"Trzeba bronić bramy, za wszelką cenę" pomyślał Karl.
-Idę zabezpieczyć bramę i szańcować wozami ulicę. Na murze nic teraz po mnie, a konno i z kmiotkami na dole łacniej mi będzie w sukurs wam przyjść, jak w murze wyłom zrobią - Karl schował pałasz do pochwy, zostawiając Mauerowi mur. Sam zamierzał wykorzystać widziane wcześniej we wiosce wozy, wózki i resztki, które zostaną z rozbieranych właśnie na płonące pociski domostw w celu przygotowania szańców, które zastawiałyby drogę do centrum wioski, a szczególnie do Domu zgromadzeń, który jako największy i najbardziej okazały najlepiej nadawał się na stołb. Czasu nie było wiele, ale Karl miał na dole swojego czworonożnego przyjaciela, którego wytrzymałości w tej chwili potrzebował.
Zauważył jednak, że na murze wciąż stała Katarina. Wciąż półżywa od zapewne magicznego starcia z ożywieńcami. Zbliżył się do niej tak, aby jedynie ona i dowódca morrytów mogli go usłyszeć.
-Fraulein, podobno jeden magik może wyczuć drugiego. Tak przynajmniej mówiono w Altdorfie, choć może to plotka tylko. Prędzej czy później, przejdą przez mur. Albo pod nim, lub nad nim, bez różnicy - Karl machnął ręką, jakby mówił o źle zrobionych zakupach, lub dziurawym bucie. Mówił cicho i spokojnie, aby jego słowa nie podkopywały już i tak lichego morale chłopów, którzy w dyspozycjach i nowym pomyśle Murera i dzięki energii Franza, przynajmniej na chwilę mogli zapomnieć o strachu, co Karl uważał za dobre rozwiązanie. Każda godzina, kupiona ich wysiłkami mogła okazać się bezcenna, a każda para rąk, która powstrzymywała nieumarłych mogła przeważyć szalę losu.
- Ten Pan Wron, czy jak go nazywają musi nas widzieć. Reaguje na nasze działania więc musi być gdzieś niedaleko, najpewniej w zasięgu wzroku... - zauważył rzezimieszek.
- Plotka głosi, że tam, gdzie magia nie działa, na czarownika żelazo najlepsze - Niers dotknął rękojeści swojego pałasza, sugerując czarodziejce rozwiązanie.
- Mam plan, ale może nie wszystkim się spodobać. Zauważyłem, że trupy nie podeszły pod bramę, tam, gdzie modli się wielebny. Gdyby zrobić szaniec z wozów wypełnionych sianem i wikliną, po tej stronie bramy, i dać okazję Panu Wron, aby wszedł do wioski, na przykład cofając wielebnego z pod bramy, wtedy wielebny mógłby powrócić i odciąć go od jego sługusów. Magia, żelazo...ogień...Może zadziała?- Karl gładził swój krótki zarost, dumając chwilę nad planem, czekając na opinię czarownicy
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est