Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2020, 20:54   #206
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Post wspólny przeklejony z Gdocka


Sala szpitalna Dominika

Dziewczyna wpisała numer w telefon Witolda i pokazała mu go, żeby mógł go zapamiętać. Nie była pewna, czy przeniósłby się do rzeczywistości razem z nim. Więcej powiedzieć nie zdołała, gdyż w tym momencie usłyszała trzaśnięcie.
- ZWARIOWAŁEŚ!?
- Krzyknęła, widząc, co zrobił Adam. Zerwała się w jego stronę, nad wyraz sprawnie jak na jej stan, i odepchnęła go od chłopaka. Zerknęła na reakcję matki, którą do tej pory uznawała jedynie za widziadło senne. Sprawdziła puls dzieciaka, po czym podszedł do niej, sprawdzając czy może w jakiś sposób na nią wpłynąć.

Patricia spojrzała na Adama
- Zabić go? Jak możecie nawet to rozważać!?
- Nie udawaj, że sama o tym nie pomyślałaś! Batman idea niemordowania kogokolwiek przynajmniej dopóki Snyder albo stuknięta wersja Millera się za niego nie wezmą nam to zasugerował! Nie jest to moja preferowana metoda rozwiązania tego problemu mam wiele innych teorii i pomysłów, ale... Słyszałaś o “Dylemacie Wagonika?” - Pozwolił konkluzji zawisnąć w powietrzu.
Angie miała ochotę walnąć się otwartą dłonią w czoło, ale jakimś cudem się powstrzymała.
- Idiota - skomentowała tylko, bynajmniej nie ściszając głosu. - Chcesz przekazywać coś za pomocą dziecka, które jest w śpiączce? Jak? Chcesz poruszać jego rączkami? Serio? I co, lekarze niby nie zauważą, że to nie ma żadnego wpływu na wskazania monitorów? I tak, jeżeli będzie trzeba to zabić - odpowiedziała, przenosząc spojrzenie na Patricie. - Gdy wybór będzie on albo setki lub tysiące innych… Mniejsze zło - dodała twardo.
- Mniejsze zło - syknęła dziewczyna w odpowiedzi podchodząc bliżej. - Nie masz żadnego dowodu, że to, co się stało na dole jest prawda. Wystarczy dzieciaka wybudzić albo odebrać mu możliwość snu. Jeżeli możemy nim ruszać, to równie dobrze możemy sprawić, żeby lekarze, chociaż mu się dokładniej przyjrzeli. Nie przeszli by obojętnie wobec tego.

- Powiedziałam, że jeżeli będzie trzeba - powtórzyła Angie, tym razem podejmując próbę opanowania głosu i nie podnoszenia go. Nie miała nic do Patrici, ani do dziecka, ani do nikogo z zebranych ale po tym co przeszła na dole… Jej nerwy były “delikatnie” nadszarpnięte, a nie chciała przypadkiem zrobić komuś krzywdy.
- Jeżeli znajdziesz sposób na wybudzenie go, proszę bardzo - wskazała wolną dłonią na łóżko. - Jeżeli sprawisz by przestał krzywdzić ludzi…, Bo sorry, ale dowodu na to, że nie są to ludzie także z naszego świata nie masz, tak jak ja nie mam jednoznacznego dowodu na to, że są… Wtedy proszę bardzo, nie tknę dzieciaka palcem. Jeżeli natomiast okaże się, że ten scenariusz, który nikomu z nas nie pasuje jest jedynym, jaki może powstrzymać tą rzeź… Wybacz, ale dzieciak będzie musiał odejść - zakończyła. Oddychała ciężko, całkiem jakby powiedzenie tych słów kosztowało ją sporo energii. I kosztowało, chociaż nie tyle powiedzenie, co nie wykrzyczenie ich.
- Próbowałem go obudzić! Jesteśmy wewnątrz jego umysłu, więc możliwe, że obudziłby się tutaj obudziłby się także na zewnątrz. Jak ktoś omdlewa to się go uderza otwartą dłonią na otrzeźwienie i potrząsa - Wyjaśnił Patrycji - Nie sprawia mi przyjemności bicie dzieci, ale udało mi się uzyskać ważna informacje mamy wpływ na jego ciało w świecie fizycznym! Można próbować przekazać informacje zna się ktoś na medycynie? Może alfabet morsa? I zanim zaczniecie krytykować moje pomysły i nazwać mnie idiotą przypominam, że to ja wykombinowałem prawdę tego miejsca za pierwszą próbą! - Po krótkiej chwili załamania zaczął podchodzić do tej sytuacji jak do łamigłówki, którą trzeba rozwiązać.
Patricia nie opuściła wzroku. Przeskakiwała od źrenicy do źrenicy zaciskając wargi. Nagle odwróciła się i podeszła do łóżka szpitalnego.
- Nie pierdol mi tutaj sofizmatów - rzuciła cicho mijając Adama. - Zabójstwo to zawsze zabójstwo.
Przyciągnęła krzesło i usiadła obok chłopaka. Spojrzała na jego spokojną twarz. Musiała coś zrobić, nie pozwoli im po prostu go zabić. Podobno miała dobry kontakt z dzieciakami, wszyscy w rodzinie jej to mówili, ale jednak, co innego opiekować się kuzynami a co innego rozmawiać z zupełnie obcym.
“Musisz mieć jakąś świadomość tego, co się dzieje - pomyślała. - "Tworzysz hologram swojej matki, więc ona znajduje się obok ciebie. Teraz trzeba Cię tylko, wybudzić.”
- Hej, Dominik. Słyszysz mnie? Tutaj Patricia… dziewczyna z twojego snu - wiedziała, że brzmi to głupio, ale nie miała czasu na konwenanse. - Jeżeli mnie słyszysz, daj jakiś znak. Niech gruchnie piorun albo odezwij się. Wiem, że potrafisz to zrobić, w końcu zrobiłeś już tak wiele.
-, Co tam u naszego superbohatera? - Zapytał młody lekarz, który po zmianie ubrania na dresy, przywdzianiu szalika i kija baseballowego doskonale wtopiłby się w tłum kiboli.
- On się poruszył! - Podekscytowana matka wskazała własną wargę, zaś mężczyzna podszedł do Dominika. Uniósł jedną powiekę i poświecił w oko. To samo zrobił z drugim. Spojrzał na przyrządy.
- Słyszysz mnie bohaterze? No… Nie wstydź się - wyprostował się i spojrzał z góry na pacjenta.
- Obawiam się, że to tylko skurcz. To i tak dużo, to świadczy o przepływie elektryczności…
- To nie żadna elektryczność!
Na zewnątrz rozległ się cichy trzask wyładowania.
- On się ruszył!
“Chrzanić to” - pomyślała.
- Przepraszam, Dominik. - Złapała chłopaka za dłoń i delikatnie uniosła ją formując w wystawiony kciuk. Cały czas przyglądała się reakcjom matki oraz lekarza. Ta pierwsza zachłysnęła się powietrzem, zaś lekarz natychmiast dopadł do łóżka.
- Niemożliwe… Jesteś z nami? Możesz mówić? - Zapytał ponownie sprawdzając podstawowe parametry na monitorach. Wyglądał tak, jakby im nie dowierzał, więc złapał chłopaka za nadgarstek drugiej ręki.
Patricia uśmiechnęła się. Opuściła dłoń i zaczęła wystukiwać pulsometrem krótką wiadomość morsem: “MAMA”.
- Wybacz, że to robię, ale to może nam pomóc. Wiem, że mnie słyszysz. Masz niesamowitą moc. Jak superbohater. Na pewno potrafisz się sam obudzić. Twoja mama jest przy tobie i czeka na to.
Nie przestawała wybijać sygnału licząc, że w końcu lekarz to zauważy. Zrobił to natychmiast. Przyglądał się dłoni wystukującej najwyraźniej nieznane mu sygnały. Niemniej trudno było nie zauważyć prawidłowości. Różniło się to znacznie od niekontrolowanych skurczów.
- Nie możesz mówić? Dziwne… - podszedł do łóżka od drugiej strony wnikając w Patricię… lub to ona wniknęła w niego. Wyjął z kieszeni kitla notatnik i długopis. Ten drugi włożył chłopcu w dłoń. Matka stanęła szybko tam, gdzie jeszcze przed chwilą był lekarz i chwyciła syna za dłoń.
- No, co chcesz nam powiedzieć, kolego? Uda nam się to? Jeśli nie, to zaraz znajdziemy, co znaczą te puknięcia.
- Facet dała bym Ci teraz solidnego całusa! - Podekscytowała się dziewczyna i spojrzała stronę reszty z szerokim uśmiechem. Złapała za dłoń z długopisem i ruszyła nią w kierunku notatnika. Pisanie w taki sposób było niewygodne, ale liczył się efekt końcowy. Powoli na papierze pojawiały się pierwsze, olbrzymie litery. “Jestem we śnie. Pomocy”
- Dominik.Jeżeli mnie słyszysz daj jakiś znak. Przecież wiesz, że potrafisz…
Lekarz wyglądał tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Zupełnie jakby spodziewał się, że zaraz ktoś wyskoczy zza rogu z okrzykiem oznajmiającym, że to jest tylko żart.
- Jak? Jak mam pomóc? Napisz jak mogę pomóc? - powiedziała natychmiast matka bez wahania, ochoczo podejmując temat. Widać było, że złapała punkt zaczepienia i nie żadna siła nie mogła jej od tego odwieść.

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 22-02-2020 o 22:24.
Brilchan jest offline