- To nie tak, że nie czuję się na siłach - odparła nieco obruszona Snow, czując niewytłumaczalną presję wytłumaczenia się. - Po prostu nie mam ochoty mieszać się w wasze nie do końca legalne interesy - wytłumaczyła, biorąc mikrosłuchawkę od Leny i wkładając ją do ucha.
Nie była małym dzieckiem, o które trzeba się cały czas martwić i które trzeba pilnować. Doskonale wiedziała jak zadbać o siebie, a w razie kłopotów miała większe szanse się z nich wykaraskać niż ta dwójka razem wzięta. Nie planowała jednak tego zdradzać, bo nie do końca wiedziała czy mogła ufać Lenie, a przynajmniej nie w kwestii tego kim była naprawdę. Liczyła tylko, że Kalen nie wypapla się z tej tajemnicy zbyt prędko.
- Spotkajmy się w takim razie w Taris City, bo bez sensu, żebyście tutaj później specjalnie wracali. Skoro i tak planujemy stąd jak najprędzej się urwać, to lepiej będzie w tę stronę. A ja... Ja sobie poradzę i znajdę jakiś transport do miasta.
Podniosła z podłogi plecak, który wcześniej odłożyła i przerzuciła go przez ramię. Ruszyła w stronę wyjścia i jeszcze zanim opuściła mieszkanie Leny, odwróciła się w ich stronę.
- Pamiętajcie, żadnych kłopotów. A w razie czego... - Postukała palcami w ucho, w którym miała komlinka, po czym pomachała Kalenowi i Lenie i wyszła.