dać upust swym skrywanym emocjom kiedy nagle... jedna jedyna myśl zatrzymała, zdawało by się nieuniknione.
W umyśle pojawiła mu się twarz wdowy po owym świętym anabaptystycznym mężu. Jej zmęczone i nieco stare już oblicze, starsze od Abdela w każdym bądź razie. I to jaka posuwa ją, na trumnie jej własnego ś.p. męża. W samym sercu klasztoru.

- Świetnie, zatem mnie też sa niepotrzebne! Poradzę sobie bez nich. - powiedział zmieniając wybuch złości w podejrzany, szelmowski uśmiech.

- Fryzjer też nie będzie nam potrzebny, barcie. - powiedziała równie spokojnie Lea.

Abdel poczerwieniał.

No tobie to na pewno nie! I tak zawsze wyglądasz jakby piorun w jaki wiejski wiecheć strzelił. - Pomyślał, lecz powstrzymał się od wypowiedzenie celnego spostrzeżenia na głos. Odwrócił się za to na piecie i ruszył do wyjścia z komnaty.

Trudno mu było przełknąć pozbawienie choć odrobiny normalności. Minimum cywilizowanych warunków.

- Ale kucharz ma być i basta! Koniec dyskusji, jutro wyjeżdżamy. Jak nie zjem moich ulubionych muli albo żab w sosie pomidorowym, przynajmniej raz w na tydzień to jak mam pamiętać, że jestem szlachetnym potomkiem Franków! do jasnej cholery! - rzucił wściekły zmierzając do wyjścia - Błękitnokrwistym zstępnym, starożytnych królów rządzących całym krajem, merde! - trzasnął drzwiami wychodząc. Z korytarza dobiegały jeszcze przez chwilę jego tłumione dębowym drewnem pokrzykiwania, lecz niezrozumiałej już treści. Aż w końcu ucichły kiedy wściekły niczym burza dziedzic, nie oddalił się odpowiednio daleko w głąb pałacu.
 
__________________
"Gdy chcesz opisać prawdę, elegancję pozostaw krawcom. " A. Einstein
Surelion jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem