Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2020, 20:38   #10
theandrzej
 
theandrzej's Avatar
 
Reputacja: 1 theandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputacjętheandrzej ma wspaniałą reputację
- Z kim mamy przyjemność? - zapytał Gerhardt.

- Jestem ojciec Vosgard - odpowiedział tamten. - A wy kim jesteście?

- Bulcbelly Szarak, z tych Szaraków z krainy Zgromadzenia i mój wierny przyjaciel Paszczak - słysząc swoje imię pies podniósł wielki łeb znad miski.

- Elke Wimmer, cyruliczka - przedstawiła się czarnowłosa.

- Gerhardt Richter. Wasze pismo, ojcze, pozostawiło kilka pytań. Może później będzie okazja porozmawiać w mniej publicznym miejscu? - dodał zarządca junior.

Adel delektował się piwem. Jego mundur dawał jednoznaczną odpowiedź - nie widział potrzeby przedstawiania się.

- Garil z klanu Jotunnson, mieszkaniec Pfaffenbergu.

Kapłan Taala przesuwał wzrok po ich twarzach w miarę przedstawiania się kolejnych osób.

- Spodziewałem się… No tak, hrabia - starzec westchnął tylko. - Mogłem się spodziewać. No dobrze, posilcie się po podróży. Hans będzie tu miał gdzieś miejsce dla was. Skoro chcecie rozmawiać bez osób postronnych, zapraszam do kapliczki, będę tam na was czekał.

Krasnoludowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Chwilę wcześniej spostrzegł, ile oberżysta skasował Adelberta za napitek. W mig oszacował lokalne ceny i wspinając się na wyżyny kultury zamówił posiłek i piwo na dalszą drogę, targując się przy tym jak nakazywały dobre obyczaje. Karczmarz może nie znał tych obyczajów, albo po prostu nie był przyzwyczajony do prób obniżania cen.

- Dobrze, panie… - chyba nie był też pewny, z przedstawicielem jakiej rasy ma do czynienia - krasnoludzie. Dla was i waszych przyjaciół dam upust, w końcu w ważnym celu przyjechaliście.

Elke odprowadziła kapłana wzrokiem, a gdy zniknął z zasięgu wzroku, spojrzała po kompanach.
- No tak, sądził, że hrabia wyśle tu pewnie kogoś bardziej kompetentnego, niż nasza zbieranina. Oczywiście bez urazy, sama zastanawiam się, co ja tu robię. Gdybym tylko nie wzięła pieniędzy z góry za opiekę nad Pfaffim, echhh... - Westchnęła. Rozejrzała się leniwie po sali, a potem podeszła do szynku i do zamówionego wcześniej mleka domówiła kaszę z chlebem. Warto było mieć pełny brzuszek przed rozmową z Vosgardem. Może nie będzie tak źle, trzeba było myśleć pozytywnie.

- Miły dziadek z tego kapłana, jak dla mnie to dobrze będzie go wysłuchać i może czegoś dobrego się napić - dodał Szarak gdy kapłan zniknął im z oczu za drzwiami karczmy.

- Gdzie znajdziemy sołtysa… - zająknął się Gerhardt - eee, właściwie jak macie na imię? - zapytał oberżysty.

- Karl, młody panie - odpowiedział karczmarz, kładąc na stół zamówione wcześniej napitki. - Sołtys? To będzie pan Oppenkrote, mieszka o tam, w największej chałupie na brzegu wsi.
Palec niemal oskarżycielsko wskazywał na przybliżony kierunek, w którym rzeczonego sołtysa można by szukać.

- Karczmarzu, macie gnata wołowego na zupę? - Szarak położył na ladzie dwa miedziaki, kupi Paszczakowi dużą kość to ten się ucieszy i czymś zajmie.

- A nie ugryzie mnie aby? Albo kogoś innego? Na groźnego wygląda… Kość przyniesę, albo lepiej uwiążcie to bydlę.

- Pan się nie boi, jak ugryzie, to pomoc od razu jest na miejscu - powiedziała żartobliwie Elke i poklepała dłonią plecak. - Cyruliczką jestem, jakby jakieś problemy były, to pomogę. A z tym pogryzieniem, to żartowałam, proszę nie brać tego do siebie.

- Paszczak to bardzo ułożony pies, tresowany i usłużny - dodał Szarak. - No, kostka dla ciebie przyjacielu, bądź miły dla pana gospodarza.

Stary Karl nie wyglądał na całkowicie przekonanego co do swojego bezpieczeństwa w pobliżu wielkiego psa, ale kość w niedługim czasie przyniósł.
 
theandrzej jest offline