Noc 22 Brauzeit 2518 KI, boczna uliczka Herrendorfu
W uliczce rozległ się znienacka pośpieszny tupot stóp, kilka ludzkich postaci runęło jej środkiem rozchlapując błoto i pokrzykując na siebie wzajemnie.
- Dawać wszystko, co ogień podsyci! - krzyknął jakiś niski krępy mężczyzna zatrzymując się na chwilę przy dzierżącej miecz Saxie - Kurwie syny pod murem kopią, chcą na naszą stronę przeleźć! Trza ich przy fundamencie ogniem wypalić jako rzekł ten przybłęda! A jej co?!
- Rodzi, przecie widzisz! - odkrzyknęła histerycznie wysokim tonem Valdis - Trza ją do jakiej izby zabrać, poród przyjąć!
- Zolta, dawaj tutaj! Żwawo! Wołaj baby, pierwiej starą Myrtę! Olga rodzi, dzieciuk se lepszej godziny wybrać nie mógł!
Saxa cofnęła się o kilka kroków, oparła plecami o ścianę chałupy wbijając rozchwiany wzrok w Olivię i wspierającego ją ramieniem Hansa Hansa. Wokół pojawiło się znienacka kilku następnych chłopów, wspólnymi siłami podniosło z ziemi ciężarną pośród jej bolesnych krzyków i przekleństw.
- A wy dokąd? - spytała służka uwolniona znienacka od brzemienia w postaci rodzącej chłopki i nie mogąca zatrzymać spojrzenia na posiekanym okrutnie ciele wieśniaka, któremu odebrała chwilę wcześniej drugie życie - Z muru zeszliście?
- Smarka dźgnęły obkurwieńce, nie jest z nią dobrze - odparł łysy osiłek podtrzymując ręką słaniającą się na nogach krewniaczkę sędziego - Do domu zgromadzeń ją zabieram, potem na mur wracam. Rzeźba tam okrutna, dziecino. Pić będę do końca żywota za darmo za te opowieści.