Wendy działała zupełnie nieracjonalnie. Nie potrafiła wytłumaczyć, co ją do tego posunęło. Może fakt, że gdzieś w głębi wciąż zdawała sobie sprawę, że jeszcze się nie obudziła, że to wciąż była część tego okropnego, powracającego koszmaru o korytarzu, do którego wcale nie chciała wracać. Może wydawało jej się, że jeśli w jakiś sposób spróbuje pomóc osobie uwięzionej we wraku taksówki, przełamie ten cholerny, niekończący się cykl snów i sprawi, że to wszystko się skończy, a ona będzie mogła z ulgą wrócić do normalnego życia.
To zabawne, ale Wendy w ogóle nie pamiętała jak to było, kiedy nie miała tych snów. Często wydawało jej się, że o korytarzu śniła od urodzenia, bo po prostu nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy dokładnie to wszystko się zaczęło.
Cały czas starała się ignorować uporczywą myśl, że wszystko to było w jakiś sposób znajome. Wcale nie chciała o tym pamiętać, ale jednocześnie brnęła coraz bardziej. Czy była w stanie pomóc uwięzionej osobie? Wiedziała, że nie, ale jednak próbowała. Dlaczego? Bo tak naprawdę doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kto jest uwięziony w środku. Jakkolwiek próbowała o tym zapomnieć, nie była w stanie. To była część niej, której nigdy się nie pozbędzie. To było też ostatnie, jakkolwiek tragiczne i przykre, wspomnienie Aarona.
Wendy Adams znieruchomiała, kiedy kawałek blachy zaczął się wyginać, jakby ktoś z wraku próbował się z niego wydostać z nadludzką siłą i to skutecznie. Zupełnie zapomniała o tym, z czego jeszcze nie tak dawno zdawała sobie sprawę - że to wciąż był sen.
Wpatrywała się w wyginający się kawałek blachy jak zahipnotyzowana. Nie interesowało jej to czy pozostali też to widzieli, przestała być świadoma otoczenia. Dopiero kiedy zakrwawiona ręka wyprysnęła spod żelastwa i chwyciła ją za przegub, Wendy jakby ocknęła się. W jej gardle ugrzązł okrzyk przerażenia i zdołała jedynie spróbować szarpnąć ręką, choć uchwyt dłoni był bardzo silny. Czy powinna się wyrywać? Może tym samym robiła większą krzywdę uwięzionej osobie? Dziwna myśl przebiegła przez jej głowę - a co jeśli to ta osoba próbowała skrzywdzić ją?
- Sp-spokojnie - powiedziała, po raz pierwszy w życiu jąkając się. - Spróbuję ci pomóc, tylko puść. To boli.
Jednocześnie rozejrzała się, szukając pomocy wśród policjantów. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że to było złudne. Poszukała więc wzrokiem ratowniczki, którą poznała w drodze do Sionn. Jak ona miała na imię? Wendy przeklinała swoją kiepską pamięć do imion i ludzi.