Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2020, 09:42   #196
Dhagar
 
Dhagar's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputacjęDhagar ma wspaniałą reputację
Pobojowisko było piękne, napastnicy znali się na swojej robocie albo po prostu wykorzystali nieudolność swych ofiar w pilnowaniu się. Trudno było jednoznacznie ocenić ewentualne zdolności bojowe obu stron. Efekt był jednak widoczny jak na dłoni. Łuski - które z miejsca pozbierał w miarę oczyszczając z błota i chowając - mogły się przydać do wyrobu nowej amunicji lub na wymianę za coś przydatnego. Podobnie pusty granat, który może i nie zabójczy już w tej chwili, to jednak nikt poza Marcusem w tej chwili nie wiedział o jego felerze. Mało zdobyczy ale podejrzewał że resztę zgarnęli napastnicy. To też mogło wskazywać na sporą ilość zużytej amunicji. Wyprostował się powoli i rozejrzał wokół po okolicy. Zmrużył oczy oceniając jeszcze raz na koniec teren. Noc, zarośla, mgła czy też deszcz. Idealne warunki do cichej eliminacji wartowników. Teksańczycy i Nowojorczycy nie mieli żadnych szans.

- Gdy natkniemy się na tamtych z czołgiem zdecydowanie odradzałbym ataki w ciągu dnia, czy też jakieś wielkie manewry. A wątpię by tamci oddali ciężki pojazd na drodze negocjacji. - dodał zdawszy raport vo Urkowi odnośnie odkrytych śladów. Mógł podejrzewać że Federata tak by chciał załatwiać ewentualne odzyskanie czołgu. - Dlatego proponuję postąpienie z nimi tak, jak oni zrobili to tutaj. Wykorzystać teren, nocną porę i z zaskoczenia atakować, po cichu eliminując każdego wartownika a potem śpiących. To lepsze wyjście, ale to pan decyduje ostatecznie.
Odpowiedzi wtedy nie otrzymał, szlachcic uznał że rozważy tą propozycję a póki co wyruszyli z nowo zdobytymi pojazdami śladem złodziei. No i nie musieli już się martwić niedobitkami, którzy zwinęli się i ruszyli w drogę powrotną.

Pogoda ich nie rozpieszczała, do spółki z dżunglą. Ledwo zdobyty nowy pojazd szlag trafił na wertepach i “Buźka” po raz kolejny klął teren na jakim przyszło mu działać pod czas tego zadania. Do tego zaczęła się mgła, powoli otulająca okolice co jeszcze bardziej utrudniało poruszanie się. Przynajmniej dotarli do jakichś zabudowań, gdzie mogli odpocząć… chociaż nie wszyscy. On z Jeffem mieli sprawdzić dalszy teren, jaki był przed nimi, częściowo ogrodzony jakąś siatką.
Cóż, ruszył zatem, wykorzystując niejako mgłę jako dodatkową osłonę przed niepożądanymi osobnikami i wzrokiem, samemu starając się coś wypatrzyć w tym mleku. Mimo że zasięg widoczności był słaby to jednak wolał nie ryzykować nagle kulki od jakiegoś wartownika. Dlatego też w tym zwiadzie przemieszczał się wykorzystując swoje zdolności nabyte w Kill One. To on tutaj był od zasadzek i skrytego podejścia i to miał zamiar wykorzystać maksymalnie, przynajmniej dopóki było coś widać. Karabin przewiesił przez plecy by mu nie przeszkadzał, a zamiast tego w dłoni pojawił się jego nieodłączny przyjaciel - nóż bojowy znaleziony niegdyś w jakimś starym domu, wśród różnego rodzaju rupieci.

Dawny właściciel chyba był jakimś zbieraczem przed wojną, bowiem gambli było sporo. Jakieś ubrania, książki, płyty, naczynia… wszystko podpisane i w osobnych przedziałkach. Marcus oczywiście zgarnął to wszystko i w krótkim czasie wymienił na bardziej przydatne rzeczy, ale z tym ostrzem się nie rozstał. I dobrze mu służył od tamtego czasu, zwłaszcza że lepiej się czuł mając w dłoni nóż niż jakąkolwiek broń palną.
Przedostanie się przez taką siatkę nie stanowiło raczej problemu. “Buźka” starał się nie robić za wiele hałasu i z miejsca odsunął się w głąb terenu, podążając niejako “poboczem” drogi. Oczywiście wykombinował sobie zawczasu dłuższy kawałek zwykłego grubego kija, by macać przed sobą grunt, głównie po to by nie wpaść nagle po pas lub szyję w jakąś dziurę, której mógł nie dostrzec pod powierzchnią wody. Podchodzenie w takim terenie było trudne, ale nie niemożliwe. Można by było powiedzieć, że coraz lepiej ogarnia ten typ terenu i jego uroki. A teraz skradając się, rozglądał czujnie i nasłuchiwał sprawdzając okolicę. To była jego działka, podejrzewał że Jeff też robi swoje, kawałek z boku od niego. W tej chwili bardziej przejmował się samym sobą i nie miał czasu martwić się o innego zwiadowcę.
 
__________________
"Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć."
Dhagar jest offline