Teren zdecydowanie był coraz gorszy, podobnie jak powietrze. Ciężko było normalnie oddychać i to łzawienie. Skinął głową na Jeffa, który go poklepał po plecach gdy znów się krztusił. To kaszlenie było uciążliwie i eliminowało skryte podejście. Marcus nagle zatrzymał się by wyciągnąć z plecaka maskę gazową i założyć na twarz. Stary zapach gumy wypełnił jego nos i poczuł odmienne, czystsze powietrze. Podejrzewał że coś tutaj jest nie tak i ujrzawszy lej, oraz to co było kiedyś z wału zrozumiał, że kiedyś musiało tutaj walnąć coś porządnego. - Wynosimy się stąd Jeff. - wskazał na wodę, pale w niej umiejscowione i ślady do wody prowadzące. - Tamci najwidoczniej użyli większej łodzi do transportu. Poza tym coś jest w powietrzu. Po nocy i tak niewiele więcej zdziałamy. Rozejrzał się jeszcze po okolicy czujnym wzrokiem i czy czegoś nie pominął i zamierzał wrócić po śladach, pamiętając drogę jaką tutaj przybyli.
__________________ "Nie pytaj, w jaki sposób możesz poświęcić życie w służbie Imperatora. Zapytaj, jak możesz poświęcić swoją śmierć." |