Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-02-2020, 06:16   #159
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 43 - 2519.VIII.13; popołudnie

Miejsce: Ostland; Las Cieni; Kalkengard
Czas: 2519.VIII.13 Backertag (4/8); popołudnie
Warunki: jasno, umiarkowanie; pogodnie, gwar obozu



Karl i Tladin



Z przyjemnie i zaskakująco pełnymi żołądkami obaj towarzysze udali się do tej samej chłopskiej chaty skąd wczoraj wieczorem wyruszyli na nocną wycieczkę i gdzie dzisiaj rano rozmawiali z oficerem który się zajmował tą sprawą. Gdy obaj przeszli przez o wiele bardziej ożywiony obóz zastali już tam dwóch ludzi z emblematami górskiego kwiatu. Tladin w jednym z nich rozpoznał Kristiana którego spotkał w mglistym przedświcie.

- Was też wezwali? - zdziwił się podoficer Gebirgsjaeger znów widząc już trochę znajome twarze. Ale ani jedni, ani drudzy nie mieli pojęcia po co ich wezwano. Tego herold im nie zdradził a żaden z nich go o to nie pytał. Więc Kristian bez pośpiechu nabijał swoją fajkę. Zdążył ją wyjąć, nabić, schować woreczek z zielem a potem rozpalić fajkę i trochę jej posmakować gdy drzwi do chaty otworzyły się i jakiś żołnierz wezwał całą czwórkę do środka.

- A. Już jesteście. Dobrze. - za tym samym stołem przywitał ich ten sam oficer w średnim wieku. Chociaż jakby trochę inny. Od rana zmienił się bardzo. Twarz znów miał wygoloną a zarost zadbany i wyczesany jakby miał iść na bal czy paradę. Był też ubrany jakby zaraz miał iść na wojnę. Rano był w samym wamsie a obecnie miał na sobie solidnie wyglądający półpancerz. Na stole leżał kaftan pod hełm i sam hełm z ruchomym nosalem zdradzającym kawaleryjskie pochodzenie.

- Wróciliście z Kalkengard. Dobrze. Więc jesteście najlepiej zorientowani jak tam wygląda sytuacja. - oficer tym razem okazał się być bezpośredni. O ile rano głównie słuchał i zadawał pytania to teraz mówił obwieszczając swoją wolę i wydając polecenia. Tak jakby nocni zwiadowcy których wezwał byli tylko ostatnim elementem układanki który właśnie wpasował się w należne mu miejsce.

- Wy byliście przy zachodniej bramie. - zwrócił się do dwóch z górskiej piechoty widocznie świetnie się orientując w temacie.

- Tak, jest panie kapitanie. - Kristian natychmiast przytaknął bez chwili zwłoki.

- Dobrze. Wasza kompania pójdzie na szpicy prosto do zachodniej bramy. Zgłoście się do swojego dowódcy on wyda wam odpowiednie polecenia. - kapitan skinął głową usatysfakcjonowany takim stylem i odpowiedzią po czym zwrócił się do drugiej dwójki.

- Wy byliście przy południowej bramie. Pójdziecie pod komendę setnika. Setnik Nucci zajmie się wami. - kapitan wstał wskazując na mężczyznę zakutego w kolczugę i wymyślny kapelusz z finezyjnymi piórami. Wyglądał na krzepkiego. A opaska na oku, czarna broda, pistolet za pasem i szabla u pasa nadawała mu wizerunek raczej herszta banitów niż setnika armii. Ów jednooki skinął służbiście oficerowi gdy ten o nim wspomniał.

- To wszystko. Możecie odejść. - kapitan dał znać, że audiencja jest zakończona a sam zaczął nakładać na głowę czepiec stanowiący warstwę pośrednią między głową a hełmem. Zarówno Gebirgsjaeger jak i setnik skinęli głowami po czym odwrócili się do wyjścia. Setnik dał znać nowym podwładnym by szli za nim.

- Tak czułem, że za darmo nam tyle jadła nie dają na tym obiedzie. No to niech nam dobrzy bogowie sprzyjają. - Kristian uśmiechnął się smutno po czym machnął niedawnym towarzyszom na pożegnanie ruszając między obozowe miasteczko.

- Tak, wy dwaj teraz będziecie u mnie. Nazywam się Francesco Nucci i dowodzę moją kompanią. - w ten pogodny środek dnia jednooki przedstawił się swoim nowym podwładnym. Mówił z wyraźnie obcym akcentem więc raczej nie pochodził z Imperium. Chociaż staroświatowym władał na całkiem komunikacyjnym poziomie.

- Mamy punkt zbiórki w tamtym sadzie. - wskazał ręką na widoczne gdzieś dalej drzewa owocowe jakie wystawały ponad namioty i nieliczne ocalałe chaty więc były dobrym punktem orientacyjnym.

- Idźcie po swoje rzeczy. Będzie bitwa. Nie bierzcie nic co was będzie spowalniać. Chcę was widzieć na miejscu za jeden pacierz. Ruszamy zaraz za Gebirgsjager. Zaraz po apelu i mszy. Reszty dowiecie się w sadzie. - setnik wyjaśnił jak wygląda sytuacja. Obóz w porównaniu do sennego poranka był jak gniazdo szerszeni uderzone kijem. Zupełnie jak armia szykująca się do wymarszu. Albo na bitwę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline