Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 06:07   #141
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Bosman Ijaw! - zawołał Hunter wchodząc do buczącej maszynowni. - Jest pan tutaj?

Maszynowania była pełna uwijających się marynarzy. Hunter kiedyś czytał że marynarka wyglądała kiedyś inaczej. Marynarzami byli silni mężczyźni, którzy wciągali maszty na żagle i sterowali ich ułożeniem. Teraz na okręcie marynarze, to w większości inżynierowie i technicy, którzy utrzymywali w sprawności całą tą maszynerię.

Jakiś umorusany smarem facet wysunął się na wózku spod maszyny i wskazał trzymanym w ręce kluczem w stronę wysokiego, łysego jak kolano mulata o posturze bardziej jednak przypominających starych marynarzy aniżeli dzisiejszych naukowców…


- Ma pan chwilę? Mam taką prywatną prośbę związaną ze służbowymi zainteresowaniami. Ostatnio natrafiłem na raport i...

- Panie - rzucił okiem na mundur - podporuczniku. Jakby Pan nie zauważył statek się troszkę spierdolił i w gruncie rzeczy mam w poważaniu pańskie zainteresowania. O ile nie dotyczą reduktora przestrzeni fazowej... Racz pan spierdalać…

- Ale nadal jest w lepszym stanie niż USS Gabriel. Prawda? Niewiele osób wyszło z tego cało - rzucił w odpowiedzi podporucznik i powoli odwrócił się do wyjścia.

Bosman zamarł z kluczem w ręce. Patrzył na Huntera z czymś co przypominało wrogość. Przez moment miał wrażenie, że potężny klucz poleci w jego stronę. Jednak Bosman podał klucz stojącemu obok marynarzowi i zeskoczył.

Górował nad St. Johnem. Był wysoki i barczysty.
- Tom dokończ ten węzeł ja robię sobie 15 minut przerwy.

Gestem ręki wskazał Hunterowi drzwi prowadzące do magazynu
- Tam porozmawiamy. Jeśli ktoś wywołuje stare demony to chyba w jakimś celu.

- Chodzi o dobro nas wszystkich i nasz bezpieczny powrót do domu - zaczął Hunter gdy już znaleźli się w magazynie. - Jeden z moich pilotów, który również był na Gabrielu wtedy co pan, powiedział, że obecna sytuacja jest bardzo podobna do tamtej. Niestety nic więcej nie jestem w stanie z niej wyciągnąć. Jej milczenie spowodowały właśnie te stare demony i efekty pewnego srebrnego proszku. Jedyna nadzieja w panu, żeby połączyć te wydarzenia.

- Nie wiem o jakim Pilocie mówisz podporuczniku i chyba lepiej żebym się nie dowiedział. Te sukinsyny zostawiły nas na pastwę losu. Gabriel był w tragicznym stanie po bitwie o sektor Husyd. To była ruina. Stara konstrukcja połatana tak wiele razy, że maszynownia wyglądała jakby wybuchła tam bomba. Ten statek ledwo się turlał przez kosmos. To była zupełnie inna bajka. Pański pilot chyba rzeczywiście nadużywa proszku. Choć jedno się zgadza. Byliśmy tam samotni jak tutaj. Konwój się makabrycznie rozciągnął. Ten kto wtedy dowodził powinien za to polecieć ze stołka a najlepiej razem ze stołkiem powinien być wyrzucony przez śluzę. Gdy czoło konwoju zostało zaatakowane i ściągnęli od nas anioły. Miały prawie godzinę lotu. Gdy zaatakowano nas… Zawróciły… Ale do tego czasu z Gabriela został dymiący wrak. Nie było nawet sprawnych kapsuł ratunkowych...

- Wtedy grupą bojową dowodził Aleksander Kazakov. A teraz nie ma żadnych podobieństw w łańcuchu dowodzenia? Ktoś jeszcze jest tutaj z osób jakie przeżyły na Gabrielu?

- Nie wiem czy na Victorii ktoś jest jeszcze z tych którzy przeżyli na Gabrielu. Nie było ich wielu i zostaliśmy później rozrzuceni po flocie, więc wątpię by ktoś się jeszcze znalazł. No pewno poza twoim pilotem…. Nie wiem czemu szukasz dziury w całym - mruknął bosman - Jakie podobieństwa. Tam była załoga szkieletowa. Statek był prowadzony na rzeź do stoczni przy Nowej Mekkce. To miał być spokojny lot. A Victoria uciekając z pola bitwy doznała awarii przy skoku i teraz radzi sobie jak może. Więc to 2 różne sprawy. Chyba żę ta Twoja pilotka wie o czymś o czym ja nie wiem. Wtedy zginęło dużo ludzi, dobrych ludzi mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. I że piloci tym razem nie polecą sobie daleko zostawiając nas na pastwę losu. - Hunter się zamyślił. Symulacja w której brali udział mówiła właśnie o dalekim locie i zostawieniu Victoriii…

- Dziękuję za pomoc - Hunter wyciągnął rękę do uścisku. - Wychodzi na to, że pewne ostatnie wydarzenia to tylko niesnaski między załogą i nie ma ryzyka, że jest jakieś drugie dno. A co do podobieństw, to część pilotów dostanie misję o dalekim zasięgu, ale tylko tylu ilu zmieści się do myśliwców Nightsky. Reszta zostanie do obsady Aniołów. To informacja tylko dla pana.

- No to rzeczywiście szykuje się drugi Gabriel. Zostaniemy pewno bez najlepszych do osłony… Może twój pilot ma racje podporuczniku. NIe wiem tylko czemu tym razem pchamy się w paszczę lwa, skoro mogliśmy zmienić kurs i spokojnie próbować jakoś to naprawić… - Powiedział ściskając rękę Huntera. jego dłoń była duża, zimna i mocna.

- Pewnie z premedytacją chcą wejść w zasięg - skwitował to Hunter. - No nic. My możemy tylko robić najlepiej jak potrafimy to co nam każą - skinął jeszcze głową i wyszedł.

- Coś ciekawego się dowiedziałeś? - zapytała Eyre, która kryła się za rogiem.

- Zaczynam się zastanawiać czy jesteś taka ciekawska czy podoba ci się mój tyłek. Twoja uwaga o stalkingu zaczyna niepokojąco pasować - Hunter wyraźnie poczuł ulgę gdy w czekającej za zakrętem osobie poznał Fierce.

Eyre stała oparta plecami o ścianę a dłonie miała schowane w kieszeniach spodni.
- Pozwolę sobie pozostawić to pytanie bez odpowiedzi - odparła. - Ale można spokojnie uznać, że mam nowe hobby... Jakieś nowe dane w temacie Gabriela?

- Nic poza tym co wyciągnął Jokinen. W zasadzie potwierdzenie tej wersji - powiedział mijając ją i kierując się w stronę z jakiej przyszli. - Gabriel był mocno sponiewierany. Wygląda na to, że mogło to być po prostu szczęśliwe trafienie w już osłabioną strukturę kadłuba. Ci co przeżyli mają jednak słuszne poczucie porzucenia na pastwę losu, a misja na Nightsky będzie tego powtórką.

- Ja sobie nie przypominam, żeby jakaś grupa piracka przechwalała się atakiem na Gabriela - skomentowała Eyre w zamyśleniu. - A na tereny Kilrah tylko my... Czarnobrody się zapuszczał - poprawiła się na koniec. - A wiadomo czy coś znaczącego zaginęło w trakcie ataku?

- Nie przypuszczam - Ian pokręcił głową. - Wszyscy twierdzą, że to był konwój do złomowania. Jeśli coś było w ładowni to nie było to zarejestrowane, a jak coś zszabrowali to będzie to w raporcie ze stoczni. Poza tym atak przeprowadziły ciężkie myśliwce Kilrah więc z ładownością nie mieli co poszaleć. Piraci w ogóle mają dostęp do maszyn kotów? - zapytał zmieniając temat.

- Czasem coś się zdarzy przejąć - Eyre bez wahania przyznała, że jest to możliwe. - Ale dla ludzi są mało... wygodne. Jest też problem z częściami i zasilaniem silników, no i praktycznie brak mechaników, którzy ogarniają jak to działa... - Wyliczała problemy. - W całości praktycznie niezbywalny, może raz na jakiś czas trafi się szurnięty kolekcjoner, ale tacy dają szczegółowe zlecenie... więc lepiej już przerobić taki na żyletki, sprzedać co się odzyska i latać czymś z floty ludzi, bo przecież nie będziesz w kocim myśliwcu latał po strefie wpływów ludzi - rozgadała się jak nigdy, ale się zaraz pohamowała. - Tak czy inaczej, tylko Czarnobrody miałby do nich dostęp, a skoro nie kojarzę akcji z Gabrielem to na pewno piraci nie brali udziału w tej akcji.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline