Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-02-2020, 06:07   #141
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Bosman Ijaw! - zawołał Hunter wchodząc do buczącej maszynowni. - Jest pan tutaj?

Maszynowania była pełna uwijających się marynarzy. Hunter kiedyś czytał że marynarka wyglądała kiedyś inaczej. Marynarzami byli silni mężczyźni, którzy wciągali maszty na żagle i sterowali ich ułożeniem. Teraz na okręcie marynarze, to w większości inżynierowie i technicy, którzy utrzymywali w sprawności całą tą maszynerię.

Jakiś umorusany smarem facet wysunął się na wózku spod maszyny i wskazał trzymanym w ręce kluczem w stronę wysokiego, łysego jak kolano mulata o posturze bardziej jednak przypominających starych marynarzy aniżeli dzisiejszych naukowców…


- Ma pan chwilę? Mam taką prywatną prośbę związaną ze służbowymi zainteresowaniami. Ostatnio natrafiłem na raport i...

- Panie - rzucił okiem na mundur - podporuczniku. Jakby Pan nie zauważył statek się troszkę spierdolił i w gruncie rzeczy mam w poważaniu pańskie zainteresowania. O ile nie dotyczą reduktora przestrzeni fazowej... Racz pan spierdalać…

- Ale nadal jest w lepszym stanie niż USS Gabriel. Prawda? Niewiele osób wyszło z tego cało - rzucił w odpowiedzi podporucznik i powoli odwrócił się do wyjścia.

Bosman zamarł z kluczem w ręce. Patrzył na Huntera z czymś co przypominało wrogość. Przez moment miał wrażenie, że potężny klucz poleci w jego stronę. Jednak Bosman podał klucz stojącemu obok marynarzowi i zeskoczył.

Górował nad St. Johnem. Był wysoki i barczysty.
- Tom dokończ ten węzeł ja robię sobie 15 minut przerwy.

Gestem ręki wskazał Hunterowi drzwi prowadzące do magazynu
- Tam porozmawiamy. Jeśli ktoś wywołuje stare demony to chyba w jakimś celu.

- Chodzi o dobro nas wszystkich i nasz bezpieczny powrót do domu - zaczął Hunter gdy już znaleźli się w magazynie. - Jeden z moich pilotów, który również był na Gabrielu wtedy co pan, powiedział, że obecna sytuacja jest bardzo podobna do tamtej. Niestety nic więcej nie jestem w stanie z niej wyciągnąć. Jej milczenie spowodowały właśnie te stare demony i efekty pewnego srebrnego proszku. Jedyna nadzieja w panu, żeby połączyć te wydarzenia.

- Nie wiem o jakim Pilocie mówisz podporuczniku i chyba lepiej żebym się nie dowiedział. Te sukinsyny zostawiły nas na pastwę losu. Gabriel był w tragicznym stanie po bitwie o sektor Husyd. To była ruina. Stara konstrukcja połatana tak wiele razy, że maszynownia wyglądała jakby wybuchła tam bomba. Ten statek ledwo się turlał przez kosmos. To była zupełnie inna bajka. Pański pilot chyba rzeczywiście nadużywa proszku. Choć jedno się zgadza. Byliśmy tam samotni jak tutaj. Konwój się makabrycznie rozciągnął. Ten kto wtedy dowodził powinien za to polecieć ze stołka a najlepiej razem ze stołkiem powinien być wyrzucony przez śluzę. Gdy czoło konwoju zostało zaatakowane i ściągnęli od nas anioły. Miały prawie godzinę lotu. Gdy zaatakowano nas… Zawróciły… Ale do tego czasu z Gabriela został dymiący wrak. Nie było nawet sprawnych kapsuł ratunkowych...

- Wtedy grupą bojową dowodził Aleksander Kazakov. A teraz nie ma żadnych podobieństw w łańcuchu dowodzenia? Ktoś jeszcze jest tutaj z osób jakie przeżyły na Gabrielu?

- Nie wiem czy na Victorii ktoś jest jeszcze z tych którzy przeżyli na Gabrielu. Nie było ich wielu i zostaliśmy później rozrzuceni po flocie, więc wątpię by ktoś się jeszcze znalazł. No pewno poza twoim pilotem…. Nie wiem czemu szukasz dziury w całym - mruknął bosman - Jakie podobieństwa. Tam była załoga szkieletowa. Statek był prowadzony na rzeź do stoczni przy Nowej Mekkce. To miał być spokojny lot. A Victoria uciekając z pola bitwy doznała awarii przy skoku i teraz radzi sobie jak może. Więc to 2 różne sprawy. Chyba żę ta Twoja pilotka wie o czymś o czym ja nie wiem. Wtedy zginęło dużo ludzi, dobrych ludzi mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. I że piloci tym razem nie polecą sobie daleko zostawiając nas na pastwę losu. - Hunter się zamyślił. Symulacja w której brali udział mówiła właśnie o dalekim locie i zostawieniu Victoriii…

- Dziękuję za pomoc - Hunter wyciągnął rękę do uścisku. - Wychodzi na to, że pewne ostatnie wydarzenia to tylko niesnaski między załogą i nie ma ryzyka, że jest jakieś drugie dno. A co do podobieństw, to część pilotów dostanie misję o dalekim zasięgu, ale tylko tylu ilu zmieści się do myśliwców Nightsky. Reszta zostanie do obsady Aniołów. To informacja tylko dla pana.

- No to rzeczywiście szykuje się drugi Gabriel. Zostaniemy pewno bez najlepszych do osłony… Może twój pilot ma racje podporuczniku. NIe wiem tylko czemu tym razem pchamy się w paszczę lwa, skoro mogliśmy zmienić kurs i spokojnie próbować jakoś to naprawić… - Powiedział ściskając rękę Huntera. jego dłoń była duża, zimna i mocna.

- Pewnie z premedytacją chcą wejść w zasięg - skwitował to Hunter. - No nic. My możemy tylko robić najlepiej jak potrafimy to co nam każą - skinął jeszcze głową i wyszedł.

- Coś ciekawego się dowiedziałeś? - zapytała Eyre, która kryła się za rogiem.

- Zaczynam się zastanawiać czy jesteś taka ciekawska czy podoba ci się mój tyłek. Twoja uwaga o stalkingu zaczyna niepokojąco pasować - Hunter wyraźnie poczuł ulgę gdy w czekającej za zakrętem osobie poznał Fierce.

Eyre stała oparta plecami o ścianę a dłonie miała schowane w kieszeniach spodni.
- Pozwolę sobie pozostawić to pytanie bez odpowiedzi - odparła. - Ale można spokojnie uznać, że mam nowe hobby... Jakieś nowe dane w temacie Gabriela?

- Nic poza tym co wyciągnął Jokinen. W zasadzie potwierdzenie tej wersji - powiedział mijając ją i kierując się w stronę z jakiej przyszli. - Gabriel był mocno sponiewierany. Wygląda na to, że mogło to być po prostu szczęśliwe trafienie w już osłabioną strukturę kadłuba. Ci co przeżyli mają jednak słuszne poczucie porzucenia na pastwę losu, a misja na Nightsky będzie tego powtórką.

- Ja sobie nie przypominam, żeby jakaś grupa piracka przechwalała się atakiem na Gabriela - skomentowała Eyre w zamyśleniu. - A na tereny Kilrah tylko my... Czarnobrody się zapuszczał - poprawiła się na koniec. - A wiadomo czy coś znaczącego zaginęło w trakcie ataku?

- Nie przypuszczam - Ian pokręcił głową. - Wszyscy twierdzą, że to był konwój do złomowania. Jeśli coś było w ładowni to nie było to zarejestrowane, a jak coś zszabrowali to będzie to w raporcie ze stoczni. Poza tym atak przeprowadziły ciężkie myśliwce Kilrah więc z ładownością nie mieli co poszaleć. Piraci w ogóle mają dostęp do maszyn kotów? - zapytał zmieniając temat.

- Czasem coś się zdarzy przejąć - Eyre bez wahania przyznała, że jest to możliwe. - Ale dla ludzi są mało... wygodne. Jest też problem z częściami i zasilaniem silników, no i praktycznie brak mechaników, którzy ogarniają jak to działa... - Wyliczała problemy. - W całości praktycznie niezbywalny, może raz na jakiś czas trafi się szurnięty kolekcjoner, ale tacy dają szczegółowe zlecenie... więc lepiej już przerobić taki na żyletki, sprzedać co się odzyska i latać czymś z floty ludzi, bo przecież nie będziesz w kocim myśliwcu latał po strefie wpływów ludzi - rozgadała się jak nigdy, ale się zaraz pohamowała. - Tak czy inaczej, tylko Czarnobrody miałby do nich dostęp, a skoro nie kojarzę akcji z Gabrielem to na pewno piraci nie brali udziału w tej akcji.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 28-02-2020, 14:34   #142
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Eyre i Ian szli w milczeniu korytarzem, aż w końcu Hunter przerwał ciszę.
- Ja już skończyłem to co miałem w planach. Możesz dać znać Jokinenowi.

- Dobra, a jaki jest plan? - odparła Eyre. - Zachodzimy ją od tyłu i drągiem przez łeb? - zażartowała.

- Wtedy Jokinen będzie miał tyle czasu ile będzie chciał - Hunter pokiwał głową. - Ale to może potem źle wyglądać w moich papierach - dodał po chwili. - Ty gdzie zabierasz Ulfa? - odbił pytanie.

- Jak umiejętnie zadasz cios to nawet nie będzie pamiętać co się stało - zaśmiała się Fierce pouczając Iana. - A gdzie można zabrać takiego dzieciaka? Chyba na lody.

Ian zmierzył ją spojrzeniem jakby zastanawiał się o jakie lody jej chodziło.
- To ja ją zaproszę do swojej kajuty. Chyba, że ona zaproponuje inne miejsce - wyciągnął komunikator. - To jak? zaczynamy?

- Co tam sobie zbereźnego umyśliłeś? - zapytała z poważną miną Eyre odnosząc się albo do jego grymasu na jej słowa, albo do sugestii jak zajmie się Hudson. - Ja zaryzykuję, że młody jest umoczony i połasi się na złoto piratów. Wspomnę mu więc że szukam Hudson, żeby przekazać jej koordynaty kryjówki w zamian za złagodzenie wyroku.

- Trochę mało jak na pół godziny - skrzywił się. - Ja jej zaproponuję rozmowę w cztery oczy i będę improwizował. Ty przynajmniej masz alternatywę w postaci lodów - głośno wypuścił powietrze.

- Chcesz się zamienić? - zapytała Fierce ze złośliwym uśmieszkiem.

- Prędzej z Ulfem niż z tobą, ale wtedy to nic nie pomoże Jokinenowi - zaczął klikać po swoim komunikatorze w poszukiwaniu kontaktu do Hudson.

- Skoro taki jesteś chętny to jeśli po tej akcji przedłużą mi subskrypcję na życie to czekam na zaproszenie na te lody - odparła mu Eyre i sięgnęła po swój komunikator. Napisała umówioną wiadomość do Jokinena. - To zaczynamy. Powodzenia - dodała i poszła w innym kierunku niż szedł Ian.

Hunter stał przez chwilę wpatrzony w jej plecy.
- I jak tu traktować ją poważnie. Lody na Victorii - mruknął do siebie, pokręcił głową i ruszył w swoją stronę.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 28-02-2020, 14:45   #143
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Cliff zerwał się z łóżka dopadł śluzy wejściowej. Ufl jednak zniknął już za rogiem. Cowboy ciężko dysząc i trzymając się za bok ruszył za młodym szeregowcem. Jednak gdy dotarł za rug Ulfa już nie było widać.

Rozległ się głos Diuka słabo słyszalny poza ambulatorium. Ale wywołał i tak spore zamieszenie

Na korytarzu pojawiło się mnóstwo ludzi. Pielęgniarki, lekarz i marines którzy znaleźli się tutaj nie wiadomo skąd.

Cliff stał na korytarzu w kombinezonie szpitalnym

- I Dupa. - Cliff uderzył pięścią w ścianę korytarza a po chwili oparł się o nią czołem łapiąc oddech. Cuda medycyny swoją drogą a rekonwalescencja swoją. - Uciekł. - skomentował jednym słowem bo przy głębszym oddechu kuło go w boku. - Widział kto może gdzie ten młody pobiegł? Nie liczył na wiele bo większość ludzi pojawiła się na korytarzu po nim. Głupio było jednak tak wracać z niczym.

***

Duke, wezwawszy pościg zajął się robieniem dokumentacji broni, zdjęcia, filmy. Wszystko z należytym opanowaniem by znów ktoś nie pieprzył, że jakość słaba. Nie przy takim komunikatorze! Sfotografował też ekran tabletu, jakby nagle okazało się, że ktoś wyczyścił go zdalnie.

Do pomieszczenia wtargnął nagle major Webber. Jego wysoka postać przyciągnęła momentalnie uwagę. Ubrany w lekki kombinezon bojowy. Wyglądał jakby wrócił z ćwiczeń. Włosy miał siwawe. Przez twarz biegły blizny po pazurach kilrah.

- Czy ktoś mi wytłumaczy co się tutaj do cholery dzieje?

Cleveland przecisnął się z boku trzymając się za obolały brzuch… Ten sprint to chyba był głupi pomysł pomyślał opierając się o medmat i próbując złapać oddech. Diuk widział, jak jego kompan zbladł, żeby nie powiedzieć, że z zieleniał. Chyba coś było w stwierdzeniu doktora by nie wstawać za wcześnie.

- Ulf próbował dokonać sabotażu, na szczęście Clif to wykrył, panie majorze - Duke nie wyłączył nagrywania, wszystko szło w chmurę, na wszelki wypadek.

Major podszedł do łóżka i sięgnął po na wpół rozebrany pistolet.

- Kurwa… Jaki sukinsyn zrobił coś takiego. - przycisnął zaczep sprężyny i odpiął ja. Delikatnie wypuszczając pocisk na otwartą dłoń - Jak znajdę pierdolonego sabotażystę to mu wsadzę ten pocisk w dupę i tak go kopnę, że pocisk mu tam eksploduje. - Koniec z podchodami tej niewydarzonej oficer śledczej. Idę do kapitana. Takie zabawy to już nie przelewki. - Zrobił dwa kroki i odwrócił się do Diuka - A ty żołnierzu przestaw bawić się komunikatorem, bo nic tak nie wkurza jak ignorancja. Ciesz się, że nie służysz pode mną bo od pracowałbyś każde kliknięcie na siłowni! - Warknął Major - Powiadomię o tym waszego CAG…
- Taki komunikator to broń jeśli go użyć właściwie panie majorze. - odparł Duke patrząc mu w oczy. Weber bez słowa opuścił pomieszczenie nawet się nie oglądając za siebie. Jak Major poszedł sprawdził co i jak się nagrało.
A nagrało się wszystko.

W końcu dotarł do swojego wyrka. Położył się o odetchną z ulgą.
- Następnego Ty gonisz. - Zagadnął dowódcę. - Jery życie na pokładzie zabije mnie szybciej niż koty czy te pieprzone pijawki. Spróbował rozmasować bolące miejsce. - Chyba będę musiał kogoś wezwać żeby mnie obejrzał. - Zadzwonił po obsługę.

Pojawiła się Sou i zarekomendowala zmianę opatrunku błyskawicznie rozgoniła gapiów. Pojawił się doktor Spenger. Spojrzał krytycznie na obu pacjentów.

- Jak się nie uspokoicie skończy się to dla was tragicznie. Poleżcie do jutra a wiązania kolagenowe wytrzymają i nie powinny puścić.

- Przepraszam doktorze, do Pana Warringtona przyszedł gość. Czy wpuścić ją?

- Doktor tylko machnął ręką. Tu i tak tłumy ludzi się przewijają.. - Mówiąc to podszedł do Clifa i zaczął coś przełączać w medmacie.

Tymczasem do pomieszczenia weszła Rose… Na twarzy Diuka momentalnie pojawił się uśmiech… Cudowna Rose Bianco.Wspaniała, zgrabna, romantyczna, z pięknie zarysowaną twarzą...[prosty delikatnie zadarty nosek. Drobne usta podkreślone różową szminką. Kasztanowe włosy opadające na ramiona delikatnymi falami. No i to spojrzenie… Gdyby jeszcze nie ten wojowniczy grymas na twarzy.

Rose podeszła do Diuka w paru szybkich krokach i z zamachu wymierzyła mu siarczysty policzek.

- JESTEŚ OSTATNIĄ ZBOCZONĄ ŚWINIĄ NA TYM OKRĘCIE!....

Clif spojrzał zszokowany podobnie jak Sou, nawet doktor spojrzał i uśmiechnął się. Ale chyba najbardziej zaskoczony był Warrington… Przecież to była jego obecna dziewczyna..

To się musiało tak skończyć, wcześniej lub później.
- Na pewno nie ostatnią! - odparł Duke - I nie rób tak więcej, bo wiązania kolagenowe nie wytrzymają do jutra. Zapytaj doktora. A teraz powiedz o co chodzi. Ostatnio mam ciężki okres więc dziś nie będę czytał w myślach.

- Już o nic! Domyśl się sukinsynu! Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć!- warknęła i odwróciła się na pięcie. A zapach jej perfum rozniósł się po całej sali.

Gdy szła odwrócona do drzwi Duke cyknął fotkę jej tyłka. W złości najwyraźniej napinała wszystkie mięśnie, zwłaszcza te “tylne”. Wolał patrzeć na ten widok zamiast rozegrać któryś z gotowych scenariuszy z Cosmo. Trochę szkoda mu było, ale monogamistą to on nie był nigdy...
 

Ostatnio edytowane przez Mike : 06-03-2020 o 10:30.
Mike jest offline  
Stary 02-03-2020, 10:51   #144
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- Oficer Hudson? - zapytał Ian gdy nawiązane zostało połączenie. - Tutaj podporucznik St. John. Mógłbym z panią chwilę porozmawiać o pani śledztwie? Wolałbym w jakimś odosobnionym miejscu. Nieoficjalnie - doprecyzował.

- Jeśli ma Pan jakiekolwiek informacje zapraszam do biura. Nie mam czasu na głupoty.

- Powiem wprost. Nie chciałbym rozmawiać w pani biurze, bo ściany mają uszy, a liczę na obustronną wymianę informacji poza protokołem. Proponuje moją kajutę, no chyba, że ma pani lepszą propozycję.

Na moment zamarła zastanawiając się. Hunter niemal widział jak mieli w ustach słowa przed ich wypowiedzeniem.
- Dobrze - powiedziała - mam tylko nadzieję, że to nie będzie strata czasu.

***

Hunter zdążył wrócić do swojej kajuty i wyciągnąć butelkę spod materaca. Zanim rozległo się pukanie zdążył wypić ledwo dwa łyki.
- Proszę. - Otworzył szerzej drzwi i wpuścił Hudson do środka, a następnie zajął miejsce przy stole pozwalając gościowi na swobodne zachowanie. Skierował wzrok na butelkę stojącą na blacie w głębi pokoju, a potem na Hudson. - Nie proponuję, bo wychodzę z założenia, że pani nie może, ale jeśli się mylę to proszę się nie krępować. Tak samo jak zmieni pani zdanie w trakcie naszej rozmowy.

Hudson popatrzyła na Huntera z niekrytą dezaprobatą. Stanęła zaraz przy drzwiach z założonymi rękami.

- Na początek może takie ostrożne pytanie. Jak postępy w śledztwie w związku z moimi pilotami?

- Do rzeczy Panie St John. Nie mam czasu na pogaduszki. Co chciał mi Pan powiedzieć czekam.

- Pogaduszki? - Hunter parsknął sarkastycznie. - Udzielenie takiej informacji chyba leży w pani zakresie obowiązków, ale w porządku. Chciałem od tego tylko zagaić rozmowę. Liczyłem na jakieś nieoficjalne domysły, ale w takim razie wystarczą mi oficjalne dane. Zadam to pytanie oficjalnymi kanałami - zmierzył ją poważnym wzrokiem i czekał na jej reakcję.

- Proszę bardzo. Skoro tylko tyle Pan chciał mi przekazać trzeba było się nie kłopotać tylko od razu przesyłać oficjalnymi kanałami. A poza tym nie jest moim obowiązkiem informować osoby postronne o postępie śledztwa. Jeśli chce Pan otrzymać stosowne informację proszę się zwrócić do oficera operacyjnego o stosowne upoważnienie. Do tego czasu sama decyduje jakie informacje komu przekazuję ze względu na dobro śledztwa. Na pewno nie posunie się ono do przodu jeśli będą mi zawracać głowę ludzie pańskiego pokroju - powiedziała wskazując głową w stronę butelki.po czym odwróciła się do wyjścia.

- Postronne? - Hunter był zdumiony. - Rumiko jest pilotem pod moim dowództwem i jestem jej bezpośrednim przełożonym w łańcuchu dowodzenia. Najpierw próba uduszenia, a potem otrucie w ambulatorium. Jakoś nie raczyła pani mnie o tym drugim fakcie poinformować. Dowiedziałem się tego przypadkiem gdy poszedłem ją odwiedzić. To jest poważne naruszenie procedur floty i żadnym dobrem śledztwa się tutaj pani nie może zasłaniać. Mam ten fakt wyciągnąć w oficjalnym zapytaniu? I nie, nie jest to jedyna rzecz jaką chciałem pani przekazać.

Zdawała się nieporuszona. Otwarła już drzwi i była jedną nogą za nimi

- Jak pani zresztą sama mi poleciła zacząłem zbierać informacje i przypadkiem na coś natrafiłem. Kojarzy pani skrzynię o wymiarach 60 na 60 na 90 z elektronicznym zamkiem jaka na pani polecenie została przeszmuglować na pokład Victorii?

- Nie wiem o czym Pan mówi! - odparła na wpół zatrzymując się w drzwiach.

- To dziwne, bo osoba jaka po nią się zgłosiła, wyraźnie mówiła, że to na pani polecenie i nawet jak by tego nie zrobiła to jest z panią tak blisko powiązana, że pierwsze podejrzenie padło by na panią. Usiądzie pani i porozmawiamy normalnie czy woli pani oficjalnie? - Hunter ponowił pytanie.

- Jeszcze raz powtarzam, że nie wiem o czym pan mówi - zamknęła za sobą drzwi i postąpiła o krok do przodu - proszę o wyjaśnienie o kim pan mówi i o jakiej skrzynce?

- Ponadto komuś bardzo zależy na rozpowszechnianiu przeświadczenia o pani nieudolności i niekompetencji. Gdybym w to wierzył to poczekałbym aż dotrze to do pani przełożonego , a nie umawiał się z panią na nieoficjalną rozmowę. Więc może przestanie pani mieć do mnie wrogie nastawienie i dostrzeże moją dobrą wolę i chęć współpracy.

- Jakiej nieudolności! - Warknęła - nie wiem co mi Pan tutaj insynuuje. - Widać było, że zarzut który jej postawił hunter niemal doprowadziły ją do wybuchu.

- Nic nie insynuuję tylko mówię jakie informacje krążą o pani na Victorii i co może dotrzeć do pani przełożonych. Powiem pani co wiem, ale najpierw zacznijmy od tego, że pani powie mi co wie na temat próby otrucia Rumiko i wszystko co pani wie o Igorze - Ian odwrócił leżące na ławie rewersem do góry zdjęcie i wskazał palcem mężczyznę z kucykiem.

- Co to za zdjęcie ? - zapytała zamierając i ignorując co powiedział wcześniej - Gdzie było zrobione? - złość z niej znikła.

- Jak pani widzi zwykły podporucznik również ma swoje dojścia. Podzielę się nimi, ale jak zacznie pani ze mną współpracować.

- MÓW DO CHOLERY!! - warknęła - Nie mam czasu na pierdoły. Jeśli będzie potrzeba zastrzelę pana na miejscu - odpięła zapięcie kabury. - Proszę ze mną nie pogrywać. Utrudnia pan śledztwo i ukrywa dowody. Mamy sytuację alarmową mogę użyć środków dowolnego przymusu.

- Bo co? - zapytał Hunter. - Niech mnie pani aresztuje, a ja wyprę się wszystkiego, a jak przyjdzie do misji na Nightsky to sam Archer przyjdzie do pani i zapyta na jakiej podstawie zostałem zatrzymany. To nieoficjalna rozmowa nie udowodni pani konieczności użycia broni.

- To zdjęcie jest jak kadr z komunikatora Warringtona z miejsca zbrodni to ten trzeci… Ja go znam… To Igor… Jeden z niewielu marines, który toleruje Ulfa i z nim współpracuje.

- To jak? Poświęci mi pani 15 minut swojego cennego czasu czy woli pani odejść z niczym?

- Dobrze otrzyma Pan swoje informacje, ale najpierw to - wskazała palcem na zdjęcie. Drugą rękę oparła jednak na rękojeści pistoletu.

- Ujawnieniem mojego źródła na początku tej rozmowy ryzykuję, że wyjdzie pani bez udzielenia odpowiedzi na moje pytania. Tak, to zdjęcie pochodzi z korytarza w czasie ataku na Diuka i Clevlanda. - potwierdził St. John. - Więc tak. Otrucie Rumiko i reszta rzeczy jakie pani wie o Igorze, a potem ja - zaproponował.

Spiorunowała go wzrokiem. Jego upartość frustrowała ją bardziej niż przypuszczał. Ale ustąpiła.
- Rumiko zostało wstrzyknięte chłodziwo do reaktora. W magazynach są tego całe beczki. Gdyby nie reakcja obecnych na sali nie udałoby się jej uratować. Najgorsze jest to, że nikt nie widział, żadnych osób postronnych. Nikt kto nie powinien nie kręcił się koło laboratorium. Przesłuchałam cały obecny na miejscu personel nikt nic nie zauważył. Na miejscu był tam też Ulf, kręcił się tam. On też nic nie zauważył. Śledztwo utknęło w martwym punkcie. A ten tu Igor to sierżant marines. Ulf często go przyprowadzał, gdy wysłałam go po wsparcie. Był mrukliwy i małomówny. Ale skuteczny. Dobra teraz ty mów co wiesz!

- Niech pani usiądzie - wskazał miejsce naprzeciwko. - Jak pani widzi mam swoje dojścia i moje źródła informacji nie są często oficjalne ani legalne - popukał palcem w zdjęcie. - Pani osoba jest wyraźnie komuś nie na rękę, bo różne rzeczy dzieją się na pani niekorzyść. Nie jestem pani wrogiem, a wręcz chciałbym zaproponować nieoficjalną współpracę na przyszłość. Ale do rzeczy - odchrząknął.
- Osobą łączącą to wszystko jest właśnie wspomniany przez panią Ulf von Euler. To on od samego początku kierował wszelkie podejrzenia dotyczące napastnika Rumiko w kierunku Greya mimo, że opis sytuacyjny wskazywał, że to on znalazł i odciął Żuraw próbując ją ratować i nadal nie wiadomo co się z nim stało. To on poszedł po Chou i niby jej nie odnalazł w momencie gdy zaginęła. To on kręcił się w okolicy Rumiko gdy została otruta. To on osobiście odebrał rzeczoną skrzynię w pani imieniu. A poza tym ma pani świadomość, że blokada sąsiednich pomieszczeń w czasie ataku na Diuka i Clevlanda pochodzi z pani terminala? Kto mógł to zrobić poza panią? Niech się pani zastanowi co pani tak naprawdę wie o Ulfie i całym tym Igorze. Niech pani uważa. Może się okazać, że było o wiele więcej wydarzeń z nimi związanych, a które mogą z jakiegoś powodu prowadzić do pani. - Podporucznik wstał, podszedł do blatu i pociągnął spory łyk z butelki aby przepłukać gardło. - Nadal pani uważa, że marnuje tu czas?

- To Jokinen… Wiedziałam…

- Mój kontakt powiedział, że sam się ujawni żeby ratować pani dupę przed fabrykowaniem dowodów przeciwko pani więc radziłbym trzymać się od niego z daleka, bo ktoś pani zarzuci wpływanie na materiały dowodowe - poradził Hunter ani nie zaprzeczając nie nie potwierdzając.

Zapadła na moment cisza przerwana sygnałem połączenia od Fierce. Hunter popatrzył na wyświetlacz i odebrał chcąc dać jej znać, że nie może teraz rozmawiać. Niestety potok słów z drugiej strony nie pozwolił mu dojść do słowa.
- Zaraz będziemy - krótko odpowiedział Hunter, gdy Eyre w końcu umilkła i rozłączył się.

- Chyba na nas pora - podporucznik przeniósł wzrok z komunikatora na panią oficer. - Nasz znajomy Euler właśnie rzucił się z bronią na Eyre Pearce i oskarżył ją przy świadkach o udział w strzelaninie z marines. Oboje wiemy, że nie miała z tym nic wspólnego, bo wtedy była ze mną w Mordowni i oboje przeszliśmy razem na pani wezwanie w sprawie Rumiko. Dziewczyna chyba sobie z nim poradziła, bo podała numery kajut gdzie potencjalnie zbiegł. Dziwnym trafem w tym korytarzu znajduje się również Igor.

- Nie ma czasu! - Hudson zerwała się na równe nogi i była już przy drzwiach - które to kajuty. Bierz broń nie ma czasu na zbieranie posiłków powiedz tej Pearce by na nas czekała!
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 02-03-2020, 11:00   #145
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Fierce próbowała się połączyć do Eulera nie odbierał on jednak połączenia. Trwało to już od paru minut. Obeszła niemal cały poziom zbliżając się do szpitala. Nawet przez myśl jej przeszło, żeby zobaczyć jak się mają ranni. Nagle zobaczyła przed sobą obiekt swoich poszukiwań. Młody szeregowy wypadł zza zakrętu popychając jakiegoś inżyniera i przebijając się między dwoma kolejnymi wpadł.
Chłopak biegł jakby nagle dostał jakieś pilne powiadomienie. Eyre skojarzyło się to tylko z jednym - coś go ostrzegło o włamie jaki właśnie uskuteczniał Jokinen. Zdecydowanie nie mogła pozwolić, żeby go nakrył. W tej sytuacji wcześniejsze plany mogły się pieprzyć, więc musiała improwizować. A przyszło jej do głowy dość ryzykowne rozwiązanie, które mogło co prawda zostać uznane za napaść, ale już zdążyła sprawdzić na dwóch typach w praktyce, że jej za to nie uziemią.

Ulf obejrzał się za siebie. Wybrał na to zły moment. Fierce zastąpiła mu drogę, a on wpadł na nią z pełnym impetem. Niemal jej nie przewracając. Eyre złapała Eulera prawą ręką za fraki.
- Patrz gdzie leziesz! - Fierce bez zawahania zrzuciła winę za kolizję na Ulfa i nie dając mu szans na zabranie głosu, wyprowadziła szybki lewy sierpowy prosto w jego twarz. W końcu broczący krwią z nosa, a najlepiej jeśli się uda to nieprzytomny, nie dotrze tam dokąd biegł.

Wyrwał się i dobył broń kierując ją w twarz Fierce.

- Z drogi szumowino! - wycharczał ocierając lewą ręką strużkę krwi z kącika ust.

Fierce w oczach tego młodego człowieka dojrzała dobrze sobie znany blask niepohamowanego gniewu. Doświadczenie zdobyte na rubieżach nauczyło ją jednego. Tacy ludzie nie żartują i jeśli mówią, żę pociągną za spust to pociągną…

Pewnie każdy inny pilot na jej miejscu zawahałby się, zszedł mu z drogi. Ale nie Eyre. Inaczej nie byłaby godna swojej ksywki.

Kiedy więc Euler podniósł broń, ona zrobiła zupełnie co innego niż powinno się, mając wycelowany pistolet w głowę. Była piratem i nie raz miała przystawiony pistolet do skroni czy nóż do szyi. Zabawne, że nawet to mogło człowiekowi spowszednieć. Z tego samego doświadczenia expiratka wiedziała, że w starciu na taką odległość zdecydowanie lepiej wychodził by nóż, bo szansę na trafienie z pistoletu, z tak bliska w na pewno nie stojący nieruchomo obiekt, były paradoksalnie niskie.
Fierce zrobiła zwód w bok i do przodu, kierując się na Ulfa i uderzając od lewej w rękę chłopaka, by wybić mu pistolet z dłoni.

Swoim ruchem zaskoczyła żołnierza. Jego pistolet upadł z trzaskiem na podłogę i odtoczył się pod ścianę.

Ulf widząc, że stracił przewagę rzucił się do ucieczki, krzycząc:
- Zatrzymajcie ją, to ona strzelała do marines!!

Fierce kątem oka zobaczyła 2 kolesi, którzy to usłyszeli.

Na słowa Eulera Fierce otworzyła szerzej oczy, w których pojawiła się wściekłość. Dla niej był to wystarczający dowód na to, że jest zamieszany w to wszystko. I kiedy Ulf próbował uciekać, podstawiła mu nogę, żeby się wywalił na ziemię.

- Byłam wtedy w Mordowni, chuju! - ryknęła Eyre na całe gardło i rzuciła się na niego.

Fierce próbowała go podciąć. Ten jednak jakimś cudem się wywinął, przeskakując nad jej nogą. Uderzył w ścianę, ale odepchnął się i ruszył biegiem.

2 kolesi przyspieszyło.

- Zostaw młodego! - wrzasnął jeden z nich. Drugi zagrodził jej drogę.

Piratka skoczyła w dół i złapała pistolet Ulfa. Wycelowała nim w typa, który chciał jej zagrodzić drogę.

Gościu podniósł ręce w obronnym geście i zrobił krok do tyłu. Fierce minęła go rzucając się biegiem za Eulerem i nawet nie zauważyła obraźliwego gestu, który posłał w jej stronę. Wskoczyła w następny korytarz to było wąskie przejście. Ślepy zaułek. Wszystkie kajuty były zamknięte. Stał tam tylko jeden wysoki marines. Z kucykiem ciemnych włosów.

Fierce poznała go. Igor. Nigdzie nie widziała Ulfa musiał wskoczyć do którejś z kajut.

Eyre zatrzymała się, cofnęła za róg, odsuwając się kawałek od skraju. Trzymając w pogotowiu pistolet, wyciągnęła komunikator i wybrała numer pierwszy numer jaki przyszedł jej do głowy. Do Huntera.
- Euler rzucił się na mnie z bronią i wrzeszczał, że jestem winna wczorajszej strzelaniny - rzuciła jednym tchem i na tyle cicho na ile było to możliwe, gdy Ian tylko odebrał połączenie. - Schował się w jednej z kajut. Jest tu Kucyk! - podała numery kajut i poziom, na którym się znajdowali.

- Zaraz będziemy - krótko odpowiedział Hunter i rozłączył się. Od razu jej komunikator rozbrzmiał połączeniem od Jokinena.

Odebrała.
- Euler jest umoczony - tymi słowami Fierce przywitała Simona.
- Skąd wiesz!? Właśnie miałem ci powiedzieć, że to on kontrolował system z terminala Hudson. Hudson musiała być cały czas wprowadzana przez niego w błąd!
- Gnojek zaczął wrzeszczeć, że to ja zrobiłam wczorajszą strzelaninę - odparła mu na to Eyre z oburzeniem. - Uciekał ale zapędziłam go w kozi róg. Kucyk też tu jest - powiedziała i od razu podała gdzie się znajdują.
- Eyre to Marines i są uzbrojeni! Teraz już tego nie da się ukryć. Sprawa wyjdzie na jaw nikt tego nie zatuszuje. Nie pchaj się tam. Czekaj na jakieś posiłki. Zaraz zadzwonię po Hudson ona coś skołuje. Może do tego nic się nie stanie z tą pielęgniarką i Greyem, czy kogo oni tam jeszcze znaleźli..

Fierce uśmiechnęła się pod nosem.
- No no, Simon, ty się martwisz o mnie, że zrobię coś głupiego? To słodkie - odparła. - Eulera rozbroiłam, a Hunter i Hudson już powinni być w drodze, więc bez nich nie zamierzam odwalać całej roboty - poinformowała go, że nie ma zamiaru działać sama. - A co z dostępem do kamer? Udało ci się odblokować? - zmieniła temat w oczekiwaniu na wsparcie.

- Odpinam system na sztywno i resetuje serwery. Powinienem mieć dostęp do monitoringu w ciągu paru minut. Ale z tego co widzę, masz ich w potrzasku nie ma stamtąd wyjścia.

- I nie przejdą przeze mnie, bo wiedzą, że mam broń, a moja sława tylko ich utrzyma w przekonaniu, że nie zawaham się jej użyć - skomentowała Eyre. - A z kamerami się pośpiesz, bo przydadzą się na szturm - ponagliła go.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 05-03-2020, 10:18   #146
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Hunter sięgnął pod łóżko wyciągając stamtąd pas z swoją bronią boczną i szablą. Hudson popatrzyła ze zdumieniem. Ale nie skomentowała. Chwilę później byli już na korytarzu. St John zapinał w biegu pas, a szabla obijała mu się o udo.

Może 3 minuty później zobaczyli Fierce, która stała opierając się plecami o ścianę. Pistolet trzymała w gotowości do użycia, ukradkiem wyglądała za róg w drugiej ręce trzymała komunikator.

Na korytarzu było trochę ludzi. Jednak Obchodzi Fierce szerokim łukiem. Marines, którzy jeszcze chwilę temu zagradzali jej drogę musieli gdzieś odejść. Fierce dostrzegła zbliżających się Huntera i Hudson. Hudson natychmiast do niej podbiegła i sięgnęła po jej komunikator.

Eyre nie oponowała, choć miała mocno skonsternowaną minę, że kobieta łapie się za komunikator, a nie broń, którą trzymała w drugiej dłoni.
Hunter dobiegł do nich i zatrzymał się za rogiem korytarza. Wychylił się szybko i zerknął.

- MAGIK? - Krzyknęła do słuchawki. Zarówno Hunter jak i Fierce patrzyli ze zdziwieniem. - Ja wiem że to ty Jokinen. Siedzisz u mnie w biurze! Pewno masz już kontrolę nad systemem…
- Tak - usłyszeli wszyscy. Fierce podgłośniła chwilę wcześniej komunikator by lepiej słyszeć skrzydłowego.
- Dobra Magik daję ci hasło: Alfa, Beta, Gama, Ypsilon, 2, 3, 4, 8 i na koniec data twojej rezygnacji.
- Mam - rozległo się w komunikatorze - Są kamery. Mam system wykrywania twarzy. Korytarz czysty…
- Zatrzymam go na chwilę - Hudson wskazała na komunikator, który przypięła do kieszeni na piersi kombinezonu. FIerce jednak nie wiedziała czy miała na myśli komunikator czy Jokinena.

Eyre lekko zmrużyła oczy jakby coś rozważała.
- Tylko nie zepsuj - odparła expiratka. - Jest ich tam co najmniej dwóch. Kucyk... Znaczy Igor i Euler, który tylko udawał sierotę - poinformowała nowoprzybyłych. I dopiero teraz dostrzegła broń Huntera. - A ty co, z wojny secesyjnej się urwałeś? - skomentowała posiadanie przez niego broni białej. - Simon daje nam wgląd w kamery, Euler jest rozbrojony - pomachała pistoletem, który trzymała, na znak, że należała do niego. - A Igor zanim się schował to nie miał przy sobie broni. Oczywiście należy założyć, że w którejś z kajut mogą mieć arsenał - dodała. - Jaki plan pani oficer? - wbiła świdrujące spojrzenie w Hudson.

- Kajuta na lewo - powiedziała Oficer śledcza i ruszyła do przodu. Prosto w kierunku ostatniego pomieszczenia po lewej stronie.
- Magik masz kontrolę nad drzwiami? - zapytała nachylając się nad komunikatorem
- Otwieram…. - Hudson odbezpieczyła broń i wymierzyła w drzwi.Drzwi z sykiem otworzyły się. Zobaczyli kajutę. Taką jak setki innych na pokładzie Victorii. Ta jednak miała zdemontowany panel sufitowy.
- Są w kanałach wentylacyjnych.- Warknęła Hudson bardziej do siebie niż na potrzeby innych

- Mam anomalie przy filtrach w sektorze czwartym.... To na lewo.. - głos z komunikatora był rzeczowy i wyraźny. Fierce jeszcze nigdy nie słyszała tak pewnego siebie Jokinena.

Hudson schowała pistolet do kabury stanęła na łóżku i podciągnęła się do szybu kierując się w lewą stronę tak jak wskazał Jokinen.
- Ej, paniusiu - rzuciła Eyre za oficer. - Lepiej jak ja tam pójdę, a wy z Hunterem zajdziecie go od drugiej strony - zasugerowała, bo osoba pirata biegającego z bronią w ręku po korytarzu wzbudzała niezdrową ciekawość gawiedzi.

Fierce nie usłyszała odpowiedzi. Nogi oficer zniknęły już za krawędzią przejścia.
- No to dupa - skomentował Hunter i wyciągnął swój komunikator. Szybko wstukał pytanie do Jokinena gdzie z Fierce mają się udać i czekał na odpowiedź. Mimo otwartego połączenia z Hudson, hakerowi powinna wyskoczyć informacja od niego i powinien móc na nią zareagować.

- Ja jej nie będę ratować, jak da im się złapać - ostrzegła Fierce patrząc z dezaprobatą na wejście do kanału wentylacyjnego. - Po prostu do niego zadzwoń, on już sobie poradzi - dodała wskazując na jego komunikator.

Hunter zmierzył ją wzrokiem jakby zastanawiał się skąd dziewczyna ma tyle doświadczenia w związku z Jokinenem i zgodnie z jej podpowiedzią wybrał do niego numer.
- Mów dokąd mamy iść - polecił gdy chłopak odebrał połączenie.

- I niech powie czy się już włamał do komunikatora Kucyka - wspomniała Fierce, która w tym czasie zaczęła przetrząsać pomieszczenie by sprawdzić, czy czegoś za sobą nie zostawili.
- Co ja jestem? Przekaźnik? Masz, sama z nim gadaj - Ian wyciągnął rękę z komunikatorem w kierunku Fierce.
- Zajęta jestem, nie widzisz? - fuknęła Eyre, przewracając materac do góry nogami, by sprawdzić czy czegoś pod nim nie ukryto. Robienie demolki w kajucie wyraźnie dawało jej frajdę.

Hunter na powrót przyłożył komunikator do ucha.
- Przestań się bawić. Idziemy - zrugał ją.

- Słyszę was! - odezwał się komunikator Huntera. - Kucyk nie odpalił komunikatora. Więc nie mam na niego namiaru. Weszliście już do tunelu serwisowego? Wysłałem tam drony naprawcze będę miał obraz za jakąś minutę.

Fierce tymczasem pod podniesionym materacem dojrzała wciśniętą w kąt skrzyneczkę. Hunter też ją spostrzegł. Dokładnie taka jak opowiadał kwatermistrz.
- Czemu jeszcze nie weszliście do tunelu? - zapytał po krótkiej chwili Jokinen. - Hudson poszła sama? Na bóg wie ilu marines?
- A to moja wina, że jest głupia? - zapytał Hunter. - Namierz którędy biegną te tunele. Dotrzemy tam szybciej biegnąc korytarzem i odetniemy im drogę.
- Nie dotrzecie tam inaczej jak tunelami wentylacyjnymi. Jest tunel bliżej, ale musielibyście ściągnąć pokrywę. Filtry umieszczone są wewnątrz szybu.
- Jak nie dotrzemy? Tunele gdzieś muszą prowadzić. Bo do tego służą. Łączą się w wielkiej turbinie wentylacyjnej, ale chyba nie idą się przemielić.
- Ok musicie minąć cały ten kwartał i koło windy macie wejście do tunelu w suficie. tam jest nawet drabinka. Ale trzeba będzie albo wyłamać zamek albo użyć klucza. To mechaniczny zamek.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline  
Stary 05-03-2020, 10:21   #147
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Ian słysząc to zerknął na Fierce.
- Na takich rzeczach to ty się lepiej znasz. Decyzja należy do ciebie.
- Nie takie rzeczy się robiło - zapewniła expiratka, że nie jest to dla niej problem. - Idziemy do tego przejścia - dodała i wzięła pod pachę znalezioną skrzyneczkę. Z Hunterem czym prędzej opuścili kajutę i ruszyli biegiem we wskazanym kierunku. - Masz minę jakbyś wiedział co to - rzuciła Eyre w międzyczasie do Iana, mając na myśli pakunek który niosła.
- To chyba skrzynka przemycona na statek jaką Ulf odebrał w niby imieniu Hudson - wyjaśnił po drodze Ian.
- Ciekawe co jest w środku - mruknęła na to Eyre, oglądając skrzynkę, w próbie jej otworzenia. Skrzynka była zamknięta na zamek szyfrowy.
- Nie mamy teraz czasu ani narzędzi, żeby się w to bawić - stwierdził Ian.
- Przekaż Simonowi, że ją mamy. Chyba w pośpiechu musieli o niej zapomnieć - powiedziała Eyre.

Chwilę im zajęło dotarcie na miejsce. Wąska drabinka przy windzie prowadziła do włazu. Zamek był prosty po prostu kilka otworów w które wkładało się klucz serwisowy i na raz je przekręcało. Rozejrzała się dookoła. Ale nie widziała niczego czego można było użyć jako prowizorycznego narzędzia. Palcami na pewno nie przekręci tego zamka.

Ich działania chyba zwróciły uwagę. Bo parę osób wskazało ich palcami.
- Spróbuj przestrzelić zawiasy - powiedział Hunter wpatrzony w klapę. - Chyba lepiej wiesz, w które miejsca trzeba trafić żeby puściły. Ja bym pewnie je zakleszczył.
Fierce po obejrzeniu klapy z bliska, zeskoczyła z drabinki na podłogę.
- Taki był plan od początku, geniuszu - odparła na słowa Iana i wycelowała w sufit tak by odpadła klapa, ale pod takim kątem, żeby rykoszet nie trafił ani jej ani Huntera.
- Ta, jasne, a wlazłaś tam i sprawdzałaś zamek z czystej ciekawości - pokiwał głową Hunter.
- Nie, tylko żeby popatrzeć na ciebie z góry - sarknęła Fierce. - Uwaga będę strzelać! - krzyknęła by każdy kto postanowił stać się gapiem w tej okolicy, zdążył uciec.
- Albo sprowokować mnie do patrzenia na twój tyłek - odgryzł się podporucznik, ale koniec zdania zlał się z odgłosem wystrzału gdy Fierce nacisnęła spust.

Wysokoenergetyczny pocisk uderzył w zawias. Rozbijając go i niemal odrywając klapę Drugi a za nim 3 rozwalił drugi zawsias klapa zadygotała i wysunęła się z łoskotem opadając na ziemię.

- RZUĆ BROŃ!! - rozległ się okrzyk z boku a 3 marines w pancerzach bojowych mierzyło do Fierce z broni długiej za nimi stał major Webber.

- Dobrze, że jesteście! - odezwał się Hunter - Śledcza Hudson ściga Igora i Ulfa tymi tunelami! - wskazał ręką otwarta klapę. - Pomagamy w pogoni!

- Śledcza Hudson została oskarżona o niesubordynację i odsunięto ją od śledztwa. Wy wszyscy jako podejrzani zostajecie aresztowani i zamknięci w areszcie domowym. - przerwał mu Webber.
- Uff - odetchnął podporucznik. - Od samego początku podejrzewałem, że jest niekompetentna. Odłóż broń Fierce. Nie denerwujmy pana majora. A o co jesteśmy podejrzani jeśli chodzi o ścisłość?
- Odnoszę wrażenie, że Hudson, pomimo najszczerszych nadziei Simona, jednak współpracuje z Kucykiem - powiedziała Eyre cicho do Hunter. Pochyliła się i powoli odłożyła broń na podłodze. Wyprostowała się, wyciągając dłonie w geście poddania się. - Tą skrzynkę zostawili po sobie uciekający - rzuciła expiratka do Webbera, wskazując na pudełko, które stało przy niej.

- Odepnij pas z bronią - jeden z marines przeniósł karabin na Huntera
- O co jestem oskarżony? - podporucznik ponowił pytanie powoli odpinając zapięcie pasa. - Macie chyba dobry powód na zatrzymanie oficera i umieszczenie go pod aresztem domowym?
- Broń należała do Eulera. Odebrałam mu ją gdy zaczął mi grozić bez przyczyny, kiedy wpadł na mnie jakby skądś uciekał - tonem wyjaśnienia wtrąciła się Eyre.
- Jokinen. Poinformuj natychmiast Archera o moim zatrzymaniu przez majora Webbera - dodał Ian w kierunku komunikatora.
- Są dowody na to, że niejaki Igor zastrzelił wczoraj marines Ivana i ranił dwóch pilotów, Warringtona i Cassidyego. Był przy tym również marines Raymund Suarez - Fierce mówiła dalej, w czasie kiedy Hunter załatwiał sobie wsparcie. - Ulf von Euler z nimi współpracuje.

Marines zbliżali się w ubezpieczonym szyku nie spuszczając broni z pilotów. Gdy usłyszeli w tle.

- Szefie będzie problem. Właśnie wyłamali drzwi do gabinetu Hudson i mierzą do mnie z broni.

Minutę później Fierce i Hunter byli już skuci kajdankami, a Jokinen ucichł. Nagle z kanału wentylacyjnego rozległy się strzały. Huk poniósł się głośnym echem.

Webber natychmiast znalazł się przy wlocie do tunelu.

- Wy dwaj - wskazał na 2 marines stojących przy Hunterze i Fierce - Na górę! Sprawdźcie co tam się dzieje. Aresztować wszystkich jak leci sprawę będziemy wyjaśniać później.

- A wy dwoje! Jeszcze raz ale od początku co tutaj się dzieje!? Jakie dowody są przeciwko marines. Radzę, żeby były pewne, bo narażacie w tym momencie życie nas wszystkich! Jedyne dowody jakie ja posiadam dowodzą skrajną niekompetencję śledczej i nadgorliwość pilotów, którzy wkroczyli w kompetencje marines co jest głównym powodem zamieszania. Szczególnie wasza dwójka oraz ten trzeci co się włamał do systemu. Jesteście głównymi podejrzanymi.

- Po pierwsze nasza dwójka, zgodnie z procedurami, wykonywała polecenia śledczej Hudson. To czy była kompetentna czy nie to pana problem, nie nasz. Po drugie ten trzeci to były partner śledczej i nie włamał się do systemu tylko wszedł za pomocą hasła jakie podała mu sama Hudson aby udzielał jej zdalnego wsparcia. A po trzecie skuliście i aresztowaliście oficera za, jak to nazwaliście, nadgorliwość.

- Dowody to zdjęcia i nagrania. Jak przypadkiem nie połamiecie Jokinenowi paluszków to chętnie je wam pokaże - odparła mu na to Eyre. - Poza tym, tu ciekawostka, Igor nawet NIE jest marines, jest nielegalnie na pokładzie Victorii - podkreśliła wyraźnie zaprzeczenie. - Więc nikt tu nie obwinia Marines!

Marines ledwo wczołgali się do włazu gdy kolejne wystrzały rozbrzmiały echem a zaraz po nich światła przygasły i rozbłysły czerwienią. Alarm…

Z głośników rozbrzmiał głos: SKAŻENIE ATMOSFERYCZNE AWARIA SYSTEMU FILTRACYJNEGO PROSIMY O OPUSZCZENIE ZAGROŻONEJ SEKCJI

- ...I któryś debil uszkodził filtry - skomentowała Fierce, z dezaprobatą patrząc jak marines wciskają się do kanału wentylacyjnego. - A mama mówiła, żeby trzymać się z dala od Floty - westchnęła ciężko.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 05-03-2020, 11:41   #148
 
Fenrir__'s Avatar
 
Reputacja: 1 Fenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputacjęFenrir__ ma wspaniałą reputację
Nuda zdawała się zalewać salę szpitalną. Ciche pikanie medmatu przerywane tylko zniekształconymi głosami z komunikatora. Coś tu mie pasowało to Warringtonowi. Jeden i drugi filmik był beznadziejnej jakości. Dziwiło go to, bo sprzęt powinien sobie lepiej poradzić. Nie raz nagrywał i nie było takich problemów z jakością. Dopiero po którymś odtworzeniu w klikał się w szczegóły pliku i zorientował się, że data pliku jest inna niż powinna być i zupełnie inna na chmurze, a powinny być podobne. Ktoś musiał majstrować przy tych nagraniach tylko kto…

W tym momencie do szpitala wszedł ich CAG. Delikatnie powłóczył nogą. Widać było po nim zmęczenie. Stanął przed pilotami
- Nie wstawajcie - powiedział widząc, że zgodnie z protokołem próbowali się podnieść by zasalutować.
Duke nie wstał. Patrzył tylko wyczekująco na CAGa.

- Rozmawiałem z waszym lekarzem. Doktor twierdzi, że za 5 dni jeśli się nie będziecie forsować możecie usiąść za sterami. Czeka nas trudna przeprawa i każdy pilot będzie potrzebny. Szczególnie ludzie z waszym doświadczeniem. Dlatego w drodze wyjątku jutro przed południem wasze skrzydło będzie mogło ponownie przystąpić do egzaminu w pełnym składzie pod twoim dowództwem Warrington. Mam na to zgodę kapitana. Nie spieprzcie tego… Wszystko się przez was wstrzyma…

- Nie przez nas, tylko przez tego chuja co nas postrzelił. - Powiedział Duke - Będziemy gotowi na jutro CAG. Co się ma wstrzymać? Jakaś misja się szykuje?

- Wszystko wyjaśni kapitan na dniach. Ja niestety nie mogę wam nic teraz powiedzieć.

- Nawet odrobinkę? Lepiej się przygotujemy. Przecież mnie pan zna. - ciągnął Duke - Każdy detal pomoże mi podkręcić statystyki, a przecież każdy procent to życie pilotów. Jesteśmy w czarnej dupie. Prosze pozowolić nam sobie pomóc. Jesteśmy we wrogim terenie, bez zaopatrzenia i posiłków. Proszę pozwolić mi zadbać o powierzone mi skrzydło. Każdy strzęp informacji może pozwolić komuś wrócić na pokład w jednym kawałku.

- Niestety w tym zakresie dostałam jasne wytyczne od Kapitana.

- A w innych zakresach? Co pan może powiedzieć, nie łamiąc rozkazu?

- A czemu my winni? Jak bym miał wybierać też bym wolał być za sterami niż odleżyn dostawać. Tyle że ktoś tu na pokładzie narobił gnoju a jak zwykle piloci dostają w dupę. Najpierw do robali a potem od swoich. - Obruszył się Cliff na próby zwalania na nich winy za całą tą pokładową rozróbę. - Wiedząc na co się piszemy można by łatwiej jakąś niespodziankę wymyślić. Szef wie że my są zdolni - dodał na koniec.

- Nie traktuje was jako winnych. Wręcz odwrotnie w normalnych warunkach kazał bym wam z miesiąc pauzować, aż sprawa przyschnie i się wyjaśni. Nie mamy jednak na to czasu. Mogę wam tylko powiedzieć, że latamy na nightskyach i według kapitana to nasza jedyna szansa, a wszyscy wiedzą jak szef nieufnie podchodzi do nowych maszyn. Więc podejdźcie do tematu poważnie. W przestrzeni musimy mieć najlepszych z najlepszych…

- Będziecie mieli jak tylko stąd wyjdę - odparł Duke.
- Ta je. - Zgodził się Cliff.

- Szefie - powiedział Duke - coś tu śmierdzi. Przed chwilą Ulf, taki śledczy marine przyniósł mi gnata do obrony… i gdyby nie Cliff to by mi rękę ujebało przy pierwszym strzale. Jak to Cliff odkrył to Ulf spierdzielił aż się kurzyło. Chwile potem wpadł tu major Weber. Zgłosiłem mu to, ten zabrał broń i poszedł. Coś tu się odpierdala tylko nie wiem co.

- Broń spreparowano specjalnie. Nie ma siły by to stało się przypadkiem a każdy zbrojmistrz za takie niedopatrzenie wyleciał by z takim hukiem że nie daliby mu prowadzić nawet strzelnicy w cyrku. - dorzucił swoje Cliff*

- Podzielam wasze zaniepokojenie. - Archer sięgnął po broń - dopilnuję by sprawę wyjaśniono do końca. Coś tu śmierdzi… Marines na pewno będą chcieli zatuszować sprawę i zrzucić na nas winę. Nie dam im tej satysfakcji. Dziękuję i wracajcie do zdrowia. Czekam na was jutro do południa na symulatorach.


Cliff poczekał aż Archer wyjdzie.
- Kurde, pięć dni. Do jasnej cholery to jak my znajdziemy Chou przez pięć dni na takim okręcie to nawet śladu genetycznego po niej nie będzie. No brak mi pomysłów co możemy jeszcze zrobić siedząc na dupie? - W końcu wziął komunikator.
- Haqim. Słuchaj no. Ten laluś Ulf od tej śledczej jest jakiś trefny. Puść info po chłopakom. Niech mają na niego oko.

W końcu znikną na Duke’a
- Jak masz jeszcze jakiś pomysł?
- Pomysł nie, ale kurwa, coś znalazłem. Ktoś się dobrał do filmu, który nagrałem. Do obu kopii na komunikatorze i w chmurze. Kopia w chmurze na późniejszą datę - pokazał Cliffowi.

- Sorry. Nie znam się na tym tak by coś z tego wycisnąć. Żeby zrobić taką podmiankę musiałby mieć dostęp do niezgorszego kompa albo dobry softwer. Sęk w tym że na pokładzie da się znaleźć jedno i drugie. Na pewno musiał działać szybko. Można by porównać te daty może wycisnęli byśmy kiedy nastąpiłą podmiana. Może wtedy byśmy doszli kiedy to było hakowane i jakoś by to zawęziło by liczbę podejrzanych. Tyle że z tego potrzeby jakiś informatyk z dostępami.*




Fierce i Hunter zostali wyprowadzeni z korytarza i odprowadzeni prosto do swoich kwater. Które zgodnie z uprawnieniami majora przemianowane zostały na prywatne cele, samodzielnie nie mogli otworzyć drzwi i została odcięta wszelka komunikacja z pozostałymi osobami na okręcie.

Hunter opadł na łóżko i sięgnął po niemal pustą już flaszkę. Było to frustrujące. Dopiero późnym wieczorem drzwi rozsunęły się z hukiem i czekała na niego dwójka uzbrojonych marines w pancerzach i hełmach zasłaniających twarze. Został w krótkich słowach poinformowani, że kapitan chce ich widzieć. Tym razem jednak nie krępowano mu dłoni.

Statek jakby się zmienił przez te parę godzin. Ludzi było jakby mniej nikt nie przystawał i nie rozmawiał z nikim. Wszędzie było pełno uzbrojonych marines.

Hunter zobaczył resztę dopiero gdy zbliżali się do kapitańskiej sali konferencyjnej. Fierce i Jokinen również byli prowadzeni bez skrępowanych dłoni ale w asyście uzbrojonych po zęby marines. Zdążyli ze sobą zamienić parę słów. O dziwo Marines nie interweniowali. Choć ze swojej pozycji Hunter widział, że musieli wymienić porozumiewawcze spojrzenia.

Drzwi do pomieszczenia otwarły się z cichym sykiem. Weszli niemal równocześnie. W pomieszczeniu panował… tłok.

Pierwsze co rzuciło sie wszystkim w oczy to obecność rannych pilotów. Warrington i Cassidy. Siedzieli na wygodnych krzesłach przy dużym stole, w który wbudowany był owalny holo projektor. Wyglądali znacznie lepiej aniżeli jeszcze parę godzin temu.

W pomieszczeniu znajdował się Kapitan, który był siwym mężczyzną, średniego wzrostu. Gdyby go ubrać w strój pilota poza wiekiem pewno nic by go nie odróżniało od innych członków załogi. Był zmęczony. Podkrążone oczy, przygarbiona sylwetka brak uśmiechu na twarzy. Stał u zwieńczenia stołu. Wokół niego stał oficer operacyjny, trzeci na statku, Peter McBridge, był najstarszym członkiem załogi. Pamiętającym wiele starć i wojen, mimo to wyglądał na najbardziej zdenerwowanego ze wszystkich. Obok kapitana stali również Major Webber i CAG. Ewidentnie między tymi dwoma brakło nici porozumienia. Stali po przeciwnych stronach kapitana, zupełnie jakby ten musiał ich rozdzielić. Archer był wściekły. Miał ściągnięte brwi i ukradkiem patrzył z niekrytą wrogością w kierunku Webbera. Który wydawał się z kolei zadowolony.

Niedaleko nich siedziała Hudson. Twarz miała owiniętą bandażem, a ręce skute. Za nią stało 2 marines. Od razu widać było rezygnację w sposobie jaki siedziała. Na miejscu znajdował się również doktor Sahim. Azjata Chyba o nazwisku Hong oraz sądząc po mundurze jakiś inżynier. Obaj wyglądali jakby przyszli razem. Zaraz po ich wejściu wymienili kilka ukradkowych zdań.
Nigdzie nie widać było ani Ulfa ani “Kucyka”. Ale gdy się tak rozglądali w koncie pomieszczenia zobaczyli osobę o tak spuchniętej twarzy, że z trudem dało się ją poznać. Bardziej z postury i kombinezonu z plakietką Christrian Grey… Wyglądał na skatowanego. Odsunął się w cień ewidentnie z dala od marines, na których skupiał uwagę swojego jedynego otwartego oka.

- Siadajcie - powiedział kapitan do nowej trójki doprowadzonej przez marines. - Majorze każ swoim ludziom wyjść. Zrobił się tutaj przez nich straszny tłok.
- Ale kapitanie - zaczął Webber
- To rozkaz Majorze! Wykonać! Nie mam już ochoty słuchać twoich wywodów i tak zamieniłeś statek w obóz koncentracyjny i pozwoliłem na to na czas dopóki nie wyjaśnię tej sprawy.
- Tak jest! - zasalutował i gestem wskazał drzwi a jego ludzie posłusznie opuścili pomieszczenie.
- A teraz wszyscy siadać i słuchać co mam do powiedzenia. - mruknął kapitan, a wszyscy obecni zajęli miejsca przy stole.
Kapitan na chwilę zamilkł jakby szukając słów. Przymknął na chwilę oczy po czym zaczął.
- Sporo złego się stało na tym okręcie i to w najmniej odpowiedniej chwili. Wszyscy tu obecni byli zaangażowani w tą sprawę, chcę teraz tą sprawę wyjaśnić do końca. - zaczął ostrożnie dobierając słowa - Zgodnie z moją wiedzą skok aktywował wirusa, który był wprowadzony do systemu. Wirus ten namieszał w systemach komputerowych jednostki spowodował nie tylko awarię systemu monitoringu ale również utrudnił astrogację. Troszkę jaśniej wyjaśni to nam pan Hong.- Azjata wstał i zaczął
- Wirus najprawdopodobniej pochodził z Sułtanatu. Ma fragmenty kodu bardzo podobne do ich rozwiązań. Możemy założyć, że osoba, która posługiwała się wirusem nie do końca zdawała sobie sprawy jak jest niebezpieczny. Najprawdopodobniej jedynym celem była blokada monitoringu statku. Jednak wirus bardzo mocno zainfekował system. Z naszej perspektywy wyglądało to jak awaria sprzętowo-programowa bardzo trudna do zidentyfikowania. Ale prowokacja takich symptomów była wkomponowana w program. Odkrycie wirusa przez pana Jokinena i jego eliminacja stanowi dla nas zagadkę - siedzący obok Honga informatyk pokiwał tylko potakująco głową.
- Panie Jokinen proszę wyjaśnić sprawę - wtrącił się Kapitan
- Wirus pozostawił nie wykasowane logi w zasobach komunikacyjnych na poziomie pakietów, wskazujące na końcówkę stanowiącą punkt infekcyjny. Jeśli pakiety przekierowane były na terminal, który teoretycznie nie miał uprawnień do takich operacji. System tego nie wykrył bo wirus uprawnienia nadał. Prawda jest taka, że gdybym nie przeglądał pakietów nie trafiłbym na nieścisłości.
- I to ten wirus odpowiada za napaść marines na dwóch pilotów, próbę uduszenia Rumiko, a potem próbę jej otrucia w ambulatorium? - nie powstrzymał się od komentarza Hunter.

Kapitan zmierzył pilota groźnym spojrzeniem.

- Panie podporuczniku czy ma nam Pan coś do dodania w zakresie wirusa komputerowego, który naraził cały okręt, załogę blisko 1000 osób. Uniemożliwił triangulację położenia VIctorii i niemal doprowadził do katastrofy?
- Przepraszam. W końcu nadal jestem w areszcie domowym za chuj-wie-co. Nie będę się już odzywał niepytany - podniósł ręce w geście poddańczym, ale jego niezadowolenie było ewidentne.

- Wyrażaj się Pan! Panie Podporuczniku... Moja cierpliwość się skończyła. Jeszcze jedna odzywka tego typu a wróci pan do tego aresztu i tym razem nie za chuj-wie-co!… - Widać było, że kapitan z trudem powstrzymuje wściekłość…. - Dobrze wracajmy do tematu. Dzięki Panu Jokinenowi udało się opanować sytuację tak? - zwrócił się do Honga.

- W większości... - odparł niepewnie specjalista od walki elektronicznej
- Proszę jaśniej… - dodał Kapitan
- Wirus poczynił pewne szkody i zmiany w strukturach logicznych. Nie możemy przywrócić ustawień fabrycznych, gdyż konfiguracja zajęłaby około miesiąc czasu. Staramy się więc przeglądać wszystkie systemy i usuwać pozostałości…
- Czyli okręt odzyskał sprawność bojową być może nie pełną. Ale robimy co możemy by sprawę opanować. - kapitan się skrzywił ale po chwili nabrał powietrza wypuścił i powiedział. - Przechodzimy więc do dalszego tematu. Czyli porwań, morderstw, strzelanin, prób otrucia szalonych pościgów, aresztowań i bajzlu który z tego wynikł. Panie Webber niech pan referuje. Ale tym razem bez inwektyw bo nawet jeśli mam do Pana szacunek to on też się może wreszcie skończyć. - Webber się podniósł a jego blizna zalśniła w sztucznym świetle. Chyba jako jedyny odczuwał satysfakcję.
- Wszystkiemu winna jest oficer śledcza Georgia Hudson, której skrajna niekompetencja doprowadziła do narażenia życia osób znajdujących się na naszej jednostce. Po raz kolejny udowadniając że jedynie marines odpowiadają za utrzymanie dyscypliny i porządku na jednostce. Dopiero po przejęciu śledztwa sprawa została wyjaśniona szybko i sprawnie, a sprawcy powstrzymani. Zgodnie ze z zeznaniami uzyskanymi od pokrzywdzonych, za wpuszczenie wirusa odpowiedzialny był marynarz Ulf von Euler - mówiący nawet nie zwrócił uwagi na poruszenie wśród zebranych, większość widziała Ulfa w mundurze marines… - Co do incydentu z próbą samobójczą. Śledztwo marines jasno wyjaśniło, że niejaka Kaori Rumiko próbowała popełnić samobójstwo. Zaś Pilot Grey próbował jej udzielić pierwszej pomocy. Incydent przy kajutach z udziałem pilotów, był przez nich sprowokowany. Zgodnie z zeznaniami Marines piloci byli pod wpływem alkoholu, co potwierdzają również badania. Zachowywali się również agresywnie wobec Marines jeszcze podczas “imprezy”, którą urządzili na cześć awansu jednego z nich. Nagranie, którymi dysponujemy nie jest jednoznaczne i fragmentaryczne. Fakt, że w między czasie było fabrykowane jeszcze bardziej obciąża pilotów.
- Pierdolenie!! - wyrwało się Archerowi… Który siedział i zaciskał pięści.
- CAG powstrzymaj się z komentarzami! - wtrącił się Kapitan.
- Nie Styx! Ty mnie teraz posłuchaj!... - Wszyscy zamarli… nikt nie zwracał się na Victorii do kapitana jego starą ksywką - Ten sukinsyn stara się zrzucić wszystko na pilotów. Nie pozwolę na to i ty też nie powinieneś na to pozwalać! Do jasnej cholery sam byłeś pilotem i wiesz, jak traktują nas te karki!
- Prowadziłem śledztwo - odparł major z uśmiechem
- Gówno, a nie śledztwo. - Odparł Archer - Interpretujesz dowody jak sobie chcesz przez pryzmat… Jacy to piloci są winni wszystkiemu, a marynarka jest niekompetentna. Nie ukryjesz faktu, że Ulf był z marines, przemilczałeś fakt, że ktoś zablokował dostęp do kajut a tutaj też jasno widać, że zrobił to Ulf a więc marines. W zaplanowanym ATAKU - Archer jawnie podkreślił to słowo - na pilotów brali udział Marines. Wśród napastników pojawił się Igor.. Nie udało się nikomu ustalić kto to był i jak znalazł się na okręcie. To wśród marines pojawiły się szuje takie jak Raymund Suarez, który katował pielęgniarkę i pilota Christriana Greya. To wśród marines pojawiła się zaraza.
- Wycofaj to - warknął Webber - Ulf złożył wniosek o stanowiska Oficera Śledczego, a więc tylko formalnie był jeszcze marines. W praktyce to już marynarka! To po pierwsze. Jak sam wspomniałeś niejaki Igor nie był Marines i razem z Ulfem zmanipulowali i wykorzystali łatwowierność Suareza, z którym nie raz walczyłem na polu bitwy. To był prawdziwy wojownik! Niestety zginął zabity przez Igora gdy próbował w ostatnim zrywie bronić honoru jednostki. Tak wiem, że postać Igora stanowi skazę na naszym wizerunku, ale, żaden powtarzam, ŻADEN z marines nie naraził tej jednostki na katastrofę! Do incydentu przy kajutach nie doszłoby również gdyby nie prowokacja ze strony pilotów! Nie ukryjesz tego pod pięknymi słówkami i przyjaźnią z kapitanem, że to bezmyślność pilotów doprowadziła do śmierci 2 dobrych marines…

Głosy obu adwersarzy rosły. A gniew kapitana wręcz kipiał.*
 

Ostatnio edytowane przez Fenrir__ : 05-03-2020 o 11:45.
Fenrir__ jest offline  
Stary 06-03-2020, 14:44   #149
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
- Rozumiem, że ty się nie miałeś czasu nudzić na swoim domowym areszcie - szepnęła Fierce do Jokinena, gdy ten z powrotem usiadł po swojej wypowiedzi. Z tego co mówił wynikało, że kiedy ona liczyła plamy na ścianie, on pracował w najlepsze. - Wiadomo czym była skrzynka, którą znalazłam?

- Nie wiem nic, siedziałem zamknięty w kajucie. Dopiero Hong przyszedł i zabrał mnie do centrali żebym pomógł z wirusem. - Szepnął Jokinen. Wydawał się podekscytowany. - Wszyscy o niczym innym nie mówią jak o tej awanturze. FIltry już naprawili, dobrze że w magazynach były akurat pojemniki do filtrów. Ale nikt słowem się o żadnej skrzynce nie wypowiedział.

- Ha ha, jeszcze odmienią cię za Honga - zaśmiała się pod nosem Eyre. - Cały lotniskowiec uratowany tylko dzięki temu, że jesteś nerdem - mrugnęła do swojego skrzydłowego, ale w jej słowach nie było złośliwości.

- Sami by to prędzej czy później znaleźli. A Hong ma pewny stołek. To specjalista w innej dziedzinie. Oni siedzą na komunikacji więcej. Ja aż taki dobry w strącaniu rakiet i zagłuszaniu komunikacji między okrętami wroga nie jestem, a tego się oczekuje od speca od walki elektronicznej. Wirusy to świetna broń, ale trudno je przesłać bezpośrednio. To wymaga czasu... Ale nie powiem dostałem propozycję by usiąść w pokoju wsparcia - wyjaśnił Simon.

- O, czyli kogoś nowego skażą na bycie moim skrzydłowym? - Fierce uznała, że na pewno przyjął tą propozycję.

- Ja powiedziałem, że się zastanowię. Ale Hong poszedł z tym do kapitana. Z tego co wiem kapitan odrzucił ten wniosek. Powiedział, że na pewno teraz bardziej potrzebuje pilotów niż speców od komputerów… Dodał podobno, że porozmawiają na ten temat w innych okolicznościach - powiedział Jokinen.

- To ze mną za sterami NightSkya masz szansę dożyć tych okoliczności, bo ci się należy - stwierdziła Eyre z przekonaniem.

Jokinen uśmiechnął się i dodał
- Zastanowię się…

Hunter siedział i zgodnie z obietnicą nie odzywał się. Zachowywał beznamiętny wyraz twarzy. Przeskakiwał wzrokiem między kapitanem, Archerem i Webberem. W myślach sprawdzał wszystkie wątki. Wyglądało na to, że wszystko dobrze się skończyło. Kozły ofiarne zostały wskazane, konflikty zażegnane. Bajka jaką wciskał Webber była naiwna, ale miała też pozytywny aspekt. Jeśli wszyscy w nią uwierzą to teraz major będzie musiał, zgodnie z obrazkiem jaki właśnie namalował, mocno pilnować marines aby byli grzeczni.

Ianowi przyszła do głowy jeszcze jedna nieścisłość. Skoro Żuraw popełniła samobójstwo, a Grey ją ratował to co robiło origami w jego kajucie i po co Ulf potem próbował zabić ją w ambulatorium. Nie było sensu tego wyciągać już na światło dzienne. Jedynie sama Rumiko może próbować odgrzebać ten temat, ale dopiero kiedy się obudzi. - Jeśli się obudzi - poprawił się w myślach.

Archer zignorował kompletnie wątek uwięzienia jego i Fierce więc to też należało zostawić w spokoju. Instynkt samozachowawczy podpowiadał mu żeby to wszystko olać tak samo jak został przez wszystkich olany ten fakt.

Z desperacją szukał jakiegokolwiek punktu zaczepiania. Na szczęście szybko udało mu się go znaleźć. Jedyne co w tym momencie przyszło mu do głowy to misja na Nightsky i utrzymanie swoich ludzi przy życiu. Rozsiadł się więc wygodniej i czekał na dalszy ciąg przedstawienia.

Duke powoli wstał:
- Panowie, to się zaczyna wymykać spod kontroli - powiedział - Jestem świadkiem i ofiarą incydentu “z pilotami”. Zostałem postrzelony mimo, że nie miałem broni. Nawet, NAWET, zakładając, że to sprowokowałem nagrywając zajście, strzelanie do oficera jest karygodne. A winę ponoszą tu marines, pozwolili temu śmieciowi wmieszać się między siebie. Pozwolili mu sobą manipulować. To, że Ulf złożył podanie nie ma znaczenia. Wszelkie zbrodnie popełnił będąc marine. I marines za to odpowiadają. Pan za to odpowiada majorze. Pan jest ich dowódcą. Pan ma, za przeproszeniem, nasrane w papierach. To, że teraz się pan wybieli nic nie znaczy, każdy z nas wie to co wie i jak tylko wrócimy nie omieszkam o tym opowiedzieć odpowiednim służbom. Prosze postąpić jak na oficera przystało i przyjrzeć się sprawie z każdej strony, bez ulegania odwiecznym animozjom między piechotą, a marynarką. - Duke powoli usiadł przytrzymując opatrunek na piersi.

- Panie kapitanie - Odezwał się Cliff - Za pozwoleniem. Pan major wyciąga błędne wnioski bo niestety nie dostał pełnych raportów wynikających z braku rzetelności przeprowadzonego śledztwa. Gdyby śledczym udało się przesłuchać pielęgniarkę Chou wiedzieliby że nikt nie zmuszał Suareza do molestowania personelu floty, że nie protestował przy morderstwie Iwana rannego kolegi. Dodatkowo pani Hudson niestety też nie zdążyła do swojego raportu dołączyć informacji jak w dostarczonej nam broni znalazł się zaklinowany pocisk HD do którego dostęp i reglamentacja leży w gestii korpusu marine. Sądze że gdyby te zagadnienia znalazły się w raporcie major miałby pełniejszy obraz sytuacji.

- DOŚĆ! - Warknął kapitan do małego tłumu, który zdążył się już podnieść i każdy próbował przekrzyczeć innych. Jednak słowa kapitana wprowadziły ciszę na sali - Nie po to kazałem wam tu przyjść żebyśmy próbowali jeden drugiemu oczy wydłubać. Czeka nas cholernie trudne zadanie i to wymagające współpracy wszystkich, marynarki, pilotów i marines.

Webber ponownie się podniósł by coś powiedzieć skrzyżował się jednak spojrzeniem z kapitanem zapadło znowu milczenie, które przerwał kapitan.

- Panie Majorze doceniam Pana wkład w śledztwo, ale tak naprawdę poza zabiciem podejrzanych niewiele Pan zrobił, a za to wdzięczny być nie mogę. Pańska wersja wydarzeń jest prawdopodobna, ale zbyt uproszczona. - Wszyscy widzieli, że Archer zaczął się uśmiechać.

- Ale z kolei ty Wells bronisz zaciekle pilotów ale sam doskonale wiesz, że wielu z nich to gorące głowy. Sam w ich wieku zaczepiałem marines. Samo to, że poszli do Mordowni świadczyło o tym, że chcą się z nimi podroczyć. Niepokoi mnie wiele niedomówień i niedokończonych wątków w tej historii. Zwalanie winy w całości na Marines na pewno nie jest sprawiedliwe. Życie nauczyło mnie, że prawda jest gdzieś po środku… Panie Warrington proszę nie wysuwać oskarżeń wobec wyższych rangą. W taki sposób. Ani tym bardziej posuwać się do gróźb. Ma Pan wątpliwości co do postępowania Majora proszę skorzystać z drogi formalnej. Inne działania w tym prowadzone przez Pańskiego Ojca! - Dodał podkreślając dwa ostatnie słowa - spotkają się z moją natychmiastową reakcją. Na tym okręcie ja jestem drugi po bogu i sugeruję jednak by piloci szanowali wyższych rangą! ZROZUMIANO!

- Zrozumiano panie kapitanie - odparł Duke patrząc mu prosto w oczy. - Proszę jednak nie wciągać w to mojej rodziny tak jak i ja tego nie robię. Dalsze działania przeprowadzę ściśle wg regulaminu obowiązującego we flocie regulaminu.

- Panie Cleveland proszę jeszcze raz powiedzieć o co chodzi z tą bronią? bo nie dosłyszałem?
- Może ja się wtrące
- powiedział Archer sięgając za siebie i kładąc przed sobą na wpół rozebrany pistolet z zaciętym pociskiem. Przesunął go w stronę majora - Proszę powiedzieć jak mogło dojść do czegoś takiego by taka broń boczna była wydana pilotowi. Rozmawiałem z ludźmi, którzy się znają. Wszyscy potwierdzają, że do tego nie doszło podczas normalnego używania broni. To musiał być jasny sabotaż.
Webber podniósł broń i spojrzał krytycznie na zablokowany pocisk.
- Wyjaśnię to i winny zostanie należycie ukarany - podkreślił - Te sprawy nie są powiązane - dodał po chwili.
- Wręcz przeciwnie. Na dokumentach widnieje podpis Ulfa. To on pobrał broń ze zbrojowni i przekazał pilotom. - wyjaśnił Archer
- W takim razie sprawa jest wyjaśniona. Nie wiem w czym problem - wzruszył ramionami Major Marines.
- No właśnie.. W czym? - dodał zainteresowany newman
- To proste Kapitanie. Jakim cudem Pan Ulf miał dostęp do amunicji wysoko wybuchowej. Której normalne użytkowanie na pokładzie jest zakazane. Wydanie choćby jednej sztuki wymaga zgody dowódcy kontyngentu Marines i wydawane jest tylko na czas misji na powierzchniach planet. Używanie ich na okrętach może spowodować krytyczne uszkodzenia infrastruktury i rozszczelnienie kadłuba. Z tego co wiem nawet na pokładowej strzelnicy nie można z nich korzystać...
- Panie majorze? - kapitan przeniósł wzrok na marines. Wszyscy widzieli, że Webber się zmieszał. Zignorował ten dowód albo o nim nie wiedział.
- Major Webber złamał również procedury aresztując Pana St.Johna i Panią Pearce i zamykając ich w areszcie domowym.
- To już przesada - wybuchnął ponownie poirytowany Major - Mamy sytuację wyjątkową Marines przejęło kontrolę i zabezpieczyło okręt. Tych dwójka majstrowała przy włazie serwisowym, otworzyła ogień i była zamieszana w całą tą sprawę. Należało ich usunąć i unieszkodliwić. Tacy jak oni więcej potrafią narobić szkód niż pożytku!

Fierce szeroko uśmiechnęła się po jego słowach.

- Może masz rację! - Odpowiedział mu Archer - Ale procedury mówią jasno kto i kiedy wprowadza sytuację wyjątkową. Byliśmy w strefie wojennej ale nikt nie ogłosił alarmu. Mieliście prawo zatrzymać ich do wyjaśnienia. Ale zamykanie w areszcie domowym powinno być autoryzowane przez Oficera Śledczego, Operacyjnego lub Kapitana.
- Mamy obecnie stan wyjątkowy i miałem pełne prawo wprowadzić takie zabezpieczenie.
- Teraz tak… Ale w chwili zatrzymania stanu wyjątkowego nie było! Przekroczył Pan swoje uprawnienia. Niniejszym składam formalne zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień przez Majora Jamas Webbera
- dodał CAG.
- TO JAKAŚ FARSA! - wybuchł z frustracją Webber. Kapitan patrzył na Archera z otwartymi oczami… Pozostali, którzy znali Archera na pewno słabiej niż kapitan też zaskoczeni byli formalnością jego wypowiedzi. Fierce i Hunter, którzy siedzieli naprzeciwko Hudson zobaczyli jak delikatnie się uśmiecha i kiwa powoli potakująco Archerowi.

- Panie poruczniku, za przeproszeniem - odezwał Hunter podchwytując narrację Archera. - Chciałem nadmienić, że areszt domowy mój i pilot Pearce miał znamiona aresztu ścisłego ze względu na odcięcie nam wszelkiej drogi komunikacji. Poza tym trzy razy prosiłem majora Webbera o podanie mi zarzutów czego ten nie zrobił. Nie brałem udziału w żadnym wyjaśnieniu ani przesłuchaniu więc nadal nie mam świadomości odnośnie zasadności takiego potraktowania oficera.

- Webber wypuścisz moich pilotów i to zaraz! Mam wrażenie, że to był tylko pretekst do przejęcia przez Marines większej kontroli nad okrętem. Natychmiast cofam uprawnienia specjalne - zakomunikował Kapitan - Panie McBridge proszę pana o wyjaśnienie sprawy do końca. Zarówno Marines jak i Piloci przeszli dzisiaj samych siebie. W Szczególności działań podjętych przez Oficer Hudson. Cofam jednocześnie uprawnienia oficera śledczego do czasu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Operacyjny wyznaczy nowego oficera z ramienia floty. Zostaje Pani w areszcie domowym do zakończenia śledztwa. Jeśli sprawa się nie wyjaśni zostanie Pani przekazana pod opinię komisji dyscyplinarnej. Dodatkowo nie życzę sobie by zarówno CAG jak i dowódca kontyngentu w dalszym toku brali udział w śledztwie. To rozkaz! McBridge ma pełne uprawnienia co do przykładnego ukarania zarówno marines jak i pilotów, którzy utrudniać będą wyjaśnienie wszystkich nieścisłości w sprawie. Czy ktoś ma coś do dodania? - Zapytał kapitan z wrogą miną lustrując zebranych. Webber siedział wściekły. Archer ewidentnie wygrał tą rundę.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
Stary 17-03-2020, 16:12   #150
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
- Ja mam jeszcze jedną prośbę - ponownie zabrał głos Hunter. - Panie poruczniku. Panie majorze. Proszę o wstrzymanie się z klasyfikacją czynu pilota Kaori Rumiko jako próby samobójstwa. Nie pasuje to do późniejszej próby jej otrucia przez von Eulera - Ian celowo wskazał tutaj Ulfa jako potencjalnego i jedynego sprawcę aby nie zaogniać sytuacji. - Mam tutaj na myśli jej wstępną ocenę psychologiczną w czasie powrotu do zdrowia, bo w przypadku śledztwa to już chyba wszystko zostało wyjaśnione i nie będzie konieczności jej późniejszego przesłuchania - dodał z nadzieją w głosie.

- Skoro ma pan wątpliwości co do szczegółów śledztwa i klasyfikacji poszczególnych czynów proszę się zgłosić z tym to Operacyjnego. Co do Pani Rumiko. Sprawa się wyjaśni jak tylko odzyska przytomność. Z tego co raportowali mi lekarze jej stan się poprawia i powinna z tego wyjść. O konieczności przesłuchań będzie decydował Operacyjny, lub osoba przez niego wskazana.

Hunter już się nie odezwał. Oczywiście, że miał wątpliwości co do prowadzenia śledztwa, ale nie było sensu dyskutować z twardogłowymi. Wygodnie im było założyć najłatwiejsze rozwiązanie i nie przejmować się konsekwencjami mieszania w papierach pilota.

- Eh, dużo gadania o pierdołach i tracę nadzieję, że skończy się to czyjąś publiczną egzekucją... - westchnęła pod nosem rozczarowana Eyre. - To nasza trójka w końcu jest czy nie jest w areszcie domowym? - zapytała głośno expiratka.

- Jesteście wolni - westchnął Major bez entuzjazmu - zaraz wydam odpowiednie polecenia.

- Dobrze - odezwał się kapitan bez entuzjazmu - spodziewałem się, że to spotkanie będzie wyglądać inaczej. Ale widzę, że cała ta sytuacja jeszcze bardziej pogłębiła istniejące podziały. Proszę CAG i majora i operacyjnego o zostanie. Reszta może odejść do swoich obowiązków.

Wszyscy zebrani jednocześnie podnieśli się i skierowali do wyjścia. Skuta salę opuszczała tylko Hudson. Ale wyglądała na zadowoloną.


======================


Nowy dzień nie przyniósł istotnej poprawy w morale i atmosfera na okręcie była napięta. Opancerzeni i uzbrojeni po zęby marines zniknęli z oczu i korytarze przypominały to co wszyscy traktowali jako “normalność” ale to była tylko iluzja. Złowrogie spojrzenia znad zmarszczonych brwi po obu stronach mówiły jasno, że piloci nie zapomnieli, a marines tym bardziej.

Zarówno Diuk jak i Clif byli obolali choć noc przyniosła olbrzymią poprawę. Oboje jako pierwsi stawili się przed drzwiami sali szkoleniowej. Dopiero po chwili pojawiło się ich skrzydło. Szli powoli, na czele szła Strzyga. Haintz wyglądała uroczo.

Przy drzwiach razem z Clifem i Diukiem stał Archer. Był zmęczony wyglądał jakby nie spał. Widząc wszystkich powiedział.

- Pakujcie się do symulatorów i zaczynamy!

Nim wszyscy się zebrali Cliff sprawdził grafik ćwiczeń. Ciekaw był ile pozwolą im się pobawić. Zgranie skrzydła było ważne zwłaszcza po bęckach jakie ostatnio dostali. Jakiś mądry sztabowiec kiedyś powiedział “Jak giną żołnierze to są straty, jak giną oficerowie to jest klęska” Strzyga wyglądała świeżo a w kombinezonie… Cóż mundur działał nie tylko na babki. Na szczęście głowę cowboya chwilowo zaprzątała inna spódniczka.
“No w końcu jakaś kiecka w skrzydle babka w ekipie zawsze motywowała lepiej niż nawet najlepsza połajanka CAG”
- No byku czas pokazać że ostatni lot to umiejętności a nie szczęście.
- Klepnął skrzydłowego w ramię.

- Latamy w standardowych parach - powiedział Duke - Widziałem wyniki poprzedniej symulacji i przyznam, że spodziewałem się lepszych wyników. Przyłóżmy się teraz.

***

To był koszmar… Całe skrzydło zostało rozbite zanim nawet cokolwiek się zaczęło. Ruszyli powoli ukryci w sprawnej formacji. Ale gdy tylko zbliżyli się do jednostek wroga Strzyga zdjęła maskowanie i odpaliłą aktywne skanery to samo zrobili praktycznie wszyscy. Całe skrzydło Nightsky zaświeciło się na skanerach Kilrah jak lampki na choince. Systemy wroga natychmiast ich namierzyli i zniszczyli. Diuk Wywinął się pierwszej salwie z laserów i pierwszej torpedzie. Ułamek sekundy później zorientował się że w powietrzu znajduje się tylko on i Clif a chwilę później system odnotował pierwsze trafienie. Za nim przyszła fala następnych. Byli za daleko by wykorzystać zwrotność myśliwca. Napór ognia był zbyt wielki. Kilka sekund karkołomnych manewrów później kopuła systemu VR się podniosła. Całe ramię diuka pulsowało bólem od szaleńczych manewrów….

Cleveland również leżał w swoim kokpicie. Był spocony i czuł przeszywający ból w brzuchu. Niewiele rozumiał, bo wszystko stało się błyskawicznie. Usłyszał tylko ciche “Przepraszam…” z fotela obok i nagle pojawiły się komunikaty o namierzeniu przez wrogie jednostki. Nie był na to gotowy…Nagły zryw, który wtedy zrobił chyba naruszył szwy, bo reszta walk była drogą przez mękę. Leżał teraz zmęczony i wyprasowany w kokpicie symulatora.

- Co to do cholery było!!?? - usłyszeli obaj nad głowami - to Archer wparował do pomieszczenia utykając zbliżał się do symulatora Diuka.

- To moja wina - powiedział Duke wychodząc z symulatora - nie dałem przed startem wystarczających instrukcji podkomendnym. Działali jak na aniołach.

- Dokładnie - podsumowała Strzyga wychodząc z sąsiedniego symulatora. - Nie wydał kluczowych rozkazów i sam spowodował, że drużyna przegrała.

- Ale jak to możliwe, skoro poprzednio osiągnęliście jedne z lepszych wyników. - zaczął CAG.

- To kwestia dowodzenia - Strzyga poprawiła swoje długie włosy niedbałym gestem ręki. Wszyscy się domyślili kto wtedy dowodził….

Duke spokojnie patrzył. Bo nazwanie debilami ludzi lecących niewidzialnymi myśliwcami i odpalających aktywne skanery to mało. To był sabotaż.

Warrington przesunął wzrokiem po zebranych. Clif ledwo żył trzymał się za brzuch i zbladł… Najbardziej zadowolona była Diana i stojący koło niej Woods. Reszta była przynajmniej niepocieszona. Największe wyrzuty sumienia miał na pewno Yunis - skrzydłowy Clifa, który patrzył na swojego kompana z miną zbitego psa. Wszyscy pza Orim… W sumie to Diuke nie wiedział co zrobił na polu bitwy Pies.Nie miał czasu śledzić poczynania innych. A ten android to była zagadka. Stał oparty o symulator bez najmniejszej emocji najbliżej było mu chyba do wyrazu znudzenia.

- Muszę z nimi zamienić parę słów na osobności - powiedział do Archera.

CAG nie był zadowolony ale skinął głową. Po czym odwrócił się i wyszedł w drzwiach powiedział

- Masz 5 minut, później chcę usłyszeć jakieś racjonalne wyjaśnienia.

- Chodźcie - Duke wyprowadził ich na korytarz. - Mówcie o co biega. Co jest grane?

- To chyba oczywiste - odpowiedziała Diana wychodząc przed grupę pozostałych pilotów. Diuk stał nieco z boku i czuł się dziwnie wykluczony z grupy. - Właśnie wszyscy udowodnili że nie nadajesz się na dowódcę. Mamy tutaj obszar wojny i dowodzić powinni ci co mają odpowiednie umiejętności a nie plecy!
- Dokładnie tak - odezwał się zza jej pleców Benet Woods - To przez takich jak ty raptusów zginął Ghost i Shorty. To byli właściwi ludzie na właściwym miejscu. A nie jakiś bogaty przystojniaczek z koneksjami i kupionym awansem! - w grupie rozległo się parę pomruków początkujących…

- Wszyscy udowodnili właśnie skrajny debilizm - powiedział Duke - Jesteśmy w strefie wojny, do tego major marines chce dobrać się do dupy pilotom. Jeśli to do niego dojdzie to Archer może mieć problemy. Bo Weber może podciągnąć to pod sabotaż. Poczytajcie sobie regulamin, ja miałem trochę wolnego więc nadrabiam. Weberowi wystarczy byle pretekst.
- Ghost i Shorty zginęli, bo to jest wojna. Na wojnie się ginie. Byli dobrzy, mieli doświadczenie, ale zabrakło im szczęścia. Wróg miał nad wami przewagę, wtedy oprócz umiejętności liczy się zwykły fart. Nie szukaj winnych na siłę. A moje koneksje chuj znaczą. Jestem dobry, najlepszy. Ale dlatego, kurwa, że wyrabiam normy na symulatorach za was wszystkich. Sprawdźcie sobie logi, tysiące wylatanych godzin, walka kołowa, zasadzki, ataki, obrona. Wszystko solo i w grupie. Nie musicie mnie lubić, nie musicie nawet szanować. Ale musicie zrozumieć jedno. Jestem tak zarozumiałym chujem, że każdy stracony pilot w skrzydle to dla mnie obraza. A obrażać się nie dam.


- Znam cię Danny! - Mówiąc to Diana podeszła i palcem uderzyła go w pierś - Znam chyba od zawsze. Tobie wszystko przychodzi łatwo… Dokładnie jak powiedziałeś jesteś zarozumiałym chujem. Dla ciebie te godziny w symulatorach to zabawa. Zawsze wygrywasz zawsze najlepszy i na piedestale… Tutaj nie liczą się godziny w symulatorze, tylko to jak traktujesz innych. Tu nie liczy się nawet kto jakie ma umiejętności. Tutaj liczą się ludzie - dźgnęła go - To że dostałeś kulkę nic cię nie nauczyło. Twoje nazwisko nie sprawi, że będziesz ponad nami. Nie kochasiu - ponownie go dźgnęła - Twój fart się skończył przegrałeś i teraz idź to wytłumacz CAG. Najlepiej złóż od razu rezygnację z dowodzenia. Z tym skrzydłem daleko nie zalecisz…

- Tak, liczą się ludzie - powiedział Duke - a ludzie chcą przeżyć. Ja tą szansę zwiększam. Ja wiem albo będę wiedział jak użyć każdego z was. Jak użyć waszych dobrych i złych stron. Tak jest, ja… ja.. i ja. - wyminął Strzygę i podszedł do Woodego - Chcesz umrzeć dlatego, że mi wszystko przychodzi łatwo? Że nazywam się tak jak nazywam? Chcesz umrzeć dla kogoś kogo lubisz, czy żyć pod znienawidzonym dowództwem? Czy któraś z was tego chce? Odpowiedzcie.

- Odpuść mu trochę. - Cliff doczłapał się do Benetta - Przyjął za mnie kulkę, głupio bo głupio ale zawsze. Zasługuje przynajmniej na szansę. Może jeszcze zrobimy z niego człowieka. -Rzucił swobodnie próbując rozładować nieco napięcie. Zrobił jeszcze jeden krok w stronę Diuka i Strzygi. - a wy kochasie jak chcecie drzeć koty to sobie załatwcie izolatkę. Nie wiem jak było u was ale u nas jak skrzydłowy daje dupy to dostaje cała para. - Cliff zmierzył pieklącą się dziewczynę niechętnym wzrokiem. - W jednym Duke ma rację chcemy przeżyć a choć to tylko ćwiczenia narażasz nas. Zrozum to albo spieprzaj. U nas się nie wystawia partnera. Nie wiem jak było u Huntera ale tu idziemy za sobą choćby i do piekła. Ghost to wiedział i nikt nie musiał tego tłumaczyć. - zakończył wściekły. Gdyby to dotyczyło innego skrzydła wziąć by popcorn i oglądał show ale to dotyczyło jego rodziny. A nic nie wkurzało go bardziej niż skrzydłowy wystawiający partnera.

- To nie ja nas narażam, tylko ten idiota! - Odparla Diana wskazujac na Diuka - To nieodpowiedzialny, małostkowy, zapatrzony tylko w siebie idiota, który nas wszystkich poprowadzi na śmierć. Wolę teraz w kontrolowanych warunkach usunąć go z tego miejsca zanim narobi większych szkód! To że skrzydło stanęło murem za mną i Benetem świadczy o tym, że wszyscy podzielają moje zdanie w tym temacie prawda! - Podniosła wzrok, ale wszyscy mieli głowy spuszczone. Chyba nie do końca pasowało im to co się stało.

- Jemu i reszcie się nie dziwie. - spojrzał na Woodyego- A Dukowi się należało żeby pamiętał że to gra zespołowa a nie taniec z gwiazdami. Ale to do cholery to twój skrzydłowy. Za kogo Ty się uważasz polepszona primabalerino. W tej chwili mam więcej zaufania do niego niż do ciebie. Bo poza mną wstawił się za Greyem jak ta głupia dupa wieszała na nim psy o chciała go wrobić w sprawę Rumiko. A ty co zrobiłaś he? Chcesz się na nim odegrać, super drogą wolna ale zrób to jeszcze raz kosztem skrzydła to szukaj sobie innego zajęcia bo z nami to se nie polatasz.

Diuk zauważył jak Pies stojący pod ścianą z grymasem znudzenia oderwał się od ściany i ruszył w kierunku zebranych. Wszyscy spojrzeli na niewysokiego androida, który zbliżył się do zebranych. Wszystko przycichło.

- Ta sprawa ciebie nie dotyczy! - Warknęła poirytowana Diana

Pies stanął przed nią cały czas z wyrazem znudzenia na twarzy. Po czym bez słowa potężnym sierpowym posłał ją na pokład statku. Był zdecydowanie silniejszy niż na to wskazywałaby jego postura. Niemal wszyscy odruchowo się odsunęli. Diana zaczęła się podnosić z rozcietej wargi sączyła się krew.

- Ty… - wysyczała.

Pies zaś podszedł i kopnął ją w twarz. Próbowała się zasłonić, ale impet uderzenia i tak ją przesunął po podłodze. Pies powiedział patrząc na Diuka.

- Tak się powinno załatwiać sprawy związane z buntem i nieposłuszeństwem. Ta suka zdradziła całe skrzydło, na takie zachowania nie wolno pozwalać. Jeśli raz pozwolisz na zdradę zdradzi w najmniej odpowiedniej chwili.

Diana z trudem podnosiła się na drżących dłoniach i splunęła krwią na pokład.

Cliff podał Dianie swoją chustę.
- Nie musisz oddawać. - miał nadzieje że pies wytłumaczył jej to czego on nie potrafił słowami. - Załatwione? Bo teraz czas naprawdę polatać. - Cliff wyciągná do strzygi gałązkę oliwną.

- Wystarczy! - warknął Duke - Nie tak tu załatwiamy takie sprawy. Pytam reszty i oczekuje werbalnej odpowiedzi.

Pies pokręcił tylko głową z dezaprobatą i ruszył do swojego miejsca pod ścianą, a załoga rozstąpiła się schodząc mu z drogi.

Strzyga odepchnęła rękę Cliffa. Otarła usta rękawem rozmasowując na nim krew. Jej twarz zaczynała puchnąć i z trudem powiedziała.

- Masz swoją odpowiedź… Ja z tobą latać nie będę! - to powiedziawszy się odwróciła.

Woody postawił krok i popatrzył niepewnie na Diuka jakby czekając sam nie wiedział na co. Reszta skrzydła twardo milczała ze spuszczonymi głowami.

- Pytałem o coś - nalegał Duke.

- Nie Panie podporuczniku - wydukał Woody ze spuszczoną głową. - Nie chcę umierać… - Popatrzył po zebranych, a jego wzrok na chwilę zatrzymał się na pobitej Strzydze. Zasmucił się jeszcze bardziej i pokręcił przecząco głową. - Ma pan dowódca rację... - dodał nieco służalczym tonem. A diuk mógłby przysiądz że usłyszał gdzieś z boku stłumione parsknięcie Psa. Popatrzył w tamtą stronę ale zobaczył tylko androida, który wpatrywał się w niego wyczekująco.

- A pozostali? Idziemy latać czy roztrząsamy dalej tą sprawę?

Cliff westchnął z rezygnacją. Szturchnął łokciem Hakima i wskazał ruchem głowy w kierunku symulatorów.
-Idziemy polatać. Ale teraz jedziemy na ciebie bo mnie zaraz flaki wypłyną. -zwrócił się do swojego skrzydłowego. Gdy przechodził obok Duka odezwał się cicho.
- Załatw to że Strzygą bo może dla ciebie polecą ale na pewno nie polatają. Udowodnij że się myliła.- Nie czekając na odpowiedź popełzł w stronę symulatorów.

Pozostali niemrawo pokiwali głowami. Co jak co ale Morale to miał pod psem… Spojrzał w kierunku androida, który dalej czekał znudzony. Pozostało załatwić powtórny przelot z CAG. Gorzej, że stracił skrzydłową. A na dodatek stracił skrzydłowego. Bo wątpił, żeby Strzyga wróciła. Pies latał z Greyem poprzednio leciał sam i osiągnął dobre wyniki jak na kogoś bez skrzydłowego. Mimo to Diuk zdecydował, że polecą tak jak teraz ale on poleci sam, skoro jego skrzydłowa zdezerterowała.

CAG przystał na propozycję i symulacja została powtórnie odpalona. Tym razem…. Wszystko poszło z planem...

Cliff po drugiej symulacji czuł się złachany jak po trasie koncertowej. Flaki go rwały mimo że drugi przelot oszczędzał się w miarę możliwości. Wysiadł więc blady i zziajany aż Haqim się zaniepokoił.
- Wporządku? Wiem że łapiduchy teraz cuda wyprawiają ale nie wyglądasz najlepiej.
- Luz. Dam radę. Trochę poleżę i znów mogę wskoczyć na siodło.
Mimo zapewnień cowboya skrzydłowy odprowadził go do kwatery gdzie Cliff wziął kąpiel i położył się. Poleżał kilka godzin ale sen nie nadszedł. Myśli brzęczały mu w głowie niczym nienastrojona struna. Niby wszystko dobrze się skończyło ale… No właśnie ale… Nie miał okazji spotkać się z Chou, niepewna sytuacja Victori i jeszcze Strzyga Duke i Pies. Nie mógł pojąć jak Duke mógł doprowadzić swoją skrzydłową do takiego stanu. Jak Diana mogła zdradzić swojego skrzydłowego. Po cholerę Pies się wtrącił. No i w sumie dobrze zrobił. Czego zwykle nie dało się wytłumaczyć słowami zwykle starczało poprzeć słowa pięścią by wbić wbić opornym nieco oleju, tyle że na nią nie podziałało. No i ostatnia żecz która go męczyłą. W jego obecności obito dziewczynę. Pustka w kajucie i bezczynność zaczęły działać mu na nerwy. Wciągną na kombinezon starą flanelową koszulę, pas, oraz skórzane robocze rękawice i udał się do hangaru gdzie stał jego Anioł. Ciekaw był czy ktoś się zabrał. Jeżeli nie i tak nie miał nic do roboty a musiał czymś zająć głowę.
 
__________________
Jak ludzie gadają za twoimi plecami, to puść im bąka.
harry_p jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172