Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 11:42   #33
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tanelia i Gravaren w łaźni

Cass i Rybka potwierdziły swój brak zainteresowania koedukacyjnymi łaziebnymi eksperymentami, tak "modnymi" w Castanice. A to znaczyło, że łaźnia będzie do ich wyłącznej dyspozycji - o ile, oczywiście, ich znajomy strażnik będzie na posterunku i będzie pamiętać o umowie.
- Nie zmieniłaś zdania? - Gravaren spojrzał na Tanelię.
- Co do kąpieli? - chciała się upewnić, spoglądając na niego nieco zdziwionym wzrokiem. - Dlaczego miałabym zmienić zdanie w tej kwestii? Nie wiem jak ty, ale ja nie przepadam za chodzeniem spać z całym kurzem, pyłem i brudem całego dnia wciąż przylegającym do skóry.
- Co do wspólnej kąpieli[/] - uśmiechnął się Gravaren. - Bo co do kąpieli jako takiej to nie sądzę, byś kochała brud, kurz i pył. - Ponownie się uśmiechnął.
- To już chyba mieliśmy ustalone - przypomniała, nie sprawiając wrażenia zniechęconej do tego planu chociaż wyraźnego potwierdzenia nie dała. - To jak, gotowy na sprawdzenie czy strażnik się postarał o swój dodatek?
- Zawsze jestem chętny do różnych wspólnych zajęć - odparł, po czym ruszyli w stronę męskiej łaźni.
- Tak, zauważyłam - roześmiała się w odpowiedzi, podążając za nim. Strażnik czekał nieco z boku namiotu, zerkając niepewnie to na zbliżającą się parę, to na drugi namiot, ten w którym znajdowała się łaźnia damska.
- Trochę wam to zajęło - przywitał ich niezbyt przyjaźnie, ewidentnie żałując umowy którą zawarł wcześniej. Spojrzenie jednak, które pomknęło ku sakiewce elfa, wcale owego żalu nie wyrażało.
- Czasem trzeba - powiedział Gravaren, stając tak, by nikt obcy nie widział tego, co robi. A sięgnął do sakiewki i dał strażnikowi srebrną monetę - kwotę z pewnością przekraczającą tygodniowy zarobek tamtego. - To zaliczka - powiedział. - Reszta jak nikt nam nie przeszkodzi.
Mężczyzna pochwycił monetę, sprawdził jej jakość po czym westchnął z żalem.
- No nie wiem… Ja tu będę sterczał narażając się na ryzyko przyłapania przez dowódcę, a wy tam sobie będziecie baraszkować. Jak dla mnie to taka przyjemność wymaga nieco większej ilości srebra. Nawet jak na zaliczkę. No bo wiesz… Nogi mogą rozboleć to i się będzie chciało odpocząć. Przy ognisku, na przykład - zaczął się rozwodzić, jak nic próbując podbić stawkę za “ochronę”.
- Zbyt dużo srebra może cię skłonić do poszukania innej rozrywki, na przykład w towarzystwie jakiejś chętnej panienki - stwierdził Gravaren. - A potem musiałbym cię znaleźć i z gardła wyrwać to srebro. A jeśli cierpliwie poczekasz, to będziesz miał dosyć srebra, by się zabawić. No i będziesz mieć całą łaźnię dla siebie...
- Albo i całą furmankę kłopotów - strażnik przedstawił inną wersję ale wyraźnie nie było mu także na rękę stanie tak przy namiocie i gadanie. - Dobra, wchodźcie zanim ktoś nas nakryje - machnął ręką.
Gravaren przepuścił Tanelię przodem i wszedł zaraz za nią.

Łaźnia prezentowała się całkiem nieźle, biorąc pod uwagę warunki obozowe. Stały tam balie przedzielone bardzo prowizorycznymi przegrodami. Stały także regały z ręcznikami, wszystko dość prowizorycznie sklecone ze sobą, byle się trzymało. Jako że byli jedynymi osobami, które miały zamiar skorzystać z przyjemności kąpieli, nie powitała ich chmura pary, spojrzenia, ani nawet dźwięki rozmów. Było cicho, nawet bardzo cicho. Światło padało z dwóch lamp postawionych na prostych stołkach przy jednej z balii. Jedynej, należało dodać, która była wypełniona parującą wodą. Reszta ową wodę co prawda posiadała ale zdecydowanie nie była ona gotowa do tego by się w niej zanurzyć.
- Trochę… Cóż, chyba najlepiej pasuje określenie 'przerażająco'. Jak w miasteczku, w którym mieszkańcy padli ofiarą zarazy czy coś. - Tanelia zdecydowanie nie była pod wrażeniem.
- Siermiężne, to dobre określenie. - Gravaren lekko się uśmiechnął. - Mężczyźni zwykle mają dość prymitywne potrzeby. - Mówiąc to rzucił okiem na biust dziewczyny. - Czy to, że nie ma marmurowego basenu, troszkę cię zniechęciło? - spytał, po czym sprawdził temperaturę wody.
- Gdyby tu był marmurowy basen to zaczęłabym się zastanawiać czy się przypadkiem nie włamaliśmy do namioty któregoś szlachcica lub księżniczki - parsknęła, odkładając przyniesione ze sobą ubranie na zmianę, na wolne krzesło.
- Przy najbliższej okazji powinniśmy taki znaleźć - odparł. - Lubisz gorącą wodę, czy taką... bardziej umiarkowaną? - spytał. - Może jakieś dodatki do kąpieli? - Rozejrzał się dokoła.
Rozglądanie jednak nic nie dało. Nie licząc prostego mydła, nie było żadnych dodatkowych mikstur czy pachnideł.
- To nie będzie trudne - stwierdziła Tanelia. - Jest tu takich parę. I ciepła woda będzie w sam raz - zapewniła, zabierając się za zdejmowania zbroi.
- Może ci pomóc? - Gravaren przyglądał się jej z zainteresowaniem.
- Co by ze mnie za wojowniczka była jakbym nie potrafiła sama wyswobodzić się z własnej zbroi - roześmiała się w odpowiedzi kręcąc przy tym przecząco głową. - Ciekawi mnie jak dziewczyny się bawią - zmieniła nieco temat.
- Pewnie dobrze. Rybka wygląda na rezolutną dziewczynę, a Cass... - Na moment zamilkł i też zaczął się rozbierać. - Jestem pewien, że się dogadają - stwierdził.
Jakoś nie miał zamiaru zasugerować, by Tanelia poszła to sprawdzić.
- Myślisz że coś między nimi jest? - zapytała, zwinnymi palcami w szybkim tempie pokonując kolejne zapięcia zbroi i przechodząc do pozbywania się reszty odzienia. Nie sprawiała przy tym wrażenia szczególnie pogłębiającą się nagością zawstydzonej.
- Rybka, mimo wszystko, jest za dorosła, by się dać prowadzić za rękę jak dziecko - odparł, od czasu do czasu przyglądając jej się.
- Ciekawe ile ma lat - zaczęła zastanawiać się na głos. - Po nich nigdy tego nie można poznać ani po wyglądzie ani po zachowaniu. To czasami takie mylące. Niby widzisz dziecko, które zachowuje się jak dziecko, ubiera jak ono i je jak takie, a tak naprawdę do istota która ma ponad sto lat, jeżeli nie dwieście i w górę. Jakoś nie potrafię im w pełni zaufać. - Wzruszyła lekko ramionami, odkładając koszulę na stosik, który tworzyła zbroja.
Garvaren szedł w jej ślady. Chociaż w sumie miał mniej rzeczy do ściągnięcia miał pewne opóźnienie w stosunku do swej towarzyszki.
- Może i masz trochę racji. - Skinął głową. - Nigdy nie wiadomo, z kim prawdę mówiąc masz do czynienia. Ale mi to w zasadzie nie przeszkadza - przyznał się.
Zdjął buty.
- To nie tak że mi przeszkadza - zaczęła się bronić, na chwilę przerywając rozbieranie. - Jestem pewna że Rybka okaże się wspaniałą towarzyszką. Po prostu… Coś jest niewłaściwego w takim układzie - wyznała w końcu, powracając do zdejmowania spodni.
- Nic na to nie poradzimy, więc się trzeba z tym pogodzić. - Gravaren lekko się uśmiechnął. - Najważniejsze jest to, że mamy kapłankę, a to, że ma długie uszy ma mniejsze znaczenie. - Również ściągnął spodnie i odłożył je na krzesło. - Chodźmy do wody, zanim ostygnie. - Zmienił temat.
- Tak jakby podgrzanie jej miało stanowić dla ciebie jakikolwiek problem - wypomniała, jednak bez dalszego zwlekania dokończyła rozbierania się i naga jak ją bogowie stworzyli ruszyła w stronę oczekującej na chętnych balii.
Przez moment przyglądał się jej, bo widok wart był zawieszenia na niej wzroku, po czym rozebrał się do końca i poszedł w jej ślady.
Pierwsza weszła do balii, wzdychając głośno i z rozkoszą gdy ciepła woda obmyła jej ciało. Ułożyła się wygodnie, pilnując by zostało dość miejsca dla elfa. Balia była dość duża chociaż nie na tyle by dwie osoby mogły się w niej pomieścić swobodnie. Trzeba się było nieco ścisnąć, jednak i tak było to lepsze niż kąpiel w jeziorze czy brak kąpieli.
Gravaren również wszedł do balii. Ciasnota może by mu przeszkadzała, gdyby prócz niego znalazł się ktoś inny, ale piękna i zgrabna dziewczyna była miłym dodatkiem do ciasnoty, a nie przeszkodą.
- Zdecydowanie przyjemnie - powiedział, całkiem nie przypadkiem przesuwając dłonią po nodze castaniczki.
- Trzeba korzystać póki jest ku temu sposobność - odpowiedziała, muśnięcie komentując jedynie uniesieniem brwi. - Kto wie co na nas czeka jutro. Może się już taka okazja nie trafić - dodała ponuro, chociaż widać było iż owe czarnowidztwo było jedynie grą.
- Trzeba korzystać ze sposobności - przytaknął Gravaren, spoglądając mimochodem na biust dziewczyny. - Od czego zaczynamy? - spytał.
- Co masz na myśli? - dopytała, uśmiechając się lekko kącikiem ust.
- Dbanie o czystość... na razie - odparł, sięgając po mydło.
- Ohoho, czyżbyś planował coś więcej poza grzecznym zmyciem brudu i moczeniem się w ciepłej wodzie z kielichem wina w dłoni? - zapytała, nieco zaczepnie.
- Jeśli jest się w towarzystwie pięknej dziewczyny o kuszących kształtach - zlustrował spojrzeniem owe kształty - to różne pomysły mogą przychodzić do głowy - przyznał.
- Nie powinieneś czasem poszukać sobie jakiejś statecznej elfki, z dobrego domu, o nienagannych manierach? - Ponownie uniosła brew, nadal się uśmiechając i powoli namydlając swoje ciało, korzystając z drugiego kawałka mydła.
- Gdy się już stanę statecznym elfem - odparł, stale się jej przyglądając. - Może ci pomóc? - spytał.
- Czyżbyś uważał że sobie nie radzę? - Zapytała, śmiejąc się. - Wiesz, nie zachowujesz się jak większość twoich braci. Chyba spędziłeś zbyt dużo czasu wśród ludzi. Zepsuli cię - dodała żartobliwie, wyciągając w jego kierunku trzymaną w dłoni kostkę mydła.
- Świetnie sobie radzisz, nie przeczę. - Nie wnikał w to, czy to ludzie go 'popsuli', czy może parę znajomych castaniczek. Namydlił dlonie i wyciągnął je z wyraźnym zamiarem umycia biustu Tanelii.
Powstrzymała go jednak unosząc prawą nogę i kładąc drobną stopę na jego piersi.
- Może tak zaczniemy od… podstaw? - Zaproponowała, sama ujmując swoje wypukłości w dłonie.
Gravaren nie sprecyzował swych poglądów na temat kolejności postępowania w takich przypadkach i, zgodnie z życzeniem dziewczyny, zabrał się za mycie jej nogi, od palców poczynając, by z czasem posuwać się coraz wyżej.
Ona zaś powoli namydlała piersi, przyglądając się uważnie poczynaniom elfa. Na jej ustach błąkał się leciutki uśmieszek gdy unosiła nogę wyżej, by umożliwić mu dostęp do kolejnych jej części.
Postępy Gravarena nie były olśniewająco szybkie - być może dlatego, że nie do końca skupiał się na tym co sam robi, część uwagi poświęcając działaniom Tanelii.
Ta z kolei najwyraźniej doskonale zdawała sobie z tego sprawę, przesuwając dłońmi po swoim ciele, zsuwając się niżej i zanurzając je w wodzie. Elf może się nie spieszył ale był w tej kwestii wyjątkiem. Castaniczka najwyraźniej czekać nie zamierzała.
- Druga? Czy plecy? - spytał, lekko przekrzywiając głowę. Zupełnie jakby obserwował coś nadzwyczaj interesującego.
W odpowiedzi wysunęła prawą nogę z jego dłoni i oferowałą mu lewą, uśmiechając się przy tym nieco psotnie i nie przerywając zabawy. Tego zaś co robiła pod wodą elf dojrzeć nie mógł bowiem widok zasłaniała mu zbierająca się na jej powierzchni piana.
Gravaren połaskotał spód stopy dziewczyny, a potem namydlił jej nogę od palców po kolano.
- Namoczysz mi włosy? - zapytała, zabierając nogę, bo się elfowi zachciało niegrzecznych z nią zabaw.
- Wolisz zanurkować, czy mam skorzystać z wiaderka? - spytał Gravaren.
Nie czekając na odpowiedź sięgnął po stojący obok cebrzyk pełen wody, sprawdził temperaturę, a potem niemal połowę jego zawartości wylał powoli na głowę Tanelii.
Odpowiedź nie była potrzebna. Castaniczka uniosła ręce by dobrze namoczyć włosy, a następnie, gdy woda przestała już lecieć, przetarła oczy.
- Potrzebujesz z czymś pomocy? - zapytała.
- Ewentualnie z myciem pleców - odparł elf.
- No to na co czekasz? - ponagliła go, ochlapując wodą. - Wiesz, ja bym jednak chciała jeszcze trochę pospać przed wyruszeniem w drogę.
- Noc jest jeszcze długa - odpowiedział Gravaren, ale przesiadł się, chociaż nie wypadało obracać się plecami do dziewczyny.
Ta zaś nie zwlekała z zabraniem się za namydlanie jego pleców, chociaż korzystała w tym celu z dość nieortodoksyjnych “narzędzi”.
- Przypomnę ci te słowa gdy trzeba będzie wstać skoro świt - wypomniała, mówiąc wprost do jego ucha.
- Elfy nie są takimi śpiochami, jak myślisz - odpowiedział. - A wylegiwanie się, długie, w łóżku, dobre jest tylko w dobrym towarzystwie - dodał z udawaną powagą.
- Zobaczymy, zobaczymy - podsumowała tonem głosu sugerującym, że nawet jedno poranne ziewnięcie elfa będzie mu wypomniane i to nie raz.
- Oczywiście, że zobaczymy. - Gravaren nie wyglądał na osobę, która się czymś przejął. - W końcu los połączył nas na wiele długich dni i nocy, prawda.
- Czy długich to się jeszcze okaże - powiedziała to nadając głosowi mrocznego brzmienia. - Czyżbyś zapomniał o tych wszystkich potworach czyhających na nasze życie? O horrorach, jakie ta wyspa ma do zaoferowania śmiałkom, którzy postawią na niej swoją stopę? O tajemniczej magii, która tkwi zagrzebana w starożytnych ruinach?
- Trudno zapomnieć, ale wolę optymistyczne podejście do sprawy - odparł. - Umyć ci plecy?
- Przecież ja podchodzę do niej jak najbardziej optymistycznie - oświadczyła, odsuwając się od elfa i obracając tak by miał dostęp do jej pleców. - Nie wspomniałam ani słowem o torturach czy wypaczaniu przez magię.
- 'Długie dni i noce' brzmi lepiej, niż 'to się jednak okaże'[/o] - odparł, zabierając się do pracy. - Dużo tego kurzu nie ma - zażartował.
- Zatem nie powinno to zająć wiele czasu - droczyła się z nim. - No i wiesz, niewiele było do roboty przez cały dzień to i niewiele się go nazbierało. Podejrzewam, że jutro sytuacja zmieni się i to drastycznie. Na łaźnie raczej nie ma co liczyć.
- Podejrzewasz, że jutro będę mieć więcej pracy? - Gravaren się uśmiechnął. - W sumie jezioro czy strumień też można wykorzystać.
- Uważasz że cenię sobie kąpiel bardziej od swojego życia? O nie, nie ma mowy - zapewniła. - Będzie musiało wystarczyć wiadro wody. Jestem jednak pewna, że w mieście warunki będą już znacznie lepsze - dodała pogodnie.
- Sądzisz, że nie znajdziemy bezpiecznego kawałka wody? - zainteresował się. - Coś jeszcze ci zostało do umycia? - spytał, spłukując jej plecy wodą.
- Tam jest kompletna, w dużej części niezbadana dzicz - wyjaśniła Tanelia. - Będziemy mieli szczęście jak znajdziemy w miarę bezpieczne miejsce na obóz jeżeli nie zdołamy dotrzeć do miasta. To, o czym się słyszy wśród tych, którzy już tam byli sprawia że włoski stają na karku. I nie, wydaje mi się że już jestem czysta - dodała, zbierając włosy dłońmi i wyciskając z nich wodę.
Gravaren był mniej więcej tego samego zdania w obu poruszanych kwestiach, jednak na temat grożących im niebezpieczeństw nie chciał się wypowiadać. Opowieści były powieściami, które tylko czas i osobiste doświadczenie mogły zweryfikować. A że Tanelia wiedziała dziwnie dużo na różne tematy, to już była inna sprawa...
Wyszedł z wanny i zaczął się wycierać.
Castaniczka przymarudziła nieco dłużej, ale też wkrótce zabrała się za osuszanie swojego ciała. W łaźni było dość ciepło i całkiem przyjemnie. Odgłosy z zewnątrz ucichły całkiem, co świadczyć musiało o tym, że obóz pogrążył się już w pełni we śnie. Co prawda, jak to z obozami bywało, zapewne jeszcze jakieś grupki maruderów siedziały przy ogniskach, jednak większość wojaków spała już w najlepsze.
- Wszędzie cisza i spokój - powiedział Gravaren. - Pewnie wszyscy grzecznie śpią, nabierając sił przed jutrzejszym dniem - zażartował.
Równocześnie przyglądał się Tanelii, nie zamierzając jednak jej poganiać.
- Bo wszyscy śpią tak jak i my powinniśmy - zgodziła się z nim. - Już widzę tą pobudkę wraz z pierwszymi promieniami słońca - jęknęła, chociaż wizja ta wcale nie sprawiła, że Tanelia przyspieszyła swoje ruchy.
- Wstawanie o świcie ma swoje plusy - odparł. - Dzięki temu dzień jest dłuższy, czasu starcza na więcej przyjemności.
Zdecydowanie nie wyglądał na przejętego wizją wstawania skoro świt.
- Jak ktoś ma skłonności masochistyczne - zgodziła się, spoglądając na elfa z rozbawieniem. - Nie podejrzewałam cię o takowe. Czego to się dowiedzieć można w męskiej łaźni…
- Jestem pewien, że w damskiej dowiedziałabyś się również wielu interesujących rzeczy - odparł, równie rozbawiony. -
Tyle, że na inne tematy. Nie wiem jednak, czy bardziej, czy mniej interesujące
- dodał, tym razem z udawaną powagą. - A jeśli chodzi o wstawanie, to w razie konieczności pomogę ci zwlec się z łóżka - obiecał.
- Kto wie, zawsze można podejść bliżej i posłuchać - rzuciła w odpowiedzi, chociaż raczej nie była to poważna propozycja. - I raczej bym tego nie robiła. Nie reaguję zbyt dobrze na wczesne, szczególnie brutalne pobudki. Przy czym od razu mówię, że wczesna oznacza brutalną, bez względu na formę - poinformowała, odrzucając ręcznik i sięgając po świeże odzienie.
- Czy ja wyglądam na kogoś, kto stosuje brutalne metody? - Gravaran wyglądał na dotkniętego. Przez moment przyglądał się Tanelii. Trudno było powiedzieć, czy z powodu tego, że dziewczyna była naga, czy też był zainteresowany wyrazem jej twarzy.
- Tak jakby to miało być widoczne na pierwszy rzut oka. No nie wie, nie wiem - droczyła się z nim w najlepsze, zakładając w międzyczasie bieliznę.
- Może naprawdę się dobrze maskuję... - Gravaren się zadumał.
- Jasne, jasne - parsknęła śmiechem. - Lepiej się pospiesz zanim zrobi się tu zimno - poradziła, sama też stosując się do tej rady.
- Jeszcze trochę wody w rzekach upłynie, nim to nastąpi - odparł, ale zabrał się za ubieranie. Po chwili był gotowy.
Ona także, chociaż zabrało to ciut więcej czasu.
- Wiesz, wciąż mamy to wino - przypomniała. - Może parę łyków przed snem? - dodała propozycję.
- Dlaczego nie... Może będziesz mieć kolorowe sny - zażartował. - Idziemy?
Skinęła głową w odpowiedzi.
Na zewnątrz nie zastali nikogo, uszli jednak tylko kilka kroków nim zza rogu jednego z namiotów wyłonił się strażnik, którego już wcześniej poznali.
- Trochę wam to zajęło - stwierdził, nieco kpiąco. - Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o naszej umowie?
- Oczywiście, że nie - odparł Gravaren, wręczając strażnikowi kolejne dwie monety. Identyczne, jak ta pierwsza.
- Nie, nie, nie - strażnik pokręcił głową. - Za tyle to nie ma nawet mowy. Dwa razy więcej - powiedział.
Elf spojrzał na castaniczkę, uznając, że jest parę argumentów za tym, by część opłat pokryła właśnie ona.
- Dwa razy więcej za jedną balię, brak olejków zapachowych i ledwie zdatne do użycia mydło? - oburzyła się Tanelia, opierając dłonie na biodrach. - Do tego w połowie naszej kąpieli ktoś zaczął łazić z boku namiotu i podsłuchiwać. Opłata miała być za święty spokój i możliwość skorzystania z łaźni, a nie tylko samą łaźnie. Najwyżej jeden srebrny, a i tak powinieneś się cieszyć, że nie pójdziemy ze sprawą do dowódcy - zakończyła tyradę gniewnie.
- Do dowódcy to ja mogę iść - odgryzł się strażnik.
- Tak? I co mu powiesz? Że wpuściłeś nas do łaźni przeznaczonej dla mężczyzn pomimo tego, że wyraźnie miałeś rozkaz pilnować by takie sytuacje się nie zdarzały? A może się poskarżysz że ci za mało zapłaciliśmy? - zapytała, robiąc krok do przodu i wyciągając oskarżycielsko palec w stronę mężczyzny.
- Nie, ale.. - zaczął, jednak nie dała mu dokończyć.
- Masz tu srebrnego i następnym razem przyłóż się nieco do swojej roboty, co? - Zacisnęła dłoń do sakiewki, wyjęła monetę i wyrzuciła ją w powietrze. Mężczyzna zareagował odruchowo, unosząc dłonie by ją złapać. W międzyczasie castaniczka ruszyła dalej w drogę, nie obracając się za siebie i oczekując najwyraźniej, że elf za nią podąży.
Gravaren zachował powagę i ruszył za dziewczyną, nie czekając na reakcję strażnika.
Gdy odeszli już trochę, tak że nie było ryzyka że zostaną usłyszeni, Tanelia zwolniła nieco.
- Nie poszło najgorzej. To co teraz? Wino i spać? - zapytała pogodnie. Najwyraźniej sprawa ze strażnikiem nie zrobiła na niej większego wrażenia.
- Dokładnie - odparł Gravaren. - Wino i spać. Wszak musisz odpocząć - dodał.
- Oboje musimy - poprawiła go.
Gravaren był, delikatnie mówiąc, rozczarowany. Okazało się, że trafił na kolejną osobę, która uznała go za wydelikaconego maminsynka, który musi chadzać spać z kurami. I o którego trzeba dbać, żeby czasem nie zrobił sobie krzywdy wstając z łóżka.
Cóż, będzie musiał staranniej dobierać sobie znajomych.
Po powrocie do namiotu Gravaren zabrał się za przygotowania do jutrzejszego wyruszenia w drogę. Musiał zabezpieczyć mikstury, posegregować dobytek, pozbyć się paru rzeczy...
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 18-02-2020 o 18:43.
Kerm jest offline