Robot, czy nie robot - Lilka miała rację. Walczyć z opresyjną czerwoną hydrą, to jedno. Zabijanie ludzi, niezależnie, czy służyli systemowi, czy nie było zwykłym mordem. Koniec kropka.
Konrad wychowany przez matkę w patriotycznym duchu i zapatrzony w bohaterskich żołnierzy AK, czy NSZ wiedział, że tak nie można postępować.
Wyłożył swoje rację reszcie grupy, ale Mikołaj nie wyglądał na przekonanego. Dla niego walka z komunistami była o wiele prostsza. Czarno-biała, pozbawiona odcieni szarości. W tej grze byli tylko dobrzy i źli. On ze swoim ojcem i teraz jeszcze z Konradem należał do tych dobrych. Każdy kto pracował dla czerwonych był zły. Tyle w temacie.
Mechaniczny chłopak tylko wzruszył ramionami i burknął:
- Jak chcesz. Może być i tak. Byle zniszczyć to cholerstwo - wskazał palcem machinę na której froncie dumnie błyszczało wielkie wiertło.
Zgodnie z planem Konrada, członkowie grupy dywersyjnej ruszyli na zwiady. Każdy z ruszył w inną stronę. Lilka i Konrad mieli zebrać możliwie, jak najwięcej informacji,. Z kolei Mikołaj miał przygotować im drogę odwrotu.
***
Pół godziny później schowany za metalową osłoną, Konrad czekał na swoich mechanicznych pomocników.
Kilka podsłuchanych rozmów dało przybliżyło mu problem z jakim boryka się załoga Wkrętacza.
Grawitron wytwarzał bardzo dużo energii i zarówno kable, jak i przekaźniki nie wytrzymywały takiego obciążenia. Turbiny maszyny kręciły się na zbyt niskich obrotach i przegrzewały się.
To była niewątpliwie szansa dla dywersyjnej grupy Konrada. Wystarczyło doprowadzić do przeciążenia Wkrętacza. To mogło spowodować pożar, albo i jakiś wybuch, który uszkodzi maszynę. Jedyna trudność polegała na tym, że trzeba było dostać się do sterówki, a ta była pod baczną obserwacją robotów i kręciło się tam spora grupa techników.
Można było też wkraść się do środka Wkrętacza, ale to na pewno utrudniłoby późniejszą ucieczkę.
Gdy Konrad analizował potencjalne opcje, Lilka i Mikołaj także wrócili i zaczęli kolejno meldować o swoich poczynaniach.
- Sprawa ucieczki wydaje się prosta - zaczął Mikołaj - Wystarczy, że zwalimy podpory w tunelu którym tu przyszliśmy. Wystarczy, albo mały ładunek, albo lina i trochę siły. Osobiście optowałbym za tą pierwszą opcją, bo jest szybsza i pewniejsza. Jak już zawalimy tunel, to biegniemy w prawo. Ta odnoga prowadzi do szybu wentylacyjnego, który sprawdzaliśmy. Musimy biec tam, bo z moich wyliczeń wynika, że podmuch po wybuchu może sprawić, że droga do głównego szybu będzie całą zadymiona. Jak skręcimy w lewo, to powinno się nam udać wyjść z tego bez szwanku.
Lilka pokiwała głową.
- Tam przy wyrobisku, tuż obok wiertła Wkrętacza jest rozdzielnia. Możemy spróbować, albo ją rozwalić, albo zrobić jakieś zwarcie, czy coś w tym stylu, żeby wywołać pożar. Albo ludzie zaczną uciekać, albo zajmą się gaszeniem pożaru, a my będziemy mogli zająć się Wkrętaczem na spokojnie.
- Jakieś pomysły, szefie - zapytał Mikołaj - Jak na moje nie ma co kombinować trzeba wysadzić, to dziadostwo i brać nogi za pas. Nie ma co się cyrtolić z tymi czerwonymi pluskwami.
__________________ >>> Wstań i walcz z Koronasocjalizmem <<<
Nie wierzę w ani jedno hasło na ich barykadach
Illuminati! You're never take control! You can take my heartbeat, but you can't break my soul! |