Noc 22 Brauzeit 2518 KI, boczna uliczka Herrendorfu
Saxa uzbrojona w miecz, przerażona i sama. Nie licząc krzyczącej ciężarnej za jej plecami. “Za mało mi zapłacili!” Pomyślała kiedy przypomniała sobie o złotej monecie jaką zapłacił jej sędzia.
Nie było odwrotu. Rzuciła się do przodu na zombii. Cięła ostrzem na ślepo, bez taktyki bez pomyślunku. Nie wiedziała nawet jak długo jej to zajęło po prostu nagle wszystko się skończyło, zwłoki znowu były takie jakie zwłoki winne być powinny. Nieruchome.
Ruch przy wejściu do alejki. Panienka Oliwia. Chamski Hans. Saxa chyba płakała bo czuła wilgoć na policzkach. I kiedy się odezwała jej zachrypnięty głos drżał.
- Pomóżcie mi. - Rozkaz? Prośba? Błaganie? Trudno było powiedzieć. Saxa zamiast tłumaczyć dalej wskazała na rodzącą, jakby to miało wszystko wyjaśnić.