Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2020, 22:25   #41
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy udział Ithariella i Malaka'feaina w wyprawie był koniecznością? To było pytanie, na które Galdaran nie potrafił odpowiedzieć. Nie było rzeczą pewną, czy jeden nie rzuci się drugiemu do gardła, nie podłoży świni czy też nie zacznie robić głupot, byle tylko nie pokazać, co to nie on...

- Nie wypowiadaj się na temat, o którym nie masz pojęcia - powiedział, na moment spoglądając na Viktorię. Potem przeniósł wzrok na mapę, usiłując zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Pergamin nie był wieczny, nie lubił ognia czy wody.

- Skoro wszystko jest gotowe, to ruszajmy - powiedział. - Ustalcie sobie tylko, kto bierze berło, a kto mapę.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-02-2020, 12:39   #42
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Dragan usiadł na krześle i wyciągnął nogi przed siebie, krzyżując je w kostkach. Słuchał z uśmiechem przekomarzających się elfów i pociągał raz za razem z kielicha. Pomyślał, że będzie to bardzo zabawna, ale całkowicie nieprzygotowana wyprawa.

Czyli dokładnie taka, jakie lubił.

No, wolałby ruszyć sam, taki już miał sposób działania. Skoro jednak układ z Malazarem wiązał go jeszcze, nie miał wiele do powiedzenia, a wybrany przez cesarz i jego doradcę skład ekipy gwarantował kupę dobrej zabawy.

- Nie wiesz gdzie, nie wiesz jak, nie wiesz co. – Diabeł akcentował kolejne oskarżenia machnięciem palca wskazującego z długim, ostrym szponem. – W sumie, mało co wiesz. Skoro nasza misja ma się opierać na wielkiej improwizacji, równie dobrze możemy już w tej chwili zebrać zapasy i wskoczyć do portalu, zanim w istocie ta dwójka zacznie porównywać swoje rozmiary.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 24-02-2020, 17:35   #43
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację


Drow z coraz większym rozbawieniem przysłuchiwał się dyskusji. Słowa Helborna dobrze podsumowały sytuację. Diabeł miał w sobie coś, czego z reguły brakowało słabym powierzchniowcom. Malaka'feain zaganwiał się nad rodowodem rogacza. Być może wywodził się od któregoś z demonów, będących z Drowami w sojuszu. Na wszelki wypadek postanowił nie drażnić go na razie.

Nie powstrzymał się jednak od skomentowania słów Viktorii.
-Co do rozmiarów to dajmy spokój, przecież wszyscy wiemy jak jest. - uśmiechnął się szeroko do Księcia - Mamy trochę ludzi u siebie zarówno białych jak i czarnych. Świat jest okrutny i to ciemnoskórzy zawsze spotykają się z prześladowaniem i odrzuceniem, ale za to natura wynagradza to większym… entuzjazmem. Nie inaczej jest wśród elfów, a nawet gdyby było to ktoś z moimi zdolnościami może osiągnąć jaki tylko zechce rozmiar w ułamku sekundy. - wszyscy, którzy widzieli jak swobodnie manipulował swoim ciałem, widzieli że to prawda.

-Co zaś się tyczy misji. Trudno się nie zgodzić z Draganem. Może najlepiej będzie ja już zacząć, chyba że jest jeszcze coś, o czym powinniśmy wiedzieć? - zapytał Malzahara.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 17-03-2020 o 22:41.
shewa92 jest offline  
Stary 24-02-2020, 23:11   #44
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Tak, mało co wiem, Hellborn - powiedział Malazar, tym razem w tonie mędrca pojawiły się ostrzejsze nuty. - Wystarczy spalić mapę, a przed zimą będziecie tańczyć w kukiełkowym teatrzyku umarlaków. Nawet pomoc drowów nie na wiele się zda. Tylko odwlecze sprawę. Więc weź się za robotę Hellborn, bo jeśli zawiedziesz, nadejście umarlaków będzie wyzwoleniem dla ciebie.

Na słowa Viktoria Malaka’feaina odrzekła:
- Buhaj, który dużo muczy, za szybko mleko daje.


Zdecydujecie kto niesie berło i mapę.

Co do ekwipunku, to full wypas, ale niemagiczny. Plus wierzchowiec dla każdego.



*

Stukot końskich kopyta był bardzo nie na miejscu. Grupa poszukiwaczy przygód prowadząc objuczone wierzchowce szła głównym korytarzem Gmachu Kapituły. Korytarz kończył się szerokimi schodami. Tu poszło ciut gorzej, konie zaczęły stawiać opór. Ale w końcu znalazły się na dole. Wielkie wrota były już otwarte, środek wielkiej komnaty zajmował krąg kamieni pokrytych runami.

- Zajmijcie ściśle określone miejsca, moi asystenci wam je wskażą. - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły.
- Dlaczego nie możemy stanąć gdzie kto chce? - zapytał krasnolud.
- Chodzi o rozkład masy - odparł Sadrax - Jeśli będzie nierównomierny to na wylocie rozrzuci nas na wszystkie strony. Do tego w skrajnych przypadkach można nawet zboczyć o wiele kilometrów.
- To nie teleportujemy się do drugiego portalu? Powinien nas ustabilizować i wygasić przypadkowe odchyły.
- wtrącił się Ithariell.
- Teoretycznie… - mruknął nekromanta - nikt tam nie był od stu lat. Nie zakładałbym się, że on tam wciąż stoi. Doradzam uważnie słuchać asystentów.
Sam uważnie przyjrzał się miejscom w myślach szacując, czy wszystko się zgadza.

- Nie ma potrzeby mistrzu Sadraxie - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły. - Sprawdziłem wszystko trzy razy.
Sadrax nie skomentował. Oba elfy widząc jego zaufanie do konfratra także zaczęli przeliczać wszystko w myślach.

Po chwili, która zaczynała się dłużyć pozostałym członkom ekipy oraz koniom, zgodnie orzekli, że wszystko się zgadza. Pierwszy sekretarz kapituły przyjął to z kamienną twarzą. Wszyscy zajęli miejsca, trzymając mocno wierzchowce. Asystenci odsunęli się, a Pierwszy sekretarz Kapituły rozpoczął inkantacje.

Najpierw stojących w kręgu runicznych kamieni owiał wiatr, było nawet przyjemnie. Wiatr przyspieszał coraz bardziej. Nagle zauważyli, że podłoga zaczyna przesuwać się im pod stopami… nie, to oni zaczęli obracać się z kierunkiem wiatru. Coraz szybciej i szybciej. Ale nie mieli wrażenia ruchu. Świat wokół rozmazał się. Nastała ciemność, tylko po to by nagle rozbłysło światło. Dotychczasowy brak wrażenia ruchu stał się nagle przeszłością. Konie rżały i kwiczały, krasnolud i królewna rzucali kurawmi, czarodzieje próbowali ratować co się dało.
- Trzeba to uziemić i zatrzymać nas! - krzyknął Sadrax i zaczął inkantację. Ithareill po kilku chwilach dołączył, choć te zaklęcia znał tylko z teorii, czytał o nich w starych traktatach. Ruch wirowy zaczął ustawać. Obaj magowie już prawie krzyczeli, zbierana energia mało ich nie rozrywała. Ich łopoczące na magicznym wietrze szaty dymiły. Jeden odszukał spojrzenie drugiego. Musieli się tego pozbyć, Sadrax spojrzał w górę, na błękitne niebo. Ithariell skinął głową, wystawił trzy palce i zaczął je po kolei zginać.

Gejzer najczystszej mocy trysnął w niebo. Wszyscy rozpryśli się wokoło jak wyrzuceni z procy. Tylko zaklęciom zawdzięczali, że nie rąbnęli w okoliczne skały z siłą zdolną miażdżyć kości.
Dłuższą chwilę wszystkim zajęło zebranie myśli i sił. Byli w niewielkiej kotlinie, skały wokoło miały lekko różowawy kolor. To oznaczało, że przynajmniej są na południu.
- Chyba nas zniosło - powiedział krasnolud - Przyznam się, że nie do końca uwierzyłem w te gadanie o rozkładzie masy. Wystawiłem nogę za kółko narysowane kredą…
Ithariell i Sadrax zaczęli się śmiać.
- Zaraz im przejdzie, to efekt przedawkowania magicznej energii - wyjaśnił Galdaran.
- To nie twoja zasługa krasnoludzie - powiedział Sadrax wstając z kolan i otrzepując szatę. - Żeby tak dokumentnie nie trafić trzeba rozmyślnie coś spieprzyć. Kamienie runiczne same by skorygowały takie głupoty jak noga za kreską. Co innego mnie martwi…
Nie dokończył, bo nagle ziemia się zatrzęsła, a konie zaczęły panikować. Kolejny wstrząs, i kolejny. Jakby bliżej…

*

- Wyruszyli - powiedział Pierwszy sekretarz Kapituły patrząc w zadumie na snujące się między runicznymi kamieniami opary. Nie widział, że dwa z nich tuż przy podłodze mają ślady narzędzi. Świeże. Ktoś niedawno zmienił położenie głazów. Tylko o centymetr czy dwa...

*

- Co to, kurwa, jest? - zapytał krasnolud ściągając flintę z pleców.
- To Skalny jaszczur, samce dochodzą do 30 metrów długości. Rozpiętość skrzydeł do 40 m. Potocznie zwany Szarym smokiem - odpowiedział mu Galdaran.
- Skąd wiesz, że to samiec?
- Ma charakterystyczny wzór na łuskach.
- odparł Galdaran jakby to było oczywiste. - Dobra wiadomość jest taka, że nie zieje ogniem.
- A zła?
- Ma zatruty kolec w ogonie.
- Zapewne nie mamy odtrutki?
- Wierz mi, trucizna to nasz najmniejszy problem
- Kolce na ogonie bestii rozłożyły się ze szczękiem.
- Faktycznie, odtrutka może nie pomóc po takim trafieniu. - Powiedziała Viktoria dobywając broni.


Wypróbujmy teraz standardowy sposób, czyli Wy zbieracie kości, ja ocenię ile ich uzbieracie na podstawie Waszych deklaracji.
Podczas pościgu zauważyłem, że część deklaracji była bardziej lub mniej celna z powodu wiedzy lub braku wiedzy postaci. Chciałbym sprawdzić, jak nawet “słabe” zbiory kości dają wiedzę, do wykorzystania na kolejną turę.

 
Mike jest offline  
Stary 27-02-2020, 12:01   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś coś poprzestawiał, a to nie mogło być dzieło sprzątaczki, pucującej w pocie czoła runiczne kamienie. Ktoś im źle życzył, jednak to było oczywiste i nie trzeba było się tą wiedzą dzielić z innymi.
A cudem tylko było, że nie wylądowali w jakiejś piekielnej otchłani, tylko w zacisznej dolince.
Wnet się jednak okazało, iż dolinka nie jest taka zaciszna, jak by się to niektórym zdawało, a jej mieszkańcem, lub też przechodniem w tej okolicy, jest stary znajomy Galdarana. A raczej bliski krewny dobrych znajomych elfa. Paru takich już się pozbył, co nie znaczyło, że kolejny da się dołączyć do tej kolekcji bez oporu.

- Są niezbyt mądre - powiedział do swych towarzyszy - ale byle iluzja ich nie zwiedzie. Nie muszą być mądre, bo są odporne i silne. W zasadzie nie mają słabych punktów, bo przez grubą czaszkę trudno przebić się do mózgu. Cieńszy pancerz mają w pachwinach, ale lubią siadać na śmiałkach, co mu się pchają im pod brzuch. No i ogonem machają całkiem sprawnie - dorzucił kolejną informację - a miejsca jest tu dużo. Można mu za to podrzucić coś szkodliwego do zjedzenia, bo wszystko zeżre.
- I bym zapomniał... Pewnie niedaleko jest samica, bo one zwykle żyją w parach
- dodał. - Ale jeśli dość szybko pozbędziemy się tego tutaj, to jest pewna szansa, że samica nie zdąży przybyć mu z pomocą.
- Trzeba w niego uderzać czym się da, aż zrozumie, że nie żyje.


Nie na darmo Galdaran był zabójcą potworów, a i smocza populacja znacznie się zmniejszyła dzięki niemu. Miał jednak nadzieję, że ten o tym nie wie, bo wtedy wiadomo, kim byłby najbardziej zainteresowany. A chociaż sytuacja nie była zbyt komfortowa, bo lepiej było walczyć w ciasnych korytarzach, to był przekonany, że dadzą sobie z potworem radę.
No chyba że jego towarzysze byli przereklamowanymi bufonami.

Nie czekał, aż smok zdecyduje się, kogo wybrać na pierwszą ofiarę, ani też jakie działania podejmą jego towarzysze. Łuk miał już w ręku, a i strzałę nałożył na cięciwę. Wystarczył niewielki gest, a zwykły na pozór grot zmienił się w magiczny kolec, który był w stanie przebić na wylot najgrubszą nawet smoczą łuskę, by potem rozdzielić się na kilka mniejszych ostrzy, zadających bolesne i krwawiące rany.

Oczywiście nie zapominał o innych opcjach i o własnej obronie. Było rzeczą jasną, że prędzej czy później smok zainteresuje się właśnie nim i na taką okazję miał pierścień teleportacji.
Atak, zmiana pozycji, kolejny atak... a potem skok na grzbiet gada i dziabnięcie go magicznym mieczem w oko.
Tego nie lubił żaden przedstawiciel smokowatych...
 
Kerm jest offline  
Stary 27-02-2020, 13:41   #46
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Wewnątrz portalu i tuż później.

- Kurwa - pomyślał Sadrax. Ta myśl wracała i wracała. Była jak bumerang. Człowiek, który patrzy w twarz huraganu magii, zwykle nie ma czasu, by pomyśleć wiele więcej. Zastanawiał się, skąd ma jeszcze odwagę, żeby patrzeć mu w twarz i działać mimo to. I dlaczego czuje się taki mały.
Wszystkie te przemyślenia przerywało regularne "kurwa" - Sadrax instynktownie czuł, że jest to określenie najbardziej pasujące do tej sytuacji. Wyczerpujące temat.

Tuż przed walką.

- Tylko go nie uszkodźcie za bardzo - powiedział nekromanta specjalista d/s komunikacji post-mortem - Będzie dobrym wierzchowcem i zwiadowcą - wyjaśnił. Ponieważ nie chciał niesnasek w drużynie i pretensji później, postanowił zadbać, by tylko smoka trzeba było przywoływać z martwych po walce postanowił nieco wspomóc obronę wszystkich członków drużyny.

Przykucnął. Dłonie zakończone brudnymi paznokciami zanurzył w ziemi. Zacisnął je w pięści, lokalizując szczątki i przekazując im energię.
- Nie spać, zwiedzać, zapierdalać! - wyśpiewał paskudne zaklęcie z odległego świata, którego zepsucie brzydziło nawet cynicznego nekro... czarodzieja, który wyrósł poza prosty podział na dobro i zło.
Co prawda Sadrax nie znał się na smokach, zielonych, szarych, żółtych w fioletowe ciapki ani innych, a tym bardziej nie wiedział co one jedzą*, ale na szczęście w swoim zawodzie nie musiał przejmować się takimi zdaniami. Zaklęcie bowiem przyzywało duchy ofiar smoka i oferowało im możliwość zemsty na swoim zabójcy. A tam gdzie smok żerował, ofiar musiało być mnóstwo. Po pierwsze zatem, miały motywację by atakować go nawet jeśli Sadrax osłabi bezpośrednią kontrolę nad nimi, po drugie - stanowiły świetną pierwszą linię, a po trzecie - smok, jako że podobno głupie bydle z niego, powinien się skupić na tych, których atakował tysiące razy w swoim życiu, a nie niepozornie wyglądających humanoidach, tj. drużynie pierścienia. Tj. drużynie berła. I mapy.

60% atak/40% obrona



---------------
*Encyclopedia draconis, w tomie siódmym, w rozdziale "pokarm smoków" wyjaśnia, że (smok) co i kogo chce, tego zjada, nie przejmując się zdaniem zjadanego.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 28-02-2020, 11:18   #47
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
Po wybuchu Malazara oczy Hellborna rozbłysły, jakby zmieniły się w płynną lawę. Chwilę później diabeł opanował się i uśmiechnął szeroko. Nachylił się do starca, szepcząc mu do ucha i jednocześnie zbierając ze stołu mapę.

- Nie zgrywaj twardziela, dziadu. To twój świat i twoje nędzne, nic nie znaczące państewko, a ty i twój tak zwany władca nawet nie macie swoich ludzi zdolnych do jego ratowania. Elfy wszystkich kolorów tęczy, diabły, nekromanci, przybywajcie ku pomocy!

Wychodząc z komnaty Dragan roześmiał się głośno i – nie da się użyć innego słowa – diabolicznie. W progu odwrócił się, jakby właśnie w tym momencie coś mu się przypomniało.

- Mój drogi, to rzecz jasna ostatnie zadanie, jakie dla ciebie wykonuję. A potem, zgodnie z naszą umową, sytuacja się odwróci.

* * *


Gdy już portal wypluł ich ze swoich trzewi gdzieś daleko, daleko od pałacu, wszyscy wyglądali na lekko wstrząśniętych magiczną podróżą. Hellborn nie wiedział gdzie są, ale inni zorientowali się jakoś, że nie było to miejsce, do którego mieli trafić. Drużynowi magowie urządzili pokaz fajerwerków, imponujący rzecz jasna. Na tyle imponujący, żeby ściągnąć do kotlinki przedstawiciela miejscowej fauny. Koń Dragana szczęśliwie był już wcześniej przywiązany do rachitycznego drzewka, trzeba było tylko mieć nadzieję, że wystraszony zwierzak nie złamie suchego pieńka w pół i nie odgalopuje w siną dal. Głos diabła zanikał w miarę, jak ten w pełnym biegu oddalał się od drużyny, a zbliżał wprost do smoka.

- Skoro to samiec, Malaku, zamień się w samicę i pokaż mu...

Końcówki propozycji i śmiechu nie dało się już usłyszeć.

Hellborn miał nadzieję, że zabrane ze zbrojowni kulki najeżone ostrzami przydadzą się kiedyś, ale nie sądził, że aż tak szybko. Wyciągnął kilka każdą ręką i obserwował poczynania ogromnego jaszczura, próbując wyczuć tempo jego ruchów. Szczęśliwie dla niego, smok, z tej perspektywy i odległości ewidentnie samiec, rzucał głową na boki próbując złapać w kły jakieś zjawy latające mu obok paszczy. Ciągle biegnąc, diabeł wymierzył czas i w odpodwiednim momencie znalazł się pod uniesioną przednią łapą bestii. Wyrzucił w górę całą garść kulek, które lekko tylko wbiły się w dolną, miękką część stopy. To wystarczyło Draganowi, ciężar ciała wbije je po postawieniu łapy na ziemi wystarczająco głęboko, by ograniczyć możliwości ruchowe smoka. No chyba, że był on fakirem. To samo powtórzył chwilę później z drugą kończyną, próbując uniknąć rozdeptania.

Teraz wystarczyło, żeby ktoś podziurawił membranę skrzydeł potwora i oślepił go, żeby skalny jaszczur, zwany szarym smokiem, został pozbawiony sporej części swojej mobilności i siły bojowej.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline  
Stary 28-02-2020, 21:57   #48
 
Balzamoon's Avatar
 
Reputacja: 1 Balzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputacjęBalzamoon ma wspaniałą reputację
Odpowiedź drowa i późniejsze komentarze reszty drużyny naprawdę rozbawiły Itahriella. Nawet nie próbował się powstrzymywać, tylko wybuchnął gromkim śmiechem. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy już uśmiał się do łez wydusił z siebie.
– To może być naprawdę interesująca wyprawa. -

Nigdy nie lubił portali. Były co prawda niesamowicie użyteczne, co więcej nawet w miarę bezpieczne ale... no właśnie było to ale. W tym przypadku była nim liczba zmiennych które należało wziąć pod uwagę planując podróż. Rozkład i wzajemny wpływ kamieni runicznych, masa, liczba i rodzaj przedmiotów magicznych posiadanych przez podróżujących, miejsca stałej magii, wpływ bogów, można tak było wymieniać niemal w nieskończoność. Część zmiennych miała dokładnie ustalone parametry, część była automatycznie korygowana przez inne, część się negowała, część wzmacniała. Najgorsze w tym konkretnym przypadku było to że musiał polegać na danych bazowych dostarczonych przez kogoś innego, ale wszyscy tak bardzo się spieszyli że przystał i na to. Oczywiście okazało się to błędem i to jakim!

W portalu.

- Szlag. - to było jedyne co zdołał z siebie wydusić gdy zadał sobie sprawę że obliczenia były błędne i że wir magicznej energii albo rozniesie ich na strzępy, albo wylądują w jakimś bardzo niemiłym miejscu, na przykład w którejś z nieskończonych warstw Otchłani. Gdy Sadrax zaczął recytować starożytną formułę dołączył po chwili. Problem polegał na tym że ten czar znał tylko ze starożytnego zwoju i nie miał pewności czy odcyfrował wszystko właściwie, jako że pergamin był bardzo zniszczony. Jak się okazało wysłuchanie rozpoczętej przez nekromantę inkantacji dało bardzo ważne informacje na temat odpowiedniego akcentowania niektórych wyrazów, dzięki czemu był w stanie przejąć na siebie część mocy z którą zdecydowanie trzeba było coś zrobić. Sadrax spojrzał w niebo...

Dolinka

Wyznanie krasnoluda przyprawiło go o taki atak śmiechu że niemal dostał drgawek. Na całe szczęście większości energii zdołali się wraz z Sadraxem pozbyć, ale nawet jej resztki uderzały do głowy niczym butelka krasnoludzkiego spirytusu. Zanim zdążył się opanować okazało się że ich pirotechniczny pokaz przyciągnął uwagę szarego smoka. Elf przez chwilę przyglądał się jak większość drużyny po prostu zaatakowała, w ten czy inny sposób.
~ Będziemy musieli o tym porozmawiać. Poważnie. ~ pomyślał.
Dla większości istot magia bojowa kojarzyła się tylko i wyłącznie z czarami zadającymi obrażenia. Były one najbardziej spektakularne i przyciągające uwagę, ale stanowiły zaledwie nikłą część magicznego repertuaru zaklęć prawdziwego arcymaga bojowego, w skład którego wchodziły też jak się można było łatwo domyślić czary defensywne, ale także komunikacyjne, krótkodystansowa teleportacja, czary pozwalające kształtować pole bitwy, iluzje czy wpływanie na umysł przeciwnika... lub sojuszników. Jak na razie jego towarzysze walczyli jak to czym dokładnie byli – grupą uzdolnionych i potężnych istot, z których każda działała według własnego planu. Jeżeli mieli się zmienić w prawdziwie potężną drużynę musieli zacząć działać razem. Ale to były plany na przyszłość, a teraz należało się zająć smokiem.
- Kugona Kududzira. – czarodziej wyrysował na pobliskim granitowym głazie runiczny znak, który zabłysł srebrnym światłem. Kamień rozsypał się w proch a elfa otoczyła przez chwilę świetlista aura, chroniąca go przed obrażeniami. Elf wzniósł oczy w górę. Na niebie obłoki zaczynały wirować dookoła miejsca w które uderzył słup magicznej energii. Moc wciąż tam była, wystarczyło po nią sięgnąć i...
- Mheni inomhara kubva pasimba rakachengetwa! – mag wzniósł w górę dłonie, na czubkach jego palców zatańczyły ognie świętego Elma i z przerażającą gwałtownością z jasnego nieba uderzył grom, trafiając prosto w uniesiony niczym u skorpiona ogon smoka.
 
__________________
"Prawdziwy mężczyzna lubi dwie rzeczy – niebezpieczeństwo i zabawę, dlatego lubi kobiety, gdyż są najniebezpieczniejszą zabawą."
Fryderyk Nietzsche

Ostatnio edytowane przez Balzamoon : 28-02-2020 o 21:59. Powód: Zmiany w tekście.
Balzamoon jest offline  
Stary 02-03-2020, 12:11   #49
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Drow zaklął w duchu, niezbyt zaskoczony nieporadnością powierzchniowców. Nie spodziewał się po nich wiele, ale przygotowanie portalu było jedynym zadaniem, jakie mieli do wykonania magowie cesarstwa. Jak widać nawet to ich przerosło.

Sam smok był dodatkowym niemiłym zaskoczeniem. Pod ziemią występowały zaledwie trzy gatunki i nie były zbyt powszechne.
Czarne, skrzydlate olbrzymy urzędowały bliżej powierzchni, gdzie czyniły spontaniczne wypady i korzystały ze swoich błotnistych skrzydeł, a Ametystowe pojawiały się bliżej większych podziemnych metropolii, zwłaszcza takich jak Bluestone, zamieszkałe przez Głębinowe Gnomy, najlepszych górników podświata, zaopatrujących Drowy w rzadkie rudy metali i kamienie szlachetne. Te drugie nie miały skrzydeł, niezbyt przydatnych w wąskich korytarzach, w zamian za ostrzejsze i ociekające trucizną szpony i trujące wyziewy z paszczy. Pojawiał nie też trzeci typ smoków, obdarzonych potężną magią, ale Smoki Cienia były niezmierną rzadkością. Przenikały do naszego świata tylko przez nieostrożnie otwarte portale do Dominium Mroku. Podobno istniały też miejsca tak ciemne i pozbawione życia, że przejścia otwierały się same.

Skalny Jaszcur wydawał się być czymś między Czarnym, a Ametystem, co pozwalało snuć pewne przypuszczenia. Większe smoki miały luski tak twarde, że ciężko było się przez nie przebić. Zwłaszcza przy pomocy broni siecznej. Dużo lepiej sprawdzały się wąskie ostrza, potrafiące wśliznąć się pomiędzy i dotkliwie ugodzić. Malaka'feain szybko wyciągnął swoje ostrze z pochwy przy pasie. Było dosyć nietypowe, bo bardziej przypominało wydłużony sztylet niż miecz. Generalnie wolał bardziej bezpośredni kontakt z ciałem wroga, ale tym razem miecz wydawał się być wręcz stworzony do tego zadania. Z pozoru delikatna klinga wykuta była z dwóch metali. Miękki i elastyczny rdzeń wykonany z lekkiego mithrilu, okuty był po bokach njatwardszym z metali - adamantytem. Takie połączenie zmieniejszało szansę na złamanie czy pęknięcie klingi, nie odbierając jej nic ze skuteczności.

Zanim ruszył do ataku, dokonał kilku małych modyfikacji. Ametystowe smoki, miały w podświecie naturalnego przeciwnika, który wykształcił sobie dosyć ciekawe mechanizmy obronne. Pewien gatunek trolli na drodze nietypowej ewolucji, zaczął poruszać się na czterech nogach, i wypełniać przestrzeń między wierzchnią skórą, a mięśniami gruba warstwą gęstej cieczy, podobnej nieco do tłuszczu. Miała ona dwie zasadnicze zalety. Wiązała większość trucizn, zbijając je w twarde bryłki, które później były usuwane przez skórę, a także momentalnie tężała, przyjmując większość energii uderzenia.
Drow eksperymentował już trochę z tą cechą, więc puchnąc, nie dokładał dodatkowej warstwy w zgięciach stawów. Nagły ruch, mógł ograniczyć mu możliwości manewru, a tego zdecydowanie nie chciał.
Zaraz po tym, na szyi wojownika pojawiło się kilka nacięć, wyglądających jak skrzela i zaraz po tym buchnęło z nich ciemnym, gęstym dymem, spowijająca Drowa i najbliższą okolicę, trudną do przeniknięcia zasłoną. Zdolności te zaczerpnął od Mykonidów (Grzyboludzi), malujących w ten sposób nie tylko swoją pozycję, ale też temperaturę. W podświecie była to niezwykle przydatna umiejętność. Większość istot bazowała tam na węchu i infrawizji, a zwykle widzenie nie sprawdzało się zbyt dobrze bez źródła światła. Na szczęście Malaka'feain był dość daleko od najbliższego sojusznika, więc nie musiał obawiać oskarżeń o utrudnianie potyczki.

Wiedząc, że walka odbędzie się pod gołym niebem, wymienił oczy na kocie, dorzucił gadzią, ciemną błonę, filtrującą światło (tak dla pewności) i ponownie doposażył się w nietoperze uszy. Potem ruszył do ataku, celując głównie w stawy, gdzie łuska częściej odpadała, co za tym idzie była młodsza, mniejsza i cieńsza, a jego ostrze mogło lepiej ją spenetrować. Wypatrywał też okazji do ataku na oczy, będące chyba najsłabszym punktem na ciele stwora, ale nie podejmował zbytniego ryzyka. Doświadczenia fechmistrza doskonale pozwalało ocenić sytuację.

Podziel kości wg uznania, ale plus minus powinno być po równo. Tak mi się wydaje.



 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 02-03-2020 o 15:50.
shewa92 jest offline  
Stary 03-03-2020, 15:22   #50
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Strzała Galdarana poszybowała w kierunku smoka, trafiła go w szyje i tak została. Najwyraźniej był starszy niż wyglądał. Z wiekiem grubość łusek rosła. Ale elfi zabójca smoków już ruszał biegiem. Smok zaryczał i kłapnął zębami. W miejscu gdzie był elf nie było już niczego. Dopiero po sekundzie pozostali się zorientowali, że Galdaran nie skończył w smoczym brzuchu. Biegł z mieczem w dłoni po grzbiecie na smoczy kark by stamtąd…

Potężne wyładowanie trafiło smoka w zadarty ogon z kolcem. Zwykły grom trafia i znika, to wyładowanie trwało i trwało czerpiąc moc z uwolnionej niedawno czystej energii magicznej. Topiło łuski i paliło ciało, by nagle zniknąć pozostawiając wypalony na siatkówkach powidok.

Znikł też Galdaran, teraz gramolił się z pyłu u stóp smoka. Widział pędzącego Hellborna, który coś krzyczał, ale łoskot błyskawicy solidnie elfa ogłuszył. Dopiero rosnący cień uprzytomnił mu o co chodziło diabłu. Rzucił się w bok w ostatniej chwili. Potężna stopa zmiażdżyła kamienne podłoże.

Hellborn gwałtownie skręcił upuszczając pod opadającą stopę garść kolczastych kulek. Wbiegł pod podbrzusze i już szykował się do drugiego rzutu, gdy jebany smok przykucnął. Szczupakiem poleciał do przodu, w ostatniej chwili. Łuski z podbrzusza zazgrzytały o kamienie podłoża. Diabeł przetoczył się i wyrżnął w skałę barkiem, aż zamrowiło go ramię.

Drow otoczony chmurą dymu pognał w kierunku smoka. Skorzystał z pomysłu Galdarana, tyle, że zamiast teleportacji wbiegł na skałą by z jej czubka wybić się i wylądować na spalonym błyskawicą grzbiecie. Pomagając sobie mieczem wspiął się po karku na smoczy łeb i uderzył z góry. Trafił idealnie w oko. Besta zaryczała i szarpnęła łbem. Mroczny elf wywinął kozła i grzmotnął o ziemię. Powietrze uszło mu z płuc.

Strzelec krasnoludzki podrzucił do ramienia strzelbę i wypalił. Niestety pocisk ześlizgnął się po łusce.

Rozeźlony smok zamachnął się ogonem. Trafił skałę, z której skakał drow rozbijając ją na setki kawałków, które pomknęły w kierunki Ithariela, Victori, Sadraxa i krasnoluda. Elfi mag nie dał rady odskoczyć. Kamienna skóra przyjęła na siebie główne uderzenie, ale odłamki były zbyt wielkie by złagodzić cios. Elf padł brocząc z rozbitej głowy.

Krasnolud padł za głaz, ale i tam dosięgły go odłamki. Plując krwią z rozwalonej wargi wyciągnął z sakwy szpiczasty pocisk długości palca.
- Zaraz inaczej pogadamy w rzyć kopana jaszczurko - mamrotał repetując flinte.

Victoria osłoniła własnym ciałem i tarczą Sadraxa, który tymczasem skupił się na czym innym, przywoływał setki, może i tysiące ofiar smoka. Czuł jak kłębią się tam spragnione zemsty, czy oszalałe z rozpaczy. Musiał tylko odpowiednio nimi pokierować, napoić esencją życia i przyoblec w rzeczywiste kształty. Karmił ich swoją magią, lecz musiał uważać, by nie wyssały go do cna.
- Czyń szybciej swoje gusła - Victoria dopingowała go do większego wysiłku.


Galdaran
Kostnica
2A/2O
smok 4/2 Kostnica
2A/2O
Obaj nie robią sobie krzywdy, ale błyskawica trafia też Gadarana i traci on 1 Chi.

Sadrax
Kostnica
1A/2O
1 z 8 sukcesów

Hellborn
Kostnica
1A/2O
smok 4/2 Kostnica
3A/2O

Smok rani hellborna za 1 chi

Ithariel
3/2 znpecowałem rozdział kości.
Kostnica
2A/1O
smok 4/2 Kostnica
4A/0O

Smok tarci 2 Chi, Ithariel traci 3 chi

Malaka
Kostnica
2A/1O
smok 4/2 Kostnica
3A/0O
skok traci 2 chi
malaka traci 2 chi

Krasnolud 2/1
Kostnica
1A/0O

Smok 4/2 Kostnica
3A/1O

krasnolud traci 2 chi

Victoria osłania Sadraxa

Galdaran chi 2
Sadrax chi 3
Helborn chi 2
Ithatiel chi 0 - to nie znaczy, że odpadłeś. Dopiero następne trafienie Cię znokautuje.
Malaka chi 1
Krasnolud chi 1
Victoria chi 3
Smok chi 1

 
Mike jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172