Z każdą upływająca sekundą lord Niclas, dochodził do siebie. Po jego twarzy znać jednak było, że ostatnie wydarzenie mocno nim wstrząsnęły, a nawet przeraziły. Charyzma i majestat, jakie biły zazwyczaj od jego osoby, jakby się ulotniły. Teraz stojąc pośrodku zdemolowanej sali jadalnej, książę zdawał się być zwykłym śmiertelnikiem, a nie potężnym władcą.
Korneliusz Rokita spojrzał po wszystkich zebranych oraz na leżący u jego stóp purpurowy kamień. Bijące od niego jeszcze nie tak dawno magiczne światło zgasło niemal zupełnie. Jedynie drobne błyskawice pojawiały się jeszcze, to na jednej, to na drugiej ściance klejnotu.
- Za pozwoleniem - rzekł Rokita, skłaniając głowę ku swemu przyjacielowi i władcy - Halvarze weź tych tych czterech ludzi i przeszukajcie zamek. Tylko w miarę dyskretnie. Mamy na zamku licznych gości. Służba i te spanikowane niedojdy zdążyły już zasiać ziarno paniki. Musimy działać ostrożnie, aby jeszcze bardziej nie wystraszyć naszych uczestników jutrzejszych uroczystości.
Lord NIclas przytaknął na tę decyzję głowę i dodał:
- Tylko pamiętaj Halvarze, że vuk to zmiennokształtna bestia. Bardzo prawdopodobne, że po tym ataku na nas, na powrót przybrał ludzką postać.
- Racja książę - wtrącił Rokita - Szukajcie strzępów ubrań, śladów krwi i futra. To na pewno zdradzi bestyję, jeśli tylko nadal jest na zamku.
Wskazani żołnierze stanęli u boku rozgorączkowanego i gotowego do walki z krwiożerczą bestią Halvara, oczekując na jego rozkazy.
W tym czasie książę wstał i chwyciwszy srebrny kielich, jednym sprytnym ruchem umieścił magiczny kamień w jego wnętrzu.
- Korneliusie - rzekł lord wręczając sekretarzowi kielich - odnieś proszę kamień w asyście Ghartha do mego laboratorium. Dla ochrony weź ze sobą dwóch żołnierzy. Zawołajcie też Mirko i Dragana. Niech zajmą się tym biedakiem - zakończył książę, wskazując głową leżącego nadal bez przytomności Gerta.
Sługa i wyznawca Sokara zapadł najwyraźniej w śpiączkę. Nie było w tym wszak nic dziwnego, biorąc przebieg wydarzeń i ilość magicznej energii, jak jeszcze przed chwilą wirowała w powietrzu.
Dumny i pewny siebie Gert zasłabł i potrzebował szybkiej pomocy medycznej.
Mirko i Dragan zdawali się idealnie w tym względzie.Wszak nie dalej, jak wczoraj wybudzili znajdującą się w podobnym stanie młodą dziewczynę. Co prawda jeszcze żaden z członków Bród Mocy nie mógł się przekonać o tym na własne oczy, ale przecież nie wypada powątpiewać w słowa szlachetnie urodzony.
- Zaś my, drogi Malcolmie - książę zwrócił się na koniec do Tormity - Musimy się rozmówić. Gdyby nie twoja odwaga, zapewne nie byłoby mnie już tutaj. Wielce wdzięczny ci jestem za uratowanie życia i pragnę ci podziękować na osobności, jeśli nie masz nic przeciwko temu.