Trzy baletnice spierały się razem
I choć we trójkę wspierały się czasem
To nie tym razem i nie w tym momencie
Z powodu sztuki dopiero co będzie
W przyszłym miesiącu gdzie piękna opera
Zbierze się cała lekarska maniera
Jako widownia. Chirurdzy, psychiatrzy
Też ortodonci i wielcy foniatrzy
Będą oglądać "Dziadka do Orzechów" "Wierz mi, że pycha największą jest z grzechów"
Tak powiedziała pierwsza baletnica "A tyś jest tutaj największa grzesznica!"
Druga jej prędko pod nogi splunęła
I bez czekania pospiesznie krzyknęła: "Ale przynajmniej ja ładna i młoda!
Nie ociężała, toporna jak kłoda.
Głośniejszy chrupot jest w twoich kolanach
Niźli muzyka, co grana w organach" "Ty spójrz na siebie!", tak syknęła trzecia "Jest ci daleko od ślicznego kwiecia.
Zgryz twój straszliwy, a zęby tak krzywe
Zaraz cię złapię za tę rudę grzywę!"
No i złapała, jak zapowiedziała
Bójka wybuchła i krzywda się stała
We trzy trafiły prosto do szpitala
Minął je spektakl, minęła też gala
Miały w operze lekarzy czarować
Lekarze w izbie musieli przyjmować
Trzy niefortunne i złe primadonny
Szczęśliwie konflikt ten nie był dozgonny
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
Lecz trzy się biły, więc nikt nie skorzystał. |