Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-02-2020, 23:11   #44
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Tak, mało co wiem, Hellborn - powiedział Malazar, tym razem w tonie mędrca pojawiły się ostrzejsze nuty. - Wystarczy spalić mapę, a przed zimą będziecie tańczyć w kukiełkowym teatrzyku umarlaków. Nawet pomoc drowów nie na wiele się zda. Tylko odwlecze sprawę. Więc weź się za robotę Hellborn, bo jeśli zawiedziesz, nadejście umarlaków będzie wyzwoleniem dla ciebie.

Na słowa Viktoria Malaka’feaina odrzekła:
- Buhaj, który dużo muczy, za szybko mleko daje.


Zdecydujecie kto niesie berło i mapę.

Co do ekwipunku, to full wypas, ale niemagiczny. Plus wierzchowiec dla każdego.



*

Stukot końskich kopyta był bardzo nie na miejscu. Grupa poszukiwaczy przygód prowadząc objuczone wierzchowce szła głównym korytarzem Gmachu Kapituły. Korytarz kończył się szerokimi schodami. Tu poszło ciut gorzej, konie zaczęły stawiać opór. Ale w końcu znalazły się na dole. Wielkie wrota były już otwarte, środek wielkiej komnaty zajmował krąg kamieni pokrytych runami.

- Zajmijcie ściśle określone miejsca, moi asystenci wam je wskażą. - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły.
- Dlaczego nie możemy stanąć gdzie kto chce? - zapytał krasnolud.
- Chodzi o rozkład masy - odparł Sadrax - Jeśli będzie nierównomierny to na wylocie rozrzuci nas na wszystkie strony. Do tego w skrajnych przypadkach można nawet zboczyć o wiele kilometrów.
- To nie teleportujemy się do drugiego portalu? Powinien nas ustabilizować i wygasić przypadkowe odchyły.
- wtrącił się Ithariell.
- Teoretycznie… - mruknął nekromanta - nikt tam nie był od stu lat. Nie zakładałbym się, że on tam wciąż stoi. Doradzam uważnie słuchać asystentów.
Sam uważnie przyjrzał się miejscom w myślach szacując, czy wszystko się zgadza.

- Nie ma potrzeby mistrzu Sadraxie - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły. - Sprawdziłem wszystko trzy razy.
Sadrax nie skomentował. Oba elfy widząc jego zaufanie do konfratra także zaczęli przeliczać wszystko w myślach.

Po chwili, która zaczynała się dłużyć pozostałym członkom ekipy oraz koniom, zgodnie orzekli, że wszystko się zgadza. Pierwszy sekretarz kapituły przyjął to z kamienną twarzą. Wszyscy zajęli miejsca, trzymając mocno wierzchowce. Asystenci odsunęli się, a Pierwszy sekretarz Kapituły rozpoczął inkantacje.

Najpierw stojących w kręgu runicznych kamieni owiał wiatr, było nawet przyjemnie. Wiatr przyspieszał coraz bardziej. Nagle zauważyli, że podłoga zaczyna przesuwać się im pod stopami… nie, to oni zaczęli obracać się z kierunkiem wiatru. Coraz szybciej i szybciej. Ale nie mieli wrażenia ruchu. Świat wokół rozmazał się. Nastała ciemność, tylko po to by nagle rozbłysło światło. Dotychczasowy brak wrażenia ruchu stał się nagle przeszłością. Konie rżały i kwiczały, krasnolud i królewna rzucali kurawmi, czarodzieje próbowali ratować co się dało.
- Trzeba to uziemić i zatrzymać nas! - krzyknął Sadrax i zaczął inkantację. Ithareill po kilku chwilach dołączył, choć te zaklęcia znał tylko z teorii, czytał o nich w starych traktatach. Ruch wirowy zaczął ustawać. Obaj magowie już prawie krzyczeli, zbierana energia mało ich nie rozrywała. Ich łopoczące na magicznym wietrze szaty dymiły. Jeden odszukał spojrzenie drugiego. Musieli się tego pozbyć, Sadrax spojrzał w górę, na błękitne niebo. Ithariell skinął głową, wystawił trzy palce i zaczął je po kolei zginać.

Gejzer najczystszej mocy trysnął w niebo. Wszyscy rozpryśli się wokoło jak wyrzuceni z procy. Tylko zaklęciom zawdzięczali, że nie rąbnęli w okoliczne skały z siłą zdolną miażdżyć kości.
Dłuższą chwilę wszystkim zajęło zebranie myśli i sił. Byli w niewielkiej kotlinie, skały wokoło miały lekko różowawy kolor. To oznaczało, że przynajmniej są na południu.
- Chyba nas zniosło - powiedział krasnolud - Przyznam się, że nie do końca uwierzyłem w te gadanie o rozkładzie masy. Wystawiłem nogę za kółko narysowane kredą…
Ithariell i Sadrax zaczęli się śmiać.
- Zaraz im przejdzie, to efekt przedawkowania magicznej energii - wyjaśnił Galdaran.
- To nie twoja zasługa krasnoludzie - powiedział Sadrax wstając z kolan i otrzepując szatę. - Żeby tak dokumentnie nie trafić trzeba rozmyślnie coś spieprzyć. Kamienie runiczne same by skorygowały takie głupoty jak noga za kreską. Co innego mnie martwi…
Nie dokończył, bo nagle ziemia się zatrzęsła, a konie zaczęły panikować. Kolejny wstrząs, i kolejny. Jakby bliżej…

*

- Wyruszyli - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły patrząc w zadumie na snujące się między runicznymi kamieniami opary. Nie widział, że dwa z nich tuż przy podłodze mają ślady narzędzi. Świeże. Ktoś niedawno zmienił położenie głazów. Tylko o centymetr czy dwa...

*

- Co to, kurwa, jest? - zapytał krasnolud ściągając flintę z pleców.
- To Skalny jaszczur, samce dochodzą do 30 metrów długości. Rozpiętość skrzydeł do 40 m. Potocznie zwany Szarym smokiem - odpowiedział mu Galdaran.
- Skąd wiesz, że to samiec?
- Ma charakterystyczny wzór na łuskach.
- odparł Galdaran jakby to było oczywiste. - Dobra wiadomość jest taka, że nie zieje ogniem.
- A zła?
- Ma zatruty kolec w ogonie.
- Zapewne nie mamy odtrutki?
- Wierz mi, trucizna to nasz najmniejszy problem
- Kolce na ogonie bestii rozłożyły się ze szczękiem.
- Faktycznie, odtrutka może nie pomóc po takim trafieniu. - Powiedziała Viktoria dobywając broni.


Wypróbujmy teraz standardowy sposób, czyli Wy zbieracie kości, ja ocenię ile ich uzbieracie na podstawie Waszych deklaracji.
Podczas pościgu zauważyłem, że część deklaracji była bardziej lub mniej celna z powodu wiedzy lub braku wiedzy postaci. Chciałbym sprawdzić, jak nawet “słabe” zbiory kości dają wiedzę, do wykorzystania na kolejną turę.

 
Mike jest offline