Wyglądało na to, że plan powoli posuwał się do swojego ostatecznego celu. W jakiś sposób, Konrad chyba nie pojmował wagi tego, że jest tutaj, otoczony przez cyborgi, stal, beton i niedaleko znajduje się wielka maszyna końca świata, która, jeśli jej nie powstrzymają, zniszczy wszystko.
Zupełnie jak kiedyś, kiedy Konrad był bardzo mały i kiedy jechali z Gdyni do Katowic (wtedy jeszcze zwanymi Katowicami właśnie), samochód wpadł w poślizg i zaczęli dachować. Konrad patrzył na lecące w powietrzu odłamki szkła, które błyszczały w słońcu i nie myślał o tym, że mogą zginąć. Nie myślał o tym, że mógł zginąć. Ostatecznie, samochód przewrócił się tylko parę razy, a wszyscy zostali w jednym kawałku, nie licząc paru otarć.
Tak samo było teraz. Wyglądało na to, że byli w środku czegoś, nad czym do końca nie mieli kontroli i Konradowi pozostało jedynie reagowanie na to, co ma się zdarzyć.
- No dobra, działamy – rzekł. - Mikołaj, urządzasz ten korytarz, żeby się go dało zawalić czym prędzej. Pomożemy ci. Potem idziemy do rozdzielni. Jest to zbyt niebezpieczne, żebyśmy szli we trzej, więc idziesz sam i robisz zwarcie. Nawiasem mówiąc, nie mam pojęcia, jak to zrobić. Kiedy to się stanie, uciekasz, bo masz jak w banku gwarantowane, że będą szli w twoją stronę. Spróbuj wywołać pożar. Acha, uciekaj okrężną drogą, żeby nie wiedzieli, skąd przyszliśmy.
- W tym samym czasie, my czekamy przy sterówce i oglądamy, w która stronę idą. Jeśli uciekną ze sterówki, to wbijamy i niszczymy plany i spróbujemy przeciążyć Wkrętacz. Jak nie, to idziemy prosto do Wkrętacza i dajemy tam SEMTEX czy co to jest za gówno, co ze sobą mamy.
- Pytania?
__________________ Evil never sleeps, it power naps! |