Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2020, 11:35   #32
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Lavida i Cass w łaźni



Rozmowy w łaźni


- Czyli do łaźni weźmiemy wino i coś jeszcze? - zapytała Rybka przyglądając się Cass. - Zajrzymy jeszcze uprzednio do naszego namiotu, dobrze? Tylko na chwilę.
- Musiałybyśmy Tyrusowi zwinąć jaką butelkę, bo kubeczek z jadłodajni to żadne winko. A że nie chcę się biedakowi narzucać i Okuri więc… obejdziemy się bez wina.- odparła nieco zasmucona tym faktem Castanka. Pogłaskała niemniej różowowłosą po puklach zahaczając pieszczotliwie kciukiem o jej lisie uszko. - Oczywiście, że możemy zajrzeć do naszego namiotu. Nigdzie nam się nie spieszy.-
- Chodźmy w takim razie. - Rybka chwyciła Cass za dłoń, by pójść z nią do namiotu. - Bardzo byś chciała to wino? - zapytała już w drodze.
- Nie bardzo… będzie miło i bez zimnego drinka w gorącej kąpieli - odpowiedziała radośnie castanka dając się prowadzić Lavidzie. - Nie martw się tym.
- Ale... - Rybka zawahała się, spojrzała na przyjaciółkę - ta Tenelia mówiła, że musisz coś wypić żeby dobrze spać. To prawda?
- Nieee… - machnęła ręką Cassira- Lubię wypić, ale nie muszę żeby zasnąć. Zresztą…- spojrzała z łobuzerskim uśmiechem na Rybkę.- Mam teraz małą różowowłosą przytulankę. Na pewno usnę.
Rybka zaśmiała się wesoło.
- Z takim misiem jak ja na pewno - przyznała jej rację. W końcu dziewczyny dotarły do namiotu. Rybka zajrzała ostrożnie, by ocenić czy jest on pusty w środku. Tak czy inaczej miała zamiar wejść do środka, ale lepiej było się upewnić, czy nie będzie komuś przeszkadzać w czymś wyjątkowym. Od razu pomyślała sobie, jakby się czuła gdyby ktoś tak po prostu z impetem wparował, gdy robiły z Cass to co robiły.
Na szczęście namiot sypialniany był pusty. Lavida szybko uwinęła się zabierając ze swojego plecaka ciepły sweter i wino dla Cass. Absolutnie nie przyznając się, skąd takie jedno znalazło się w jej plecaku.

Z wymarzonym winem, dziewczyny udały się do łaźni. Rybka była ciekawa, czy Ana nadal jest na posterunku, jednak nie przyznała tego głośno Cass, po prostu obserwując kto teraz strzeże łaźni.
Any nigdzie widać nie było. Zamiast tego teren patrolowała jedna z pozostałej trójki. Na widok zbliżających się Cassiry i Rybki, tylko skinęła im głową i wznowiła przerwany spacer wokół namiotu.

Łaźnia wewnątrz była niemal pusta. Niemal, bo gdy elinka zajrzała do środka, ujrzała białowłosą kobietę, która właśnie kończyła zakładać kapłańską szatę.
- Cześć - przywitała się gdy tylko ją zauważyła. Stojąca za Rybką castaniczka natychmiast rozpoznała ten głos i połączyła go z osobą, z którą miała okazję już przeżyć to i owo. Z Val.
Castanka przez chwilę gapiła się na ubierającą się kobietę, której widok budził wspomnienia i przyjemny dreszczyk na ciele.
- Lavido to jest nasza… współlokatorka.- Cass przedstawiła Rybce Val i dodała. - Emm… Val poznaj Lavidę.-
Kobieta uniosła brwi i przez chwilę przyglądała się Cassirze.
- Ach… Więc to ty - powiedziała w końcu, zasłaniając usta w próbie powstrzymania śmiechu. - Wybacz ale wyobrażałam sobie ciebie nieco inaczej. Jestem Valeria ale wszyscy upierają się mówić mi Val. Osoba, z którą mnie mylisz to moja siostra, Valeris. Na nią też wołają Val - sprostowała. - Miło mi was poznać.
- Acha… cha… cha...- zaśmiała się zawstydzona castanka i spojrzała na swoje stopy nie mogąc patrzeć Valerii w twarz. -A co mówiła Valeris? I czemu nie jesteście obie w tym samym namiocie?
- Ależ jesteśmy - odparła kapłanka, zdziwiona nieco tym pytaniem.
- Bo namiot miał być na cztery osoby, tak mi powiedział ten który go nam przydzielał. Że trzy miejsca będą wolne. I że jeszcze kogoś dołączy.- odparła zakłopotana castanka.
- Ktoś - wskazała na siebie śmiejąc się. - Wzięto nas za jedną osobę, nie pierwszy raz zresztą. Na szczęście miejsce nie zostało jeszcze nikomu przydzielone, więc… - rozłożyła dłonie. - Oto jestem.
Słysząc to Cassira uśmiechnęła się pogodnie unosząc głowę i przesuwając wzrokiem po Val, porównywała ciało siostry z jej bliźniaczką… rumieniąc się na twarzy. Odruchowo pogłaskała po różowych włosach elinkę muskając kciukiem jej lisie uszko… przez chwilę. Bo potem zorientowała się co robi i odsunęła wstydliwie dłoń od wrażliwego miejsca elinki.
- Cieszę że będziemy razem… współlokatorkami. - dodała speszonym głosem.
Rybka nie pojmując o co tu dokładnie chodzi pomachała do Val 2 dłonią na powitanie. Na to co robiła Cass starała się po prostu nie zareagować.
- Cześć. Możesz mówić na mnie Rybka. Wszyscy tak mówią. Czyli masz siostrę bliźniaczkę? Ale czadowo! - powiedziała z entuzjazmem.
Ciało bliźniaczki, przynajmniej po oględzinach wzrokowych, wyglądało kropka w kropkę jak to, które należało do poznanej już przez Cassirę siostry. Nawet głos był taki sam.
- Rybka? To dość nietypowe określenie, tym bardziej, że wcale na rybkę nie wyglądasz - Val zmierzyła elinkę wzrokiem, począwszy od uszu, a na ogonie kończąc. - I cóż, posiadanie takowej bywa świetną sprawą ale i stwarza sporo kłopotów. Szkoda, że nie wyruszamy razem, wyglądacie na całkiem miłą parę - dodała, zbierając swoje rzeczy. - Mieszkamy razem… w namiocie. - przypomniała jej Cass czerwieniąc się na twarzy, bo uderzające podobieństwo obu sióstr przypominało jej świeże wciąż wspomnienia.
- Tak, tak, wiem - zgodziła się z nią. - Chodziło mi raczej o jutrzejszą wyprawę. Chyba, że nasze grupy wyruszą razem. No i w sumie może uda się spotkać w mieście - dodała białowłosa.
- Val narzekała, że musicie kogoś ochraniać… że ona musi.- wspomniała Cass precyzując własną wypowiedź. Po czym spytała. -Ty też?
- Przypisali nas do jednej misji tak samo jak do jednego namiotu - kapłanka wzruszyła ramionami, po czym roześmiała się. - Dlatego posiadanie bliźniaczki bywa niekiedy uciążliwe.
- W wodzie za to czuję się jak prawdziwa rybka - odparła Rybka mrugając przy tym do Val 2 okiem, by dodać do swojej wypowiedzi żartobliwy ton. - Skoro już skończyłaś, to pozwolisz, że zajmiemy balię? - nie czekając na odpowiedź pociągnęła Cass lekko za rękę i ruszyła w stronę rzeczonej. - Faktycznie, to musi być czasami niezręczne. Jak można Was odróżnić?
- Cóż, chyba najlepiej po zbroi - odpowiedziała Valeria, kierując się do wyjścia. - Jako kapłanka noszę szatę, moja siostra z kolei ciężkie zbroje. Gorzej gdy ich nie nosimy - dodała, mrugając porozumiewawczo do Cassiry. - Przyjemnej kąpieli - dodała jeszcze, po czym zniknęła na zewnątrz.
- I jak ci się podoba ta Val? - spytała Rybkę Cass opierając swój miecz o balię.
- Jak mi się podobała? - Lavida zastanowiła się chwilę - Nie wiem. Zbyt krótko rozmawiałyśmy by oceniać charakter. Jeśli chodzi o wygląd jest piękna. A tobie jak się podoba? - Rybka z zaciekawieniem zawiesiła wzrok na Cass. W między czasie sięgnęła po swoją kapłańską laskę, by móc ją odłożyć na czas kąpieli.
- Jest piękna…- przyznała Cass spoglądając na balię i zabierając się za zdejmowanie koszuli.- A co gorsza… jest ich dwie. Jak ty byś sobie poradziła z dwiema Cassirami tulącymi się do ciebie i obsypującymi pocałunkami?
- Nie próbowałabym sobie poradzić, czekałabym aż one sobie poradzą ze mną - zażartowała Rybka. - Widzę, że pobudziła twoją wyobraźnię - dodała. W międzyczasie zdejmując buty.
- Jesteś pewna? Bo ja jestem drapieżna, a dwie mnie… schrupałbyśmy cię.- zaśmiała się Cassira podskakując na jednej nodze podczas zdejmowania butów. I przyznała się.- Tak. To że są dwie Val… nasuwa mi różne myśli. Głównie niewłaściwe.
- Rozumiem - odpowiedziała lisia elinka, jednocześnie zsuwając z siebie sukienkę. - Czyli marzą ci się dwie partnerki na raz. Robiłaś tak już wcześniej? - Rybka wydawała się nieco rozbawiona tym faktem, chociaż pytała całkiem poważnie.
- Nie marzą… po prostu przyszło mi to do głowy, gdy wspomniała o siostrze bliźniaczce. - Cass tymczasem kucnęła i dłonią pochwyciła czubek ogona elinki, wodząc po nim pieszczotliwie kciukiem.- I nie… nie zdarzyło mi się i raczej… nie myślę o takich sprawach. Poddaję się instynktowi. Tak jest łatwiej. I dwie Rybki… też byłyby kuszącą wizją, wiesz?
- Właśnie miałam o to zapytać - elinka zachichotała zasłaniając usta dłonią. Zabrała czubek swojego ogona z lekkim rumieńcem na twarzy - Czy myślałaś o dwóch Rybkach. Chyba dwie takie jak ja zagilgotały by cię. -
-No wiesz… ja bym się nie poddała wam… tylko walczyła. - odparła Cass przyglądając się ogonowi Rybki jak kotka ulubionej mysiej zabawce. - Walczyła na pieszczoty, ale jednak.
- Nie starczyłoby ci rąk - Rybka uniosła na moment brwi. Wydobyła spod sweterka ukrytą przed strażniczką łaźni butelkę wina i wręczyła ją Cass.
Castanka miała pewnie w planach jakąś sprytną odpowiedź na słowa Lavidy, ale zamarła ona w jej ustach, gdy pogromczyni zobaczyła butelkę z drogocennym trunkiem.
- Nie musiałaś. Ale jestem bardzo ci wdzięczna.- mruknęła czule tuląc butelkę do swoich nagich piersi.- I postaram się żeby było nam miło. Jestem otwarta na twoje kaprysy i sugestie związane z kąpielą. -
Elinka zaśmiała się. Dosłownie mówiąc, cieszyła się, że Cass się cieszyła.
- Chodźmy po prostu się zrelaksować. Wspaniale tu pachnie. Niech ta woda będzie równie wspaniała - przy tych słowach Rybka zrzuciła ostatni element ubioru, czyli bieliznę i ruszyła prosto w stronę bali z wodą.
- Zgoda.- Cass była gotowa na większe wyzwania, ale obecność trunku czyniła ją bardziej spolegliwą i gotową na ustępstwa. Postawiła butelkę na ziemi. I zabrała się za zdejmowanie spodni i bielizny. Po chwili jednak spytała. - Nie lubisz jak dotykam twój ogon?
- To zależy - odpowiedziała elinka. - To miłe i krępujące zarazem. Nie wiem czy to dobre porównanie, ale to trochę tak jakbyś dotykała moich piersi. - Rybka ujęła rzeczone w swoje dłonie. - Miłe -powiedziała z uśmiechem - ale w pewnych sytuacjach krępujące. A kiedy dotykasz moje uszy, to trochę tak jakbyś dawała mi do spróbowania łyżkę miodu. Rozpływam się na samą myśl. - Elinka wskoczyła do balii z wodą.
- Uszka też ci pomacam i ogon i piersi. - Naga Cass weszła do balii siadając obok Rybki. Odkorkowała wino i popijając jedną dłonią zaczęła pieszczotliwie iskać prawe ucho kapłanki.
Rybka uśmiechnęła się i popatrzyła na nią rozmarzonym wzrokiem.
- Tylko tyle pomacasz? - zapytała prowokacyjnie.
- Więcej… co zechcesz - wymruczała Cass nachylając się i obejmując ustami szczyt lisiego uszka całując je długo wodząc po nim wargami, ciekawa reakcji elinki. - Tylko musisz swój kaprys wyrazić.
- Mmmhmmm - elinka chwilowo zapomniała o wyrażeniu się. Przygryzła swoją wargę i przymknęła oczy.
Kiedy Cass przerwała na chwilę pieszczotę, wyciągnęła dłoń w stronę butelki z winem. Castanka zaś uśmiechnęła się podając Rybce wino i wróciła do pieszczoty ucha Lavidy muśnięciem warg i języka. To odkrycie najwyraźniej zaintrygowało pogromczynię, a i leniwe ciepełko jakim promieniowała balia, sprawiało że castanka miała ochotę sprawić przyjemność swojej przyjaciółce i kochance.
Lavida łyknęła wina. Równie oszczędnie jak w dniu w którym się poznały. Mruknęła czując kolejne pieszczoty, a ponieważ trwały one dalej, w końcu zaczęła łasić się do castianki zapominając o odstawieniu wina i niemalże narażając je na zmniejszenie zawartości.
Cass na razie zapomniała o winie, badawczo muskając ten słaby punkt w obronie elinki. Badała jej czubkiem języka, ale w końcu głód alkoholu się odezwał i sięgnęła po wino, by wziąć je z dłoni elinki i unosząc do góry napić się w postaci kilku dużych łyków.
- I… jakie masz kaprysy?- zamruczała lubieżnie.
- Kaprysy… hmmm… - Rybka zamiast odpowiedzieć, przeszła do czynów. Wstała, by stanąć tuż przed Cass. Po tym powoli wsunęła się na jej kolana, pozostając w rozkroku. Jej piersi znalazły się blisko twarzy castianki. Sutki odstawały zachęcająco. Niestety była za niska by wygodniej usiąść. Cass polała krągłości elinki winem i przyssała się wargami do jednej, drugą zaś pierś leniwie masowała drugą dłonią. Podając butelkę Lavidzie, objęła później palcami jeden z jej pośladków, pozwalając elince na nieco wygody w tej sytuacji.
Trzeba było przyznać, że Cassira czerpała niemałą przyjemność z pieszczenia ciała różowowłosej, bo nie można było odmówić entuzjazmu wodzącym po piersi Rybki ustom castanki.
Tą przyjemność zdecydowanie odczuwała też jej kochanka. Rybka delektowała się pieszczotami, przez jakiś czas sama wcale ich nie oddając, jedynie wodząc palcami po karku i ramionach Cass.
W końcu powoli zaczynając od skroni, zaczęła całować castianke wytyczając ścieżkę w poszukiwaniu jej ust.
- Hej… to ja miałam spełnić twój kaprys.- to był jedyny protest na jaki zdobyła się Cass, nim ich usta połączyły się delikatnym pocałunku.
Elinka uśmiechnęła się na te słowa, co było czuć na początku pocałunku.
Wróciła do poprzedniej pozycji, by dalej pozwolić się pieścić w taki sposób jak castianka robiła to wcześniej, ale tym razem ujęła jedną z jej dłoni i przesunęła po swoim brzuchu niżej.
Cass tylko uśmiechnęła się, liżąc jedną z krągłych piersi Lavidy i palcami muskając jej podbrzusze. Niczym oddana służka wodziła delikatnie i czule po wrażliwym obszar różowowłosej kochanki. I wydawała się być całkiem zadowolona z tej sytuacji.
W końcu Lavida osunęła się niżej by ostatecznie usiąść na kolanach Cass. Znów poszukała jej ust. A po nich, łyka wina.
Cass z czułym uśmiechem dostarczała tego, najpierw pocałunku, a potem wina wprost do ust elinki. Nieśpiesznie wodziła palcami między udami delikatnej kochanki, a potem ustami po jej lisim uszku.
- Ohh - wyrwało się z ust różowowłosej, gdy castianka połączyła pieszczoty tych dwóch czułych punktów. Rybka zaczęła delikatnie poruszać się w rytm pieszczot, które dłonią wykonywała jej przyjaciółka. Lisi ogon zanurzony w wodzie nie był tak przyjemny jak wcześniej, Cass poczuła go nieopodal swoich ud.
Pogromczyni jednak nie przejmowała się tym, zbyt zajęta muskaniem wargami lisich uszu elinki, co stawało się chyba lubianą przez nią zabawą, Podobnie wodzenie opuszkami po wrażliwym obszarze Lavidy.
- Słodka... - wymruczała zarówno zmysłowo jak i żartobliwie.
Rybce nie było trzeba więcej.
- Ohhh… mhhh… - Dźwięki rozkoszy wypłynęły z jej gardła, nic więcej nie była teraz w stanie powiedzieć.

Chwilę później wtuliła się w Cassirę, kładąc na moment głowę tuż nad jej piersiami.
Pogromczyni pogłaskał czule pukle wtulonej w jej biust elinki, dodając z uśmiechem:
- Takie kąpiele mają swój urok, prawda? Można się całkiem przyjemnie zrelaksować.
- Tak, lubię tą atmosferę - odpowiedziała odsuwając się od Cass - chociaż mokry ogon to najmniej przyjemna jej część - poskarżyła się.
- Wysuszę ci ręcznikiem.- zaoferowała się castanka wygodniej układając się balii. Upiła trunku i dodała. - Gdybym była bogata i nie lubiła walczyć, to tak bym spędzała dnie. Mocząc się w gorącej balii, biorąc masaże z olejkami i pijąc najlepsze wina. -
- Myślę, że po góra tygodniu znudziłoby ci się, a po dwóch czy trzech marzyłabyś o przygodzie - Lavida przejęła wino by upić łyka - po za tym, wyglądasz na kogoś, kto lubi walkę.
- Nawet za bardzo -przyznała ze śmiechem castanka i pogłaskała Rybkę po głowie. -Nie wiem czy jesteś bezpieczna w moim towarzystwie.
- Co masz na myśli? Chyba nie zamierzasz ze mną walczyć? Nie miałabym szans - różowowłosa mrugnęła okiem do Cass.
- Czy ja wiem… stoczyłyśmy już dwa boje i jak na razie, dwa razy byłaś na górze.- odparła ze śmiechem Cass i dodała wzruszając ramionami. - Ja rzucam się do walki, rzadko przejmując się przewagą po stronie przeciwnika.
- Niedobrze - powiedziała Rybka marszcząc przy tym czoło. Wzięła jeszcze jednego łyka wina i oddała butelkę castiance. Rozsiadła się wygodnie w bali kierując wzrok na dach namiotu.
- Postaram się pilnować, by nic ci się nie stało. - obiecała cicho Cassira przyglądają się przyjaciółce. I popiła trunku dodając. - Acz przyznaję że czasem podczas walki mnie ponosi, choć daleko mi szaleństwa berserkera, to… mój opiekun nim był i trochę przejęłam z jego podejścia do walki.-
- Był?- zapytała ostrożnym tonem elinka. Zwróciła wzrok z sufitu na Cass.
-No… jest… znaczy żyje. Ale już nie jest moim opiekunem, bo opuściłam jego oddział - wyjaśniła nieco zakłopotana Cass drapiąc się za uchem.- Bo był za opiekuńczy.-
- Za opiekuńczy? - zdziwiła się Rybka - Za bardzo o ciebie dbał? Za mało pozwalał? Czy… podobałaś mu się inaczej niż… no wiesz?
- Nadopiekuńczy był z niego staruszek. Podczas bitew wolał narazić całą naszą bandę na łomot, tylko po to żeby mnie nic się nie stało -
burknęła gniewnie Cass. - A ja już nie jestem małą dziewczynką. Nie trzeba mnie otaczać stalowym kokonem podczas każdej, nawet najmniejszej potyczki!
- Widocznie szczególnie mocno cię kochał -
Lavida uśmiechnęła się lekko - nie ma co się złościć na staruszka.
- Nie złoszczę się. Ale jestem za stara i…-
tu chwyciła swój biust.- … za duża na maskotkę oddziału.-
- Chyba mam wyjątkowe szczęście mogąc go dotykać - zaśmiała się. - Podejrzewam, że wciąż prześladują cię przez niego problemy.
-Czy ja wiem? Nie zauważyłam. Owszem Okuri… patrzy z zazdrością, ale poza tym… to jakoś nie przeszkadza mi. - zastanowiła się Cassira i spojrzała na piersi elinki. -No… ale ty też masz duże i jesteś wyjątkowa pod tym względem. I miękkie i przyjemne w dotyku, więc… ty chyba też nie masz z nim problemów.
- Nie. Jakoś nie pamiętam by ktoś przywiązywał do tego większą uwagę. Zwykle pamiętają mnie jako tą która się zsiusiała a nie tą z dużymi cycuszkami - odpowiedziała.elinka - Jak przy naszym poznaniu.
- Ja cię raczej zapamiętam jaką to słodziutką elinkę, którą aż chce się schrupać. I mam wrażenie, że inni też tak cię zapamiętują.-
Cass miała na ten temat inne zdanie.
- To akurat dobrze - Rybka uśmiechnę się - w końcu jestem słodka. -
- Bardzo.- mruknęła Cassira przybliżając się do Lavidy, ustami powiodła po lisim uszku dziewczyny i szepnęła do niego.- Trunek nam się skończyły, więc chyba czas się wysuszyć i pójść do łóżeczka. No… chyba że coś jeszcze mamy w planach.-
- Wyspać się na jutro - Rybka przedstawiła plany - myślę, że masz rację. Czas kończyć.
- Na twoje szczęście to był intensywny dzień. -
odparła castanka wyskakując z balii.- Bo bym tak łatwo ci nie odpuściła, gdyby było inaczej.-
- Aha, chciałabyś na pewno zostać schrupana przez słodką elinkę ale zostawimy to na jutro - Rybka wyszła zaraz za nią.
- Ale i tak twój ogonek… ja suszę - odparła z zadziornym uśmiechem pogromczyni opierając się plecami o balię.
- O ty. Jesteś pewna? To może być niebezpieczny wstęp do nieprzespanej nocy - zagroziła Lavida.
- Jestem… ciekawa - mruknęła Cass pochwyciwszy i przesunąwszy palcami po ogonie elinki.
- Mmmhmm… czego? - odmruknęła elinka, przestępując z nogi na nogę. Ogon był mokry, włosy ułożyły się wraz z ruchem dłoni Cass.
- Twojego ogona... - stwierdziła castanka wodząc powoli po ogonie i przyglądając się reakcji Rybki. Była dla niej fascynująca.
- Aaaaah aha, a co z nim? - zapytała Rybka, znów przestępując z nogi na nogę i czerwieniąc się. - Starczy już co? Bardziej suchy nie będzie, jeśli sam nie wyschnie.
- Na dziś przynajmniej… Ale następnym razem mogę tak łatwo nie odpuścić, bo uroczo się rumienisz, gdy go dotykam. - odparła Cassira z pomrukiem lubieżności puszczając ogon.
- Zobaczymy - mruknęła różowowłosa osuszając się ręcznikiem.
Dziewczyny szybko ogarnęły suszenie się i ubieranie się w swoje ciuchy. Rybka dodatkowo zarzuciła teraz na siebie ciepły wełniany sweter. Trzymając się za dłonie ruszyły wypocząć do swojego namiotu.

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 23-02-2020 o 20:21.
abishai jest offline