Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-02-2020, 23:00   #207
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację

Angie i pomysł Witolda

Witold przysłuchiwał się wymianie zdań z uwagą, nadal zachowując wstrzemięźliwość w formułowaniu opinii.
- Wygląda na to, że matka tego chłopca nas nie widzi. Adam uderzył go, a ona myśli że sam się poruszył. Jeżeli jest wytworem wyobraźni to zastanawia mnie, jak tu weszła. Myślałem, że postaci fikcyjne nie mogą wejść do tego pokoju. Chyba, że ona stanowiłaby wyjątek… A może jest czymś innym? Chyba, że ona znajduje się w wymiarze realnym. A my w nierealnym. To może oznaczać, że śmierć tutaj nie ma znaczenia tam...
Bury podrapał brodę, głośno myśląc. W pewnym momencie jego wzrok skoncentrował się na Batmanie. Były żołnierz uśmiechnął się gorzko.
- Co zrobiłbyś na naszym miejscu, Bruce?
- Wiesz - odparł krótko. Nie musiał wskazywać komiksów leżących na blacie ani ręką, ani wzrokiem.
Mężczyzna opuścił wzrok, wciąż uśmiechając się sam do siebie.
- To prawda… - mruknął, ponownie tonąc na chwilę we własnych rozmyślaniach. W końcu wyprostował się, spoglądając na mulatkę, która chyba miała kłopoty ze słuchem.
- Angie. Broń - powiedział tym razem głośniej i z większym naciskiem, uporczywie wpatrując się w dziewczynę.
- Może mi być jeszcze potrzebna. - Tym razem nie zignorowała kwestii broni. Nie chciała jej jednak oddawać. Na wszelki wypadek jednak, żeby Bury nie poczuł się zagrożony, trzymała ją lufą w dół. - Wybacz ale sytuacja wciąż jest dość niejasna, a z tym w dłoni czuję się ciut bardziej pod kontrolą - wyjaśniła.
Witold postąpił krok w stronę dziewczyny, wyciągając nieznacznie ramię w jej stronę, jakby chcąc ją uspokoić tym gestem.
- Jesteś… Zdenerwowana. Broń nie jest najlepszym przyjacielem w takim stanie…
- Póki co to jedyne co sprawia, że nie mam ochoty wrzeszczeć z powodu bezsilności - odpowiedziała, cofając się o krok. - Nie zastrzelę dzieciaka… Jeszcze nie - dodała, zaciskając mocniej palce na wypadek, gdyby Buremu przyszło do głowy wyrwać jej pistolet z ręki.
- W porządku. Tylko kieruj cały czas lufę w dół… - oznajmił łagodniejszym tonem Bury, nie postępując już dalej w stronę Angeli. Najwyraźniej był zbyt ostrożny, aby ryzykować niepotrzebną szamotaninę. Widać było jednak, że ma mulatkę na oku…
- Ten chłopiec nie wytworzył tylko Sowiety i morderczych robotów. Stworzył też Batmana i Spider-mana, którzy nas tu doprowadzili. Nie jest jakimś krwiożerczym mordercą. A my nie mamy nawet pewności czy śmierć tutaj ma jakiekolwiek przełożenie na prawdziwy wymiar…
Witold zaczął rozglądać się za czymś ostrym.
- Ból jest dziwnie odczuwalny w tym świecie. Jakoś inaczej. Co, jeśli zabijemy dziecko, a okaże się, że nic tutaj nie jest prawdą? Niech...
Bury zamyślił się przez moment.
- Uderz mnie rękojeścią. W szczękę. Mocno. Muszę poczuć co się stanie.
Angie przez chwilę przyglądała się mu jakby nie była pewna czy dobrze zrozumiała.
- Mam cię walnąć rękojeścią w szczękę? - zapytała, bo lepiej się było upewnić niż później przepraszać.
Witold spoglądał na dziewczynę zdeterminowanym wzrokiem. Zdaje się, że nie żartował.
- Tak. Musisz mi zgasić światło. Jeśli stracę przytomność, wtedy być może obudzę się w prawdziwym świecie. Żeby do was wrócić, spróbuję znów stracić przytomność w tamtym wymiarze i potwierdzę, czy realne Bielsko też ucierpiało. Jeśli to zadziała, będziemy wiedzieć na pewno czy chłopak morduje. A jeśli nie… Cóż, najwyżej stracę szanse na karierę modela i trochę kasy na dentystę.
- A pomyśleć że miałam cię za tego rozsądnego - powiedziała w końcu po krótkiej pauzie. Widać nie brak masochistów w tym czy tamtym wymiarze.
- Wszyscy słyszeli, co nie? - zwróciła się jeszcze do reszty, jednocześnie obracając pistolet tak by trzymać go za lufę. Na tego typu zabawach się nie znała ale widziała dość filmów i kilka akcji na żywo. Powinno wystarczyć.
- Nie obiecuję że zadziała… - ostrzegła po czym nie czekając na jego ostatnie słowa zamachnęła się i uderzyła celując w szczękę. Trafiła. Głowa Burego odchyliła się na bok. Uderzenie zabolało, ale w podobny sposób co poprzednim razem, gdy został trafiony. Było to odczucie jednocześnie bardzo bliskie oraz odległe.
- Mogę powtórzyć - zaproponowała niewinnym głosem.
Bury zastygł na chwilę w bezruchu, zupełnie tak jakby zastanawiał się nad tym, co właściwie czuje. Parę sekund wystarczyło, by dotarło do niego że nie straci przytomności.
- Jak to wszystko się zaczęło, zrobiłem głową dziurę w szafie. Też nie pomogło - odparł w końcu, poruszając szczęką i sprawdzając czy jest cała. - Lepiej już tego nie powtarzajmy. Ja mam twardy łeb nawet w naszym świecie, a w komiksowym to już pewnie w ogóle. Wolę żebyś nie uderzała tym pistoletem, bo jeszcze wystrzeli. Mam inny pomysł…
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline