Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-02-2020, 10:08   #31
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Lavida, Cass, Tanelia, Gravaren - wspólna kolacja

Dziwnym jakimś trafem wracający z zakupów Tanelia i Gravaren spotkali się przy swoim namiocie z drugą dwójką z ich drużyny - z Rybką i z Cass.
- Byłyście już na kolacji? - spytał Gravaren.
- W zasadzie nie. Idziemy coś zjeść. Właściwie to szukamy jadłodajni.- wyjaśniła Cassira.
- Straciliśmy mnóstwo czasu na zakupach - wyjaśnił Gravaren - więc jeśli poczekacie chwilkę, to Tanelia nas wszystkich zaprowadzi. - Lekko się uśmiechnął.
Cass spojrzała na Rybkę, a potem na elfa i rzekła wzruszając ramionami. -Czemu nie. Możemy poczekać chwilkę. Prawda ?- to ostatnie pytanie było do trzymającej jej dłoń elinki.
- Jasne. Możemy, możemy. - potwierdziła Rybka. - Jest tu coś ciekawego do kupienia, czego mogło nie być w mieście? - zapytała elfa. -Wydaje mi się, że wszystko już zawczasu spakowałam.
- Parę mikstur, które mogą się przydać w dziczy - wyjaśnił Gravaren. - Ale targowanie było zabawniejsze. No i dowiedzieliśmy się, jakie zioła warto zbierać.
Zanurkował w namiocie, Tanelia poszła w jego ślady. Po chwili oboje wyszli.
- No to chodźmy.
- Wy przodem.- rzekła Cass, bo ona i jej drobniutka towarzyszka nie wiedziały w którą stronę iść.
Tanelia nie miała żadnych wątpliwości, w jaką stronę się skierować. Co prawda nie szli najkrótszą drogą, bo musieliby stratować parę namiotów, ale w parę minut dotarli do miejsca, gdzie wydawano posiłki.
- To jak tu rozdają jedzenie? I czy dają wino, albo inne trunki do posiłku. Alkohol musi być - zaczęła dopytywać się castanka, bo już jej burczeć w brzuchu zaczęło.
- Jakie zioła warto zbierać? - Rybka kontynuowała temat zaczęty w drodze.
- Najbardziej popularne są liście verdry, takie długie, językowate - odpowiedział Gravaran. - Najlepiej takie o jasnych brzegach i ciemnych wnętrzach. Czasem towarzyszą im takie malutkie listki. - Spróbował opisać to, co widział w księdze. - Je też warto zbierać.
- Co można z nimi zrobić? -kontunowała wypytywanie, najwyraźniej wyjątkowo zaciekawiona tym tematem. A Cass milczała nie chcąc przeszkadzać im w tej rozmowie. Sama na ziołach się bowiem nie znała.
Zaraz jednak sama otrzymała coś, o czym mogłaby mówić, bowiem dotarli do długiego namiotu, z którego docierały wonie pobudzające jej żołądek do zwiększonej, głośnej aktywności.
- Wino powinno być ale nie oczekiwałabym dużej jego ilości czy mocy - poinformowała Tanelia. - Nie zapomnij też o niebieskich płatkach - przypomniała, prowadząc ich do wnętrza namiotu, gdzie znajdowały się stoły oraz kuchnia. Kolejka do tej ostatniej była dość długa.
- Oczekiwanie wzmaga apetyt - na pół żartem powiedział Gravaren, oceniając długość kolejki.
- Niecierpliwość raczej. - stwierdziła Cass przygladając się kolejce nieco rozczarowana koniecznością czekania, ale po chwili dodała z radosnym uśmiechem do Tanelii.- Nie szkodzi, że słabe. Ważne że jest czym poprawić sobie nastrój.
- Zawsze też można postarać się o coś mocniejszego - zaproponowała castaniczka, stając na swoim miejscu w kolejce.
- Byłoby miło.- rzekła z uśmiechem Cass stając za Tanelią… i Rybką, którą pogromczyni popchnęła lekko do przodu, by elianka mogła pierwsza wziąć swój posiłek.
- W końcu to wielki obóz, w którym za odpowiednią opłatą można dostać wszystko.
Cass przytaknęła elfowi precyzując.[i]- Za odpowiednią opłatą.[/]-
- To chyba dość oczywiste i fair - stwierdziła Tanelia. - Nie ma nic za darmo dzięki czemu wszystko ma jakąś wartość. Mi tam odpowiada taki stan rzeczy - wzruszyła ramionami, jednocześnie przyglądając się zbiorowisku osób, które jak oni przybyli do namiotu na posiłek.
- To prawda, acz… ja akurat nie należę do szczególnie zamożnych osób. Przynajmniej na razie - wyjaśniła Cass.
- Nikt z nas nie sypia na stosie złota - odparł Gravaren - więc niestety, niektóre przyjemności będą dla nas niedostępne. Ale za niektóre nie płaci się srebrem czy złotem. A ty możesz znaleźć tu skarb i finansowe problemy znikną - odpowiedział na słowa Cass.
- Więc jakiś znajdę - zgodziła się z nim Cassira.
- Ja mam nadzieję, że znajdziemy świątynię Yuriana - wtrąciła się nieśmiało Rybka, wsuwając przy tym dłoń do kieszeni kapłańskiej szaty. Znajdował się tam jej ukochany medalion, który w tym momencie ujęła w dłoń pogrążając się w marzeniach o odnalezionej świątyni.
- Skąd przypuszczenie, że akurat ta świątynia może się tam znajdować? - spytał elf. - Czy to tylko twoje marzenie?
- Słyszałam takie plotki w Porze Elinu. Wiesz jak jest z plotkami… chociaż szczerze mam nadzieję, że te są prawdziwie. Byłoby wspaniale… - Rybka wyglądała na prawdziwie rozmarzoną tą myślą. Nie budziło więc wątpliwości, że to faktycznie jej marzenie.
- Szkoda, że nie powiedziałaś wcześniej. Moglibyśmy się dowiedzieć, jakie plotki na ten temat krążą po obozie - powiedział Gravaren.
- Serio? Nigdy o tym nie pomyślałam! Może jeszcze będzie ku temu okazja? Jak myślisz Gravenku?- Elinka wyglądała na przejętą.
Elf nie odpowiedział.
Kolejka przesuwała się co prawda powoli ale stabilnym tempem. Ci, którzy otrzymali swoje porcje robili miejsce dla tych, którzy wciąż na nie czekali. Tu i ówdzie słychać było śmiechy, rozmowy, żarty. Wszyscy zdawali się być w dobrym humorze. Te zaś wyjątki, które tego dobrego humoru nie zdradzały, ginęły w tłumie.
W końcu przyszła kolej i na nich. Wystarczyło wziąć talerz i kubek i poprosić stojące między samą kuchnią, a ladą przy której jedzenie wydawano kobiety o to, na co się miało ochotę. Nie żeby wybór był oszałamiający. Były gotowane warzywa, było trochę owoców, był także i gulasz oraz ciemny chleb. Było w końcu wino, chociaż to wydzielano bardzo ostrożnie, po kubku na osobę. Tym, którzy nie mieli na nie ochoty serwowano sok lub mleko. Ewentualnie wodę, chociaż ta wybierana była najrzadziej sądząc z pełnego dzbana. Względnie na tyle często, że dopiero co jej dolano.
Elinka poprosiła o same warzywa i sok. Dużo, pysznych warzyw. Poczuła jaka zrobiła się do tej pory głodna. Elf znów jej nie odpowiedział, była bardzo ciekawa, czy taki jest jego zwyczaj, czy znów powiedziała coś nie tak. Znała takich jak on. Na pewno lada dzień zacznie jej unikać jak ognia. Ze swoją porcją w rękach czekała na Cass.
Castanka wolała zdecydowanie mięso i wino. Mięso mocno doprawione i polane sosem. Nic więc dziwnego, że wzięła podwójną porcję gulaszu i chleb do niego. Trochę narzekała na skąpstwo przy winie i oprócz kubka z trunkiem wzięła ze sobą sok.
Po czym udała się za Rybką.
Castaniczka zaś wybrała po trochu wszystkiego dodając do zestawu kubek wina.
Gravaren wolał konkrety, ale i owocami nie gardził. Nałożył więc sobie zarówno nieco chleba i gulaszu, jak i parę owoców. Nie zapomniał o winie i, podobnie jak Cass, wziął też kubek soku.
Dołączyli do tamtej dwójki.
Cass posilając się żarłocznie, tęsknie spoglądała w kierunku wina mrucząc coś niewyraźnie pod nosem.
[i]- Trze… u Tyr… sępić. Ale… ri… może… blem.[i]
Garvaren na wszelki wypadek przysunął bliżej siebie zarówno swój talerz, jak i kubek z winem. Wolał, by dziewczyna się nie pomyliła.
- Oj spokojnie, załatwię nam na później coś porządnego - przyszła na pomoc swej siostrze Tanelia. - Nie warto kłaść się spać bez odpowiedniego środka nasennego, co nie?
Zajęta swoimi warzywkami Rybka zastrzygła tylko uszami.
- Jeśli ktoś zdoła, to tylko Tanelia - potwierdził Gravaren.
- To nie takie trudne - zapewniła. - Wystarczy się rozejrzeć. Poza tym opłaca się mieć dobry słuch - poradziła, jednocześnie bagatelizując kwestię swoich umiejętności.
- Popytamy jak będzie okazja drużyn wracających z dżungli - rzekła z uśmiechem Cass zerkając na Lavidę. - One powinny mieć jakieś informacje na ten temat.
Lavida uśmiechnęła się do niej. Była wdzięczna za zainteresowanie jej marzeniem i chęć pomocy. Nie powiedziała jednak tego, mając usta pełne marchewki.
- Niewielu wraca - poinformowała Tanelia, przerywając na chwilę jedzenie. - Większość zostaje w okolicy miasta albo ruszają dalej, w głąb wyspy.
- Ale przecież nie ma tu chyba innego obozu, prawda? Jeśli nie wracają, by uzupełnić zaopatrzenie, to co się z nimi dzieje? Giną bez śladu?- zainteresowała się Cassira.
- Pewnie, że są inne - zapewniła Tanelia. - Z tego co mi wiadomo to nawet kilka. W końcu nie jesteśmy pierwsi. Przed nami przybyły inne statki i wierz mi, nie siedzieli w miejscu i nie przyglądali się wyspie z powietrza.
Cass zamyśliła się przez chwilę, a potem rzekła.
- Jest to więc porażający brak lojalności wobec pracodawcy. Tak wybywać z obozu i nie wracać.
- Niby dlaczego? - zdziwiła się Tanelia. - Przecież nawet sam Leander nie przebywa już w tym obozie. Wyruszył by odnaleźć informacje o swoim bracie. Spora część uczonych także wybyła z obozu i przeniosła się do miasta, które utworzono gdzieś dalej.
Cass wyraźnie się speszyła i zarumieniła pochylając głowę. Po czym wybuchła śmiechem, by ukryć to zażenowanie i zaczęła tłumaczyć.
- No bo… dotąd przebywałam jako najemniczka w obozach wojskowych i na wyprawach wojennych. To moja pierwsza wyprawa badawcza. Nie bardzo znam jej reguły.
- Szybko się nauczysz - zapewnił ją elf. - Bierz przykład z Tanelii - dodał, zachowując poważną minę.
Cassira spojrzała na drugą castankę bacznie się jej przyglądając. I zastanawiając jakich to nauk może Tanelia jej udzielić. Po czym wzruszyła ramionami dodając:
- Dobrze. -
- Czyli na wyspie jest już miasto?- zapytała Rybka niepewna, czy dobrze zrozumiała. Kończyła już jeść swoje warzywa. Sięgnęła po sok by upić kilka łyków - Smaczne.
Cass też kończyła posiłek pochłaniając swoją porcję niczym szablozęby upolowaną ofiarę.
- Zalążki miasta bardziej - sprostowała Tanelia, sięgając po swoje wino. - Zresztą pewnie niedługo je zobaczymy. Chyba, że nam przydzielą misję oczyszczającą, to wiele nie zwiedzimy.
- A z czego zwykle się oczyszcza na takich misjach? - zaciekawiła Cassira. - Jakich przeciwników najczęściej spotyka w okolicy ? -
- Słyszałam coś o drzewnych potworach ale nie tylko. Podobno głębiej na wyspie spotkać można bestie podobne do wilków czy kościanych jeźdźców. Tyle tylko, że ciężko odróżnić zwykłe gadanie od faktów jak się tam samemu nie było - odpowiedziała.
- Drzewne potwory… hmm… coś w sam raz dla mnie - oceniła castanka sięgając za siebie i pieszczotliwie muskając palcami rękojeść swojego miecza. Uśmiechnęła się zadziornie i dodała butnie. - Poradzimy sobie z nimi.-
Dopiła wino kończąc posiłek i spojrzała na Rybkę czekając aż i ona skończy.
Różowowłosa połknęła ostatnie kęsy marchewki i dopiła resztę soku.
- A ty, w jakiej misji chciałabyś brać udział? - zapytała Tanelię. - I o jakich innych misjach jeszcze słyszałaś? - kontynuowała wypytywanie, póki miała na to okazję.
- Dowolnej byle dalej w wyspę - wyznała castaniczka. - Po to tu w końcu przyjechałam, by odkryć co też się tu kryje, zbadać ją, powalczyć z tym co się tu szwenda i wrócić do domu w blasku chwały. Czy coś w tym stylu - dodała, puszczając oczko do elinki przez co cała wypowiedź nabrała nieco żartobliwego charakteru.
- Oczyszczanie nie brzmi dumnie. - Gravaren uśmiechnął się lekko.
- Na nas już czas - oceniła Rybka, skoro i ona i castianka skończyły jeść. - To widzimy się jutro.-
Cass od razu wstała od stołu i skinęła głową.
[i]- Do jutra.[i]
- Do jutra - odpowiedział Gravaren.
 
__________________
To nie ja, to moja postać.

Ostatnio edytowane przez Kerm : 19-02-2020 o 13:20.
Wila jest offline