Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2020, 12:01   #45
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ktoś coś poprzestawiał, a to nie mogło być dzieło sprzątaczki, pucującej w pocie czoła runiczne kamienie. Ktoś im źle życzył, jednak to było oczywiste i nie trzeba było się tą wiedzą dzielić z innymi.
A cudem tylko było, że nie wylądowali w jakiejś piekielnej otchłani, tylko w zacisznej dolince.
Wnet się jednak okazało, iż dolinka nie jest taka zaciszna, jak by się to niektórym zdawało, a jej mieszkańcem, lub też przechodniem w tej okolicy, jest stary znajomy Galdarana. A raczej bliski krewny dobrych znajomych elfa. Paru takich już się pozbył, co nie znaczyło, że kolejny da się dołączyć do tej kolekcji bez oporu.

- Są niezbyt mądre - powiedział do swych towarzyszy - ale byle iluzja ich nie zwiedzie. Nie muszą być mądre, bo są odporne i silne. W zasadzie nie mają słabych punktów, bo przez grubą czaszkę trudno przebić się do mózgu. Cieńszy pancerz mają w pachwinach, ale lubią siadać na śmiałkach, co mu się pchają im pod brzuch. No i ogonem machają całkiem sprawnie - dorzucił kolejną informację - a miejsca jest tu dużo. Można mu za to podrzucić coś szkodliwego do zjedzenia, bo wszystko zeżre.
- I bym zapomniał... Pewnie niedaleko jest samica, bo one zwykle żyją w parach
- dodał. - Ale jeśli dość szybko pozbędziemy się tego tutaj, to jest pewna szansa, że samica nie zdąży przybyć mu z pomocą.
- Trzeba w niego uderzać czym się da, aż zrozumie, że nie żyje.


Nie na darmo Galdaran był zabójcą potworów, a i smocza populacja znacznie się zmniejszyła dzięki niemu. Miał jednak nadzieję, że ten o tym nie wie, bo wtedy wiadomo, kim byłby najbardziej zainteresowany. A chociaż sytuacja nie była zbyt komfortowa, bo lepiej było walczyć w ciasnych korytarzach, to był przekonany, że dadzą sobie z potworem radę.
No chyba że jego towarzysze byli przereklamowanymi bufonami.

Nie czekał, aż smok zdecyduje się, kogo wybrać na pierwszą ofiarę, ani też jakie działania podejmą jego towarzysze. Łuk miał już w ręku, a i strzałę nałożył na cięciwę. Wystarczył niewielki gest, a zwykły na pozór grot zmienił się w magiczny kolec, który był w stanie przebić na wylot najgrubszą nawet smoczą łuskę, by potem rozdzielić się na kilka mniejszych ostrzy, zadających bolesne i krwawiące rany.

Oczywiście nie zapominał o innych opcjach i o własnej obronie. Było rzeczą jasną, że prędzej czy później smok zainteresuje się właśnie nim i na taką okazję miał pierścień teleportacji.
Atak, zmiana pozycji, kolejny atak... a potem skok na grzbiet gada i dziabnięcie go magicznym mieczem w oko.
Tego nie lubił żaden przedstawiciel smokowatych...
 
Kerm jest offline